Ze swojej drogi zejdę
Będę z Tobą
Dokądkolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz
Będę z Tobą
-David, proszę przestań! To łaskocze! - po sypialni rozległ się uroczy śmiech dziewczyny, która leżąc na łóżku wyprężała ciało w przeróżnych nieco dziwnych pozycjach.
Mężczyzna nad nią pochylony najwyraźniej był dumny, że ma przewagę i nie przestaje swoich czynów.
Po chwili jednak opanował chęć ponownego łaskotania odgarniając ciemne, włosy opadające na czoło dziewczyny.
-To nie fair - powiedziała spokojnie patrząc w jego ciemne tęczówki.
Była pewna, że nie jedna dziewczyna utonęła w tych oczach.
-Nic nie jest sprawiedliwe - odparł z uśmiechem pochylając się nad nią.
Złożył na jej ustach lekki pocałunek.
-Nawet to, że moja miłość do ciebie jest dla innych czymś niezrozumiałym? - Mężczyzna usiadł na łóżku jakby nie zadowolony z tego tematu.
Lidia uczyniła to samo opierając głowę na jego ramieniu.
-Ludzie nie rozumieją ciebie, bo nie mogą pojąć tej miłości. Nie mogą zrozumieć, że jesteś w stanie obdarzyć kogoś takiego uczuciami jak ja...
-David... przestań. - dziewczyna mu przerwała patrząc smutno na niego.
Warkocz objął dłońmi jej zarumienione policzki przybliżając do niej swoją twarz.
-Spójrz na mnie Lidia. Jestem kłamcą, mordercą. Jestem złem i nie zasługuje na Ciebie. Jesteś zbyt dobra dla mnie.
-Ja też nie jestem bez grzechu, David. Każdy z nas ma coś na sumieniu i nie ważne czy zabijesz jeszcze 1, 10 czy 100 innych osób ta miłość będzie trwała do końca mojego życia, a jeśli jest coś po nim to będzie wieczna.
David uśmiechnął się półgębkiem.
-Nie masz pojęcia o życiu.
-W porządku. Więc może powinniśmy zerwać? - głos dziewczyny wydawał się szorstki.
Wstała z łóżka spoglądając na niego z góry.
Ręce skrzyżowała na piersi wyczekująco czekając na jego reakcje.
-Lidia...
-Mówisz, że przy mnie stajesz się dobry, ale nie chcesz być dobry. Chcesz nadal mieć władzę i żyć durnymi wspomnieniami o mojej siostrze, której taki twardziel jak ty uległ. Jadłeś jej z ręki niczym małe dziecko. - David wstał gwałtownie łapiąc ją za ramiona.
-Nie wasz się mówić.. - zaczął ze złością, jednak ktoś wtrącił się do ich rozmowy.
-O mnie? Nie przeszkadzajcie sobie. Chętnie popatrzę na całą tą szopkę - oboje odwrócili się z zaskoczeniem. W progu drzwi stała Nicole oparta o framugę.
Jej włosy były proste, jedynie końcówki układały się w delikatne fale.
Czarna obcisła bokserka i niebieskie rurki.
Nie obyło się bez wysokich szpilek, a na jej twarzy pojawił się przebiegły uśmiech.
-David jest ze mną - warknęła Lidia patrząc na postać przed sobą.
Dziewczyna zaśmiała się radośnie kaszląc w dłonie.
-Nie jestem głucha skarbie.
-Ta sprawa cię nie dotyczy - warknął David wyraźnie zirytowany nagłym pojawieniem się jego miłości.
-Oh doprawdy? Myślę, że mam coś co zainteresuje naszą małą dziewczynkę - mruknęła z uśmiechem po czym podeszła do Lidii wyciągając z tylnych kieszeni spodni telefon.
Lidia z irytacją spojrzała na mały, podświetlony ekranik.
Kocham Cię Nicole i nie umiem przestać. Te 2 lata były prawdziwą udręką.
Chciałem Lidii, bo przypominała Ciebie z wyglądu.
Jednak to w tobie jestem do szaleństwa zakochany nie w niej.
Na zawsze twój David.
-Ty to napisałeś?! - zawołała ze zdumieniem Lidia, a jej oczy niebezpiecznie się zaszkliły.
-Lidia to nie tak...
-To właśnie tak. Jesteś dzieciakiem. David woli mnie i musisz się z tym pogodzić - mruknęła promiennie Nicole po czym wymiając ich wskoczyła na łóżko wygodnie wyciągając nogi przed siebie. Uniosła do góry jedną brew jakby oczekując od nich nagłego wybuchu gniewu.
-Jak mogłeś.. zrobiłam dla ciebie wszystko... Z nikim się nie spotykałam, nikomu o tobie nie opowiadałam... jak mogłeś mnie tak oszukać?
-Właśnie o to w tym chodzi Lidio. Zrobiłabyś dla mnie wszystko. To nie miłość lecz obsesja.
-Uhu, tego się nie spodziewałam - mruknęła Nicole z figlarnym uśmiechem.
-Ale David... Ja cię na prawdę kocham.. - zaczęła drżącym głosem Lidia patrząc na Davida.
-A czy ja powiedziałem ci kiedykolwiek, że to odwzajemniam? Czy dałem ci powód byś mnie pokochała?
-A więc bye bye - Nicole zaśmiała się głośno wypowiadając te słowa.
Lidia usiadła gwałtownie na łóżku oddychając głeboko.
Czuła na czole krople potu.
Oddychała głebiej i czuła się jakby przebiegła cały maraton.
Odgarnęła do tyłu długie włosy dotykając mokrego czoła.
-To tylko sen.. - szepnęła do siebie jakby z ulgą.
Zbyt często jej się śnią takie sny i zbyt często dotyczą dwóch konkretnych osób.
Dochodziła siódma rano, a ona nie miała zamiaru ponownie zasypiać.
Nie chciała powtarzać tego głupiego snu, tym bardziej, że była niemal pewna, że jeśli znów zamknie oczy zobaczy Nicole i Davida szczęśliwie ze sobą żyjący.
Wybrała numer do Katey, która dopiero za czwartym razem odebrała.
-Wiem, że jesteś wariatką, ale dzwonienie do kogoś o 7:06 to na prawdę kiepski pomysł..- usłyszała po drugiej stronie słuchawki zachrypnięty i zaspany głos rudej.
Lidia prychnęła głośno.
-Wstawaj śpioszku. Nowy, boży dzień.
-Zabawne.
-Chciałam się tylko zapytać czy nadal propozycja aktualna?
-Jaka? Ta z filmem erotycznym w roli głównej czy może pracy jako striptizerki w moim klubie?
-Zabawne - burknęła brunetka, a Katey tak samo prychnęła do słuchawki.
-Teraz jesteśmy kwita.
-Więc? Jak będzie?
-Propozycja nadal aktualna. Zaczynamy zabawę o 20. Michael się chyba ucieszy, że będziesz. Przyjedzie po ciebie.
-Jak to Michael? Katey co mu znowu nagadałaś?!?
-Wyluzuuj buntowniku. To nie moja wina, że leci mu ślinka na twój widok.
-Zabawne.
-Każdy przyjdzie z partnerem. Jeśli chcesz mogę posłać do ciebie mojego dziadka, ale ostatnie dwa zęby mu wypadły i ciężko go zrozumieć.
Lidia zaśmiała się łapiąc za głowę.
-W porządku. Do zobaczenia.
Lidia zawołała pieska, który już dawno nie spał radośnie merdając ogonkiem.
Wdrapał się po paru nieudanych próbach na łóżko kładąc się obok dziewczyny.
* * * *
Lidia od godziny patrzyła to na tatę, to na matkę, którzy kłócili się dość głośno argumentując za i przeciw dlaczego Lidia miałaby spędzić sylwestra poza domem.
-Dopiero ją odzyskaliśmy! Jesteś taki nieodpowiedzialny! - warknęła do swojego męża patrząc na niego oskarżycielsko.
-A ty masz zamiar trzymać ją w domu przez następne 10 lat?!? Jest młoda ma prawo się bawić!
-Tak, a co potem zrobisz jak nie wróci?! Znów chcesz przez pół roku udawać, że wszystko jest w porządku!?
-Przestańcie - do rozmowy wtrąciła się Lidia, która już nie mogła wytrzymać tych wrzasków.
-Mamo, mam 17 lat i umiem o siebie zadbać. Katey jest w porządku. Z resztą przyjedzie po mnie prawnik Michael. Poznałam go niedawno jest na prawdę w porządku.
-Jaki prawnik? - zapytał ojciec ze zdziwieniem.
-Ma 27 lat i z tego co wiem nie porywa dzieci - Matka spojrzała na nią ostrzegawczo.
-Nie uważasz, że jest trochę no nie wiem ZA STARY!?!
-Nie uprawiam z nim seksu tylko prowadzę konwersacje. Zaskoczę cię mamo. Nie uprawiam seksu z nowo poznanymi osobami.
-Lidia - tym razem ojciec uciął tą dyskusje.
Zauważył, że ich stosunki znacznie się pogorszyły, a obie są dość mocno uparte.
-W porządku. Idź, ale przed 10 jutro w domu zrozumiano?
-Tak jest mamusiu! - Lidia uśmiechnęła się szeroko po czym pobiegła do swojego pokoju.
Wzięła gorącą kąpiel po czym pokręciła włosy.
Pomalowała się lekko i założyła małą czarną, z czarnymi rajstopami, które miały wzorki na sobie. Ubrała do tego szpilki i torebkę po czym spryskała się perfum o zapachu brzoskwini i mięty.
Równo o 20 rozległ się dzwonek do drzwi, a Lidia pobiegła otworzyć.
Spojrzała na mężczyznę przed sobą.
Dopiero teraz zauważyła, że jego ciemne włosy układają się w lekkie loczki, a zarost, który zazwyczaj miał zniknął. Miał na sobie luźny czarny t-shirt i dopasowane jeansowe spodnie.
Na to miał nałożony czarny płaszcz.
Lidia uniosła do góry brwi najwyraźniej nie spodziewając się takiego ubioru po prawniku.
-Czy teraz wyglądam na mniej niż 30 lat? - spojrzała na niego z uśmiechem.
-Wyglądasz idealnie, a ja? Nie wyglądam na mniej niż 18 lat?
Michael uśmiechnął się leciutko.
-Wyglądasz na prawdę pięknie.
Lidia poczuła lekkie rumieńce, gdy mierzył ją wzrokiem.
-A ja jak wyglądam? - dopiero teraz zauważyli starszą kobietę w czarnej, długiej sukni.
-Przepraszam, że się nie przestawiłem jestem Michael - odparł po chwili wyciągając do kobiety dłoń.
-Jestem matką Lidii dość opiekuńczą wiec mam nadzieje, że mogę ci zaufać? - kobieta uścisnęła dłoń mężczyzny, ale wszyscy wyczuli dystans.
-Proszę się nie martwić. Lidia wróci cała i zdrowa do domu. Tutaj jest mój numer telefonu, gdyby pani chciała dzwonić - rodzicielka wzięła małą, białą karteczkę z numerem już mniej wrogo nastawiona niż na początku.
-Bawcie się dobrze - odparła w końcu,a Lidia uśmiechnęła się lekko
wychodząc z domu i ciągnąc za sobą Michaela.
-Ona jest stuknięta - mruknęła, gdy Michael otworzył drzwi do czarnego BMV.
-Widać, że jej zależy.
-Ta... Myślałam, że wyskoczysz mi tu w garniturze.
-Wybacz, że cię zawiodłem.
-Nadrobisz innym razem.
* * * * * * *
Jechali w ciszy.
Jedynie słychać było kliknięcia co kilka sekund, gdy Lidia zmieniała kanały w radiu.
Jednak w każdym z nich leciała jakaś kolęda więc po chwili irytacji wyłączyła radio.
Klub był przepełniony ludźmi już pijącymi i bawiącymi się do muzyki.
Michael złapał ją za rękę prowadząc do specjalnej loży, którą Katey wynajęła tylko dla nich.
Przywitała się z dziewczyną i jej znajomymi, a przy okazji poznała w końcu jej narzeczonego Iana.
Mężczyzna był miły i zabawny, a Lidia w tym momencie uświadomiła sobie, że właśnie teraz, gdy Michael na nią spogląda, gdy Katey chichocze z nie śmiesznych żartów Iana, a reszta znajomych podąża w stronę bawiących się na parkiecie ludzi jej życie idzie do przodu.
Uśmiechnęła się uroczo, gdy Michael zaciągnął ją na parkiet.
Musiała przyznać, że umiał tańczyć.
I w pewnym momencie nawet wydawał się atrakcyjny.
Nawet obok dziewczyny spoglądały na nią z zazdrością, że to właśnie ona z nim tańczy.
Katey nalała każdemu do kieliszków szampana, gdy wspólnie odliczali do nowego roku.
Po godzinie tańców, zabawy i śmiania się z byle czego Lidia wyszła na taras czując przyjemny chłód zimy. Gdzieś w dali jeszcze strzelano petardami, ale było ciszej niż w środku.
Uśmiechnęła się lekko patrząc w gwiazdy na niebie.
Poczuła jak ktoś kładzie na jej ramiona coś ciepłego.
Michael stanął obok niej patrząc gdzieś przed siebie.
-Dzięki - mruknęła cicho czując jak alkohol w niej buzuje.
-Mam nadzieje, że dobrze się bawisz z takim nudziarzem jak ja - Lidia spojrzała na niego.
-Powiedziałam to na początku naszej znajomości. Nie wypominaj mi tego.
Michael uśmiechnął się uroczo.
-A wiec w miarę wpasowuje w twój kanon zabawności?
Dziewczyna zaśmiała się odgarniając loki do tyłu.
-Jest idealnie.Dziękuje, że starasz się być zabawny - Lidia odwróciła się do niego.
Choć miała na sobie szpilki nadal był wyższy.
Miała wrażenie, że Michael pochylił się bliżej jakby chciał ją pocałować.
Przyłożyła mu palec do ust patrząc na niego ostrzegawczo.
-Nie waż się tego robić - mruknęła cicho po czym wymijając go poszła do gości.
Michael przeklął po cichu.
Wiedział, że nie powinien, bo może ją stracić, ale on na prawdę coś do niej czuł.
Przez resztę zabawy Lidia jakoś nie specjalnie rozmawiała z Michaelem.
Na ogół kręciła się przy Katey i Ianie oraz kilkoma innymi, nowo poznanymi ludźmi.
Dopiero około 8 rano towarzystwo powoli wracało do siebie.
Na szczęście Michael, ani Lidia nie wypili za dużo dlatego bez problemu mógł odwieść ją do domu wiedząc, ze nie spowoduje żadnego wypadku.
Jechali znów w milczeniu.
Nawet gdy Michael chciał nawiązać jakiś kontakt z dziewczyną tchórzył.
Miał wrażenie, że Lidia jest na niego zła.
Dopiero, gdy dotarli pod jej dom,
a Lidia cicho mu podziękowała zatrzymał ją łapiąc za ramię i zmuszając by na niego spojrzała.
-Przepraszam Lidia. Poniosło mnie. Wiem, że nie powinienem tego robić. - dziewczyna spojrzała na niego tylko przez chwilę, bo potem zacisnęła mocno oczy odwracając wzrok w drugą stronę.
-Jesteś na mnie zła, prawda? - Lidia odwróciła się ponownie do niego.
-Nie jestem zła na Ciebie tylko na siebie.
-Nie rozumiem...
-Odmówiłam, bo zorientowałam się, że tego pragnę. Pragnęłam byś mnie pocałował Michael. Tylko o tym myślałam i tylko to chciałam zrobić. - Lidia czekała na jego reakcje.
Widocznie zaskoczyły go te słowa, bo najpierw się w nią wpatrywał z zaskoczeniem potem objął jej twarz dłońmi i wpił się zachłannie w jej usta.
Lidia odwzajemniła gorący pocałunek, a prawnik przyciągnął ją bliżej siebie.
To było coś nowego.
Coś co ją kusiło i przerażało zarazem.
(...)
Notka w końcu jest!
Dzięki za wszystkie komentarze, zachęcam nadal do komentowania to na prawdę motywuje i daje kopa do dalszego pisania ;)
Pozdrawiam kociaki udanego weekendu!