niedziela, 13 kwietnia 2014

Uprowadzona IV

                         "budzi mnie śmiejący się głossączący się w uszy niczym piach i przemocą gwałci mnie"

Lidia patrzyła jak jej oprawca bawi się jej długimi włosami. Zawsze tak robił, gdy myślał. 
Zawijał kosmyk jej włosa na swój palec, a potem ciągnął ją lekko chcąc się "wyplątać".
-Lidia myślę, że musisz kogoś poznać - zaczął, a potem uśmiechnął się do siebie.
Dziewczyna podniosła wzrok na niego, ale zaraz potem go opuściła, gdy David również spojrzał na nią. Nie odpowiedziała co wyraźnie zirytowało mężczyznę, bo złapał ją za podbródek zmuszając tym samym by na niego spojrzała.
-Kogo? - szepnęła cicho unikając jego wzroku. David prychnął cicho.
-To gorszy skurwysyn ode mnie. 
Dziewczyna nie bardzo wiedziała jak ma na to odpowiedzieć.
 Dopiero, gdy Berry zapukał przynosząc jakieś siatki David wstał z łóżka.
-Wychodzę. Masz być za 40 minut gotowa  - mruknął cicho, na co nastolatka przytaknęła głową.
Gdy wyszedł Lidia podeszła do siatek oglądając co jest w środku. Było tam 5 sukienek
. Żadna się jej nie podobała, może dlatego, że były zbyt odważne, a może dlatego, że wybierał je ten obleśny typ Berry?
Wybór padł na czarną sukienkę przed kolana. Miała długie koronkowe rękawki z dekoltem. Wzięła prysznic, swoje długie włosy spięła w wysokiego kucyka po czym założyła sukienkę.
Nie lubiła od jakiegoś czasu patrzeć na siebie w lustrze.
Codziennie, gdy zasypiała bała się, że następnego dnia David ją zabije, bo mu się znudzi. 
Przecież on się szybko nudził. 
Może gdy wychodził szedł do innej, niewinnej dziewczyny?
Tego nie wiedziała. Ale wiedziała, że musi stąd jak najszybciej uciec i zignorować to uczucie w sercu. Wmawiała sobie, że ofiary porwań dość często tak mają. 
Przywiązują się do swoich oprawców myląc to z miłością. Czy ona miała tego objawy?
I kim był ten cały Borys? David nie wyglądał jakby go lubił, ale mimo to chciał by się z nią zabawił. Tak robią wrogowie? Wymieniają się swoimi zdobyczami?
Gdy już była ubrana rozejrzała się po pokoju. Praktycznie tutaj spędzała większość swojego czasu. Wszystkie pułki były zamknięte na klucz. Dopiero gdy schyliła się pod łóżko odkryła niewielkiej ilości kartonik. Spojrzała na drzwi upewniając się, że nie słyszy kroków. 
Usiadła na wielkim łóżku otwierając pudełko. 
Było tam wiele małych zdjęć, nawet czarno białych. 
Jedno zdjęcie przykuło jej uwagę najbardziej. 

Kim byli ci chłopcy? Czy na tym zdjęciu znajdował się David? A może to były jego dzieci?
Przeglądała dalej, aż znalazła akt zgonu. Zmarszczyła brwi ze zdziwieniem. 
To było jakieś 10 lat temu. Przyjrzała się zdjęciu mężczyzny, a potem zakryła sobie usta ręką. Wyglądał jak David! No może nie całkiem, ale miał taki sam kształt ust, nosa i nawet ten sam kolor oczu.
To był ich ojciec?
Włożyła to do pudełka, a potem spojrzała jeszcze raz na zdjęcie chłopców. 
Westchnęła.
Nim się zorientowała usłyszała dźwięk przekręcającego się zamka. 
Małe zdjęcie udało się jej ukryć w kołdrze, ale reszty nie zdążyła sprzątnąć.
 Lidia spojrzała na Davida przestraszona, a on najpierw nieświadomy niczego, a gdy jego wzrok powędrował na łóżko jego mina zrobiła się wściekła.
-Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz!?! - zawołał podchodząc do niej i łapiąc ją za nadgarstek zmuszając tym samym by wstała.
-Ja.. nie chciałam.. - zaczęła płaczliwie widząc narastający gniew w jego oczach.
-Nie chciałaś!? To po chuj ruszałaś cudze rzeczy ty cholerna pindo! - Lidia upadła na ziemie, gdy ręką Davida spoczęła na jej policzku. Poczuła metaliczny posmak krwi nie zdążyła nawet zareagować, bo mężczyzna znów ją złapał tym razem za włosy ciągnąc do góry. Jej włosy już były wolne, od gumki ponieważ David je tak mocno pociągnął, że czarna gumka zleciała gdzieś na podłogę.
-Przepraszam... nie chciałam cię zdenerwować - szepnęła przez łzy, co jej się w ogóle nie opłaciło bo on znów uderzył ją w policzek. 
Lidia upadła tym razem na łóżko oddychając głęboko. 
-Mam cię od początku uczyć?! - warknął rozpinając pasek swoich obszernych spodni po czym odpiął szybko zamek. Rzucił się na nastolatkę i łapiąc ją za biodra pociągnął w dół. Jej sukienka momentalnie podwinęła się ukazując czarne, koronkowe majtki.
Zaczął gwałtownie całować jej szyję ściskając jej piersi.
Zamknęła na chwilę oczy.
-Przemocą niczego nie zyskasz David. Poniżanie nie pokazuje jak wielkim jesteś człowiekiem, a jak bardzo zagubionym w tym okrutnym świecie - szepnęła cicho, ale na tyle by mógł to usłyszeć.
-Co ty możesz wiedzieć o życiu, co!? Wszystko miałaś czego chciałaś! Zrozumiałem, że bycie złym się opłaca! - krzyczał chyba po raz pierwszy od niepamiętnego czasu, a Lidia poczuła jak zrywa z niej bieliznę. Po chwili poczuła mocny ból w kroku.
 Załkała cicho obejmując Davida za szyję. 
-Ludzie się ciebie boją! Spuszczają wzrok, gdy idziesz ulicą! Mam tyle lasek ile nikt nigdy nie miał! Mogę mieć każdą! Mogę mieć wszystko! - poruszał się w niej gwałtownie i mocno.
-To jest życie, którego pragniesz David? Bez prawdziwej miłości, bez rodzinnego ciepła... Na to pracujesz raniąc innych? - odpowiedziała wzmacniając uścisk na jego szyi. 
Jego twarz zakrywały teraz włosy dziewczyny więc nie była wstanie dostrzec jak łagodnieje wyraz na jego twarzy. David zaprzestał swoich ruchów. 
Lidia objęła go mocniej przytulając do siebie.
-Nie mogę zrozumieć dlaczego taki jesteś, ale nie mogę też sobie wyobrazić co przeszedłeś w życiu, by w twoim sercu była tylko nienawiść do ludzi - szepnęła nie powstrzymując łez. 
Jego ręka spoczęła na jej udzie i pogładziła ją lekko. 
Trwali tak może kilka sekund, może minut. Nie zważała na to. 
Po prostu cieszyła się, że ją nie odepchnął. 
Po chwili jednak David zszedł z niej zapinając spodnie. 
-Za 30 minut będzie tutaj Borys. Pośpiesz się i niczego nie dotykaj. - Lidia nie odpowiedziała, a gdy wyszedł rozpłakała się głośno.

****


Nie mogła uwierzyć, że w tym domu znajduje się takie pomieszczenie. 

Wielki plazmowy telewizor na środku stół do bilardu. Wielki barek z alkoholem. 
Siedziała cicho ignorując szybkie bicie serca. 
Po dzisiejszej akcji czy będzie chciał ją oddać komuś innemu?
Po chwili oboje usłyszeli kroki, a Lidia podniosła swój wzrok.
Miał takie same brązowe oczy... takie same rysy twarzy. 
Czy to możliwe...?
-O a więc to jest ta laleczka, którą teraz pukasz? - mruknął cicho jakby z rozbawieniem dotykając włosów Lidii. Dziewczyna odwróciła głowę w bok wyraźnie zażenowana. 
-Nie dotykaj jej. Ona jest moja - warknął David lekko ochrypłym głosem. 
Mężczyzna prychnął na ten fakt. Po czym usiadł na przeciwko.
-No nie trudno zauważyć. Często ją bijesz? 
-Nie twój interes. Miałeś dać kasę, co nie?
-Oj wyluzuj braciszku.
-Nie nazywaj mnie tak.  - warknął David wyraźnie zirytowany.
-Przyniosłem kasę. Zastanawia mnie fakt, co jeśli znajdą twoją księżniczkę? - widać, że nieznajomy świetnie się bawił ich kosztem.
-O czym ty do cholery mówisz...
-O Lidii Clemens... dziewczynie, której powoli zaczynają szukać. Ile już minęło David? Trzy czy cztery tygodnie? Zazwyczaj po tym czasie żegnałeś się z paniami i szukałeś innej. 
Nastolatka w ogóle nie czuła się teraz pewniej.
 A wiec... zbliża się jej koniec?
-A twoje bliźniaczki? - odwinął się David, na co mężczyzna się zaśmiał.
-Już dawno z nimi skończyłem. Tobie też radze skończyć z tą małolata no chyba, że chcesz skończyć w więzieniu.
-Dobrze wiesz, że nigdy nie dam się złapać.
-A ona chyba wie, że ją w końcu zajebiesz prawda? - tutaj spojrzał prowokacyjnie na dziewczynę, a widząc jej zmieszanie zaśmiał się.
-No chyba nie wierzysz, że cię wypuści. Kochanie kto tutaj przychodzi już nie wraca do domu. 
-Idź już Borys. - warknął David wyraźnie niezadowolony z całego tego spotkania.
-Jak chcesz. Suzy pytała o ciebie. Wpadniesz do niej?
-Zobaczę. 
-W porządku. Tylko uważaj, żebyś się czegoś nie zaraził od niej. Ostatnio każdy ją puka.
-Nie ucz matki jak dzieci rodzić.
-A no tak. Playboy za czasów szkoły nadal ci został.
-Odezwał się czysty jak łza.
-Trzeba jakoś kręcić biznes. Jakby ci się ta mała znudziła daj mi znać zanim z nią skończysz. Chętnie się zabawie.
-Nienawidzę gdy to mówisz za każdym razem kiedy tutaj przychodzisz - mruknął David, na co Borys prychnął.
-Do zobaczenia.
-Yhym.

Berry odprowadził mężczyznę do wyjścia. 

-Czy... mógłbyś mi powiedzieć jeśli chciałbyś mnie zabić? - zapytała cicho, a mężczyzna prychnął przybliżając się do niej. 
-A co? Boisz się, że nie zdążysz wyznać mi miłości? - zapytał dotykając ustami jej ucha.
-Nie to nie tak... - zaczęła zmieszana.
-Za 2 godziny będzie tutaj pełno ludzi. Jeśli wywiniesz jakiś numer zabije cię od razu. Rozumiesz? - jego ton wyrażał powagę wiec dziewczyna pokiwała szybko głową.
David objął ją gwałtownie ramieniem przytulając do swojego boku. 
Uśmiechnął się lekko opierając wygodnie głowę na jej. 
-Masz ładny głos. Zaśpiewaj mi coś - szepnął, a dziewczyna poczuła rumieńce na policzkach.
Na serio kazał jej śpiewać!?!
-Nie wiem co...
-Cokolwiek. Coś co mnie uspokoi, bo jestem wkurwiony.
-My precious one, my tiny one
Lay down your pretty head
My dearest one, my sleepy one
It's time to go to bed.. - jej głos nagle zadrżał, gdy jego ręka znalazła się na jej udzie i lekko je gładziła. Przełknęła ciężko ślinę chcąc się oddalić, ale on wzmocnił uścisk.
-Nie powiedziałem byś przerwała.
-My precious one, my darling one
Don't let your lashes weep
My cherished one, my weary one
It's time to go to sleep - śpiewała dalej chociaż jej oddech stawał się cięższy.
Jak to możliwe, że osoba, która ją porwała powoduje dziwne uczucia w jej ciele?
Lidia poczuła jak wsuwa w nią dwa palce i głaszcze ją lekko. 
Zamknęła na chwilę oczy starając się odbiegnąć od tego myślami.
 Nie chciała pokazać mu jak bardzo jest uległa zwłaszcza, gdy to udowodniła już nieraz. 
-Nie podoba ci się? - znów szeptał do jej ucha prowokacyjnie wiedząc, że się rumieni.
Lidia czuła jak jego ruchy stają się głębsze, ale tak samo staranne jak poprzednie. 
Oddychała głębiej.
-Proszę... przestań.. - szepnęła próbując nabrać powietrza.
-Dlaczego? Twoje ciało mówi co innego... - Lidia spojrzała na niego widząc na jego twarzy ironiczny uśmiech.
David złapał ją za biodra po czym podniósł do góry sadzając na swoich kolanach.
Spojrzała w jego błyszczące oczy.
David pogładził ją po włosach, a potem mocno za nie pociągnął powodując, że dziewczyna odchyliła głowę do tyłu. Pocałował ją gwałtownie i ostro ściskając za jej pupę. 
Lidia również objęła go za szyję odwzajemniając pocałunek.
Już sama nie wiedziała czy udaje, czy na prawdę podobało jej się takie zachowanie.
Jak to się stało, że zawsze była cicha i spokojna, a teraz pragnie by robił z nią każdą zbereźną rzecz?

Po chwili usłyszeli chrząknięcie. 

David westchnął ściągając dziewczynę z kolan po czym wstał leniwie. 
-Idę coś załatwić na mieście. Berry pilnuj jej.
Mężczyzna pokiwał głową.
Lidia westchnęła siadając na kanapie.
 Starszy mężczyzna również to uczynił nie spuszczając z niej oka.
-Dlaczego David mnie wybrał? - zapytała nie mogąc już wytrzymać tej ciszy.
Berry wzruszył ramionami. 
-Nie mogę z tobą rozmawiać.
-Jesteśmy tylko ty i ja... nikt się o tym nie dowie.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
-Szef dostaje wszystko co chce.
-Więc jak mnie znalazł? - tutaj ponownie zaśmiał się głośno patrząc na dziewczynę kpiąco.
-To nie on cię znalazł skarbie, a raczej ty jego... - dziewczyna spojrzała na niego zmieszana marszcząc brwi. O czym on mówił?
-Nie rozumiem.... 
-Ujmę to tak. To całe "porwanie" nie zaczęło się w momencie gdy zgarnąłem cię do auta, a dużo, dużo wcześniej. Jesteś bystrą dziewczynką. - Berry westchnął po czym wstał leniwie i wyszedł gdzieś.
Lidia myślała gorączkowo o czym on mówił...
-Zaczęło się wcześniej... więc kiedy? - pytała siebie zamykając na chwilę oczy. 
Próbowała gorączkowo przypomnieć sobie coś konkretnego.

*


-Lidia zaczekaj! - nastolatka biegła ile sił w nogach by jak najszybciej dostać się do domu. Dlaczego musiała spieprzyć się pogoda i odjechał ostatni bus do domu?

-Odwal się! Jesteś chamem! - warknęła do niego ignorując jego nawoływanie. 
Miała go na prawdę dość. Jak on mógł wyznać jej miłość, a następnego dnia całować się z laską z jej szkoły?!?
Totalny cham.
Poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek.
-Lidia o co ci chodzi?!? Powiedziałem, że cię kocham i to chyba powinno ci wystarczyć! - warknął mężczyzna wyraźnie również zirytowany.
-Jak możesz!?! Nie wiesz nic o miłości! Powiedz prawdę kochasz mnie, czy tylko chcesz zdobyć kolejną nieosiągalną dziewczynę!?
-Racja. Nie kocham cię. Chcę tylko cię bzyknąć! - Maks złapał ją w pasie przypierając do jakiegoś murku. Zaczął całować ją zachłannie, a dziewczyna próbowała się wyrwać.
-Puść mnie! Oszalałeś! Na pomoc! - sama nie wiedziała jakim cudem udało się jej podnieść nogę i kopnąć go w czuły punkt. 
Chłopak upadł na kolana przeklinając głośno.
-Ty suko! Zapłacisz mi za to! - zawołał, 
a Lidia nie czekała dłużej po prostu biegła przed siebie.
Odwróciła się tylko by zobaczyć czy za nią biegnie, a gdy ponownie chciała zobaczyć tym razem dokąd ucieka poczuła mocny ból w okolicach czoła. Spojrzała zdezorientowana na mężczyznę, który również na nią spojrzał.
-Przepraszam... nie chciałam... ale.... jezu... to najgorszy dzień w moim życiu - zaczęła zdenerwowana, a nieznajomy uśmiechnął się lekko.
-Nie wiem co się stało tak młodej damie jak ty, ale gdy jest źle zawsze mogło być gorzej, prawda? - Lidia zmarszczyła brwi zmieszana, a widząc jak nieznajomy się uśmiecha, odwzajemniła lekko uśmiech.
-Robi się ciemno. To niebezpieczne wychodzić o tej porze kobietą. Pełno świrów tutaj lata. - dodał, na co Lidia uśmiechnęła się znów.
-Dziękuje. I jeszcze raz przepraszam - mruknęła cicho po czym nie czekając dłużej wyminęła nieznajomego biegnąc do domu.
*

Jej serce biło jak oszalałe, a ona poczuła jak obraz przed jej twarzą się zamazuje.
 Upadła na ziemię opierając się o kanapę.
To niemożliwe... To nie mógł być on...
 Pamiętała, że ten mężczyzna miał tatuaż... tatuaż na ramieniu. 
Widziała Davida nagiego... czy on... miał taki tatuaż?
Po chwili wstała uświadamiając sobie to.
-Niemożliwe to było 6 miesięcy temu! - zawołała z przerażeniem, a gdy się odwróciła David spojrzał na nią.
-Zaplanowałeś to od samego początku, prawda? - szepnęła cicho, a mężczyzna spojrzał na nią domyślając się, że skojarzyła fakty.
-To, że ty zapomniałaś to nie oznacza, że ja także to zrobiłem.
-Jak mogłeś!?! To był przypadek! Mogłam wpaść zupełnie na kogoś innego!
-Przypadków nie ma w naszym życiu Lidio. To przeznaczenie.
-O boże - tutaj dziewczyna rozpłakała się lekko. -Jesteś na prawdę chory! Chce wrócić do domu! Wypuść mnie stąd! 
-Już ci mówiłem, że..
-Zacznę krzyczeć! Będę wrzeszczeć aż mnie zabijesz! - zawołała, a David prychnął.
-W porządku. Więc zaczynaj. - odparł nieprzejęty całą tą sytuacją.
Lidia nie odezwała się już, a gdy rozległ się dzwonek.
-Żadnych numerów, bo pożałujesz. - warknął tylko i odszedł w celu powitania ludzi.



Bardzo przepraszam, że tekst jest na czarnym tle. Coś się dzieje gdy piszę posty, albo jestem za głupia na to. :D Jeśli ktoś mógłby powiedzieć mi jak mam "normalnie" pisać jak wcześniej byłabym bardzo wdzięczna. Może przez przypadek coś nacisnęłam nie mam pojęcia. Z góry dziękuje. Mam nadzieje, że notka się podobała. Zostało jeszcze gdzieś z 6 może 7 części potem mam zamiar coś innego pisać. Mam nadzieje, że spodoba się wam.
! <3

3 komentarze:

  1. piszesz super. opowiadanie trzyma w napięciu. z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  2. widze że ktoś tu słucha the gazette ;p

    OdpowiedzUsuń