Ty nie jesteś sama.
Jestem tu z tobą.
Choć jesteś tak daleko
Zawsze jesteś w moim sercu
2012
-Proszę, ja muszę się czegoś więcej o niej dowiedzieć! Chociaż jak ma na imię! - starsza kobieta spojrzała z bólem na młodą dziewczynę przed sobą, która wytrwale błagała od jakiś 20 minut o jedno, głupie nazwisko. Poprawiła duże okulary na nosie kręcąc z bezradnością głową.
-Bardzo mi przykro, ale nie mogę udzielić ci takich informacji. Nawet jeśli wychowywałaś się tutaj.
-Chociaż pierwsza literka imienia.
Kobieta westchnęła patrząc na nią przepraszająco.
-Powinnaś już iść. Zaraz będzie obiad.
Brunetka przełknęła ciężko ślinę kiwając potakująco głową.
-W porządku. - mruknęła ze zrezygnowaniem po czym odwróciła się na pięcie oddalając się od kobiety za biurkiem.
Uśmiechnęła się widząc siostrę zakonną, która prowadziła małego chłopczyka do jadalni.
Siostra kiwnęła głową, a gdy się mijały wyszeptała cicho:
-Clemens.
Dziewczyna odwróciła się z zaskoczeniem patrząc na oddalające się dwie postacie.
Przykmnęła na chwilę oczy dziękując w duchu, że ją spotkała.
Poprawiła czarną torebkę na ramię po czym opuściła budynek, który kiedyś był jej domem.
Kobieta na recepcji jeszcze raz na nią spojrzała, gdy w całym holu rozległ się stukot obcasów
Lidia opadła wolno na miękkie łóżko po czym oparła się łokciami uważnie patrząc na Michaela.
Jego ręce powędrowały na jej dresowe spodnie.
Zdjął je bez najmniejszego problemu pozostawiając ją tylko w czarnych figach.
Zagryzła wargę wciąż nie spuszczając z niego wzroku.
Michael pochylił się bardziej po czym delikatnie całował ją po brzuchu jadąc wyżej.
Znów opadła na łóżko, gdy jego pocałnuki znalazły się na delikatnej skórze przy szyi.
Uśmiechnęła się lekko przymykając na moment oczy.
Jego zarost przyjemnie drażnił jej skórę. Odtrąciła jego twarz od swojego dekoltu po czym pocałowała go gorąco i przeturlała ich, że teraz ona była na górze.
Michael nie protestował. Najwyraźniej jeszcze bardziej mu to odpowiadało.
Uśmiechnęła się do niego uroczo, a jej ręce powędrowały na pasek jego spodni.
Rozpięła go po chwili, a Michael pomógł jej zdjąć swoje spodnie.
-Jesteś taka piękna.. - wyszeptał, a ich nosy się stykały.
Lidia objęła go za szyję, a on przyssał się do jej karku zostawiając tam mokre i czerwone ślady.
Jednym ruchem odpiął jej stanik i bez problemu rzucił go gdzieś na ziemię.
Czuła lekkie rumieńce, a w jej głowie mimowolnie przewijały się obrazy seksu z Davidem.
Zamknęła oczy oddychając głęboko.
Przytuliła się do niego całując lekko umięśnione ramię i drapiąc mocno jego plecy.
Michael nie był pewny, czy Lidia tego chce.
Czy nie działa pod wpływem chwili.
Ale przecież była już duża, do niczego jej nie zmuszał.
Złapał ją w pasie i ponownie położył na plecach.
Zawisł nad nią, a jego wzrok powędrował w dół.
Wstrzymała na moment powietrze, gdy uważnie jej się przyglądał.
Nie miała zamiaru czuć teraz wyrzutów sumienia, że to robi.
Przecież to jej życie, powinna je sobie układać.
Michael uśmiechnął się czule, a jego ręka powędrowała na jej lewą pierś.
Zacisnął na niej dłoń, wywołując w dziewczynie cichy jęk rozkoszy.
-Nie wiem czy jestem w stanie nad tym panować... to porządanie... jest silniejsze nie chce być brutalny... - zaczął patrząc na nią uważnie.
Lidia prychnęła obejmując nogami jego pas tym samym zbliżając go jeszcze bardziej do siebie jeśli było to wogóle możliwe.
-Bądź brutalny - wyszeptała w jego usta.
Michael spojrzał na nią zaskoczony, ale po sekundzie wpił się zachłannie w jej usta chcąc jeszcze więcej.
Ten seks był inny. Czuła to.
Nie sądziła, że może być aż tak przyjemnie.
Bała się, że w połowie się rozpłacze, będzie chciała uciec, albo w najgorszym przypadku wymierzy w niego siarczystym policzkiem. Tymczasem tak nie było.
Podobało jej się wszystko co robił, nawet chciała więcej.
Czy to oznaczało, że miłosć do Davida już minęła?
Albo czy to nie był zespół sztokholski, który został wyleczony terapią wcześniej uważaną przez dziewczynę za besenesowną?
Uśmiechnęła się leciutko widząc jak Michael śpi.
Jego twarz była spokojna.
Dlaczego David nigdy nie dał jej zobaczyć siebie jak śpi?
Dlaczego wychodził zanim zdążyła otworzyć oczy?
Po cichu wyswobodziła się z łóżka ubierając swoją dolną część bielizny i niebieską bluzkę.
Na szczęście łazienka Michaela była połączona z sypialnią więc nie musiała jej nigdzie szukać.
Uchyliła lekko drzwi by nie zbudzić prawnika po czym weszła do środka zamykając przy tym drzwi.
Uśmiechnęła się do siebie spoglądając na lustro, które wisiało nad umywalką.
Przemyła twarz zimną wodą i grzebieniem, który leżał na umywalce rozczesała lekko poplątane włosy.
Spojrzała obok.
Duża, na pewno droga wanna przed którą leżał mięciutki dywanik.
Nad umywalką i przed lustrem była półka z jakimiś perfumami i wodami do golenia.
To na pewno jego zapach.
Wyszła z łazienki ostrożnie zerkając na łóżko. Nadal spał.
Widać na prawdę był zmęczony po pracy.
Nałożyła więc cichutko spodnie dresowe po czym wyszła z sypialni udając się wąskim korytarzem.
Zatrzymała się w kuchni. Była duża, gustowne brązowe meble kontrastowały z beżowymi ścianami.
Na środku stał stół z trzema krzesłami, a na szafkach expres do kawy, czajnik i toster.
Zrobiła sobie herbatę o smaku truskawkowym to chyba jedyna jaką znalazła w szafkach.
Usiadła na stole przypadkowo zahaczając łokciem o stos jakiś papierów.
Przeklęła cicho, gdy poleciały na ziemię.
Nie chciała robić mu bałaganu, przecież uznałby, że rusza jego rzeczy.
Kucnęła szybko zbierając kartki na których było coś napisane.
Wstrzymała na moment powietrze czując jak całe jej ciało nagle sztywnieje.
Jak serce nie jest w stanie bić, nogi nie są w stanie wykonać ruchu, a ręce nie potrafią wyrzucić tych kartek z objęć. Patrzyła szerokimi oczami na nie zdając sobie sprawę, że zna bardzo dobrze osobę, którą dotyczą te papiery.
Jej oczy zaszły mgłą, ale dzielnie to znosiła czytając to co było na nich napisane.
Lidia Clemens ur. 12 grudnia 1996
Porwana jesienią przez nieznanego mężczyznę
Trwają poszukiwania nastoletniej dziewczyny, która wyszła do szkoły i już nie wróciła.
Rodzina i przyjaciele rozpaczają.
Po kilku miesiącach Lidia wróciła do domu, a z jej zeznać wynikało, że oprawca nic jej nie zrobił.
Na domiar złego kryje go przed policją.
Chodzi na terapię, poznała tam Katherine Blake
Policja wpadła na trop.
Jej oprawca to najprawdopodobniej 21 letni mężczyzna o imieniu David.
Miał za sobą kilka porwań i morderstw.
Policja próbuje go namierzyć.
Zginął w wypadku samochodowym uciekając przed policją.
Ciało było zmasakrowane, ale tatuaż ,który miał na ramieniu udało się zindefikować ze sprawcą.
Było tego mnóstwo, nie mogła doczytać do końca...
-Lidia? - podniosła wystraszony wzrok na mężczyznę, który patrzył na nią ze zdziwieniem analizując co ona wyprawia. Dziewczyna gwałtownie wstała oddalając się jeszcze bardziej.
-Nie zbliżaj się! - wysyczała ze złością, a z jej oczu leciały gorzkie łzy.
Michael spojrzał na nią zaskocozny dopiero zdając sobie sprawę co Lidia trzymała w rękach.
-To nie tak...
-Boże! Myślałam, że ci zależy.. Jaka byłam głupia! Ty chciałeś mnie wykorzystać! Na chuj ci było moje życie?! Chciałeś mi spisać wikipedię!? - krzyknęła ociekajac ironią.
Michael podszedł bliżej, ale ona się momentalnie wycofała.
-Daj mi to wyjaśnić...
-Jesteś draniem! Ufałam ci! Boże! Nienawidzę cię! - Lidia wybiegła z kuchni po czym udała się szybko do sypialni zabierając swoją kurtkę i szalik.
Michael złapał ją za nadgarstek, a ta uderzyła go otwartą dłonią w policzek.
-Nigdy więcej mnie nie dotykaj! - zawołała wyrywając się z jego uścisku po czym wybiegła z jego mieszkania cała roztrzęsiona.
Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi swojego domu złapała się za szyję, gdy łzy brutalnie cisnęły się jej na oczy. Wyciągnęła z kurtki telefon po czym drżącymi dłońmi wybrała numer Katey.
Odebrała dopiero za drugim razem.
-Katey! - pisnęła z rozpaczą próbując nabrać głębszego oddechu.
-Lidia? Co się stało? Płaczesz?
-Michael... on.... on mnie okłamał... A ja mu ufałam, a on...
-Uspokój się. Co się stało?
-Przespałam się z Michaelem! - krzyknęła w końcu znów wybuchając płaczem.
Katey wstrzymała na moment powietrze.
-Skrzywdził cię? - zapytała niepewnie, a Lidia zacisnęła mocniej oczy.
-On znał to wszystko rozumiesz!?! Wiedział o Davidzie! Wiedział wszystko...Wiedział nawet... - Lidia zawahała sie na moment wyprostowując się i odsuwając od drzwi.
-Wiedział nawet, że poznałam ciebie! Boże... - jęknęła desperacko czując nagły ból w sercu.
-Kochanie to nie tak... daj mi wytłumaczyć.
-Zaufałam ci! Mówiłam wszystko czego nawet nigdy nie byłabym w stanie powiedzieć rodzicom!! Ufałam ci do kurwy! Jak mogłaś! Nienawidzę was!
Trzy sygnały oznaczające koniec połączenia.
* * * *
I znów to samo.
Znów ten sam ból.
To niesamowite.
Osoba, której chciałaś zaufać, której pragnęłaś oddać siebie w każdy możliwy sposób okazała się kłamcom. Twoje życie to jakiś żart.
Upadasz, następnie się podnosisz by rozłożyć skrzydła i znów być szczęśliwa.
Jak kiedyś. Jednak w momencie, gdy je rozkładasz, gdy czujesz już lekki powiew wiatru
to znika. Znika twoja nadzieja, że jeszcze będzie dobrze, że pewnego dnia znów szczerze się uśmiechniesz.
A może w końcu zaczynasz rozumieć, że to nie twoja historia.
Jesteś tylko cząstką tej historii, małą, nic nie znaczącą dla innych cząsteczkom.
Więc jeśli nie Ty, kto jest jej bohaterem?
W momencie, gdy zadajesz sobie to pytanie znasz już odpowiedź.
To osoba, która cię przypomina.
Która wywołuje gniew, rozpacz, przygnębienie i śmierć by nastepnie poczuć namiętność, tęsknote i młodzieńcze pragnienia.
To historia nie o tobie, ale o kobiecie, która już nie żyje.
A pomimo tego wszystko toczy się wokół niej.
Ale najgorsze jest to, że wygrała.
Wygrała już wszystko.
David nie jest twój, Sebastian czyha tylko na twoją śmierć być może pewnego dnia nawet przyczyni się do niej, a Michael? Michael.... to błąd wraz z Katey.
-----------------------
2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ, MARZEC
Krople orzeźwiajacego deszczu spływały delikatnie po szybie wyznaczając jakiś dziwny szlaczek.
Grube, zimowe kurtki zostały zastąpione cienikimi, kolorowymi narzutami, a rękawiczki i czapka zmieniły się w okulary przeciwsłoneczne i stare trampki wygrzebane w piwnicy.
Po pokoju rozchodziła się cicha melodia.
Za pierwszym razem była na prawdę bardzo imponująca, za drugim też, za trzecim powodowała uśmiech na twojej twarzy, ale za czwartym, piątym i kolejnym miała ochotę wyrzucić tą wierzę przez okno, albo zakopać głęboko w ziemi tak by nikt jej nie znalazł.
W szczególności kobieta, która nazywana była "mamą".
Lidia podniosła ze znudzeniem wzrok na rudą kobietę i przyjrzała jej się chwilę.
Jej włosy wydały się dłuższe, spięte niedbale w kitkę.
Na sobie miała niebieski fartuszek i piekła z uśmiechem jakieś ciasto.
Położyła przed nosem dziewczyny na stole ciężką blachę kładąc na niej masę i wałkując ją.
-Więc porozmawiamy w końcu o tym? - nastolatka uniosła do góry brew opierając się na oparciu krzesła.
-Nie chce do tego wracać. - odpowiedziała w końcu starając się skupić na muzyce, która roznosiła się delikatnie po domu.
-Hej czy to był Betoween czy Chopin? - zapytała z uśmiechem wstając i spoglądając ukradkiem na kobietę, która westchnęła patrząc z politowaniem na córkę i przerywając pracę.
-Mozart.
-Ha! Byłam blisko! - mruknęła promiennie brunetka, a kobieta westchneła.
-Unikasz tego tematu.
-Mamo....
-Skrzywdził cię? Powiedz dziecko, czy Michael wyrządził ci jakąś krzywdę? - Lidia wstrzymała na moment powietrze, gdy kobieta spojrzała na nią ze smutkiem chwytając mocno za ramiona.
-To był błąd. Po prostu.
-A co z tą Katey? Miałam wrażenie, że dzięki tej znajomości znów wracasz do świata.
-Ona też była błędem...
-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć co się wydarzyło? Lidia, to da się naprawić. Świat się nie kończy na tym pieprzonym Davidzie, czy Michaelu...
Lidia uśmiechnęła się lekko odsuwając od matki.
-Okey, coś ci pokaże - mruknęła cicho nabierając głebszego powietrza do ust.
Kobieta obserwowała jak córka wspina się na palcach i wyciąga z szafki szklankę.
Odwróciła się do rodzicielki unosząc do góry brew.
Nim kobieta zdążyła cokolwiek powiedzieć w całym pomieszczeniu rozległ się hałas tłuczonego szkła. Szklanka rozbiła się na kafelkach, a milion drobnych kawałków rozeszło się po całej kuchni.
-Ta szklanka to ja. Więc teraz mnie napraw - odparła z sarkazmem po czym nie czekając dłużej wyminęła kobietę udając się do swojego pokoju.
Nadal była w szoku. Nie wiedziała już jak rozmawiać z Lidia by jej nie skrzywdzić.
Widząc to szkło po prostu rozpłakała się. Chciała odzyskać swoją córkę.
Tą, którą ktoś bezczelnie jej zabrał. Tą, która śmiała się jako jedyna z żartów ojca,
bo gdy je opowiadał zazwyczaj albo zapominał końca, albo przekręcał.
Ta, która lubiła wychodzić na dwór ze znajomymi, lubiła chodzić do szkoły.
* * * * * *
Nicole skrzyżowała ręce na piersi patrząc na mężczyznę przed sobą.
Bezczelny uśmiech nie znikał z jego twarzy ani przez chwilę, a czekoladowe tęczówki świdrowały ją na wylot. Nie lubiła, gdy tak się gapił, bo nigdy nie wiedziała o czym może myśleć.
Choć właściwie sądząc po tym uśmieszku nic przyzwoitego na pewno nie przyszło mu do głowy.
Nicole przełknęła ślinę usilnie przybierając spokojny ton głosu.
-To był błąd. Zapomnijmy o tym. - David prychnął na te słowa po czym podszedł bliżej dziewczyny, a ona instynktownie zrobiła krok w tył.
Usilnie starała się patrzeć mu prosto w oczy, ale
to było trudne gdyż jego spojrzenie było na prawdę "prześwitujące".
-Na prawdę chcesz o tym zapomnieć? - Nicole kiwnęła głową sama do końca nie wiedząc czego chce. Gdy był w pobliżu irytował ją, ale gdy tylko ją całował pragnęła go.
-Działaliśmy zbyt impulsywnie. Chce być wierna Sebastianowi. Zależy mi na nim - dodała poważnie co spowodowało niezadowolenie w mężczyźnie.
-Więc ten pocałunek to co? Twoja chwila zapomnienia o wierności? Czy chęć zabawienia się moim kosztem? - Nicole skrzywiła się patrząc na niego z irytacją.
-To ty mnie pocałowałeś pierwszy, nie ja ciebie.
-Ale to odwzajemniłaś. - syknął ze złością podchodząc jeszcze bliżej.
-I to był błąd - warknęła co chyba tylko dolało oliwy do ognia.
-Ciekawe co na to Sebastian? Myślisz, że zrozumie twój "błąd"? - zapytał z ironią unosząc do góry brew. Nicole otworzyła buzię jakby chcąc coś powiedzieć, a on po raz pierwszy widział w jej oczach niepewność.
-Nie zrobisz tego.
-Nie? Chcesz się przekonać?
David wyciągnął rękę i ogarnął jej włosy za ucho uśmiechając się triumfalnie.
Nikole zadrżała pod wypływem jego dotyku, ale nie odsunęła się.
Nie chciała pokazać mu jak bardzo boi się go, a raczej tego jak bardzo na nią działa.
Nie odpowiedziała.
Przez jej ciało przeszły setki nieprzyjemnych dreszczy, gdy rozległy się kroki.
Spojrzała z niepokojem na Davida, który wyglądał na niewzruszonego tym, że właśnie zmierza do nich jego przyjaciel, a jej - chłopak.
Sebastian zatrzymał się spoglądając na nich.
-Wreszcie rozmawiacie. - mruknął z zadowoleniem jakby w ogóle nie domyślając się co działo się między nimi kilka dni temu.
-Tak. Chyba Nikole przekonała się do mnie - mruknął David wciąż z uśmiechem ani przez moment nie odrywając od niej wzroku.
-O, to bardzo dobrze. Może powiesz mi jak to zrobiłeś? - Nicole zacisnęła usta wyczekująco patrząc na warkocza.
Ten wzruszył ramionami na chwilkę patrząc na blondyna.
-Niech twoja dziewczyna się pochwali co zrobiłem.
Świetnie zdawała sobie sprawę z dwuznaczności jego słów.
Przez moment nawet uwierzyła, że to zrobi.
Sebastian spojrzał na nią wyczekująco, a z jego twarzy zniknął delikatny uśmiech.
Nicole wyglądała na zestresowaną całą tą sytuacją.
-David pojechał ze mną do domu dziecka - odparła w końcu z lekkim drżeniem głosu patrząc na warkocza, który uśmiechnął się tą odpowiedzią.
-Doprawdy? Przecież ty nie znosisz dzieci - Nicole uniosła do góry jedną brew najwyraźniej zdziwiona tym faktem. David odchrząknął oddalając się od dziewczyny.
Najwidoczniej blondyn poruszył tą kwestię, o której dziewczyna nie miała bladego pojęcia.
-Prawie się poryczała więc musiałem to zrobić - burknął wywołując w dziewczynie głośny śmiech.
Sebastian uśmiechnął się podchodząc do Nicole i pocałował ją w policzek.
-Dzięki David. Jestem ci winny przysługę - odparł patrząc na swojego przyjaciela.
Warkocz nie odpowiedział. Nie było sensu.
Za daleko to zaszło, ale nie chciał się z tego wyplątać.
David westchnął w końcu po czym spojrzał na Sebastiana.
-Muszę już iść. Bill czeka na mnie.
-W porządku. Do zobaczenia.
-Odprowadzę cię - dodała szybko Nicole całując przelotnie usta blondyna.
David prychnął cicho, ale posłusznie udał się w stronę drzwi wyjściowych.
-Może jutro pogadam z Sebastianem. W końcu powinien wiedzieć kto mi się podoba - mruknął z uśmiechem ubierając buty.
Nicole zaśmiała się figlarnie patrząc na niego.
Oparła się o ścianę unosząc do góry jedną brew.
-Mów mi co chcesz ja i tak wiem jedno.
-Niby co? - David wyprostował się patrząc na nią.
-Cokolwiek wydarzyło się między nami i cokolwiek by się nie wydarzyło.. niczego mu nie powiesz.
-Jesteś zbyt pewna siebie.
-To moja pozytywna cecha.
-Skąd ta pewność siebie? Skąd pewność, że nic mu nie powiem? - Nikole zbliżyła się do niego patrząc mu śmiało w oczy.
Sięgała mu zaledwie do brody, ale to nie przeszkadzało jej w patrzeniu w jego ciemne tęczówki.
-Bo mnie kochasz, a jeśli się kogoś kocha chce się go chronić.
David nie odpowiedział.
Zaczął nienawidzić tego, że tak łatwo go przejrzała.
Cokolwiek by nie powiedziała miała racje.
-Do zobaczenia Nicole - odparł tylko wywołując w niej delikatny uśmiech.
-Na pewno.
* * * * *
Lidia chodziła w kółko po pokoju przemyślając wszystkie za i przeciw.
Nel patrzyła uważnie na swoją panią merdając radośnie ogonkiem.
W końcu dziewczyna zatrzymała się.
Wyszła z pokoju udając się do salonu, gdzie siedziała jej mama i czytała jakąś gazetę.
Odchrząknęła zwracając uwagę rodzicielki.
-Chcesz byś była normalna. Więc jedynym wyjściem jest powrót do szkoły - kobieta słysząc to podniosła na nią spojrzenie.
Na początku myślała, że Lidia zwyczajnie sobie żartuje jednak widząc jej poważną minę odłożyła gazetę.
-Już jest marzec. Nie dasz rady nadrobić zaległości. Będziesz musiała powtarzać klasę.
-Wow nie przypuszczałam nigdy, że pozwolisz mi olać szkołę. Jednak jesteś super mamą.
Kobieta spojrzała z politowaniem na swoją córkę. -Może jakieś zajęcia pozalekcyjne?
-Brzmi dobrze! - odparła z uśmiechem chcąc wreszcie ruszyć do przodu.
Jej telefon od godziny dzwonił i właściwie sama dziwiła się sobie, że jeszcze go nie wyłączyła.
Nie chciała odbierać telefonu od tej dziewczyny, ale z drugiej strony była ciekawa co ma jej do zaoferowania. W końcu odebrała.
-Za nim się rozłączysz musisz mnie wysłuchać. - głos Katey był zachrypnięty jakby była chora.
-Masz 30 sekund i oby to nie były kolejne przeprosiny. - odpowiedziała obojętnie.
-Możemy się spotkać? Chodzi o Michaela... on... jest w szpitalu... - jej głos się trochę podłamał.
Jej serce nagle dziwnie przyśpieszyło, a oddech stał się płytszy. -C-co?
* * * * * *
Notka dopiero dzisiaj.
Przepraszam, że nie było w tamtym tygodniu, ale najwidoczniej jeszcze żyłam sylwestrem haha :D
Dziękuje za każdy komentarz, udzielanie się w ankiecie.
Jest was aż 52!
Jesteście najlepsi! Mam nadzieję, że notka się podoba i nadal zachęcam do komentowania.
Udanego weekendu misiaki! <33
Super notka :) Czytałam dużo różnych opowiadań, ale twoje to jest mistrzostwo!!! Masz ogromny talent, pozazdrościć ^^
OdpowiedzUsuńBardzo fajna notka czekam na kolejną w następnym tygodniu ?
OdpowiedzUsuńNaprawdę super już nie mogłam się doczekać :) kiedy następna ?
OdpowiedzUsuńcudne
OdpowiedzUsuńJezu Maria!! Michael! Błagam nie umżyj! (Boszz... co ja piszę) Ja chcę Michaela i Lidie. Do Michaela: Zachowałeś się jak kutas, ale nie wiem jeszcze co chciałeś wytłumaczyć Lidii, więc czekam. Mam nadzieję, że się jakoś usprawiedliwisz.
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty! ;) WENY <3
O! Jedyna czytelniczka (chyba), która kibicuje Michaelowi i Lidii :)
UsuńCudowne! Tyle się dzieje, taki zwrot akcji :D
OdpowiedzUsuńPo prostu mega!
Weny maleńka ;* Jak zawsze NIESAMOWITE. ;3 / Anonimek.
OdpowiedzUsuńGratuluję fanów. Czytałam dużo opowiadań ale to jest najbardziej fascynujące. Zaczęłam czytać dopiero od wczoraj ;) Dużo motywacji. Dzięki komórce mogę do cb napisać ;)) powodzenia!!
OdpowiedzUsuńO boziuu! <3 On nie może umrzeć!! Ale i tak jestem za tym żeby lidia spotkała jeszcze Sebastiana i Davida
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! ;)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award.
Więcej informacji na moim blogu: merc-story.blogspot.com
Hahaha! Mam nadzieję, że nie jestem jedyna w kibicowaniu Lidii i Michaelowi! Fajna z nich parka. :)
Nominowałam cię do Liebster Blog Award http://mystery-of-puppeteer.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńwiecej u mnie :)
Ja chce żeby David i Lidia mieli dziecko
OdpowiedzUsuń