sobota, 2 kwietnia 2016

Uprowadzona XLVII


I będzie jak dawniej
Przestańmy się śpieszyć
Zacznijmy od nowa,
Od tych małych rzeczy. 



Miała wrażenie, że jej ręce wciąż są czerwone, a czarne, głębokie oczy nieprzerwanie ją prześladują.
Czuła dziwny uścisk w klatce piersiowej i okropny ból głowy nieprzespanych kolejnych nocy.
Miała dość tego miejsca. Dość tych wspomnień.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nic nie szło po jej myśli.
Naiwnie wierzyła, że gdy się ujawni przejmie nad tym wszystkim kontrole.
Była w błędzie.
Od samego początku była kolejnym pionkiem w tej popieprzonej grze.
Ruszyła do salonu czując jak wpada w jakąś furie.
Złapała w dłoń biały, długi obrus po czym pociągnęła mocno, zrzucając
kilka szklanych naczyń na podłogę.
Rozbiły się tuż przed nią, przed jej bosymi stopami.
Zaśmiała się do siebie jakby z żalem, po czym nie przejmując się drobinkami porcelany
 przeszła po nich raniąc się w pięty.
Następnym jej celem była duża lampa stojąca nieopodal kanapy.
Bez wahania wzięła ją w ręce uderzając z całych sił w drewniany stół.
Nie była zbyt silną kobietą, więc odczuła ciężar lampy.
Potem padły jej wszystkie ciuchy.
Jak w jakimś amoku zaczęła ja wyrzucać z szafy rozrzucając po całym mieszkaniu.
Otworzyła szafkę w kuchni po czym jednym zagarnięciem dłoni rozbiła wszystkie znajdujące się tam szklanki. Jej oczy wciąż były zaczerwienione, zmęczone tym wszystkim.
Jej wzrok padł na bliznę, którą zostawił jej Skalpel.
Blizna, która na zawsze będzie jej przypominać jaką jest suką.

Nie potrzebowała wiele czasu, by z ładnego domu zrobić jeden wielki bałagan.
Nie mogła tego powstrzymać.
Czuła złość, której nie mogła kontrolować.
Po chwili upadła na schody przygryzając mocno wargę.
Nie mogła płakać.




Znów się zaśmiała. Nie czuła się dobrze. 
Właściwie niczego już nie czuła prócz nienawiści. 
Po chwili usłyszała jakieś kroki. Miała gdzieś kto to. 
Mogłaby nawet umrzeć.

Zdziwiła się widząc Davida, który kopnął w resztę potłuczonego wazonu chcąc zrobić sobie drogę do dziewczyny. 
Wyglądał na spokojnego, chociaż nie mógł tutaj przyjść z zamiarem pokoju.


- Okres? - zapytał z kpiną. 
Nicole przekręciła teatralnie oczami leniwie wstając ze schodów i idąc w jego stronę.
- Stypa po Twoim braciszku kochanie - odparła promiennie i uśmiechnęła się słodko.
Chciała go sprowokować. Chciała by ją zabił.
David uniósł do góry brew. 
- Chcesz się dołączyć? - dopytała unosząc prowokacyjnie brwi. 
- Zabiłaś mi brata, Nicole. 
Dziewczyna zaśmiała się kiwając potakująco głową.
- Gdybym miała okazje znów to zrobić nie zawahałabym się. Co Cię sprowadza? 
- Chciałem Cię trochę podręczyć. 
- Wow. - udała przejęcie po czym odwróciła się pochylając się w stronę rozbitych naczyń.
Wolno je zbierała czekając aż sobie pójdzie. Ale tak się nie stało.
- Jak się czujesz Nicole? Tak całkiem już sama? W końcu dostałaś to na co sobie zasłużyłaś. Chciałaś mieć mnie, Sebastiana... Billa. A teraz nie masz nikogo. Jesteś samotna i żałosna. To piękny widok widząc jak słynna Nicole upada. Jak jej piękno blednie. - Nicole odwróciła się do niego zaciskając w dłoni kawałek szkła.
- Idź stąd. 
- Teraz się już niczym nie różnimy. Zabiłaś mojego brata, Nicole. Jedyną osobę, która być może na prawdę Cię kochała. - David zaśmiał się głośno. 
I to był błąd. Nicole wpadła w jakąś furię, i niż się zorientował pobiegła w jego stronę wystawiając kawałek szkła jakby chciała wbić go w jego ciało. 
David w porę zareagował i złapał jej nadgarstek w dłonie nie pozwalając na to.
- Nienawidzę Cię kurwa! Tak bardzo Cię nienawidzę! - zaczęła krzyczeć próbując go uderzyć, ale nie miała z nim żadnych szans. David złapał ją mocno za ramiona wyrywając szkło, które lekko otarło się o jego dłoń.
- Powinnam umrzeć! Powinnam zginąć w tym wypadku! - krzyknęła powodując szok w mężczyźnie. 
David poluzował uścisk, a ta wykorzystując to pobiegła po to szkło. 
Już prawie je miała, ale David szybko zareagował i podłożył jej nogę. 
Zrobił to tak szybko i zwinnie, że uchronił ją przed bolesnym upadkiem na plecy.
Nicole próbowała się wyrwać, ale bezskutecznie.
- Zabij mnie idioto! - wołała ze złością.
Mężczyzna nie odpowiedział.
 Pociągnął ją do siadu, po czym mocno przytulił.
Nie mogła w to uwierzyć. 
Na prawdę to zrobił? Czy może już całkiem zwariowała?



Nie ma żadnych innych oczu
Które mogłyby przejrzeć mnie na wylot.
Niczyje ramiona nie mogą wznieść
Wznieść mnie tak wysoko.
Twoja miłość wznosi mnie poza czas.
A Ty znasz moje serce jak swoje


Miała ochotę się rozpłakać, ale nie zrobiła tego. 
Pochłaniała jego zapach chcąc to wszystko zapamiętać.
Nie odwzajemniła jego uścisku.
Czekała aż w końcu ją puści. 
Ale trwali tak długo. O wiele dłużej niż się spodziewała.

Dopiero po chwili David odsunął ją od siebie. 
Wyciągnął z kieszeni złoty naszyjnik. Z inicjałami O.M.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
Myślała, że już nigdy go jej nie odda.
- Pocałuj mnie - wyszeptała po chwili, gdy już naszyjnik znalazł się bezpiecznie w jej dłoni.
David uśmiechnął się lekko, po czym objął jej twarz swoimi dłońmi. 
Nachylił się w jej stronę i złożył czuły pocałunek na jej czole.
- Jesteś Nicole Ramos. Weź się w garść. - mruknął cicho, po czym wstał udając się do wyjścia.



* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Lidia spojrzała na Davida z niepewnością, po czym usiadła na kanapie.
Miała dość chodzenia tam i z powrotem. 
- Ja... nie wiem jak to się stało. - zaczęła ze zdenerwowaniem zerkając w stronę Davida.
Bała się jak zareaguje, ale on musiał w końcu wiedzieć.
- Po prostu uprawialiśmy seks. Olewałem szkołę, ale chyba nieco wiem przez co mogłaś zajść w ciąże - odparł ze spokojem.
- Wiem, że nienawidzisz dzieci David. Jeśli nie chcesz tego dziecka... powiedz mi. Odejdę od Ciebie, ale nie pozwolę go usunąć. 
- Na prawdę myślisz, że chciałbym byś je usunęła?
- Ja się boje David... Tutaj wszyscy mylą mnie z Nicole, wszyscy chcą zadawać nam ból. Nie chce by skrzywdzili nasze dziecko...
- Będę przy Tobie zawsze.
- Obiecujesz?
- Obiecuje - odparł, po czym pocałował ją lekko w usta.
- Ale nie mogę Ci obiecać, że będę dobrym ojcem skoro sam takiego nie miałem... nie jestem dobry Lidia. Musisz się liczyć z tym, że pewnego dnia mogę po prostu kazać Ci odejść. Wtedy będziesz musiała to zrobić.
- Dobrze. Jeśli będziesz tego chciał odejdę.

Nawet sobie nie zdawała sprawy jak szybko będzie musiała to zrobić.








* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 

Nicole czuła, że musi opuścić Paryż.
Miała już dosyć tego syfu.
Chciała znów zacząć żyć na nowo.
Nie wiedziała tylko gdzie powinna jechać.
Wiedziała jednak, że zanim to zrobi uda się do Davida i Lidii.
Ostatni raz.

Weszła do nich jak u siebie z bezczelnym uśmiechem na ustach.
Od razu wyczuła, że było tutaj zdecydowanie za cicho. 
Powoli ruszyła do przodu nie chcąc by wiedzieli, że tutaj jest.
Byli na tarasie. Balon zostawili lekko uchylony, a świeże powietrze przyjemnie orzeźwiało dziewczynę.
Oparła się o ścianę mając wrażenie, że może się dowiedzieć całkiem nowych rzeczy.





(...) 

- Tęsknisz za swoimi rodzicami prawda? - usłyszała męski głos. Głos Davida.
- Oczywiście, że tak... ale bardziej od tego wiem, że chce tu być z Tobą i z naszym dzieckiem. 
- Wiesz, że daje Ci wolną rękę. Jeśli chcesz możesz odejść.
- Nie chcę.
- Więc czego chcesz, Lidia?
- Chciałabym być w dwóch miejscach naraz. Gdybym mogła skopiować siebie i być z rodzicami by się nie martwili, że żyję, że mam się dobrze... ale chce być tutaj. Ta prawdziwa ja chce iść z Tobą przez życie. Już na zawsze. 

Nicole analizowała ich rozmowę jeszcze raz czy aby na pewno zrozumiała Lidie.
Spojrzała na stolik, a widząc pustą kartkę zrozumiała, że to była jej szansa.
Szansa by odzyskać rodziców.




______________________________________



Notka gotowa. 
Moi drodzy tu nie chodzi o mobilizacje czy zawzięcie.
To, że nie dodałam notki to nie znaczy, że nie mam zawzięcia... 
Po prostu ostatnio... wiele się dzieje.
Kiedyś miałam czas na pisanie tego bloga, moze się już wypaliłam ... :/
ale obiecałam wam, że poprowadze go do końca i dotrzymam słowa!
Nie chce się wam tłumaczyć, bo nie o to tutaj chodzi.
Dziękuje za każdy komentarz. To motywuje... :) 
Następna notka za tydzień.
Nie przedłużajmy już końca tego bloga :)

Dziękuje za wszystko i udanego weekendu.
Ja dzisiaj lecę w melanż :D

Pozdrawiam! <3



12 komentarzy:

  1. warto bylo czekac:>...wielka szkoda ze to juz prawie koniec, ale mam nadzieje ze zakonczenie bd szczesliwe :> jak zawsze notka wyszla fantastycznie :* buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog. Jeśli się nie mylę, to Nicole i Lidia tak jakby zamienią się miejscami. Mam racje?

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka pojawi sie jutro :) niestety dzisiaj w szpitalu :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy notka . ? Doczekac sie nie moge. ��������������������������������������

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Notka pojawi się dzisiaj! :( / Tatiana

      Usuń
  6. Notka pojawi się jednak jutro
    PRZEPRASZAM ale raz mam internet raz go nie mam :CCC
    jestem najgorsza :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś najlepsza! Tylko doczekać sie nie możemy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak,tak zawsze coś się dzieje . Zawsze piszesz ze notka za dwa tygodnie a się czeka prawie miesiąc teraz piszesz ze za tydzień i znowu to samo będzie . Weź się dziewczyno zastanów albo coś robisz i to konczysz albo wogole się nie bierz. Wiem że nie muszę tego czytać, ale lubię i nie lubię jak ktoś tak że mną sobie pogrywa😠

    OdpowiedzUsuń
  9. dobra to jest troche wkurzajace, ale bezprzesady :> nie zapominajmy, ze to jej opowiadanie, a kazdy czasem ma jakies problemy I nie musi sie tlumaczyc :>...a wszyscy sa tacy zirytowani, bo przyznajcie ze po prostu to opowiadanie jest cholernie dobre I ciezko sie czeka na nast notke XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie jest jej sprawa czy dodaje czy nie? Stara się i chyba też ma swoje życie. Jak będzie chciała to może nawet nie dodawać wgl i to będzie jej sprawa. A jak komuś sie nie podoba to to już jego sprawa :)

      Usuń
    2. no dokladnie, wiec uwazam ze po prostu trzeba chyba sie troche ogarnac I nie pisac jakis niemilych rzeczy :> kurde cieszmy sie ze to opowiadanie jest XD

      Usuń