Chcę, żebyś mną oddychał
Pozwól mi być Twym powietrzemPozwól mi swobodnie rozgrzać swoje ciałoBez zahamowań, bez strachuJak głęboka jest Twoja miłość?Czy jest jak ocean?Jakim poświęceniem jesteś?Jak głęboka jest Twoja miłość?Czy jest jak nirwana?
* Pół roku później *
Nigdy nie pomyślałaby, że da mu kiedykolwiek jeszcze szanse.
Właściwie nie przypuszczała, że znów z nim będzie.
Bała się cholernie zaangażować, ale te wszystkie miesiące bez niego były dla niej straszne.
A teraz... teraz zaczęła całkiem nowe życie.
Nie planowała być "Lidią",
ale jeśli to w jakiś sposób miało przywrócić jej stracony czas bez rodziców
jest gotowa pójść na taki układ.
Chociaż Nel nie bardzo ufała nowej właścicielce kładła się do jej łóżka spać.
Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku... chociaż...
Nicole odnosiła wrażenie, że jej rodzice w głębi duszy czują jednak, że to nie jest tamta Lidia.
Po mimo, że jej mówią, że ją kochają odnosi wrażenie,
że oni wiedzą więcej niż jej się wydaje.
Oczywiście, nie mówiła im nic o Sebastianie.
Nie chciała na razie przyprowadzać go do siebie, bo czuła, że to nie jest odpowiedni moment.
Uśmiechnęła się ironicznie widząc wysokiego blondyna, który puścił jej oczko,
gdy wszedł do kawiarni.
Nicole zmierzyła go całego wzrokiem i zatrzymała się na jego ustach,
które musnęły delikatnie jej wargi.
Usiadł na przeciw niej i spojrzał na nią z ciekawością.
- Kiedy w końcu poznam teściów? Nie lubię tej kawiarni - mruknął z niechęcią rozglądając się po pomieszczeniu.
Nicole uniosła do góry jedną brew.
- Teściów? W życiu. Nie polubią Cię. - odparła zaczepnie i zaśmiała się pod nosem.
- Niby czemu? Jestem przecież przystojny, bogaty... mądry.
- Dobra koniec tych żartów. Zamówmy lepiej jakieś ciastko.
Sebastian spojrzał na nią z uśmiechem, ale nic więcej nie powiedział.
Otworzył menu z zamiarem zjedzenia czegoś słodkiego.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Lidia spojrzała na swój brzuch.
Z każdym kolejnym miesiącem robił się coraz większy.
Nie mogła się doczekać kiedy w końcu przytuli swoje maleństwo do piersi.
Często myślami wracała do rodziców.
Była ciekawa co u nich, czy jest tam Nicole...
Czy nie robi niczego głupiego.
Wciąż nosiła bransoletkę, którą jej dała.
Podniosła wzrok na Davida, który usiadł obok niej na kanapie.
Również na nią spojrzał, a potem na jej brzuch.
Na jego twarzy pojawił się bezczelny uśmiech.
- Grubas. - mruknął cicho patrząc w oczy dziewczynie.
Lidia spojrzała na niego z urazą.
- Przynieś mi lepiej lody.
David przekręcił teatralnie oczami. - I co jeszcze?
- To wszystko - Lidia wzruszyła ramionami.
- Nie udawaj. Ostatnio dziesięć razy chodziłem do kuchni.
- No okej może miałabym też smak na jogurt i ogórki.
- Jesteś obrzydliwa.
- Nie moja wina, że nasza córka ma takie potrzeby.
David nie odpowiedział.
Zawsze tak to wyglądało, gdy Lidia wypowiadała słowo "nasze".
Bała się, że kiedy urodzi David ją zostawi.. będzie kazał jej odejść.
Ale w głębi serca miała nadzieje, że tego jednak nie zrobi.
Uśmiechnęła się delikatnie, gdy David wrócił z całym ekwipunkiem.
Od razu dorwała się do lodów.
David obserwował to z wyraźnym rozbawieniem.
Nie rozumiał jak jakiś mały człowieczek może mieć tyle apetytu,
a Lidia tyle odwagi by wszystkie te dziwne rzeczy jeść.
* * * * * * * * * * *
Nicole ściągnęła swoją cienką kurtkę i rzuciła ja na tapczan rozglądając się dookoła.
Musiała przyznać.. nowy dom Sebastiana był zdecydowanie w jej guście.
Było skromnie, ale idealnie wszystko współgrało ze sobą.
Usiadła na kanapie spoglądając na Sebastiana.
Uśmiechnął się do niej i puścił jej oczko,
po czym podszedł do wielkiej wieży, która stała w kącie salonu.
Włączył muzykę i spojrzał znacząco na Nicole.
- O nie. Zapomnij. Nie tańczyłam od swojej stypy - zażartowała z uśmiechem.
Mężczyzna pokręcił głową po czym wyciągnął do niej swoją dłoń.
Nicole po chwili chwyciła ją i wstała udając się na środek salonu.
Objął ją w pasie, a kobieta wtuliła się w niego pochłaniając jego zapach.
Mieli wrażenie, że te dwa lata szybko przeminęły.
Że ciągle byli razem...
Po chwili zaczęli się całować.
Najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej ostro.
Nicole rozpięła mu koszulę, której szybko się pozbył ukazując swoją umięśnioną klatę.
Nie był jej dłużny, złapał palcami dół jej czarnej bluzki,
po czym uniósł ją do góry zdejmując z dziewczyny.
Dopiero wtedy zrozumiała jak cholernie mocno za nim tęskniła.
Masz wrażenie, że znów świeci słońce.
Że po tej długiej burzy w końcu udało Ci się coś zbudować.
Chcesz by to trwało wiecznie.
To uczucie bezpieczeństwa, gdy leżysz w jego ramionach.
To uczucie, gdy Cię całuje,
dotyka.
Gdy patrzy na Ciebie.
Chcesz być dla niego tą jedyną, wyjątkową.
I masz nadzieje, że los w końcu się do was uśmiechnie.
Że będziecie szczęśliwi.
Ciągle w sobie tak samo mocno zakochani.
Ale życie jak zwykle musi mieć inne plany ...
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
David spojrzał jeszcze raz na złoty pierścionek z niebieskim brylantem jakby sam chciał się przekonać czy słusznie robi kupując taki prezent.
Wciąż w głowie miał obraz Lidii, która ciągle opowiada mu z zachwytem o Katey i Ianie,
o ich małżeństwie. Znał ją już bardzo dobrze.. wiedział, że to jest jej marzenie.
I sam nie miał pojęcia dlaczego kupił ten cholerny pierścionek.
Nie chciał nigdy mieć niczego na stałe, a teraz ma... dziecko.
To wszystko było dla niego nowe, niepojęte.
Ale miał wrażenie, że z dnia na dzień staje się lepszym człowiekiem.
I wszystko szło by zgodnie z planem, gdyby nie trzech pijanych mężczyzn.
To była jego dzielnica, a oni najwyraźniej o tym nie wiedzieli,
gdy próbowali go uderzyć i okraść.
David zamachał się i z całej siły uderzył jednego z mężczyzn.
Nieznajomy zatoczył się mocno, pozostała dwójka próbowała znokautować warkocza.
Dostał wprost w szczękę i poczuł metaliczny posmak krwi w kąciku ust, ale nie pozostawał dłuższy.
Szybko się odwinął, a gdy wszyscy mężczyźni leżeli na podłodze poprawił bluzę i poszedł w stronę domu.
Gdy tylko Lidia go zobaczyła nie mogła uwierzyć.
- Znowu kogoś pobiłeś?! Przecież mi obiecałeś! - zawołała ze złością.
- Sami się prosili. - mruknął David udając się spokojnym krokiem do lodówki i wyciągnął z niej jakąś mrożonkę. Przyłożył sobie do ust i skrzywił się lekko.
- Co to za wymówka w ogóle?
- Zaczepiali to dostali. I tyle - burknął wymijając dziewczynę.
- David możesz chociaż raz ze mną do cholery porozmawiać? Na prawdę nie umiesz inaczej? Musisz używać przemocy?
- Jak Ci się nie podoba tam masz drzwi. - mruknął spoglądając na nią przez ramię.
- Dlaczego Ty taki jesteś co? Czemu ciągle mnie ranisz?!

David odwrócił się do niej i spojrzał na nią ze zirytowaniem.
- Bo inaczej nie umiem. Wolę kogoś bić niż Ciebie, Lidia.
Dziewczyna podeszła do niego i chwyciła go za rękę.
- Pójdź na leczenie David.. pomogą Ci zwalczyć tą agresywność..
Mężczyzna wyrwał jej dłoń.
- Zapomnij. Nigdzie nie idę.
- Na prawdę nie zależy Ci na mnie?
- Szczerze? No jakoś nie bardzo - Lidia spojrzała na niego ze zdziwieniem.
Dopiero po chwili dotarło do niej co tak właściwie przed chwilą jej powiedział.
- Znosiłam wiele upokorzeń i przykrości z Twojej strony David. Ale moja wytrzymałość i miłość, którą Cię darze ma swoje granice. Już raz nauczyłam się bez Ciebie żyć. Jeśli będę zmuszona zrobić to drugi raz, nie zawaham się. Więc łaskawie przestań udawać bezdusznego skurwysyna!
Sam nie wiedział co przeraziło go bardziej.
To, że Lidia mu wyznała, że jest w stanie od niego odejść,
czy może to, że gdy mówiła bólu jaki jej z premedytacją zadawał?
David spojrzał na nią poważnie.
- Jestem zły Lidia. Nie widzisz tego?
- Nie jesteś zły David. Możesz być dobry. Umiesz na pewno taki być. Tylko musisz tego chcieć. - odparła nieco spokojniej, po czym złapała się za brzuch.
- Wszystko okej? - David spojrzał na nią z niepokojem.
- Tak. Jestem trochę zmęczona - odparła tylko i uśmiechnęła się lekko.
Warkocz ścisnął w jednej dłoni pudełko z pierścionkiem, ale wahał się czy jej to dać.
W końcu odpuścił i schował z powrotem do kieszeni.
__________________________________________
Notka taka średnia, bo serio teraz chyba mam najgorszy okres w swoim życiu.
Nie dość, że matury to moje sprawy prywatne tak się skomplikowały, że nie wiem czy mam już teraz zacząć płakać czy poczekac az kupie jakieś dobre wino i dużą pizze.
Dziękuje za każdy komentarz.
Następna notka postaram się za tydzień :)
Będzie w niej o wiele ciekawiej ^^
Pozdrawiam kochani i udanej majówki! <3
A nie powinno być przypadkiem XLVIX?Notka wydała mi się trochę krótka ale jest ok.Tak,jeszcze ta matura.Co ma być to będzie;)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie fajna...czasem tez potrzeba odetchnac od ciaglej akcji XD ale juz nie moge sie doczekac jak sprawy sie rozwina :>
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadania :)
OdpowiedzUsuńNotka poznym wieczorkiem ☺☺
OdpowiedzUsuń