sobota, 28 maja 2016

Uprowadzona LI




Zostań, bo ta noc - to ona płacze deszczem.
Zostań, bo jak nikt przynosisz mi powietrze.



Jej ręce trzęsły się okropnie, gdy na szybko pakowała kilka ciuchów do sportowej torby.
Sebastian uważnie to obserwował, ale nie chciał jej pomagać.
Znał ją bardzo dobrze i wiedział, że musi zrobić to sama.

Nicole poprawiała co chwilę swoje długie włosy od czasu do czasu przeklinając pod nosem,
 gdy coś wymknęło jej się z rąk.
W końcu zapięła torbę patrząc na Sebastiana.
- Możemy jechać.
Mężczyzna pokiwał głową biorąc torbę i ruszył w stronę schodów.


Oboje zatrzymali się, gdy zobaczyli starszą kobietę ze skrzyżowanymi rękami,
 która patrzyła na nich przenikliwie.
- Znów chcesz mi zniknąć? - zapytała surowym tonem patrząc to na Sebastiana to na Nicole.
- Mamo to nie tak...
- Gdzie jedziecie?
- Musimy udać się do Paryża.. mamy tam sprawę do załatwienia.
- Wrócisz tu?
- Nie wiem mamo...
Kobieta uśmiechnęła się pod nosem.
- Wiem, że nie jesteś Lidią, ale mimo wszystko czuje dziwną więź z Tobą.. jakbyś była moja. Jeśli jedziesz do Lidii pozdrów ją ode mnie.. mam nadzieje, że jest szczęśliwa. - Nicole zerknęła na Sebastiana ze zdziwieniem nie mogąc do końca zrozumieć czy na prawdę kobieta wypowiedziała takie słowa.
- Ty też na siebie uważaj. Nie zabronię Ci jechać, bo wiem, że nie posłuchasz - dodała z lekkim uśmiechem.
Nicole odwzajemniła ten gest po czym przytuliła kobietę.
- Wrócimy tutaj jeszcze.
- Będę czekać.



* * * * * * * * * * * * * *  *  *


Katey chodziła w kółko po szpitalnym korytarzu, a jej przekleństwom i modlitwom nie było końca.
Od czasu do czasu zanosiła się głośnym płaczem, by po chwili się uspokoić i znów wracać do poprzedniego stanu. Ian już dawno odpuścił.
Próbował dwa razy ją przytulić, raz dostał od niej pazurami po policzku,
a drugi raz niemal zaczęła krzyczeć.
Wszyscy byli poddenerwowani.

Jedynie David, który siedział na końcu sali z kapturem na głowie wyglądał na spokojnego.
Jakby myślami był zupełnie gdzie indziej.
Oczywiście, Katey już próbowała go sprowokować:
 "No co tak kurwa siedzisz!"
"Zrób coś Moris Lidia umiera do cholery!", ale on jedynie spojrzał na nią od niechcenia i znów powracał do swoich myśli.





* * * * * * * * * * * * *

Nicole przeklinąła pod nosem, gdy utknęli w korku.
Jechali już dobre dwie godziny i każda minuta była coraz bardziej nieznośna.
- No szybciej! - poganiała Sebastiana, gdy wjechali na autostradę.
- Staram się jak mogę.
- No właśnie nie widać - burknęła.

Sebastian gwałtownie skręcił w prawo i zatrzymał szybko samochód.
- Co Ty robisz do cholery? - warknęła ze złością.
- Próbuje Cię uspokoić.
- Zatrzymując się?!
- Wysiadaj.
- Sebastian kur...
- Wysiadaj - warknął sam opuszczając pojazd.
Nicole przekręciła teatralnie oczami, ale w końcu wykonała rozkaz mężczyzny.


Odwróć się
Czasami jestem trochę samotna 
A Ciebie nigdy nie ma w pobliżu
Odwróć się
Czasami jestem trochę zmęczona
Słuchaniem dźwięku moich łez

Odwróć się
Czasami jestem trochę zdenerwowana tym
Że wszystkie najlepsze lata już minęły
Odwróć się
Czasami jestem trochę przerażona
A wtedy widzę to spojrzenie w Twoich oczach. 

Odwróć się
Czasami jestem trochę niespokojna
I marzę o czymś szalonym
Odwróć się 
Czasami jestem nieco bezsilna

I jak dziecko leżę w Twoich ramionach
Odwróć się
Czasami trochę się złoszczę
I wiem, że muszę uciec i wypłakać się
Odwróć się
Czasami jestem trochę przerażona
A wtedy widzę to spojrzenie w Twoich oczach. 

I potrzebuje Ciebie właśnie teraz

I potrzebuje Ciebie bardziej niż kiedykolwiek
I jeśli tylko przytulisz mnie mocno
Już nic nas nie rozłączy
I tylko to będziemy robić dobrze
Bo nie będziemy nigdy błądzić

Na prawdę potrzebuję Cię dzisiejszej nocy

Dawno temu zakochałam się

Ale teraz tylko się rozpadam
Nie mogę nic zrobić
Całkowite zaćmienie serca
Dawno temu było światło w moim życiu
Ale teraz jest tylko miłość w ciemnościach



Nicole spojrzała na niego wyczekująco.
- Rozejrzyj się - odparł tylko krzyżując ręce na piersi.
Nicole wzruszyła ramionami, ale po chwili wykonała jego prośbę. 





Wstrzymała na moment powietrze czując dziwny przypływ żalu.
Podeszła bliżej barierki spoglądając na jezioro przed sobą.


* * * * *

- Wypiłeś piwo! - zawołała z oburzeniem nastolatka, ale po chwili zaśmiała się widząc jak blondyn pokazuje jej język.
- To tylko piwo. Idziemy popływać? - zapytał z uroczym uśmiechem podchodząc do barierki.
Dziewczyna podążyła za nim ze zdziwieniem.
- Żartujesz sobie? Nie wiadomo ile tutaj jest metrów głębokości poza tym wypiłeś...
- Oh, Nicole. Kto by pomyślał, że będziesz mnie moralizować. 
- Sebastian przestań.
- No dawaj. Popływamy - mruknął z uśmiechem, po czym zdjął czarny T shirt i zaczął zdejmować buty.
- Pływaj sobie sam, ale jak będziesz się topić to Ci nie pomogę.
Mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem.
- A Davida byś uratowała? 
- Mam dosyć Twojej chorej zazdrości. Uroiłeś sobie coś w tej blond główce.
- Uroiłem? Nie jestem głupi, widzę jak na Ciebie patrzy. 





- Mam już tego dosyć. Ciągle sobie coś wmawiasz. 
- Przyznaj się, że Ci się podoba. 
- Idę do domu. - warknęła ze złością po czym odwróciła się plecami do mężczyzny. 
Usłyszała jakiś hałas,a po chwili szum wody.
Spojrzała z przerażeniem za siebie.
Nigdzie go nie było.
Przeklęła pod nosem podchodząc do barierki i wychylając się mocno.
- Sebastian! - zawołała z przerażeniem.
Było już dość ciemno, a ona uważnie rozglądała się w poszukiwaniu mężczyzny.
Nie zastanawiając się już dłużej zdjęła swoje wysokie obcasy, kurtkę i spodnie.
Zwinnie przeszła przez barierkę po czym wskoczyła do wody.
Wynurzyła się z wody, była na prawdę zimna i rozglądała się nerwowo.
- Sebastian! To nie jest śmieszne! 
- Jest - usłyszała za sobą. 
Spojrzała na niego ze złością.
- Odbiło Ci?! Wiesz jak się... - przerwała czując dziwną gule w gardle.
- Przejęłaś? Przejęłaś się tym, że mogło mi się coś stać?
- Mam dosyć tych Twoich testów. 
- To nie był test. Nie byłem pewny, że wskoczysz za mną.
- Nigdy więcej tak nie rób.
- Mimo, że wiem, że czujesz coś do Davida... podążyłaś za mną. To znaczy, że do mnie też coś jeszcze czujesz.
- Sebastian...

- Wracajmy już. Robi się zimno.


* * * * * * * * * 



- Po co mnie tu zabrałeś? - zapytała w końcu spoglądając na niego.
- Bo wtedy zrozumiałem, że zrobisz dla mnie dużo. I chciałem Ci przypomnieć, że ja dla Ciebie zrobię dużo więcej. Więc przestań na mnie przeklinać, ponaglać mnie. Robię co mogę Nicole, ale nie wysadzę wszystkich aut, bo musimy jechać do szpitala.

Nicole uśmiechnęła się lekko podchodząc do mężczyzny.
- Po prostu mam złe przeczucia Sebastian, a wiesz...
- Wiem, że nigdy Cię nie zawiodły.
- Jedźmy już. Proszę.
- Dobrze.


ANIOŁY ODESZŁY.



* * * * * * * * * * * * * * * * * * *


Ta notka miała być zupełnie inna i w zupełności o czymś innym,
a jest okropnie krótka :C
 Wybaczcie mi kochani, ale mam tak straszliwie kiepski humor
co najśmieszniejsze jest spowodowany przez faceta :D
I nie mogłam jeszcze dodatkowo pisać smutnej notki bo chyba bym wysiadła.
Następna notka za tydzień w piatek.
Żeby już nie przedłużać.
Pozdrawiam kochani, miłego weekendu i przepraszam mocno :(








piątek, 13 maja 2016

Uprowadzona L



Znalazłam Ciebie gdzieś na końcu świata.
I wszystko już wiem.
Szukałam całe dnie, miesiące, lata.
I odnalazłam Cię.
A teraz kiedy jesteś przy mnie blisko.
Nie muszę martwić się.
Bo dzięki Tobie wiem, że mam już wszystko.
W dwóch słowach Kocham Cię. 



* 3 miesiące później *

Lidia uśmiechała się widząc swój brzuch. Był na prawdę ogromny.
Nie znała płci dziecka. Oboje z Davidem uznali, że dowiedzą się dopiero jak urodzi.
Chodź Lidia przeczuwała w głębi serca, że jest to dziewczynka.
Spojrzała na swój notes, a potem na długopis leżący nieopodal.
Sięgnęła po to wybierając wcześniej numer do swojego domu.
Wiedziała, że prawdopodobnie odbierze Nicole.
Rodzice na pewno są w pracy.
Nie myliła się. Po chwili usłyszała zachrypnięty głos kobiety.
- Halo?
W pierwszej chwili wstrzymała powietrze.
Tak długo jej nie słyszała. Nie widziała rodziców.
- Cześć.. Tu Lidia - odparła trochę niepewnie.
- Oh, siostra. Miło Cię słyszeć po tylu latach - mruknęła z sarkazmem.
- Mam do Ciebie sprawę.
- No kto by pomyślał.
- Proszę. To bardzo ważne.
- Okej.. a więc zamieniam się w słuch. Co się takiego dzieje, że do mnie dzwonisz?

( ... )

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *


David spojrzał z niedowierzaniem na blondynkę
nie mogąc do końca pojąć co właściwie tutaj robi.




- Nie wiedziałam Moris, że stać Cię na takie rzeczy - mruknęła nie ukrywając dużego zdziwienia tą wizytą.
- Właściwie nie wiem w którym momencie mam dzwonić na policję. Teraz czy zaczekać aż się wkurzysz i mnie pobijesz? - dodała z sarkazmem.
Mężczyzna przekręcił teatralnie oczami.
- Nie bije kobiet.
- Doprawdy? Możesz powtórzyć? Wydaje mi się, że nie usłyszałam...
- Dobra. To nie - warknął ze złością po czym podniósł się z kanapy.
Dziewczyna złapała go za ramię popychając lekko z powrotem w kierunku sofy.
- Przepraszam. Skoro Lidia Cię akceptuje ja jako jej najlepsza przyjaciółka też.
Mężczyzna uśmiechnął się z ironią.
- Dziękuje łaskawco.
- Więc przechodząc do sedna sprawy. Czemu jej nie dałeś po prostu tego pierścionka?
- Nie wiem.
- Zwlekasz z tym już kilkanaście miesięcy.
- Może czekam na odpowiednią chwilę. I nie wiem dlaczego kurwa z tobą o tym rozmawiam.
- Bo jestem tak samo powalona jak wy. Może troszeczkę bardziej - oboje się zaśmiali.
- Nigdy nie będzie na to odpowiedniej chwili, David. Zawsze możesz znaleźć wymówkę by przed nią klęknąć, zawsze może ktoś stanąć na waszej drodze. Ona Cię kocha. Wydaje mi się, że Ty ją także. Więc na co czekać? Aż będzie stara, gruba i pomarszczona?
- Gruba w sumie już jest.
- Przez Ciebie.
David przekręcił teatralnie oczami.
- Więc co mam zrobić?
- Na prawdę z Tobą jak z dzieciakiem! Zamów romantyczną kolacje, muzykę. Ubierz garnitur i klęknij przed nią. Tadam! Cała filozofia...
- To nie w moim stylu.
- Hmm.. - Katey zamyśliła się na chwilę.
- To może przyłóż jej broń do skroni i i wystrzel w nią pierścionkiem! Czy to jest bardziej w Twoim stylu?
- Dobra. Może być ta romantyczna kolacja. Ale żadnej muzyki!
- Jak wolisz.
- Musisz iść ze mną.
- Nigdzie z Tobą nie pójdę. Boję się.
- Katey przestać żartować. Nie mam garnituru...
Blondynka spojrzała na niego zaskoczona.
- Serio? Żadnego?
David zaprzeczył głową. - Wyglądam na typa co chodzi w takich rzeczach?






- Okej. Niech będzie.. pójdę z Tobą.
- Chce to zrobić dzisiaj. Jeśli teraz tego nie zrobię już nie będę miał szansy.
- W porządku. Zabiorę tylko torebkę i możemy jechać.

W życiu nie pomyśleliby, że mogą w jakiś sposób się dogadać.
Jednak szczęście Lidii łączy ludzi.
Katey strasznie go wkurzała.
Była przemądrzała. Ciągle mówiła, że "za małe",
 "wyglądasz grubo", "tak to możesz się ubrać na własny pogrzeb"
ale dzięki jej kąśliwym uwagą zrozumiał, że nie tylko jemu zależy na dobru dziewczyny.
I choć kazała mu się przebierać setki razy w głębi duszy dziękował jej, że mu pomogła.
Gdyby Katey przyszła z jakimś problemem do niego prawdopodobnie kazałby jej spadać.
Cóż za ironia, że to on prosi o pomoc...


* * * * * * * * * * * * * * *

- Wiesz to zabawne. Często zastanawiam się, czy kiedykolwiek spotkamy się we czwórkę. Jako pary... I tak normalnie porozmawiamy - mruknęła kobieta krzyżując ręce i patrząc w okno.



Widzę, że masz piękno w swoich oczach.
Ale tylko wtedy, gdy na mnie patrzysz.


Widzę, że Twój uśmiech jest pełen barw.
Ale tylko wtedy, kiedy uśmiechasz się do mnie.


Widzę, że dajesz sobie radę sama.
Ale tylko wtedy, gdy o mnie myślisz. 


Widzę, że możesz żyć samotnie.
Ale tylko wtedy, gdy o mnie pamiętasz. 




- Na prawdę Nicole o tym myślisz? - zapytał mężczyzna uważnie obserwując dziewczynę.
Nicole wzruszyła ramionami.
Po chwili odwróciła się w stronę mężczyzny.
- Gdy wyjechałam z Paryża po mojej śmierci obiecałam sobie, że się zemszczę. Chciałam zniszczyć życie Lidii, Tobie i Davidowi. I zniszczyłam życie, ale nie wam. Przeze mnie zginęły niewinne dziewczynki, zabiłam Billa... tylko dlatego, że kochał mnie za mocno. Zabiłam go Sebastian, bo on po prostu mnie kochał...
- Nicole.. - Sebastian wstał chcąc do niej podejść, ale Nicole wyciągnęła ręce przed siebie dając mu do zrozumienia, że ma nie podchodzić.
- Nie Sebastian... Miłość nie jest dobra. Obiecałam sobie też, że nigdy już do Ciebie nie wrócę. Zrozumiałam, że bycie suką jest o wiele łatwiejsze. Płaszczyli się przede mną mężczyźni by chociaż móc ze mną porozmawiać. Kłamałam, manipulowałam. Nie chce takiego życia. Po mimo tego, że Lidia tyle wycierpiała nie zmieniała swojego serca, a ja ciągle kłamie. Udaje, że ten dom w którym mieszkam jest moim.. ale tak na prawdę nigdy nie powinno mnie w nim być.
To nie jest moje życie, tylko jej. Odebrałam jej to, ale ona i tak  jest szczęśliwsza ode mnie....

- Do czego pijesz Nicole?





Kobieta spojrzała na niego oddychając głęboko.

- Zakończmy to. Po prostu zerwijmy Sebastian.
- Żartujesz sobie?
- Mówię całkiem serio. Tak będzie lepiej.
Mężczyzna zaśmiał się cicho po czym podszedł do Nicole.
- Dlaczego Ty tak bardzo się boisz swoich uczuć, Nicole? Dlaczego tak się wzbraniasz tego, że mnie kochasz?
- Bo to nie jest...
- Nie jest prawdziwe? A co do cholery jest w naszym życiu? Byłem gotów zabić każdego kto stanąłby mi na drodze w tropieniu Ciebie, rozumiesz?! Nigdy żadnej rzeczy, którą od Ciebie otrzymałem, która dawała mi nadzieje, że żyjesz nie wyrzuciłem. Nigdy z Ciebie nie zrezygnowałem. Odmawiałem każdej dziewczynie choć były cholernie seksowne i piękne. Odmawiałem, bo Cię kocham i nie mogę przestać! Nawet nie chce... Nicole jesteś dla mnie wszystkim... Nie ma dla mnie nic bardziej cennego niż Ty.. - jego ton ściszył się niemal do szeptu.
Dotknął delikatnie jej policzka po czym przyciągnął ją do pocałunku.





Kobieta oderwała się na chwilę od niego patrząc w jego oczy.
- Kocham Cię Sebastian. Jak nikogo innego - wyszeptała ponownie złączając ich usta w namiętnym pocałunku.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * *

David był przygotowany na ten dzień.
Niemal wyczekiwał na niego.
Chciał w końcu by Lidia była w pełni szczęśliwa.
Uśmiechnął się do niej łapiąc ją mocno za rękę.

https://www.youtube.com/watch?v=IOWJET6EKRM ( odpalcie sobie )

Lidia odwzajemniła uśmiech zatrzymując się na chwilę.
- Pójdę do cukierni na przeciwko. Mam ochotę na pączka. - mruknęła, gdy David usiadł na ławce.
- Mogę iść.
- To kawałek kochanie - odparła całując go w policzek. - Zaraz do Ciebie wracam.
David uśmiechnął się ironicznie puszczając jej rękę.
Po chwili Lidia udała się w kierunku cukierni.

Jego telefon zaczął dzwonić.
Wstał z ławki wyciągając komórkę przed siebie.
Nie zdążył odebrać...

Zerknął tylko na Lidię i to wszystko działo się w ułamku sekundy...
Wyrzucił telefon z rąk biegnąc z całych sił do dziewczyny.
Krzyczał by się zatrzymała, ale nie zdążyła.
Głośny pisk opon i uderzenie.
Niczym jak szmaciana lalka jej ciało odbiło się o maskę samochodu i przeleciało przez nie.
Dotarł szybko do nastolatki upadając przed nią na kolanach.
Złapał ją delikatnie za głowę kładąc na swoich kolanach.
- Lidia... błagam... kurwa nie teraz - mówił czując przeszywający ból.
Dziewczyna uchyliła lekko oczy.
- David...




- Jestem tutaj...
- Dziecko - mruknęła z przerażeniem oddychając ciężko.
David widział krew na jej białej sukience.
Zagryzł z całych sił dolną wargę.
- Nie zostawiaj mnie Lidia... tak bardzo Cię kocham... - wyszeptał, a jego oczy po raz pierwszy w życiu zaszkliły się.
Usłyszała te dwa słowa, których nigdy jej nie powiedział, a potem odgłos zbliżającej się karetki.

Próbował się wyrwać z objęć jakiś mężczyzn, którzy oddalili go od jego ukochanej.
Patrzył jak podnoszą ją delikatnie i kładą jej obolałe ciało na nosze.
A potem... potem już czuł pustkę.

- Nie odbieraj mi jej kurwa.....



* * * * * * * * * * * * * * * * *

Nicole przekręciła teatralnie oczami, gdy jej telefon dzwonił już dobre pół godziny.
Odebrała po chwili od niechcenia.
- Halo?
Sebastian obserwował uważnie Nicole.
Uśmiech z jej twarzy momentalnie zniknął.
A jej oczy załzawiły się.
Rozłączyła się patrząc na niego z przerażeniem.
- Lidia miała wypadek....





__________________________________________

Koniec notki :)
Jeszcze jedna i potem epilog :)
Możecie mnie zabić za taki zwrot akcji, ale dużo nad tym myślałam.
I wybrałam taki bieg historii.

Kochani dziękuje za komentarze i zachecam nadal do komentowania.
Udanego weekendu! ( ps. przy pisaniu notki popłakałam się xd)