czwartek, 24 kwietnia 2014

Uprowadzona V

                  " Zamknij oczka, słodko śpij zanim znów pojawi się. 

Już się zbliża, słyszysz go... schowaj się w bezpieczny kąt..." 




Nie liczyła tych ludzi, bo było ich niewielu. Może dziesięciu... może dwunastu...

Grali z Davidem w bilarda paląc przy tym drogie cygaro.
Nie obyło się również bez kobiet skąpo ubranych czekających tylko na skinienie choćby jednego z mężczyzn. Był też Borys. Lidia obserwowała go uważnie nie mogąc przestać rozmyślać dlaczego nazwał Davida bratem. Na prawdę byli braćmi?
Ale przecież oni się różnili... David nosił tylko luźne ciuchy, natomiast ten drugi wolał obcisłe i lekki makijaż. Ile razy brano go za kobietę? I jak miał na prawdę na imię ten cały Borrys? Obserwowała go uważnie, gdy wstał z kieliszkiem w ręku i usiadł obok dziewczyny.
 Nie uznała tego za dobry znak. 
- Sądząc po twojej minie na prawdę wierzysz, że stąd wyjdziesz. Ale bądźmy szczerzy jak ty sobie to wyobrażasz? - zaczął z nieukrytym uśmiechem.
 -Nigdy nie jest za późno na poprawę. 
W tym momencie mężczyzna się cicho zaśmiał. 
- Nikt nam nigdy nie da rozgrzeszania za takie grzechy. 
- Da, jeśli będziecie tego na prawdę chcieli. 
- Zwykle ofiary Davida są ciche i wystraszone. Nieźle się trzymasz. To nawet dziwne, że to akceptujesz. No chyba, że.... jesteś masochistką. 
Lidia spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Nie jestem masochistką. Nie mierz mnie swoją miarą - warknęła czego pożałowała, 
bo Borys spojrzał na nią gniewnie mrużąc oczy. 
- Posłuchaj maleńka za chwilkę twój kochaś schleje się jak świnia i wyląduje w łóżku z jakąś panią, która ma więcej do zaoferowania niż ty, a w tedy jak myślisz co się z tobą stanie? - dziewczyna spojrzała na niego zdezorientowana.
-No spójrz ilu jest tu mężczyzn... tak samo chętnych jak David. 
Nie mogła tego przewidzieć. Co prawda David zabraniał komukolwiek jej dotykać, ale przecież gdy będzie pijany nie będzie niczego świadom. Poszukała wzrokiem swojego oprawcę, a widząc jak  trzyma w objęciach jakąś blondynkę jej serce chyba przestało na moment bić. Dopiero po chwili zorientowała się jak się oddycha. Nabrała więcej powietrza do płuc. Mężczyzna uśmiechnął się najwyraźniej zadowolony z jej reakcji. 
Wcisnął jej do ręki swój kieliszek z czerwonym trunkiem.
- Masz. Na rozluźnienie. Strasznie zbladłaś - dodał prowokacyjnie po czym wstał udając się do jakiegoś nieznajomego mężczyzny. Lidia odprowadziła go wzrokiem, a potem spojrzała na kieliszek. Ścisnęła go lekko w ręce patrząc na płyn. Zamknęła na chwilę oczy, a jej serce nawet przez chwilę nie chciało by o nim zapomniała. Waliło tak szybko, a ona nie wiedziała czemu. Może to przez ziarnko niepewności, które rozsiał w niej Borys? 
Podniosła kieliszek do góry przykładając go do ust. Gorzki smak, ale nie tak niedobry jak przypuszczała. Wypiła niemal od razu to co pozostawił za sobą Borys. 
Bała się już patrzeć na Davida, bo gdy widziała jak całuje jakąś dziewczynę coś ją bolało. Borys już zniknął jej z pola widzenia, a gdy szukała wzrokiem warkocza okazało się, że też gdzieś go wcięło.
Dochodziła 22, a goście już trochę się wstawili. Panikowała za każdym razem, gdy jej spojrzenie natrafiało na jakiegoś obcego mężczyzny, który się uśmiechał, albo puszczał jej oczko. Po chwili podeszła do jednego z nich, najstarszego nie wyglądającego tak strasznie jak pozostali. Nie wiedziała jak zacząć, wiec stanęła obok patrząc na biały stół pokryty alkoholem. Udawała zamyśloną, jak mężczyzna, który zastanawiał się, który najlepiej smakuje.
- Trudny wybór prawda? - właściwie sama nie wiedziała czy poczuła ulgę, że sam zaczął rozmowę czy może wręcz odwrotnie, że stała się widzialna, dla płci przeciwnej.
Skinęła głową uśmiechając się lekko. Była spięta i nikt nie musiał jej tego mówić. 
Czuła to na twarzy, gdy wymuszała resztkami sił głupi uśmiech. Mężczyzna odwrócił się do niej patrząc na nią z zastanowieniem
. - Jak się bawisz? - Lidia spuściła wzrok nie wiedząc co ma powiedzieć. 
To pewnie jeden z przyjaciół Davida. Zaczęła żałować, że w ogóle podeszła.
-Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś była zmuszona by tu być - widząc jego uśmiech na twarzy coś w niej pękło.
 - Bo tak jest... - szepnęła tak cicho, że mężczyzna mógł ledwo ją usłyszeć. 
Podszedł do niej bliżej i zmarszczył brwi. 
- Co?
- Zostałam uprowadzona przez Davida. Nie wiem gdzie jestem i  chce wrócić do domu - mówiła to tak szybko, że musiał się skupić by ją zrozumieć. Jej oczy się zaszkliły, a widząc zmieszaną minę faceta w jej sercu pojawiła się nadzieja, że zaraz wezwie policje i wróci. 
Mężczyzna przyjrzał jej się uważnie, a potem zwyczajnie... wybuchnął śmiechem.
- Jaja se robisz? - z ledwością zadał jej pytanie, gdyż powracający śmiech nie pozwalał mu na to. Lidia poczuła się jak idiotka. Zrobiła krok w tył odwracając się napięcie. 
Wpadła na innego nieznajomego, który objął ją ramieniem.
- Nie bój się. Słyszałem twoją rozmowę. Jestem z policji - dziewczyna podniosła wzrok na osobę, która to mówiła. Lekki zarost, wysoki, a biała koszulka podkreślała jego mięśnie. 
- Na prawdę? - zapytała ze łzami w oczach, a mężczyzna przytaknął.
- Od lat obserwuje Davida i szukam na niego haka. Skoro zostałaś uprowadzona to spowoduje, że na bank trafi za kratki. Tu jest zbyt wielu świadków. Choć w ustronniejsze miejsce. Muszę zadać ci pytania. Jestem Kristian. A ty? - pozwalała by otoczył ją ramieniem i gdzieś prowadził. - L-Lidia - wyjąkała i właściwie nie wiedziała czy płacze z przerażenia czy raczej ze szczęścia, że ktoś ją uratuje. To było jak spełnienie wszystkich marzeń. 
By być wolnym.
Rozejrzała się, gdy mężczyzna oświecił światło. 
Byli w jakimś pokoju z kartonami i książkami. Nigdy tutaj nie była. 
Gdy podniosła wzrok czuła jak jej nogi robią się miękkie.
Przed nią było kilkanaście zdjęć na których były jakieś kobiety. 
Przykryte jedynie prześcieradłem, lub skrawkiem jakiegoś brudnego materiału.
- Robił ci zdjęcia? - zaprzeczyła nerwowo głową słysząc głos w oddali. 
Po chwili jej mięśnie spięły się, a oczy zaczęły piec.
 Odwróciła się do niego powoli jakby każdy jej gwałtowniejszy ruch miał doprowadzić do śmierci. Spojrzała na niego przez ramię odgarniając długie włosy, które zasłoniły jej połowę twarzy.
- Nie jesteś z policji prawda? - zapytała spokojnie jakby to wcale nie przeszkadzało.
 Mężczyzna uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Aż taki kiepski ze mnie aktor? - zapytał, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.
Lidia nie odpowiedziała, a gdy ruszyła do drzwi mężczyzna ją zatrzymał silnym pociągnięciem za rękę. Popchnął ją na ścianę, w którą dość mocno uderzyła.
 Próbowała się wyrwać, ale to było bezskuteczne, gdyż mężczyzna trzymał ją bardzo mocno. Uśmiechnął się lekko oblizując suche usta. 
Z oczu dziewczyny powoli spływały łzy.
- Nie płacz... Ci... jesteś na prawdę piękna. Mieli racje - szepnął z zadowoleniem dotykając jej policzka. Jego ręka zjechała na jej udo i dźwignęła je lekko do góry powodując, że jej sukienka również podwinęła się ku górze. Kristian przytulił ją do siebie pochłaniając zapach jej ciała.
- Tak ładnie pachniesz - zagryzła mocno wargę ignorując ból. 
Widząc jak wyciąga nóż niemal stłumiła w sobie krzyk.
- Nie tylko David ma takie hobby - odpowiedział na pytanie, którego nie usłyszał. 
Lidia syknęła z bólu, gdy przejechał ostrym narzędziem po jej ramieniu robiąc lekką kreskę. Pocałował ją w to miejsce, a gdy próbowała się wyrwać wzmocnił uścisk.
-Nawet nie próbuj - warknął przykładając nóż do jej szyi. 
Zamknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła nóż powoli schodził wzdłuż jej szyi do obojczyka. 
To było inne niż te, które robił David. Nie wiedziała czemu. 
- Tak piękne ciało... - szepnął z zachwytem dotykając jej rany. Lidia spojrzała na niego z niesmakiem, a pod wpływem emocji kopnęła go w krocze. Mężczyzna przeklął głośno łapiąc się za obolałe miejsce i puszczając dziewczynę. W ostatniej chwili Kristian złapał ją za długie włosy ciągnąc do siebie. Uderzył ją, a ona poczuła w ustach metaliczny posmak krwi. 
- Jesteś piękna gdy krwawisz.. - dodał cicho, a gdy chciała odpowiedzieć wziął szybko jej rękę zaciskając ją w pięść  i ciągnąc jej ciało do przodu uderzył w ścianę. 
Krzyknęła z bólu i z przerażenia wyrywając zakrwawioną rękę. 
- To boli! - niemal pisnęła zalewając się łzami. Mężczyzna uśmiechnął się do niej, a jego wzrok spoczął na ścianie, na której była krew odbita z jej kostek. 
- To dzieło sztuki - odpowiedział, a ona po raz pierwszy przekonała się, że nazywanie Davida chorym było śmieszne w porównaniu z tym jak ten mężczyzna się zachowywał. 
- Spróbujemy jeszcze z drugą ręką? 
Po pokoju rozległ się przeraźliwy krzyk, a ona miała wrażenie, że ktoś dosłownie obdziera ją ze skóry. Ręce niemiłosiernie ją paliły, a Kristian robił to tak, że nie mogła mieć jej złamanej. 
- Wypuść mnie... - szepnęła błagalnie, a on pokiwał przecząco głową.
- Jestem lepszy od Davida. Zajmę się Tobą, a potem...
-Wypierdalaj - oboje odwrócili się zaskoczeni słysząc czyiś głos. 
Lidia widząc Borysa odetchnęła z ulgą. Wolała już Davida i jego niż tego Kristiana!
- Borys.. - po raz pierwszy usłyszał jak go nazwała, uśmiechnął się lekko, a potem spojrzał z obrzydzeniem na mężczyznę. 
- Ogłuchłeś?
- Jeśli nie wyjdę to co? 
- To zawołam ochronę. Przecież wiesz kto ma więcej znajomości, prawda? - Borys ani przez chwilę nie zaciął się gdy mówił, a ich niemal raziła odwaga i pewność siebie jaką posiadał. 
Mężczyzna coś warknął pod nosem, ale niechętnie odpuścił chowając nóż do kieszeni. 
Lidia złapała się za nadgarstki, a z jej rąk nadal leciała krew.
Mężczyzna spojrzał na ścianę, a jego brew uniosła się lekko ku górze.
- Musiało boleć - skomentował jak gdyby nie przejęty tą sytuacją. 
Dziewczyna spojrzała na niego. -Dziękuje... - wyszeptała z ledwością. 
- Mów mi Bill. Borys już mnie trochę wkurwia.
- Dziękuje Bill - mężczyzna odwrócił od niej wzrok rozglądając się dookoła.
- Powiesz Davidowi? - zapytał, a dziewczyna zaprzeczyła szybko głową.
- Nie. 
- Dlaczego?
- Bo... - zawahała się. Zdawała sobie sprawę, że być może gdyby nie powiedziała tamtemu pierwszemu, który ją wyśmiał, że została uprowadzona Kristian może nie zwróciłby na nią uwagi. Widząc wyczekującą minę Billa westchnęła. 
- Jestem dla ciebie bezwartościową dziewczyną, która lubi to jak David się nad nią znęca, która naiwnie wierzy, że jeszcze poczuje smak wolności... Proszę byś również nie mówił niczego Davidowi. 
Mężczyzna zaśmiał się cicho. 
- Niech będzie. Umywam ręce, ale cokolwiek od tej pory się wydarzy mnie w to nie mieszaj. Jeśli David dowie się całej prawdy, którą ja niestety ominąłem na tym przyjęciu wypowiadając moje imię będziesz na mojej czarnej liście. Nie muszę mówić chyba co to za lista? -  widząc ostrzegawczy ton pokiwała szybko głową. Bill westchnął jakby ze zmęczenia.
- Idź na górę i się ogarnij. David i tak dzisiaj nie wróci na noc. Z resztą sama to wiesz - Lidia pierwsza opuściła ten przerażający pokój po czym udała się szybko do góry. Gości już nie było co było dziwne. Może Bill ich przegonił? Nie zastanawiała się już nad tym dłużej.
Udała się do pokoju, w którym zawsze przebywała po czym zdjęła szybko sukienkę zostając w samej bieliźnie. Nadepnęła ją dwa razy powstrzymując płacz.

 Została w samej bieliźnie. Ruszyła do łazienki w celu wzięcia prysznica. 
Choć ręce ją cholernie piekły nie zaprzestała lać się lodowatą wodą. 
Umyła również włosy po czym ubierając czystą bieliznę i szeroką bluzkę Davida położyła się do łóżka w mokrych włosach. Dopiero teraz odczuła jak pewnie i bezpiecznie się czuła przy nim. Choć był niesamowicie okrutny, dawał jej poczucie bezpieczeństwa. 
Przez moment zastanawiała się co robią jej rodzice?
 Wiedziała, że już ją szukają, a to oznaczało tylko jedno - Jej czas powoli mija. 

Zamknęła zaspane oczy i dopiero po czterech godzinach zapadła w sen.





***


Gdy się obudziła rozejrzała się dookoła. Łóżko nadal było po jednej stronie zimne co oznaczało, że David nie wrócił. Na stoliku obok łóżka, gdzie była mała lampka nocna stała taca z jedzeniem. Uśmiechnęła się lekko widząc jakiś jogurt i bułkę. 

Berry robił zakupy i musiał wszystko wiedzieć. Lepiej ją traktowano niż przez pierwsze dni. 
Przyzwyczaiła się do Davida, ale wiedziała, że mężczyzna o tak pięknych, brązowych oczach jest maszyną do zabijania. Jego serce przepełnione nienawiścią do wszystkich. 
Nie było go cały dzień. Nie wiedziała co to może oznaczać. Myślała, że poszedł gdzieś do pokoi z jakąś kobietą, ale najwyraźniej opuścił dom. Nie chciała nawet wyobrażać sobie co by było gdyby Bill się tam nie zjawił. Spojrzała na swoje ręce. Rany nadal były.
 W kąciku jej ust był lekki, siny strupek.
 Zrobiła poranną toaletę ubierając jakieś leginsy i bluzę z kapturem.
 Miała wrażenie, że wariuje. Zaczynała powoli nienawidzić tego pokoju.
 Nawet nie miała do kogo się odezwać. Posprzątała sukienkę, 
którą podeptała chowając do szafy. 
Pościeliła łóżko. 
Na dworze zaczynało robić się zimno. W końcu był już listopad. Za niedługo święta. 
Zaśmiała się cicho zastanawiając się jak je spędzi. O ile jeszcze to dożyje. 
Znalazła jakąś książkę w jednej z półek i zaczytała się w nią. Co prawda nie była ani trochę ciekawa, raczej beznadziejna z oklepaną fabułą, ale wszystko było lepsze niż siedzenie na tyłku. Zbliżał się już wieczór, a ona nawet nie zauważyła jak wszedł David.
 Dopiero, gdy zdjął swoją szeroką bluzę zostając tylko w czarnej koszulce odwróciła się w jego stronę. Miliony razy wyobrażała sobie tą sytuacje i w głowie wymyślała sobie odpowiedzi na nie zadane jeszcze przez niego pytania.
 Jeśli tylko Kristian powie, że mówiła komuś, że jest przetrzymywana siłą....
- Ciekawe? - Lidia spojrzała na niego z niezrozumieniem, a kiedy David pokazał na książkę ocknęła się.
-Nie.. To znaczy nie wiem. Myślę o czym innym. 
Mężczyzna uniósł prowokacyjnie brwi i podszedł do dziewczyny siadając obok na łóżku. Nachylił się nad nią zmuszając tym samym by się położyła. 
- O dupku, który cię wyśmiał, gdy błagałaś by ci pomógł się stąd wydostać? - spojrzała zaskoczona, a gdy chciała się poruszyć David ścisnął rękami jej szyję. 
Czuła jak brakuje jej powietrza.
- Myślałaś, że mnie wykiwasz? - zapytał, a potem zaśmiał się wyciągając pistolet.
- Proszę nie... - zamknęła oczy z przerażeniem. 
To był już koniec.


Drgnęła lekko,a gdy otworzyła zaspane oczy orientując się, że leży na wielkim łóżku spojrzała na postać przed sobą. Przyglądał się jej uważnie jakby chciał zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Niepewnie wyciągnął do niej rękę odgarniając jej włosy za ucho. 

Dziewczyna patrzyła na niego, a jej serce na moment się zatrzymało.
 Był pochylony tak samo jak w jej śnie. A może nawet bardziej.
-Nie chciałem cię obudzić. Chyba zasnęłaś gdy czytałaś - zaczął zachrypniętym głosem David i spojrzał na nią. Ulżyło jej, gdy zdała sobie sprawę, że to jednak był sen.
Uśmiechnęła się lekko, a mężczyzna spojrzał na nią poważnie.
- Wiec o co wczoraj poszło? - zapytał, a Lidia nie ukrywała zaskoczenia.
- O czym mówisz?
- O twoich rękach i ustach. Oberwałaś ode mnie, prawda? - przełknęła ciężko ślinę wstając i odwracając się od niego tyłem.
 - Tak.. właściwie to ja cię sprowokowałam. - mruknęła cicho łapiąc się za gardło. 
Nagle zaczęło ją mocno boleć. 
David westchnął odwracając się w stronę dziewczyny.
- Musiałem być mocno nawalony. Czym mnie sprowokowałaś? 
- Myślę, że... to nie ważne.
-Dla mnie bardzo ważne. - uciął ostro, a ona wiedziała, że musi dalej brnąć w kłamstwa.
-Byłeś pijany i chciałeś zrobić mi zdjęcia... - zaczęła przypominając sobie o obrazach. I tajemniczym pokoju.
- Zdjęcia? - Lidia odwróciła się do niego kiwając potakująco głową.
 - Chciałeś je powiesić w jakimś pokoju. Mówiłeś, że masz ich pełno. - jej głos lekko drżał.
- I co było dalej?
- Nie zgodziłam się. I wpadłam w szał. Uderzyłam cię, ale brakowało mi siły. Ty mi oddałeś. Tyle - zakończyła i dopiero gdy powiedziała ostatnie słowo miała odwagę spojrzeć na niego.
 David zmrużył oczy zastanawiając się na moment. 
Wstał powoli podchodząc do dziewczyny. Lidia odsuwała się za każdym razem, gdy podchodził bliżej. W pewnym momencie poczuła zimną ścianę więc zatrzymała się.
David złapał ją za rękę dając przed swój nos. 
Podwinął jej bluzę do łokcia przyglądając się ranom.
- Jak je zrobiłem? - zapytał marszcząc brwi, a Lidia spuściła na moment wzrok.
- Wziąłeś moją rękę i uderzyłeś w ścianę.. - odpowiedziała niewyraźnie próbując zabrać rękę, ale przytrzymał ją w górze.
- A te rany? 
- Jakie rany? - zapytała zdezorientowana, a David westchnął lekko poirytowany po czym gwałtownie rozpiął bluzę dziewczyny i opuścił ją na dół.
 Nie założyła pod spód żadnej bluzki czego żałowała ukazując mu się tylko w czarnym, koronkowym staniku. Wiedziała, że mówił o tych cięciach. 
Więc jak spała sprawdzał ją?
Nie odpowiedziała z ledwością powstrzymując łzy.
Mężczyzna złapał ją za podbródek by spojrzała w jego oczy.
- Przypisałaś mi rzeczy, których nigdy bym nie zrobił. A przynajmniej nie część z nich. Ten pieprzony pokój, w którym znalazłaś się jakimś dziwnym cudem wczoraj bez mojej zgody nie należy do mnie tylko do Borysa. Po pijanemu nie byłbym w stanie wyciąć tak prostych kresek jakie masz na ciele. Więc do kurwy nędzy teraz zaczniesz od samego początku i opowiesz mi co na prawdę się stało i komu mam wpierdolić za ruszanie czegoś, co należy tylko do mnie, jasne? 



Spojrzała na niego i rozchyliła lekko wargi jakby chciała coś powiedzieć. 

David uniósł jedną brew i pochylił się nad nią by móc usłyszeć jedno imię, 
które może zmienić wszystko.
Może spowodować jej śmierć, albo wręcz odwrotnie. Nową relacje z Davidem.
 Nie usłyszał odpowiedzi od Lidii, bo niemal od razu zamknęła usta jakby ze zrezygnowaniem, a jedyne co dostrzegł to łzy w jej oczach, których było coraz więcej i które bezczelnie wydostawały się na zewnątrz. 
Ten wieczór nie zapowiadał się zbyt ciekawie. 
Wiedzieli to aż za dobrze.

Mam nadzieje, że notka wam się spodobała. Zachęcam to komentowania. Pozdrawiam i udanego weekendu misiaki ;* 



niedziela, 13 kwietnia 2014

Uprowadzona IV

                         "budzi mnie śmiejący się głossączący się w uszy niczym piach i przemocą gwałci mnie"

Lidia patrzyła jak jej oprawca bawi się jej długimi włosami. Zawsze tak robił, gdy myślał. 
Zawijał kosmyk jej włosa na swój palec, a potem ciągnął ją lekko chcąc się "wyplątać".
-Lidia myślę, że musisz kogoś poznać - zaczął, a potem uśmiechnął się do siebie.
Dziewczyna podniosła wzrok na niego, ale zaraz potem go opuściła, gdy David również spojrzał na nią. Nie odpowiedziała co wyraźnie zirytowało mężczyznę, bo złapał ją za podbródek zmuszając tym samym by na niego spojrzała.
-Kogo? - szepnęła cicho unikając jego wzroku. David prychnął cicho.
-To gorszy skurwysyn ode mnie. 
Dziewczyna nie bardzo wiedziała jak ma na to odpowiedzieć.
 Dopiero, gdy Berry zapukał przynosząc jakieś siatki David wstał z łóżka.
-Wychodzę. Masz być za 40 minut gotowa  - mruknął cicho, na co nastolatka przytaknęła głową.
Gdy wyszedł Lidia podeszła do siatek oglądając co jest w środku. Było tam 5 sukienek
. Żadna się jej nie podobała, może dlatego, że były zbyt odważne, a może dlatego, że wybierał je ten obleśny typ Berry?
Wybór padł na czarną sukienkę przed kolana. Miała długie koronkowe rękawki z dekoltem. Wzięła prysznic, swoje długie włosy spięła w wysokiego kucyka po czym założyła sukienkę.
Nie lubiła od jakiegoś czasu patrzeć na siebie w lustrze.
Codziennie, gdy zasypiała bała się, że następnego dnia David ją zabije, bo mu się znudzi. 
Przecież on się szybko nudził. 
Może gdy wychodził szedł do innej, niewinnej dziewczyny?
Tego nie wiedziała. Ale wiedziała, że musi stąd jak najszybciej uciec i zignorować to uczucie w sercu. Wmawiała sobie, że ofiary porwań dość często tak mają. 
Przywiązują się do swoich oprawców myląc to z miłością. Czy ona miała tego objawy?
I kim był ten cały Borys? David nie wyglądał jakby go lubił, ale mimo to chciał by się z nią zabawił. Tak robią wrogowie? Wymieniają się swoimi zdobyczami?
Gdy już była ubrana rozejrzała się po pokoju. Praktycznie tutaj spędzała większość swojego czasu. Wszystkie pułki były zamknięte na klucz. Dopiero gdy schyliła się pod łóżko odkryła niewielkiej ilości kartonik. Spojrzała na drzwi upewniając się, że nie słyszy kroków. 
Usiadła na wielkim łóżku otwierając pudełko. 
Było tam wiele małych zdjęć, nawet czarno białych. 
Jedno zdjęcie przykuło jej uwagę najbardziej. 

Kim byli ci chłopcy? Czy na tym zdjęciu znajdował się David? A może to były jego dzieci?
Przeglądała dalej, aż znalazła akt zgonu. Zmarszczyła brwi ze zdziwieniem. 
To było jakieś 10 lat temu. Przyjrzała się zdjęciu mężczyzny, a potem zakryła sobie usta ręką. Wyglądał jak David! No może nie całkiem, ale miał taki sam kształt ust, nosa i nawet ten sam kolor oczu.
To był ich ojciec?
Włożyła to do pudełka, a potem spojrzała jeszcze raz na zdjęcie chłopców. 
Westchnęła.
Nim się zorientowała usłyszała dźwięk przekręcającego się zamka. 
Małe zdjęcie udało się jej ukryć w kołdrze, ale reszty nie zdążyła sprzątnąć.
 Lidia spojrzała na Davida przestraszona, a on najpierw nieświadomy niczego, a gdy jego wzrok powędrował na łóżko jego mina zrobiła się wściekła.
-Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz!?! - zawołał podchodząc do niej i łapiąc ją za nadgarstek zmuszając tym samym by wstała.
-Ja.. nie chciałam.. - zaczęła płaczliwie widząc narastający gniew w jego oczach.
-Nie chciałaś!? To po chuj ruszałaś cudze rzeczy ty cholerna pindo! - Lidia upadła na ziemie, gdy ręką Davida spoczęła na jej policzku. Poczuła metaliczny posmak krwi nie zdążyła nawet zareagować, bo mężczyzna znów ją złapał tym razem za włosy ciągnąc do góry. Jej włosy już były wolne, od gumki ponieważ David je tak mocno pociągnął, że czarna gumka zleciała gdzieś na podłogę.
-Przepraszam... nie chciałam cię zdenerwować - szepnęła przez łzy, co jej się w ogóle nie opłaciło bo on znów uderzył ją w policzek. 
Lidia upadła tym razem na łóżko oddychając głęboko. 
-Mam cię od początku uczyć?! - warknął rozpinając pasek swoich obszernych spodni po czym odpiął szybko zamek. Rzucił się na nastolatkę i łapiąc ją za biodra pociągnął w dół. Jej sukienka momentalnie podwinęła się ukazując czarne, koronkowe majtki.
Zaczął gwałtownie całować jej szyję ściskając jej piersi.
Zamknęła na chwilę oczy.
-Przemocą niczego nie zyskasz David. Poniżanie nie pokazuje jak wielkim jesteś człowiekiem, a jak bardzo zagubionym w tym okrutnym świecie - szepnęła cicho, ale na tyle by mógł to usłyszeć.
-Co ty możesz wiedzieć o życiu, co!? Wszystko miałaś czego chciałaś! Zrozumiałem, że bycie złym się opłaca! - krzyczał chyba po raz pierwszy od niepamiętnego czasu, a Lidia poczuła jak zrywa z niej bieliznę. Po chwili poczuła mocny ból w kroku.
 Załkała cicho obejmując Davida za szyję. 
-Ludzie się ciebie boją! Spuszczają wzrok, gdy idziesz ulicą! Mam tyle lasek ile nikt nigdy nie miał! Mogę mieć każdą! Mogę mieć wszystko! - poruszał się w niej gwałtownie i mocno.
-To jest życie, którego pragniesz David? Bez prawdziwej miłości, bez rodzinnego ciepła... Na to pracujesz raniąc innych? - odpowiedziała wzmacniając uścisk na jego szyi. 
Jego twarz zakrywały teraz włosy dziewczyny więc nie była wstanie dostrzec jak łagodnieje wyraz na jego twarzy. David zaprzestał swoich ruchów. 
Lidia objęła go mocniej przytulając do siebie.
-Nie mogę zrozumieć dlaczego taki jesteś, ale nie mogę też sobie wyobrazić co przeszedłeś w życiu, by w twoim sercu była tylko nienawiść do ludzi - szepnęła nie powstrzymując łez. 
Jego ręka spoczęła na jej udzie i pogładziła ją lekko. 
Trwali tak może kilka sekund, może minut. Nie zważała na to. 
Po prostu cieszyła się, że ją nie odepchnął. 
Po chwili jednak David zszedł z niej zapinając spodnie. 
-Za 30 minut będzie tutaj Borys. Pośpiesz się i niczego nie dotykaj. - Lidia nie odpowiedziała, a gdy wyszedł rozpłakała się głośno.

****


Nie mogła uwierzyć, że w tym domu znajduje się takie pomieszczenie. 

Wielki plazmowy telewizor na środku stół do bilardu. Wielki barek z alkoholem. 
Siedziała cicho ignorując szybkie bicie serca. 
Po dzisiejszej akcji czy będzie chciał ją oddać komuś innemu?
Po chwili oboje usłyszeli kroki, a Lidia podniosła swój wzrok.
Miał takie same brązowe oczy... takie same rysy twarzy. 
Czy to możliwe...?
-O a więc to jest ta laleczka, którą teraz pukasz? - mruknął cicho jakby z rozbawieniem dotykając włosów Lidii. Dziewczyna odwróciła głowę w bok wyraźnie zażenowana. 
-Nie dotykaj jej. Ona jest moja - warknął David lekko ochrypłym głosem. 
Mężczyzna prychnął na ten fakt. Po czym usiadł na przeciwko.
-No nie trudno zauważyć. Często ją bijesz? 
-Nie twój interes. Miałeś dać kasę, co nie?
-Oj wyluzuj braciszku.
-Nie nazywaj mnie tak.  - warknął David wyraźnie zirytowany.
-Przyniosłem kasę. Zastanawia mnie fakt, co jeśli znajdą twoją księżniczkę? - widać, że nieznajomy świetnie się bawił ich kosztem.
-O czym ty do cholery mówisz...
-O Lidii Clemens... dziewczynie, której powoli zaczynają szukać. Ile już minęło David? Trzy czy cztery tygodnie? Zazwyczaj po tym czasie żegnałeś się z paniami i szukałeś innej. 
Nastolatka w ogóle nie czuła się teraz pewniej.
 A wiec... zbliża się jej koniec?
-A twoje bliźniaczki? - odwinął się David, na co mężczyzna się zaśmiał.
-Już dawno z nimi skończyłem. Tobie też radze skończyć z tą małolata no chyba, że chcesz skończyć w więzieniu.
-Dobrze wiesz, że nigdy nie dam się złapać.
-A ona chyba wie, że ją w końcu zajebiesz prawda? - tutaj spojrzał prowokacyjnie na dziewczynę, a widząc jej zmieszanie zaśmiał się.
-No chyba nie wierzysz, że cię wypuści. Kochanie kto tutaj przychodzi już nie wraca do domu. 
-Idź już Borys. - warknął David wyraźnie niezadowolony z całego tego spotkania.
-Jak chcesz. Suzy pytała o ciebie. Wpadniesz do niej?
-Zobaczę. 
-W porządku. Tylko uważaj, żebyś się czegoś nie zaraził od niej. Ostatnio każdy ją puka.
-Nie ucz matki jak dzieci rodzić.
-A no tak. Playboy za czasów szkoły nadal ci został.
-Odezwał się czysty jak łza.
-Trzeba jakoś kręcić biznes. Jakby ci się ta mała znudziła daj mi znać zanim z nią skończysz. Chętnie się zabawie.
-Nienawidzę gdy to mówisz za każdym razem kiedy tutaj przychodzisz - mruknął David, na co Borys prychnął.
-Do zobaczenia.
-Yhym.

Berry odprowadził mężczyznę do wyjścia. 

-Czy... mógłbyś mi powiedzieć jeśli chciałbyś mnie zabić? - zapytała cicho, a mężczyzna prychnął przybliżając się do niej. 
-A co? Boisz się, że nie zdążysz wyznać mi miłości? - zapytał dotykając ustami jej ucha.
-Nie to nie tak... - zaczęła zmieszana.
-Za 2 godziny będzie tutaj pełno ludzi. Jeśli wywiniesz jakiś numer zabije cię od razu. Rozumiesz? - jego ton wyrażał powagę wiec dziewczyna pokiwała szybko głową.
David objął ją gwałtownie ramieniem przytulając do swojego boku. 
Uśmiechnął się lekko opierając wygodnie głowę na jej. 
-Masz ładny głos. Zaśpiewaj mi coś - szepnął, a dziewczyna poczuła rumieńce na policzkach.
Na serio kazał jej śpiewać!?!
-Nie wiem co...
-Cokolwiek. Coś co mnie uspokoi, bo jestem wkurwiony.
-My precious one, my tiny one
Lay down your pretty head
My dearest one, my sleepy one
It's time to go to bed.. - jej głos nagle zadrżał, gdy jego ręka znalazła się na jej udzie i lekko je gładziła. Przełknęła ciężko ślinę chcąc się oddalić, ale on wzmocnił uścisk.
-Nie powiedziałem byś przerwała.
-My precious one, my darling one
Don't let your lashes weep
My cherished one, my weary one
It's time to go to sleep - śpiewała dalej chociaż jej oddech stawał się cięższy.
Jak to możliwe, że osoba, która ją porwała powoduje dziwne uczucia w jej ciele?
Lidia poczuła jak wsuwa w nią dwa palce i głaszcze ją lekko. 
Zamknęła na chwilę oczy starając się odbiegnąć od tego myślami.
 Nie chciała pokazać mu jak bardzo jest uległa zwłaszcza, gdy to udowodniła już nieraz. 
-Nie podoba ci się? - znów szeptał do jej ucha prowokacyjnie wiedząc, że się rumieni.
Lidia czuła jak jego ruchy stają się głębsze, ale tak samo staranne jak poprzednie. 
Oddychała głębiej.
-Proszę... przestań.. - szepnęła próbując nabrać powietrza.
-Dlaczego? Twoje ciało mówi co innego... - Lidia spojrzała na niego widząc na jego twarzy ironiczny uśmiech.
David złapał ją za biodra po czym podniósł do góry sadzając na swoich kolanach.
Spojrzała w jego błyszczące oczy.
David pogładził ją po włosach, a potem mocno za nie pociągnął powodując, że dziewczyna odchyliła głowę do tyłu. Pocałował ją gwałtownie i ostro ściskając za jej pupę. 
Lidia również objęła go za szyję odwzajemniając pocałunek.
Już sama nie wiedziała czy udaje, czy na prawdę podobało jej się takie zachowanie.
Jak to się stało, że zawsze była cicha i spokojna, a teraz pragnie by robił z nią każdą zbereźną rzecz?

Po chwili usłyszeli chrząknięcie. 

David westchnął ściągając dziewczynę z kolan po czym wstał leniwie. 
-Idę coś załatwić na mieście. Berry pilnuj jej.
Mężczyzna pokiwał głową.
Lidia westchnęła siadając na kanapie.
 Starszy mężczyzna również to uczynił nie spuszczając z niej oka.
-Dlaczego David mnie wybrał? - zapytała nie mogąc już wytrzymać tej ciszy.
Berry wzruszył ramionami. 
-Nie mogę z tobą rozmawiać.
-Jesteśmy tylko ty i ja... nikt się o tym nie dowie.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
-Szef dostaje wszystko co chce.
-Więc jak mnie znalazł? - tutaj ponownie zaśmiał się głośno patrząc na dziewczynę kpiąco.
-To nie on cię znalazł skarbie, a raczej ty jego... - dziewczyna spojrzała na niego zmieszana marszcząc brwi. O czym on mówił?
-Nie rozumiem.... 
-Ujmę to tak. To całe "porwanie" nie zaczęło się w momencie gdy zgarnąłem cię do auta, a dużo, dużo wcześniej. Jesteś bystrą dziewczynką. - Berry westchnął po czym wstał leniwie i wyszedł gdzieś.
Lidia myślała gorączkowo o czym on mówił...
-Zaczęło się wcześniej... więc kiedy? - pytała siebie zamykając na chwilę oczy. 
Próbowała gorączkowo przypomnieć sobie coś konkretnego.

*


-Lidia zaczekaj! - nastolatka biegła ile sił w nogach by jak najszybciej dostać się do domu. Dlaczego musiała spieprzyć się pogoda i odjechał ostatni bus do domu?

-Odwal się! Jesteś chamem! - warknęła do niego ignorując jego nawoływanie. 
Miała go na prawdę dość. Jak on mógł wyznać jej miłość, a następnego dnia całować się z laską z jej szkoły?!?
Totalny cham.
Poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek.
-Lidia o co ci chodzi?!? Powiedziałem, że cię kocham i to chyba powinno ci wystarczyć! - warknął mężczyzna wyraźnie również zirytowany.
-Jak możesz!?! Nie wiesz nic o miłości! Powiedz prawdę kochasz mnie, czy tylko chcesz zdobyć kolejną nieosiągalną dziewczynę!?
-Racja. Nie kocham cię. Chcę tylko cię bzyknąć! - Maks złapał ją w pasie przypierając do jakiegoś murku. Zaczął całować ją zachłannie, a dziewczyna próbowała się wyrwać.
-Puść mnie! Oszalałeś! Na pomoc! - sama nie wiedziała jakim cudem udało się jej podnieść nogę i kopnąć go w czuły punkt. 
Chłopak upadł na kolana przeklinając głośno.
-Ty suko! Zapłacisz mi za to! - zawołał, 
a Lidia nie czekała dłużej po prostu biegła przed siebie.
Odwróciła się tylko by zobaczyć czy za nią biegnie, a gdy ponownie chciała zobaczyć tym razem dokąd ucieka poczuła mocny ból w okolicach czoła. Spojrzała zdezorientowana na mężczyznę, który również na nią spojrzał.
-Przepraszam... nie chciałam... ale.... jezu... to najgorszy dzień w moim życiu - zaczęła zdenerwowana, a nieznajomy uśmiechnął się lekko.
-Nie wiem co się stało tak młodej damie jak ty, ale gdy jest źle zawsze mogło być gorzej, prawda? - Lidia zmarszczyła brwi zmieszana, a widząc jak nieznajomy się uśmiecha, odwzajemniła lekko uśmiech.
-Robi się ciemno. To niebezpieczne wychodzić o tej porze kobietą. Pełno świrów tutaj lata. - dodał, na co Lidia uśmiechnęła się znów.
-Dziękuje. I jeszcze raz przepraszam - mruknęła cicho po czym nie czekając dłużej wyminęła nieznajomego biegnąc do domu.
*

Jej serce biło jak oszalałe, a ona poczuła jak obraz przed jej twarzą się zamazuje.
 Upadła na ziemię opierając się o kanapę.
To niemożliwe... To nie mógł być on...
 Pamiętała, że ten mężczyzna miał tatuaż... tatuaż na ramieniu. 
Widziała Davida nagiego... czy on... miał taki tatuaż?
Po chwili wstała uświadamiając sobie to.
-Niemożliwe to było 6 miesięcy temu! - zawołała z przerażeniem, a gdy się odwróciła David spojrzał na nią.
-Zaplanowałeś to od samego początku, prawda? - szepnęła cicho, a mężczyzna spojrzał na nią domyślając się, że skojarzyła fakty.
-To, że ty zapomniałaś to nie oznacza, że ja także to zrobiłem.
-Jak mogłeś!?! To był przypadek! Mogłam wpaść zupełnie na kogoś innego!
-Przypadków nie ma w naszym życiu Lidio. To przeznaczenie.
-O boże - tutaj dziewczyna rozpłakała się lekko. -Jesteś na prawdę chory! Chce wrócić do domu! Wypuść mnie stąd! 
-Już ci mówiłem, że..
-Zacznę krzyczeć! Będę wrzeszczeć aż mnie zabijesz! - zawołała, a David prychnął.
-W porządku. Więc zaczynaj. - odparł nieprzejęty całą tą sytuacją.
Lidia nie odezwała się już, a gdy rozległ się dzwonek.
-Żadnych numerów, bo pożałujesz. - warknął tylko i odszedł w celu powitania ludzi.



Bardzo przepraszam, że tekst jest na czarnym tle. Coś się dzieje gdy piszę posty, albo jestem za głupia na to. :D Jeśli ktoś mógłby powiedzieć mi jak mam "normalnie" pisać jak wcześniej byłabym bardzo wdzięczna. Może przez przypadek coś nacisnęłam nie mam pojęcia. Z góry dziękuje. Mam nadzieje, że notka się podobała. Zostało jeszcze gdzieś z 6 może 7 części potem mam zamiar coś innego pisać. Mam nadzieje, że spodoba się wam.
! <3