Ale jak złapać Cię,
Gdy wyciągam dłoń
Ty wymykasz mi się z rąk ...
*
Życie nie miało tak wyglądać.
Wszystko co miała, co było jej straciło dla niej jakiekolwiek znaczenie.
Przechodziła przez różne rzeczy.
Już jako mała dziewczynka musiała stać się dorosła i nauczyć się samemu radzić z problemami.
I z każdego tego problemu potrafiła wyjść.
Potrafiła podnieść się i iść do przodu, bo życie toczyło się dalej.
Ale tego problemu nie umiała rozwiązać.
Wszystko zaczęło się po śmierci Lidii, gdy wzięła do siebie Cornelie.
Mimo, że przez te lata miała Katey, Sebastiana i córkę czuła się zupełnie sama.
Jakby droga, którą szła nie była tą właściwą na którą tak bardzo czekała.
Wyjazd do Paryża okazał się chyba punktem kumulacyjnym, który rozwiązał wszelkie wątpliwości wierności mężczyzny.
Wyszła przed dom słysząc warkot silnika.
Wstrzymała na moment powietrze widząc mężczyznę przed sobą.
Wyglądał na przejętego całą tą sytuacją w jakiej się znalazł.
Zatrzymał się tuż przy niej, a jego oczy wyrażały ból.
- Porozmawiajmy...- zaczął.
Nicole uniosła do góry brew.
Po chwili przytaknęła lekko głową na znak zgody.
Udali się wolno do domu jakby każde z nich wahało się czy na pewno ta rozmowa jest potrzebna.
- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jestem dupkiem, chamem i potwornym skurwielem, ale musisz mi wybaczyć! - jego głos wydał się zrozpaczony i może Nicole jeszcze kilka miesięcy temu wybaczyłaby mu, ale na ten moment czuła się zupełnie inną kobietą.
Uniosła do góry czarny kubek z którego upiła łyka zimnej już kawy.
- Cóż za krytyczna samoocena - mruknęła patrząc na niego z udawaną satysfakcją.
- Nicole... na prawdę to nic dla mnie nie znaczyło...
- A seks ze mną coś dla Ciebie znaczył?
- Oczywiście, że tak! Jak możesz o to pytać?!
- Nic dla Ciebie nie znaczył, bo byś nie szukał pocieszenia w ramionach innej kobiety... Ale nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała co w niej widziałeś, że postanowiłeś zjebać długie lata z tak cudowną kobietą jak ja, hm?
Mężczyzna zawahał się nad odpowiedzią jakby chciał ją przemyśleć.
Westchnął ciężko i usiadł na kanapie chowając twarz w dłoniach.
Wyglądał na zmęczonego.
- To była Twoja wina, Nicole.
- Chyba kpisz...
- Gdy podjęliśmy decyzję opieki nad Nelą myślałem, że to będzie wyglądać inaczej, że stworzymy prawdziwą rodzinę. Że się zmienisz. Przestaniesz być egoistyczna. I tak było na początku. Patrzyłem na Ciebie, gdy brałaś ją na ręce i śpiewałaś kołysanki. Gdy przytulałaś ją i z troską głaskałaś po włosach, gdy za każdym razem wywracała się na rolkach chcąc nauczyć się na nich jeździć.
Nela zaczęła dorastać, a Ty znów zaczęłaś być egoistką. Wasze kłótnie odbijały się na nas Nicole. Ja próbowałem bronić Cornelię Ty ją oskarżałaś. To był koszmar, który trwał i trwał aż do jej wyjazdu do moich rodziców. Oddaliśmy się od siebie. Gdy poznałem Victorię...
- Była taka jak ja kiedyś - dokończyła za niego.
- Tak. Próbowała być, a ja się nią oczarowałem. Byłem głupi i zrobiłem błąd...
- Człowiek gdy zrobi coś i uzna to za błąd robi to raz i już wie, że to nie jest właściwe. Raz, Sebastian. A Ty ją bzykałeś kilka tygodni by teraz nazwać to błędem?! To nie błąd, tylko Twój wybór, a to różnica.
- Żałuje tego... Musisz mi wybaczyć.. Nie chce stracić Ciebie i Neli.
- Już nas straciłeś. Tym razem jednak nie będę egoistką. Możesz tu mieszkać do czasu gdy tylko Nela skończy osiemnaście lat. Chcę z nią wyjechać.
- Co? Gdzie?
- Jak najdalej.
- Ale to za miesiąc..
- Więc radzę Ci się z nią dobrze pożegnać, bo już jej nie zobaczysz.
- Nie masz prawa!
- To ja jestem jej opiekunem prawnym i Nela jest moja.
- Nicole...
- To moje ostatnie słowo.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Nela spojrzała na Seana, który złożył na jej ustach krótki pocałunek.
Patrzyła na niego i miała wrażenie że każdego dnia zakochuje się w nim coraz bardziej.
Nie był idealny.
Był nerwowy, zaborczy, ale strasznie jej się przy tym podobał.
Był inny od chłopaków z którymi dotychczasowo się spotykała.
Czuła się przy nim wspaniale.
Gdzieś w głębi serca czuła, że to wszytko się kiedyś skończy,
ale próbowała za wszelką cenę odtrącić tą myśl z głowy.
Chciała żyć chwilą. Z nim.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - z zamyśleń wyrwał ją głos mężczyzny.
Nastolatka spojrzała w jego oczy czując dziwne kłucie w sercu.
- Myślę.
- O czym?
- Tak po prostu. O życiu..
- Nie umiesz kłamać, kotku.
- Dobrze mi z Tobą i tyle.
- Jestem dobrym kochankiem, nie facetem.
- Wiem.
- Widzę, że się angażujesz, ale mam nadzieje, że masz świadomość, że to tylko seks.
Nela podniosła się z łóżka naciągając na siebie czarny t-shirt.
Wsunęła na stopy trampki i wstała z łóżka.
- Ja też muszę być dobrą kochanką skoro spędzasz ze mną większość czasu w łóżku niż z innymi laskami. Podobno tak nie robisz - mruknęła tylko udając się w stronę wyjścia.
Zatrzymało ją mocne szarpnięcie za nadgarstek.
Sean odwrócił ją do siebie po czym pchnął stanowczo na ścianę blokując przejście swoim ciałem.
Nela poczuła jak jej serce przyśpiesza.
Uwielbiała w nim tą stanowczość.
- Jesteś. Niezwykle seksowna, ciasna i uwielbiam Twoje rumieńce, gdy Cię posuwam.
- Sean...
- Na samą myśl o Twojej delikatnej skórze mi staje.
Nela nie odpowiedziała. Nie była wstanie.
Te słowa kompletnie ją sparaliżowały.
Jego bliskość nadal ją onieśmielała.
Sean widząc jej reakcję uśmiechnął się triumfalnie po czym nachylił się i pocałował mocno nastolatkę.
Czuła się fatalnie.
Za każdym razem, gdy wracała do domu czuła się żałośnie.
Była już niemal pewna, że zakochała się w nim.
Nie wyobrażała sobie ani chwili bez niego, a wiedziała, że niebawem będzie musiała wrócić do domu.
Miała mętlik w głowie.
Z jednej strony wiedziała, że musi to skończyć, przerwać nim bardziej zatraci się w tym uczuciu, a z drugiej strony wiedziała, że nie jest w stanie tego zrobić.
Spojrzała na wyświetlacz, gdy jej telefon zaczął dzwonić.
Zawahała się czy odebrać widząc na wyświetlaczu Annę.
Odebrała jednak.
- No czemu się nie odzywasz? Zapadłaś się pod ziemię czy jak? - Anna zachichotała.
- Byłam zajęta..
- Seanem? Nadal się bzykacie?
- Nie. Rzucił mnie. Mogłam to przewidzieć - skłamała mając nadzieję, że blondynka to kupi.
- Na prawdę?
- Tak. To dupek.
- Świetnie! Zakładaj kieckę i idziemy do klubu.
- No nie wiem...
- No weź. Jesteśmy singielkami. A coś czuję, że dzisiaj będzie super zabawa.
- Dobra, będę za 30 minut pod klubem.
- Super, będę czekać.
Wcale nie miała ochoty iść do tego klubu, ale musiała uśpić czujność Annabel.
Skoro Sean nie chciał by jej o nim mówiła najwidoczniej miał jakiś osobisty powód.
Musiała udawać, że jej nie obchodzi.
Miała tylko nadzieję, że Anna nie będzie jej kazała z kimkolwiek tańczyć.
Dobrze wiedziała jak to działa na mężczyznę.
Rozpuściła włosy spod gumki i zrobiła mocne fale.
Pomalowała rzęsy, a usta przejechała bordową szminką.
Założyła do tego czarną mini z dość głębokim dekoltem.
Do tego nałożyła czerwone szpilki i spojrzała w lustro.
Wyglądała idealnie.
Anna czekała już pod klubem w zielonej sukience, a widząc Nelę uśmiechnęła się szeroko.
- Laska! Ale się odjebałaś.
- No cóż, w końcu singielka - mruknęła promiennie brunetka.
- Racja. Na pewno kogoś wyrwiesz. Przy Tobie teraz czuję się brzydka.
- Daj spokój. Jesteś petarda.
Udały się do baru zamawiając drinki.
Nela czuła, że ten wypad dobrze jej zrobił.
Przez moment zapomniała o Seanie i ich układzie.
Dopiero gdy wszedł do klubu poczuła dziwne dreszcze.
Mężczyzna przywitał się z kilkoma znajomymi.
- Oh jest nasz samiec alfa - mruknęła Annabel z kpiną.
- Ta...
Gdy ich wzrok się spotkał Nela uniosła do góry brew dyskretnie podnosząc do góry drinka
jakby wznosiła toast.
Sean skrzyżował ręce na piersi, a jego wzrok przeszył ją całą.
- Chodź potańczyć! - zawołała blond włosa ciągnąc dziewczynę za rękę.
Migające światełka dawały uroku na parkiecie, a muzyka grała coraz głośniej.
Obie dobrze się bawiły.
Nela przez moment tańczyła z jakimś chłopakiem, którego podsunęła jej Anna,
ale szybko zrezygnowała z tej opcji, gdy nieznajomy zaczął ją natarczywie obejmować skupiając ręce na jej pośladkach.
Anna zaśmiała się widząc jej reakcję, ale nic więcej nie powiedziała.
- Idziesz na papierosa? - zapytała Nela, gdy Anna tańczyła z jakimś mężczyzną.
- Potem. - szepnęła znacząco patrząc na swojego towarzysza.
Nela uśmiechnęła się porozumiewawczo.
Wyszła z klubu czując przyjemny chłód wieczornego powietrza.
Wyciągnęła z torebki papierosa i zapaliła zaciągając się mocno dymem.
Alkohol lekko szumiał jej w głowie.
- Nieźle się bawisz - wcale nie zdziwiło jej to, że Sean poszedł za nią.
Wzruszyła ramionami uśmiechając się pod nosem.
- Korzystam z życia.
Mężczyzna prychnął na to.
- Czemu tańczyłaś z tym typem? Chcesz mnie sprowokować? Chcesz wywołać we mnie zazdrość?
- A wywołałam? - Nela spojrzała na niego badawczo.
- Kazałeś mi nic nie mówić Annie. Więc stwarzam pozory, że już się ze sobą nie spotykamy. Chyba tego chciałeś?
- Chciałem, żebyś z nią nie rozmawiała.
- Co Ty masz do niej? Kim ona dla Ciebie jest, Sean, że tak Ci zależy?
- Nikim. Jeśli tak masz stwarzać pozory to lepiej tego nie rób.
- Będę robiła to co mi się podoba.
- Więc go zabije.
- Sean..
- Zabije każdego kto Cię tylko tknie.
- Oh, proszę Cię... Bo myślę, że Ci na mnie zależy - mruknęła z przekąsem.
- Bo może zależy.
* * * * * * *
Notka gotowa.
Przepraszam za taaaakie opóźnienia, ale nie miałam weny.
Notka krótka, ale myślę, że zmierzamy ku końcowi opowiadania.
Dziękuje za komentarze.
Pozdrawiam!