Chce być częścią Twojego życia,
Chce być powodem Twojego grzechu
Chce być Twoim światłem,
które włączysz gdy nadejdzie już noc ...
Michael, Katey, Sebastian, taniec.
I wielka pustka.
Otworzyła zaspane, przemęczone oczy rozglądając się dookoła.
Na pewno nie była w swoim domu.
Morelowe ściany, na których widniały namalowane farbami róże obrazki.
Kwiatki, drzewa, zachód słońca nad morzem. Wszystko razem wymieszane
tworząc dziwną, ale bardzo intrygującą historię.
Meble były w stylu vintage co w zupełności nie pasowało do reszty rzeczy znajdujących się w pomieszczeniu. Bordowa lampka, pełno różowych szkatułek i walające się po podłodze ciuchy.
Na początku pomyślała, że jest u Michaela, ale ten wystrój nie zgadzał się z jego stylem.
No chyba, że jest gejem co szczerze wątpiła.
-Wstałaś śpioszku - podniosła wzrok na rudą dziewczynę, która wyglądała równie niekorzystnie jak Lidia. Jej kręcone włosy były spięte wysoko, niedbale w koka.
-Co ja tu robię? - zapytała dopiero po chwili zachrypniętym głosem.
Głowa zbyt mocno ją bolała.
-Dosypaliśmy ci do drinka pigułkę gwałtu, Michael jest zawodowym chirurgiem i sprzedaliśmy twoją nerkę ludziom, którzy handlują pluszakami - Lidia spojrzała z politowaniem na kobietę.
-Bardzo śmieszne. - burknęła dziewczyna wstając z łóżka i rozglądając się dookoła.
-Wybacz. Nie mogłam się powstrzymać.
-Gdzie moje rzeczy?
-Na komodzie po prawej. Dzwonił twój telefon jakieś 50 razy. Odebrałam.
Lidia spojrzała na nią zaskoczona.
-Twoi starzy - mruknęła cicho Katey.
-Zajebiście. Zabiją mnie! Muszę lecieć do domu! - zaczęła ze zdenerwowaniem, a Katey złapała ją za ramię.
-Spoko, gadałam z nimi. Odwiozę cię do domu za pół godziny, może być?
-Uwierzyli? - zapytała ze zdziwieniem.
Ruda uśmiechnęła się cwanie.
-Nie oni jedni.
* * * * * *
-Powiedziałam twojej mamie, że poznałyśmy się, gdy wracałam z różańca - Lidia odwróciła wzrok na kobietę, która kierowała czarnym pojazdem.
Uniosła do góry brwi najwyraźniej zdziwiona. Katey wybuchnęła śmiechem.
-Uwierzyła?
-Jestem dobrym kłamcą. Więc myślę, że nie będziesz miała przechlapane. Wspominałam coś, że masz dosyć i musiałaś zrobić sobie przerwę.
-Jesteś wierząca?
-Jakoś wolę omijać kościół.
-Michael nas odwiózł? - Katey uśmiechnęła się leciutko do brunetki.
-Ta.. jest przystojny, prawda?
Lidia wzruszyła ramionami.
-No wiesz.. Michael to prawnik zarabia całkiem dobrze. Jest przystojny, bez żony i nieślubnych dzieci...
-Katey do cholery - ucięła z lekką irytacją Lidia.
-No co?
-Jesteś wkurzająca.
-No proszę, a jednak masz coś po Nicole.
Lidia spojrzała na nią zaskoczona.
-Mówiłam coś o niej wczoraj?
Katey zaśmiała się głośno zmieniając bieg w aucie.
-I to nie jeden raz.Imię Sebastian też padło. I Borys. Jezu twoja historia mogłaby być ekranizacją filmu. Jak myślisz, kto zagrałby Davida? Brad Pitt?
-Wolałabym Mario Cassas.
-No racja. Przystojniejszy. A Ciebie? Angelina Jolie?
-A może ruda, wścibska i irytująca dziewczyna? - zapytała krzyżując ręce na piersi.
-Oh daj spokój. Jakieś plany na sylwestra?
Lidia westchnęła. Chciałaby tak pozytywnie myśleć jak Katey.
Ale nie potrafi.
Samochód zatrzymał się,a ruda spojrzała na nastolatkę.
-Mogę tylko przypuszczać co czujesz i jak bardzo teraz myślisz, że świat jest przeciw tobie. Na świecie są ludzie, którzy będą zadawać ci ból, ale znajdą się też tacy, którzy będą cierpieć razem z tobą. Słabością Davida byłaś ty i twoje serce. Nie możesz sprawić teraz by to on był twoją słabością. Jeśli nie chcesz dłużej żyć weź tabletki, żyletkę, albo skocz z mostu. Jesteś wolnym człowiekiem, jeśli wierzysz w to, że po śmierci będziesz z nim po prostu to zrób,a potem patrz na mnie kurwa z tego nieba czy piekła i żałuj, że ja wygrzewam tyłek w luksusowym apartamencie rozdając autografy jakimś dzieciakom. A ty żałuj, że twoje pieprzone życie skończyło się na 17 latach twojej egzystencji, a potem patrz jak zakochuje się od nowa i nowa... do usranej śmierci - głos Katey nie był nieprzyjemny choć troszkę podniesiony.
Lidia zamrugała ze zdziwieniem.
Nie spodziewała się takiego wybuchu ze strony Katey.
Przełknęła nerwowo ślinę.
-Dobrze. Niech piekło mnie pochłonie wraz z Davidem - ucieła ostro po czym jednym ruchem otworzyła drzwi samochodu i mocno nimi trzasnęła. Weszła do domu zirytowana.
Już przy progu stała matka.
-Może będziesz łaskawie odbierać telefon? Nie chce byś znowu zniknęła na pół roku.
-Kapuje. Idę do siebie.
Rodzicielka nie odpowiedziała.
Nie miała zamiaru znowu kłócić się z dziewczyną.
Ostatnio żadna rozmowa im nie wychodziła więc nie chciała dolewać oliwy do ognia.
Lidia rzuciła torbę na podłogę po czym padła ze zmęczeniem na łóżko.
Nel od razu do niej podbiegła radośnie merdając ogonkiem.
Wzięła do ręki telefon.
Dokładnie 53 razy dzwoniła jej matka. Katey była bliska odgadnięcia ilości połączeń.
W skrzynce miała jeszcze jednego esemesa.
Odczytała go ze zdziwieniem nie znając tego numeru.
Witaj Lidio.
Nie wiedziałem, że potrafisz tak dobrze tańczyć.
Przypominasz mi kogoś, oby twoje zachowanie nie spowodowało,
że stracę rozsądek i zrobię coś głupiego.
Swoje mam na sumieniu.
Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy i poznamy się bliżej. ;-)
Dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę.
Nie znała tego numeru, ani nawet nie domyślała się kto to może być.
Może ktoś robi sobie żarty?
A może podała komuś numer, gdy była tak schlana?
Nawet jeśli chciała nie umiała nieznajomemu odpisać tym bardziej, że numer był zastrzeżony.
Westchnęła głośno patrząc na białego pieska.
Pogłaskała go przytulając do siebie.
-Ty mnie rozumiesz, prawda? - zapytała cicho całując psiaka w główkę.
Na dworze robiło się już ciemniej, a biały puch na chodnikach powodował radość na podwórku bawiących się razem dzieci. Lidia nie pamiętała kiedy ostatni raz rozmawiała z przyjaciółką. Pokłóciły się o taką głupotę, ale teraz to chyba już nie miało żadnego sensu.
Nie chciała kontaktu ze starymi znajomymi.
Już sobie wyobrażała te pełne współczucia spojrzenia.
Przez moment zastanowiła się nawet czy Bill, albo David podejrzewali, że Nicole jest jej siostrą.
Co jeśli nie przypominałaby jej tak bardzo?
Czy David traktowałby ją łagodnie, czy może zabił po tych trzech tygodniach?
Przebrała się szybko w czarny z golfem sweterek po czym nałożyła biały płaszcz z kapturem i owinęła się szczelnie czerwonym szalikiem.
Spięła włosy w wysokiego kucyka po czym wzięła smycz dla pieska i wyszła z pokoju.
Kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem.
-Idę z psem - odparła Lidia wymachując jej czarną smyczą przed nosem.
-Jest już ciemno. Nie wiem czy to dobry pomysł...
-Już wystarczająco zrobiliście ze mnie wariatkę wysyłając do psychiatry. Wyjdę tylko przed dom. Nic mi się nie stanie.
-Dobrze, ale do pół godziny bądź w domu, dobrze?
-Okey. - odparła z westchnieniem po czym założyła brązowe trapery.
Przypięła Nel smycz wychodząc na dwór.
Było chłodno, ale nie przeszkadzało jej to.
Piesek radośnie merdał ogonkiem wsadzając nosek w zimny śnieg.
Lidia zaśmiała się cicho udając się spacerkiem wzdłuż ulicy.
Rozejrzała się dookoła okolicy.
Dzieci powoli zbierały się domu, wołane na kolacje.
Jedynie niektóre jeszcze ubłagały o przedłużenie zabawy o 15 minut.
-Chodź Nel - zawołała Lidia ciągnąc delikatnie psa do przodu, gdy ten utknął przy jakimś śmieciu starannie go obwąchując.
-Czy ja też mogę iść? - Lidia odwróciła się ze zdziwieniem widząc Michaela.
-Czyżbyś mnie śledził? - zapytała prowokacyjnie unosząc do góry brew.
-Ależ skąd. Szansa, że się spotkamy była równa 50 % no i się udało - odparł z uśmiechem.
Lidia spojrzała na jego czarny, długi płaszcz.
Pod spodem miał na pewno drogi garnitur, a w ręce trzymał pod kolor płaszcza kwadratową teczkę.
-Nawet w wolnym czasie pracujesz?
-Nie pracuje. To moje hobby - Lidia spojrzała na niego z politowaniem.
-Kiepskie masz poczucie humoru.
-A ty jak się czujesz? Po wczorajszym mam wrażenie, że nie zbyt dobrze.
-Dlaczego? Czuje się świetnie. Nic mnie nie boli i nic nie pamiętam - Michael zaśmiał się podchodząc bliżej.
-Chcesz bym ci przypomniał? - pochylił się nad nią, gdyż był wyższy o jakąś głowę.
-Lepiej nie. Chyba, że byłam naga.
-Blisko - oboje zaśmiali się.
-Możesz - odparła po chwili z lekkim uśmiechem.
Mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-Co mogę?
-Możesz iść z nami.
Michael uśmiechnął się przyjacielsko idąc przed siebie z dziewczyną.
-Czy zdarzyło ci się kiedyś zakochać w swoim kliencie? No wiesz taki romansik przy pracy - zaczęła z zachwytem patrząc na niego z zaciekawieniem.
Michael zaśmiał się cicho kiwając przecząco głową.
-Przykro mi, ale cię zawiodę. Nie jestem gejem.
-Więc pewnie masz nieślubne dziecko z jakąś wysoką blondynką, która chce alimenty od męża?
-Pudło. - Lidia westchnęła udając zmartwienie.
-Okey... więc broniłeś kiedyś bardzo niebezpiecznego przestępce handlującego cudzymi narządami. Nie udało się i trafił do więzienia. Od tej pory codziennie każdego dnia, dostajesz koperty z częścią jakiegoś narządu - Michael zaśmiał się patrząc na nią z politowaniem.
-Masz bardzo bujną wyobraźnie.
-Oh, więc chcesz mi powiedzieć, że jak na faceta po trzydziestce, w dodatku prawnika masz bardzo nudne życie? - Lidia uniosła do góry brew patrząc na mężczyznę, który się zatrzymał, gdy Nel znów coś zainteresowało w śniegu.
-Mam 27 lat. Nie jestem aż tak bardzo stary.
Lidia uśmiechnęła się do niego figlarnie.
-A jak było z tobą? - spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Co ze mną?
-No wiesz każdy z nas ma swoją historię.
-Moja historia jest bardzo nudna - mruknęła cicho ciągnąc psa dalej.
Michael ruszył za nią.
-Więc co to takiego? Zdrada chłopaka czy jedynka z matematyki?
Lidia mimowolnie się zaśmiała.
-Pudło. - odparła unosząc do góry brew.
-Oh wiem. Należysz do tej grupki nastolatków, która wyznaje szatana i na której widok starsze panie wykonują znak krzyża.
-Błąd, ale jeśli już schodzimy na temat wiary nie wierze w niego. - odparła marszcząc nos.
-O. To już coś. Nie spełnił twojej prośby?
-Wręcz przeciwnie.
-Więc w czym problem?
Lidia westchnęła spoglądając w jego niebieskie oczy.
-Na świecie nie ma nic za darmo. Tak też jest z nim. Prosisz go o coś i to masz, ale później on też chce czegoś od ciebie.
-Więc zabrał ci coś co najbardziej kochałaś?
-Nie coś, lecz kogoś - odparła cicho z lekką irytacją.
Nie chciała mówić mu o takich rzeczach, a była już na dobrej drodze by mu wszystko powiedzieć.
-Dlatego wytworzyłaś sobie niewidzialną barierę?
-Nic sobie nie wytworzyłam.
Mężczyzna prychnął obejmując ją ramieniem.
-Hej czy to nie uchodzi za molestowanie? - zapytała patrząc na niego ostrzegawczo.
-To przyjacielski gest.
-Ciekawe ile jeszcze masz takich - mruknęła z kpiną.
Michael wzruszył ramionami, a Lidia zatrzymała się spoglądając w stronę domu.
-Już późno. Muszę iść rodzice będą się martwić.
-W porządku. Odprowadzę cię, chyba mi pozwolisz? - spojrzał na nią unosząc do góry brew.
W jakiś dziwny sposób podobała mu się Lidia.
-Jeśli nalegasz.
Szli w milczeniu od czasu do czasu spoglądając na siebie.
Lidia czuła się dziwnie w jego obecności i sama się dziwiła jak potrafiła z nim pogrywać słowami.
Wcześniej flirt z facetem był nie do pomyślenia, a teraz...
Podobało jej się to no i przynajmniej przez chwilę zapomniała o całym tym bólu.
Na koniec wymienili się numerami telefonu.
Nawet jeśli Michael chciał ją pocałować nie zrobił tego.
Wiedział, że musi to inaczej zagrać inaczej w ogóle Lidia nie zaufa mu.
-Dobranoc urwisie - Lidia uśmiechnęła się słodko.
-Dobranoc.
Lidia opadła ze zmęczeniem na łóżko ściągając ciepły sweter.
Rozpuściła włosy, gdy jej telefon wydał z siebie dźwięk.
Spojrzała na wiadomość uśmiechając się delikatnie.
Mam nadzieje, że powtórzymy ten spacer i może opowiem ci coś co cię zaskoczy i nie będę już dla ciebie takim nudziarzem jakim na razie jestem :)
Zamknęła na chwilę oczy dotykając palcem swoich warg.
-Wyglądasz na szczęśliwą. Powinienem być zazdrosny - Lidia zaskoczona otworzyła oczy
patrząc na mężczyznę przed sobą. Wcale się nie zmienił.
Nadal był wysoki, umięśniony, z ironicznym uśmiechem.
Jego oczy były takie same -czekoladowe, a usta zdobił srebrny kolczyk.
Dziewczyna zaśmiała się cicho.
-Czy to źle, że jestem szczęśliwa? - zapytała unosząc do góry jedną brew.
David podszedł do niej uśmiechając się w charakterystyczny sposób.
-Jeśli to ja jestem powodem twojego szczęścia to nie jest źle - Dziewczyna zaśmiała się po czym objęła go za szyję przytulając się mocno do jego ciała.
-Tęskniłam za tobą David. Myślałam, że nie żyjesz. - szepnęła ze smutkiem delektując się zapachem jego perfum. Mężczyzna objął ją w tali odwzajemniając uśmiech.
-Zawsze do ciebie wrócę. Jesteśmy sobie przeznaczeni - Lidia spojrzała w jego oczy.
Był szczęśliwy. Czuła to.
David nachylił się nad nią złączając ich usta w czułym pocałunku.
-Nigdy więcej nie odchodź. Nigdy więcej mnie nie zostawiaj.
-Obiecuje.
Lidia odwróciła się na drugi bok próbując się nie rozpłakać.
W jakiś sposób wyobrażenie sobie spotkania z Davidem pomagało jej oswoić się z rzeczywistością. Tworzyła swój świat wraz z nim. Robił wszystko tak jak ona chciała.
Taka idealna historia w tym nieidealnym świecie.
Jej wyobrażenia przerwał kolejny dźwięk esemesa.
Uśmiechnęła się lekko myśląc, że to Michael, ale numer znów był zastrzeżony.
Mam nadzieje, że będziesz śniła o mnie.
Już nie mogę się doczekać gdy cię zobaczę.
Jestem pewny, że tego spotkania
oboje nie zapomnimy do końca życia.
A wiadomo, życie bywa kruche.
Nie wiedziała kto to pisał, ale jeśli Sebastian był faktycznie w tedy w klubie...
Nie mogła się bać. Zbyt długo była słaba.
Teraz będzie inna.
Jeśli chce się z nią spotkać ona to zrobi.
Katey ma racje.
Przecież nie może ciągle się obwiniać o wszystko i wracać do wspomnień.
Choć te wspomnienia trzymają ją przy życiu musi przestać.
Życie jest tylko jedno i ona musi ruszyć dalej już bez Davida.
Ale najpierw musi go pożegnać.
NOTKA WRESZCIE JEST :)
CO PRAWDA NIE BARDZO JESTEM Z NIEJ ZADOWOLONA, ALE MAM NADZIEJE, ŻE CHOĆ WAM SIĘ TROCHĘ SPODOBAŁA.
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA.
DZIĘKUJE ZA ZROZUMIENIE I POZDRAWIAM KOCHANI :*
-Wstałaś śpioszku - podniosła wzrok na rudą dziewczynę, która wyglądała równie niekorzystnie jak Lidia. Jej kręcone włosy były spięte wysoko, niedbale w koka.
-Co ja tu robię? - zapytała dopiero po chwili zachrypniętym głosem.
Głowa zbyt mocno ją bolała.
-Dosypaliśmy ci do drinka pigułkę gwałtu, Michael jest zawodowym chirurgiem i sprzedaliśmy twoją nerkę ludziom, którzy handlują pluszakami - Lidia spojrzała z politowaniem na kobietę.
-Bardzo śmieszne. - burknęła dziewczyna wstając z łóżka i rozglądając się dookoła.
-Wybacz. Nie mogłam się powstrzymać.
-Gdzie moje rzeczy?
-Na komodzie po prawej. Dzwonił twój telefon jakieś 50 razy. Odebrałam.
Lidia spojrzała na nią zaskoczona.
-Twoi starzy - mruknęła cicho Katey.
-Zajebiście. Zabiją mnie! Muszę lecieć do domu! - zaczęła ze zdenerwowaniem, a Katey złapała ją za ramię.
-Spoko, gadałam z nimi. Odwiozę cię do domu za pół godziny, może być?
-Uwierzyli? - zapytała ze zdziwieniem.
Ruda uśmiechnęła się cwanie.
-Nie oni jedni.
* * * * * *
-Powiedziałam twojej mamie, że poznałyśmy się, gdy wracałam z różańca - Lidia odwróciła wzrok na kobietę, która kierowała czarnym pojazdem.
Uniosła do góry brwi najwyraźniej zdziwiona. Katey wybuchnęła śmiechem.
-Uwierzyła?
-Jestem dobrym kłamcą. Więc myślę, że nie będziesz miała przechlapane. Wspominałam coś, że masz dosyć i musiałaś zrobić sobie przerwę.
-Jesteś wierząca?
-Jakoś wolę omijać kościół.
-Michael nas odwiózł? - Katey uśmiechnęła się leciutko do brunetki.
-Ta.. jest przystojny, prawda?
Lidia wzruszyła ramionami.
-No wiesz.. Michael to prawnik zarabia całkiem dobrze. Jest przystojny, bez żony i nieślubnych dzieci...
-Katey do cholery - ucięła z lekką irytacją Lidia.
-No co?
-Jesteś wkurzająca.
-No proszę, a jednak masz coś po Nicole.
Lidia spojrzała na nią zaskoczona.
-Mówiłam coś o niej wczoraj?
Katey zaśmiała się głośno zmieniając bieg w aucie.
-I to nie jeden raz.Imię Sebastian też padło. I Borys. Jezu twoja historia mogłaby być ekranizacją filmu. Jak myślisz, kto zagrałby Davida? Brad Pitt?
-Wolałabym Mario Cassas.
-No racja. Przystojniejszy. A Ciebie? Angelina Jolie?
-A może ruda, wścibska i irytująca dziewczyna? - zapytała krzyżując ręce na piersi.
-Oh daj spokój. Jakieś plany na sylwestra?
Lidia westchnęła. Chciałaby tak pozytywnie myśleć jak Katey.
Ale nie potrafi.
Samochód zatrzymał się,a ruda spojrzała na nastolatkę.
-Mogę tylko przypuszczać co czujesz i jak bardzo teraz myślisz, że świat jest przeciw tobie. Na świecie są ludzie, którzy będą zadawać ci ból, ale znajdą się też tacy, którzy będą cierpieć razem z tobą. Słabością Davida byłaś ty i twoje serce. Nie możesz sprawić teraz by to on był twoją słabością. Jeśli nie chcesz dłużej żyć weź tabletki, żyletkę, albo skocz z mostu. Jesteś wolnym człowiekiem, jeśli wierzysz w to, że po śmierci będziesz z nim po prostu to zrób,a potem patrz na mnie kurwa z tego nieba czy piekła i żałuj, że ja wygrzewam tyłek w luksusowym apartamencie rozdając autografy jakimś dzieciakom. A ty żałuj, że twoje pieprzone życie skończyło się na 17 latach twojej egzystencji, a potem patrz jak zakochuje się od nowa i nowa... do usranej śmierci - głos Katey nie był nieprzyjemny choć troszkę podniesiony.
Lidia zamrugała ze zdziwieniem.
Nie spodziewała się takiego wybuchu ze strony Katey.
Przełknęła nerwowo ślinę.
-Dobrze. Niech piekło mnie pochłonie wraz z Davidem - ucieła ostro po czym jednym ruchem otworzyła drzwi samochodu i mocno nimi trzasnęła. Weszła do domu zirytowana.
Już przy progu stała matka.
-Może będziesz łaskawie odbierać telefon? Nie chce byś znowu zniknęła na pół roku.
-Kapuje. Idę do siebie.
Rodzicielka nie odpowiedziała.
Nie miała zamiaru znowu kłócić się z dziewczyną.
Ostatnio żadna rozmowa im nie wychodziła więc nie chciała dolewać oliwy do ognia.
Lidia rzuciła torbę na podłogę po czym padła ze zmęczeniem na łóżko.
Nel od razu do niej podbiegła radośnie merdając ogonkiem.
Wzięła do ręki telefon.
Dokładnie 53 razy dzwoniła jej matka. Katey była bliska odgadnięcia ilości połączeń.
W skrzynce miała jeszcze jednego esemesa.
Odczytała go ze zdziwieniem nie znając tego numeru.
Witaj Lidio.
Nie wiedziałem, że potrafisz tak dobrze tańczyć.
Przypominasz mi kogoś, oby twoje zachowanie nie spowodowało,
że stracę rozsądek i zrobię coś głupiego.
Swoje mam na sumieniu.
Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy i poznamy się bliżej. ;-)
Dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę.
Nie znała tego numeru, ani nawet nie domyślała się kto to może być.
Może ktoś robi sobie żarty?
A może podała komuś numer, gdy była tak schlana?
Nawet jeśli chciała nie umiała nieznajomemu odpisać tym bardziej, że numer był zastrzeżony.
Westchnęła głośno patrząc na białego pieska.
Pogłaskała go przytulając do siebie.
-Ty mnie rozumiesz, prawda? - zapytała cicho całując psiaka w główkę.
Na dworze robiło się już ciemniej, a biały puch na chodnikach powodował radość na podwórku bawiących się razem dzieci. Lidia nie pamiętała kiedy ostatni raz rozmawiała z przyjaciółką. Pokłóciły się o taką głupotę, ale teraz to chyba już nie miało żadnego sensu.
Nie chciała kontaktu ze starymi znajomymi.
Już sobie wyobrażała te pełne współczucia spojrzenia.
Przez moment zastanowiła się nawet czy Bill, albo David podejrzewali, że Nicole jest jej siostrą.
Co jeśli nie przypominałaby jej tak bardzo?
Czy David traktowałby ją łagodnie, czy może zabił po tych trzech tygodniach?
Przebrała się szybko w czarny z golfem sweterek po czym nałożyła biały płaszcz z kapturem i owinęła się szczelnie czerwonym szalikiem.
Spięła włosy w wysokiego kucyka po czym wzięła smycz dla pieska i wyszła z pokoju.
Kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem.
-Idę z psem - odparła Lidia wymachując jej czarną smyczą przed nosem.
-Jest już ciemno. Nie wiem czy to dobry pomysł...
-Już wystarczająco zrobiliście ze mnie wariatkę wysyłając do psychiatry. Wyjdę tylko przed dom. Nic mi się nie stanie.
-Dobrze, ale do pół godziny bądź w domu, dobrze?
-Okey. - odparła z westchnieniem po czym założyła brązowe trapery.
Przypięła Nel smycz wychodząc na dwór.
Było chłodno, ale nie przeszkadzało jej to.
Piesek radośnie merdał ogonkiem wsadzając nosek w zimny śnieg.
Lidia zaśmiała się cicho udając się spacerkiem wzdłuż ulicy.
Rozejrzała się dookoła okolicy.
Dzieci powoli zbierały się domu, wołane na kolacje.
Jedynie niektóre jeszcze ubłagały o przedłużenie zabawy o 15 minut.
-Chodź Nel - zawołała Lidia ciągnąc delikatnie psa do przodu, gdy ten utknął przy jakimś śmieciu starannie go obwąchując.
-Czy ja też mogę iść? - Lidia odwróciła się ze zdziwieniem widząc Michaela.
-Czyżbyś mnie śledził? - zapytała prowokacyjnie unosząc do góry brew.
-Ależ skąd. Szansa, że się spotkamy była równa 50 % no i się udało - odparł z uśmiechem.
Lidia spojrzała na jego czarny, długi płaszcz.
Pod spodem miał na pewno drogi garnitur, a w ręce trzymał pod kolor płaszcza kwadratową teczkę.
-Nawet w wolnym czasie pracujesz?
-Nie pracuje. To moje hobby - Lidia spojrzała na niego z politowaniem.
-Kiepskie masz poczucie humoru.
-A ty jak się czujesz? Po wczorajszym mam wrażenie, że nie zbyt dobrze.
-Dlaczego? Czuje się świetnie. Nic mnie nie boli i nic nie pamiętam - Michael zaśmiał się podchodząc bliżej.
-Chcesz bym ci przypomniał? - pochylił się nad nią, gdyż był wyższy o jakąś głowę.
-Lepiej nie. Chyba, że byłam naga.
-Blisko - oboje zaśmiali się.
-Możesz - odparła po chwili z lekkim uśmiechem.
Mężczyzna spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-Co mogę?
-Możesz iść z nami.
Michael uśmiechnął się przyjacielsko idąc przed siebie z dziewczyną.
-Czy zdarzyło ci się kiedyś zakochać w swoim kliencie? No wiesz taki romansik przy pracy - zaczęła z zachwytem patrząc na niego z zaciekawieniem.
Michael zaśmiał się cicho kiwając przecząco głową.
-Przykro mi, ale cię zawiodę. Nie jestem gejem.
-Więc pewnie masz nieślubne dziecko z jakąś wysoką blondynką, która chce alimenty od męża?
-Pudło. - Lidia westchnęła udając zmartwienie.
-Okey... więc broniłeś kiedyś bardzo niebezpiecznego przestępce handlującego cudzymi narządami. Nie udało się i trafił do więzienia. Od tej pory codziennie każdego dnia, dostajesz koperty z częścią jakiegoś narządu - Michael zaśmiał się patrząc na nią z politowaniem.
-Masz bardzo bujną wyobraźnie.
-Oh, więc chcesz mi powiedzieć, że jak na faceta po trzydziestce, w dodatku prawnika masz bardzo nudne życie? - Lidia uniosła do góry brew patrząc na mężczyznę, który się zatrzymał, gdy Nel znów coś zainteresowało w śniegu.
-Mam 27 lat. Nie jestem aż tak bardzo stary.
Lidia uśmiechnęła się do niego figlarnie.
-A jak było z tobą? - spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Co ze mną?
-No wiesz każdy z nas ma swoją historię.
-Moja historia jest bardzo nudna - mruknęła cicho ciągnąc psa dalej.
Michael ruszył za nią.
-Więc co to takiego? Zdrada chłopaka czy jedynka z matematyki?
Lidia mimowolnie się zaśmiała.
-Pudło. - odparła unosząc do góry brew.
-Oh wiem. Należysz do tej grupki nastolatków, która wyznaje szatana i na której widok starsze panie wykonują znak krzyża.
-Błąd, ale jeśli już schodzimy na temat wiary nie wierze w niego. - odparła marszcząc nos.
-O. To już coś. Nie spełnił twojej prośby?
-Wręcz przeciwnie.
-Więc w czym problem?
Lidia westchnęła spoglądając w jego niebieskie oczy.
-Na świecie nie ma nic za darmo. Tak też jest z nim. Prosisz go o coś i to masz, ale później on też chce czegoś od ciebie.
-Więc zabrał ci coś co najbardziej kochałaś?
-Nie coś, lecz kogoś - odparła cicho z lekką irytacją.
Nie chciała mówić mu o takich rzeczach, a była już na dobrej drodze by mu wszystko powiedzieć.
-Dlatego wytworzyłaś sobie niewidzialną barierę?
-Nic sobie nie wytworzyłam.
Mężczyzna prychnął obejmując ją ramieniem.
-Hej czy to nie uchodzi za molestowanie? - zapytała patrząc na niego ostrzegawczo.
-To przyjacielski gest.
-Ciekawe ile jeszcze masz takich - mruknęła z kpiną.
Michael wzruszył ramionami, a Lidia zatrzymała się spoglądając w stronę domu.
-Już późno. Muszę iść rodzice będą się martwić.
-W porządku. Odprowadzę cię, chyba mi pozwolisz? - spojrzał na nią unosząc do góry brew.
W jakiś dziwny sposób podobała mu się Lidia.
-Jeśli nalegasz.
Szli w milczeniu od czasu do czasu spoglądając na siebie.
Lidia czuła się dziwnie w jego obecności i sama się dziwiła jak potrafiła z nim pogrywać słowami.
Wcześniej flirt z facetem był nie do pomyślenia, a teraz...
Podobało jej się to no i przynajmniej przez chwilę zapomniała o całym tym bólu.
Na koniec wymienili się numerami telefonu.
Nawet jeśli Michael chciał ją pocałować nie zrobił tego.
Wiedział, że musi to inaczej zagrać inaczej w ogóle Lidia nie zaufa mu.
-Dobranoc urwisie - Lidia uśmiechnęła się słodko.
-Dobranoc.
Lidia opadła ze zmęczeniem na łóżko ściągając ciepły sweter.
Rozpuściła włosy, gdy jej telefon wydał z siebie dźwięk.
Spojrzała na wiadomość uśmiechając się delikatnie.
Mam nadzieje, że powtórzymy ten spacer i może opowiem ci coś co cię zaskoczy i nie będę już dla ciebie takim nudziarzem jakim na razie jestem :)
Zamknęła na chwilę oczy dotykając palcem swoich warg.
-Wyglądasz na szczęśliwą. Powinienem być zazdrosny - Lidia zaskoczona otworzyła oczy
patrząc na mężczyznę przed sobą. Wcale się nie zmienił.
Nadal był wysoki, umięśniony, z ironicznym uśmiechem.
Jego oczy były takie same -czekoladowe, a usta zdobił srebrny kolczyk.
Dziewczyna zaśmiała się cicho.
-Czy to źle, że jestem szczęśliwa? - zapytała unosząc do góry jedną brew.
David podszedł do niej uśmiechając się w charakterystyczny sposób.
-Jeśli to ja jestem powodem twojego szczęścia to nie jest źle - Dziewczyna zaśmiała się po czym objęła go za szyję przytulając się mocno do jego ciała.
-Tęskniłam za tobą David. Myślałam, że nie żyjesz. - szepnęła ze smutkiem delektując się zapachem jego perfum. Mężczyzna objął ją w tali odwzajemniając uśmiech.
-Zawsze do ciebie wrócę. Jesteśmy sobie przeznaczeni - Lidia spojrzała w jego oczy.
Był szczęśliwy. Czuła to.
David nachylił się nad nią złączając ich usta w czułym pocałunku.
-Nigdy więcej nie odchodź. Nigdy więcej mnie nie zostawiaj.
-Obiecuje.
Lidia odwróciła się na drugi bok próbując się nie rozpłakać.
W jakiś sposób wyobrażenie sobie spotkania z Davidem pomagało jej oswoić się z rzeczywistością. Tworzyła swój świat wraz z nim. Robił wszystko tak jak ona chciała.
Taka idealna historia w tym nieidealnym świecie.
Jej wyobrażenia przerwał kolejny dźwięk esemesa.
Uśmiechnęła się lekko myśląc, że to Michael, ale numer znów był zastrzeżony.
Mam nadzieje, że będziesz śniła o mnie.
Już nie mogę się doczekać gdy cię zobaczę.
Jestem pewny, że tego spotkania
oboje nie zapomnimy do końca życia.
A wiadomo, życie bywa kruche.
Nie wiedziała kto to pisał, ale jeśli Sebastian był faktycznie w tedy w klubie...
Nie mogła się bać. Zbyt długo była słaba.
Teraz będzie inna.
Jeśli chce się z nią spotkać ona to zrobi.
Katey ma racje.
Przecież nie może ciągle się obwiniać o wszystko i wracać do wspomnień.
Choć te wspomnienia trzymają ją przy życiu musi przestać.
Życie jest tylko jedno i ona musi ruszyć dalej już bez Davida.
Ale najpierw musi go pożegnać.
NOTKA WRESZCIE JEST :)
CO PRAWDA NIE BARDZO JESTEM Z NIEJ ZADOWOLONA, ALE MAM NADZIEJE, ŻE CHOĆ WAM SIĘ TROCHĘ SPODOBAŁA.
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA.
DZIĘKUJE ZA ZROZUMIENIE I POZDRAWIAM KOCHANI :*
Jak zawsze boskie.. Jak skończysz to opowiadanie to wydasz z nim książkę ? :) Obiecuje, kupię ją pierwsza ! Karo.
OdpowiedzUsuń:) fajne 👍 ale powiem szczerze ze brakuje mi Davida ja nadal mam nadzieje ze on żyje bo ta historia nie moze sie zakończyć bez niego
OdpowiedzUsuńA ja pozdrawiam was, wszyscy drodzy czytelnicy Tatiany, którzy ją ponaglacie; środkowym palcem... Niektórzy ludzie mają większe ambicje niż jakieś opowiadanie, które (jak się domyślam) bądź co bądź nie stanowi integralnej części życia autorki. Jak dorośniecie i poznacie życie, to dowiecie się co oznacza słowo "priorytet". Nikt jej za to nie płaci, więc postarajcie się o cierpliwość, skoro ona jej jeszcze nie straciła.
OdpowiedzUsuńZ wyrazami szacunku,
Anonimowy komentator i czytelnik tego bloga
O rany, jak zawsze świetne. Na notki czekam z niecierpliwością i już nie mogę się doczekać następnej. *.* Popieram również osobę wyżej. Ludzie, spokojnie, skoro autorka obiecała, że będą notki, to tak będzie. Nie róbcie spiny i niepotrzebnej nagonki. PS: Historia jest naprawdę dobra i warto pomyśleć nad wydaniem książki. ^^
OdpowiedzUsuńDziewczyny proszę dajcie juz spokój chyba kazda zrozumiała zeby nie ponaglać Tatiany. Nie musicie za nią (pozdrawiać środkowym palcem) skoro ona sama tego nie zrobiła . Tatiana napisala co o tym sądzi i mysle ze reszta to uszanuje . Nie komentujcie juz tego bo wydaje mi sie ze wchodzimy na tego bloga zeby komentowac opowiadanie a nie swoje komentarze. !!!!!
OdpowiedzUsuńA tak wogole opowiadanie jest super fakt faktem że czekam na każda notkę jak na zbawienie ale ważne ze sie doczekam. I nie gniewaj sie Tatiana za te komentarze pozdrawiam Daria !!!!
OdpowiedzUsuńZluzujcie z Tatiany. Pisanie, ze na notke czeka sie jak na zbawienie tez nie jest wlasciwym okresleniem ;// tym bardziej, ze przeciez ona nie siedzi caly czas na kompie by specjalnie dodawac codziennie notki. Ludzie ogarnijcie sie. I popieram. Niektorzy mama lepsze piorytety!
Usuńsuper czekam na następne
OdpowiedzUsuńszkoda tylko davida bo bez niego troche nudno no i żeby było coś z nicolą, davidem, sebastianem, borysem
a kiedy będzie tak mniej więcej kolejna notka ? :D
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!!! Naprawdę. Coś podejrzewam, że te sms'y to sprawka Davida, no ale mogę się mylić. Czekam na NEXT:):):) WENY <3<3<3 -Bloom *.*
OdpowiedzUsuńPiss nexta!!! Od 13 czytam twoje opowiadania aż do teraz kocham kocham kocham kocham cię !!!♥♥♥
OdpowiedzUsuńBrawo !!! Nie moge sie doczekac co bedzie dalej ;*** Pozdrowienia od K......
OdpowiedzUsuń