Come on, skinny love, just last the yearPour a little salt, we were never here
Czujesz się samotnie.
Jest ci źle.
Nic już cię nie cieszy i wydaje się nawet, że nie ma osoby, która byłaby w stanie ukoić ten ból.
Zostawił Cię, porzucił.
Ale najgorsze, że nie możesz się zemścić.
Jedynie żyjesz wspomnieniami, które nie dają ci niczego oprócz większego bólu i rozczarowania.
Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi.
Podniosła wzrok, a jej serce na moment się zatrzymało.
Nagle, poczuła w sobie za dużo emocji, które walczyły o to co teraz powinna zrobić.
Najpierw mężczyzna spojrzał na wielkie łóżko jakby instynktownie przypuszczając, że będzie już dawno dziewczyna spać.
Jakie było jego zdziwienie, gdy zorientował się, że jej tam nie ma.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nastolatka stoi z boku opierając się o szafkę.
Westchnął cicho, a pomimo jedynego światła jakie dawała nocna lampka mógł dostrzec wyraźnie rysy jej twarzy.
-Nie śpisz? - zapytał w końcu przerywając tą irytującą ciszę.
Właściwie poczuła ulgę, że cokolwiek powiedział, ale spoglądając w jego oczy miała ochotę się rozpłakać.
Spusciła wzrok nie odpowiadając na zadane przez niego pytanie.
Jednak gdy usłyszała jakiś hałas od razu podniosła wystraszona wzrok.
-Cholera! - warknął, a w jego głosie można było wyczuć wściekłość.
Pomimo tej ciemności Lidia zauważyła rozciętą dolną wargę.
A więc potwór wrócił?
Znów kogoś pobił?
Opuściła nieco niżej wzrok, a jej uwagę przykuła zaschnięta krew na jego rękach.
Teraz była już przekonana, że doszło do bójki.
-Jesteś ranny? - zapytała głupio, ale znała odpowiedź.
-Nic mi nie jest - jego głos był oschły, nawet przypominał ten kiedy ją porwał na samym początku.
Pomimo, że wydawał się zimny podeszła do niego wolno.
-Pokaż - mruknęła po chwili będąc już na tyle blisko by dostrzec jego twarz.
Była pewna, że jej odmówi, zacznie wrzeszczeć i w najlepszym przypadku skończy się to tylko na jego wyjściu, ale on westchnął głośno po czym posłuszenie usiadł na łóżku.
Lidia przełknęła ciężką gulę w gardle, którą nagle poczuła.
Uklęknęła wolno przy nim po czym dłońmi objęła jego rękę.
Zauważyła szkło wbite w jego dłoń więc najdelikatniej jak tylko potrafiła zaczęła wyjmować kawałki.
-Nie jesteś na mnie zła, prawda? - wstrzymała na moment powietrze słysząc tuż nad uchem jego głos.
Starała się zignorować okropny ból w sercu, który nagle poczuła.
-Skąd to możesz wiedzieć? - zapytała po chwili z lekkim drżeniem głosu.
-Mam oczy.
-A ja serce.
-Ale ja go nie mam.
Dziewczyna zagryzła nerwowo wargę mając wrażenie, że zaraz się popłacze.
Jak on w ogóle mógł tak bezczelnie jej to mówić?!
Czy on zdawał sobie sprawę jak bardzo go kocha?!?
Jej oczy niebezpiecznie się zaszkliły, a ona z trudem powstrzymywała się, żeby po prostu nie wybuchnąć.
-Spójrz na mnie - powiedział delikatniej, a Lidia czuła na sobie jego przeszywający wzrok.
-Nie chcę - odparła szeptem, gdy z jej oczu zaczęły lecieć łzy.
-Nie potrafisz mnie znienawidzić nawet jeśli byś chciała - poczuła w sobie złość.
Dlaczego on zawsze musi być taki pewny siebie?
A w dodatku musi mieć zawsze racje?!
Podniosła na niego wzrok chcąc mu tak bardzo pokazać jak jest jej obojętny, ale gdy tylko jego czekoladowe tęczówki patrzyły na nią jej serce nagle zmiękło.
-Zabij mnie - szepnęła z błaganiem patrząc na niego.
David zaprzeczył szybko głową nie ukrywając zdziwienia na tą prośbę.
-Zabij mnie do cholery!
-Nie proś mnie o to. Nie zabiję cię - warknął wyrywając rękę z jej uścisku.
Wstał po czym skierował się do wyjścia.
Nie chciała by odchodził, by ponownie czuła zimno.
Zauważyła już, że gdy nie chciał rozmawiać zazwyczaj na temat, który go irytował po prostu wychodził. Wychodził i nie wracał.
Nie chciała by znów to zrobił.
Wstała szybko z podłogi wyprzedzając go i tym samym zatrzymując przed wyjściem.
Przytuliła się do jego piersi pochłaniając zapach jego ciała.
-Nie idź... Nie zostawiaj mnie samej. Rób ze mną co tylko chcesz.. ale nie odchodź - szeptała cicho, a z jej oczu nieprzerwanie leciały łzy.
David odsunął ją od siebie patrząc uważnie w jej załzawione oczy.
-Więc powinienem postarać się byś tą noc zapamiętała do końca życia. Byś nigdy nie pragnęła innego mężczyzny jak mnie. - gdy wypowiadał te słowa poczuła przyjemne dreszcze podniecenia.
Zwłaszcza ,gdy znów uśmiechnał się do niej ironicznie jak zawsze gdy chciał ją onieśmielić.
O dziwo Lidia odwzajemniła ten uśmiech,
a gdy David nachylił się nad nią by ją pocałować niemal sama to zrobiła wspinając się na palcach.
Mężczyzna objął ją w pasie podnosząc do góry.
dziewczyna opadła na łóżko, a David zawisł nad nią.
Lidia wypuściła ze świstem powietrze, gdy głos kelnerki przywrócił ją do rzeczywistości.
-Przepraszam czy coś podać? - zapytała uprzejmie kobieta.
Lidia odgarnęła długie włosy do tyłu.
-Na razie dziękuje - mruknęła cicho z lekkim uśmiechem, który kobieta odwzajemniła.
Ściągnęła czerwony szal dając na siedzenie obok.
Spojrzała na bukiecik przed sobą i wyciągnęła w jego stronę dlon
Rękaw jej niebieskiego sweterka podniósł się lekko, a ona zauważyła czerwoną kreskę.
Poczuła nagły uścisk w gardle, gdy znów fala wspomnień tamtej nocy przedzierała się przez jej umysł.
Mężczyzna wyciągnął z kieszeni swoich obszernych spodni scyzoryk i przyłożył go do białej bluzki dziewczyny.
Lidia odchyliła lekko głowę obserwujac uważnie ostre narzędzie, które trzymał w ręku.
Myślał, że się będzie bać, ale ona wcale się nie bała.
Wiedziała, że jej nie skrzywdzi.
David chwycił lewą dłonią materiał jej ubrania po czym w prawej dłoni trzymając scyzoryk rozerciął wzdłuż jej bluzkę ukazując jej czerwony, koronkowy stanik.
Wstrzymała na moment powietrze, gdy przyglądał się uważnie jej ciału.
Lubił na nią patrzeć, lubił widzieć jej rumieńce.
Lidia miała wrażenie, że chce coś zrobić, ale zrezygnował.
Wiedziała to w momencie, gdy chciał odłożyć scyzoryk na nocną szafkę.
Złapała go za nadgarstek, a David podniósł na nią ze zdziwieniem wzrok.
Przełknęła ciężko ślinę kiwając potakująco głową. -Zrób to.
Była pewna, że to go zaskoczyło.
Mężczyzna kiwnął przecząco głową, a w jego oczach dostrzegła czułość.
Lidia uśmiechneła się delikatnie po czym pocałowała go namiętnie ciągnąc za warkoczyki.
Czuł, że tym pocałunkiem chciała mu powiedzieć tak wiele rzeczy.
I powiedziała. Tą najważniejszą.
Oderwała się od niego szybko, a głowę ułożyła wygodnie na wielką poduszkę.
Spojrzała na niego wyczekująco,
a David oblizał wolno usta zahaczając przy tym seksownie o swój kolczyk.
-Gdzie?
-Twój wybór - szepnęła.
Warkocz nie odpowiedział.
Złapał ją za lewą dłoń przystawiając do swojej twarzy.
Przyłożył scyzoryk, ale nie przejechał nim koło żył dziewczyny,
Wyglądał jakby bał się. To niemożliwe przecież.
David Moris niczego się nie boi!
-To bardzo zły pomysł - jego głos wydawał się zachrypnięty co wywołało tylko w dziewczynie kolejne przyjemne dreszcze.
-To bardzo dobry pomysł - odparła i wolną ręką trzymając dłoń warkocza przyłożyła do dłoni i wbiła robiąc niewielką kreskę. Skrzywiła się lekko czując pieczenie.
David spojrzał na nią z uniesioną do góry brwią.
Ta dziewczyna na prawdę go zadziwiała.
Nie odpowiedział. Przyłożył ranę do swoich ust i pocałował ją.
Lidia zagryzła wargę oczarowana tym uczuciem.
Kiedyś ją to obrzydzało, wprawiało w nieopisany ból...a teraz...
chciała by tak robił bez końca.
Jego usta były czerwone.
Zadrżała, gdy zimny scyzoryk delikatnie dotknął skóry na jej brzuchu i jechał niżej.
Wciągnęła brzuch gdy zimny metal dotykał jej rozpalonej skóry.
David nie przeciął jej więcej.
Odrzucił nożyk gdzieś na ziemię, a scyzoryk zastąpił własnymi ustami.
Był inny, czulszy, delikatniejszy.
Mogła nacieszyć się jego dotykiem, spojrzeniem.
Mogła bezczelnie patrzeć na jego mięśnie dotykać ich i całować jego klatkę piersiową.
Mogła robić z nim teraz wszystko to na co miały ochotę inne kobiety, gdy go widziały.
* *
Czy tak powinno być?
Czy już zawsze będziesz skazana na porażkę?
Czy jeszcze kiedykolwiek uśmiechniesz się szczerze?
Lidia naciągnęła rękaw bluzy.
Wszystkie wcześniejsze ślady zniknęły z jej ciała.
Jedynie ten nie chciał. Jakby miał już na wieczność przypominać jej o Nim.
Sama jest sobie winna. Najwidoczniej za mocno się nacięła.
Więc ona ma tam być, ma zawsze przypominać o Nim.
Uniosła do góry spojrzenie, gdy poczuła znajome perfumy.
Katey usiadła na przeciw niej kładąc czarną torebkę obok.
Lidia spojrzała na nią ze zdziwieniem.
Jej włosy były spięte niedbale w koka, a sama wyglądała jakby dopiero co wstała.
Oczy miała podkrążone, nos zaczerwieniony.
Wyglądała koszmarnie.
-Michael powiedział mi wszystko. - zaczęła z poważną miną, a Lidia prychnęła na to krzyżując ręce na piersi.
-I z tego powodu dostał zawału?
-To nie jest śmieszne.
-Jest. Nawet bardzo. - odparła z nutką prowokacji.
Katey dzielnie zignorowała tą kąśliwą uwagę.
-Michael jest chory.
-No tak. Niech zgadnę poznałaś go na terapii. Hej, a może to jeden z twoich ex? Ten co okazał się gejem masochistą czy może ten, który mordował niewinne laski? Prawdziwy spektakl! - zawołała z ironią uśmiechając się przy tym.
-Opowiem ci pewną historię. Może w tedy zrozumiesz. Był sobie chłopiec, nigdy jakoś nie lubił się uczyć, nie miał zajebistych ocen, ale za to zawsze wianuszek pięknych dziewczyn. Wbrew pozorom poszedł na studia, został prawnikiem, aż w końcu poznał w klubie dziewczynę. Zostali przyjaciółmi, razem pili i imprezowali. W końcu w pewnym momencie czas się zatrzymał. Ten chłopiec , który stał się dorosły, który był tak zdolnym prawnikiem... nie mógł skoncentrować się na swojej pracy. Miał okropne bóle głowy, czasem powtarzał jedną czynność dwa razy i zapominał o tym. Mieszał sprawy. Poszedł do lekarza. I tada! Miał raka mózgu. Ale spokojnie był dziany, przyjmował chemioterapię, która miała mu zapewnić długie i owocne życie. Jednak coś poszło nie tak, ponieważ ten przeklęty rak mózgu wrócił ze zdwojoną siłą. - Lidia słuchała tego z przejęciem, choć nadal miała obojętny wyraz twarzy.
Nie mogła w to uwierzyć.
-Michael.. Michael jest chory? - zapytała w końcu.
-Od 3 lat.
-Dlaczego mi to mówisz? Co ja mam z tym wspólnego? Wykorzystał mnie. Nie chciał mnie, a raczej tylko mojej historii - mruknęła obojęnie krzyżując ręce na piersi.
-Nie Lidia ty nadal nie rozumiesz.
-To mi wytłumacz do cholery!
Katey westchnęła po czym sięgnęła ręką do swojej torebki wyjmując z niej niebieską kopertę.
-Niech ci sam to wytłumaczy, a potem ty zrób z tym co będziesz chcieć - odparła zachrypniętym głosem powstrzymując łzy.
Lidia spuściła wzrok na kopertę, która została położona na kremowym stoliku.
Katey wstała zabierając torebkę i udała się w nieznanym kierunku.
Nastolatka zamknęła na moment oczy czując dziwny żar w sobie.
Wyciągnęła z koperty zawiniętą kartkę, która pachniała jego perfumami.
Jestem prawnikiem i nie powinienem wyjaśniać czegokolwiek w formie listu.
Ale pisałem go już wystarczająco długo.
Właściwie od momentu, w którym po raz pierwszy cię zobaczyłem zacząłem go pisać, ponieważ nawet komuś takiemu jak mi sprawia czasem trudność mówienia o tym.
Chciałem cię wykorzystać.
Te infromacje... które widziałaś...
Zarabiam jako anonimowy dostawca brukowcom ciekawych historii.
Widziałem część twojej w telewizji.
Uznałem, że jest intrygująca.
Więc pragnąłem poznać ją osobiśćie.
Myślałem, że będziesz zepsutą, głupią dziewczynką, która uwierzy we wszystko co jej powiem.
Że padniesz u moich stóp, wypłaczesz mi się w ramię opowiesz o twoim oprawcu.
Ale ty dałaś mi coś innego...
Byłem pewny, że to się stanie.
Żyłem przed naszym spotkaniem jak cień.
Czułem, że to wraca. Obiecałem sobie, że nigdy się nie zakocham.
Nie chciałem tego, ale to się stało.
Stało się ponieważ.. Ty pojawiłaś się w moim życiu.
Dopiero w tedy, gdy po raz pierwszy się pocałowaliśmy...
poczułem, że nie chce poznać twojej historii, ja chce poznać Ciebie.
Chęć wykorzystania cię zamieniła się w chęć chronienia.
To w jaki sposób opowiadałaś o sobie, patrzyłaś na mnie... całowałaś mnie..
Nie oczekuje niczego od ciebie.
Sam to wszystko straciłem.
Chciałem cię przeprosić, że namieszałem w twoim życiu.
A teraz bezczelnie i powoli się z niego ulatniam.
Mam nadzieje, że mnie odwiedzisz..
Jeśli nie w szpitalu, to może chociaż na moim grobie.
Chciałem ci tylko powiedzieć, że... na prawdę cię kocham.
I wiem... jestem pewny, że ty przez moment też to poczułaś i było to prawdziwe.
Nie chciałem by tak to się skończyło.
Nie chciałem cię skrzywdzić.
Michael.
-Jak możesz mi coś takiego pisać?! - pisnęła ze łzami w oczach zginając karteczkę.
Schowała ją szybko to brązowej torebki po czym wstała i kładąc papierkowy banknot na stół opuściła kawiarnie.
* * * *
-Jak możesz mi coś takiego pisać?! - Nicole wzruszyła beznamiętnie ramionami, gdy zirytowany wzrok Davida ją świdrował.
Ziewnęła teatralnie uśmiechając się przy tym uroczo.
-Mam duszę artystki - odpowiedziała w końcu wywołując jeszcze większą złość w mężczyźnie.
-Duszę artystki czy może ździrowaty tryb życia? - syknął z ironią wywołując w dziewczynie pomruk niezadowolenia.
-Kochanie, to nie ja grzebałam ci w rzeczach tylko ty mi poza tym ten list wyrzuciłam i miałeś go nigdy nie dostać.
-Ale go dostałem.
-Raczej ukradłeś.
-To nie ma znaczenia. W tym liście powiedziałaś, że nie jestem ci obojętny. To prawda? - David zbliżył się do niej, a jego czekoladowe tęczówki uważnie spoglądały na jej twarz.
Nicole zbliżyła się do niego krzyżując ręce na piersi.
Jej czarne szpilki znacznie ułatwiły bezczelne patrzenie w jego oczy.
-To nie ma znacznia - szepnęła z figlarnym uśmiechem unosząc do góry brew.
David prychnął jakby z niedowierzaniem po czym złapał ją za ramię i popchnął na pobliską ścianę.
Nicole syknęła cicho czując lekki ból w okolicach pleców.
Spojrzała na niego ze złością próbując się wyrwać, ale David przytrzymał jej ręce.
Pochylił się nad nią,a do jego nozdrzy dotarł słodki zapach jej perfum.
W końcu poddała się i już się nie wyrywała.
Dopiero po chwili spojrzała na niego wypuszczając ze świstem powietrze.
Stanowczo był za blisko niej.
-Nie rób tak - szepnęła z lekką rozpaczą w głosie.
David uśmiechnął się z ironią unosząc do góry brwi.
-Tak to znaczy jak?
-Dobrze wiesz.
-Wcale nie. Może mnie uświadomisz? - Nicole przekręciła teatralnie oczami i znów próbowała się wyrwać, ale David w porę ją przytrzymał nie pozwalając jej na to.
Była pewna, że udaje.
Bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego co właśnie robi.
Przełknęła ciężko ślinę oblizując suche wargi.
-Patrzysz tak jakbyś chciał mnie pocałować - odparła w końcu i podniosła swoje oczy na jego twarz.
Jej wzrok mimowolnie padł na jego seksowne usta, które zdobił srebrny kolczyk.
-A ty zachowujesz się tak jakbyś tego chciała - mruknął cicho, a ona miała wrażenie, że jego twarz jeszcze bardziej się zbliżyła.
Mimowolnie rozchyliła wargi jakby czekając aż ją pocałuje.
-Nie mam racji? - zapytał lekko zachrypniętym głosem, a jego miętowy oddech przyjemnie drażnił jej nos. Nicole nie odpowiedziała.
Czuła jak głos ugrzązł jej w gardle.
-Jesteś bezczelny i.. - zaczęła z irytacją, ale jej przerwał.
-Bezczelny i arogancki. Wiem niemal ciągle to powtarzasz, ale gdy cię całuje twoja reakcja jest zupełnie inna.
-Najwidoczniej za lekko cię w tedy uderzyłam.
-Najwidoczniej. Chętnie spróbuje jeszcze raz - odparł z uśmiechem, a gdy Nicole chciała coś powiedzieć wpił się zachłannie w jej wargi.
Jego silne ręce objęły jej biodra i przycisnęły mocno do siebie.
Położyła dłonie na jego torsie próbując go od siebie odtrącić.
Zrobiła to tylko jeden raz, gdyż pocałunki, którymi ją obdarowywał z niczym się nie równały.
Językiem rozchylił brutalnie jej wargi i całował ją z taką zażartością jak jeszcze nigdy.
Oderwał się od niej wprawiając ją w tym samym w zdziwienie.
-To chyba ten moment, w którym powinnaś dać mi w twarz i na mnie nawrzeszczeć, a potem ja jako "ten zły" powinienem znów cię pocałować - bezczelny uśmiech nie znikał z jego twarzy ani na chwilę.
-Pomińmy ten drobiazg - David spojrzał na nią zaskoczony, ale nie mógł zastanowić się nad tym dłużej. Nicole wyprostowała się po czym złapała za wystające sznurki z jego kaptura i pociągnęła na dół zmuszając go tym samym do pochylenia.
Pocałowała go zachłannie obejmując mocno za szyję.
Jego zimny kolczyk przyjemnie drażnił jej usta.
* * * *
Walczyła ze sobą. A właściwie to ze swoim sercem.
Nigdy jej nie słuchało, ale teraz już w ogóle zaczęło mieszać.
Nie kochała Michaela.
Była tego pewna, ale mimo to płakała za każdym razem gdy na nowo czytała ten pieprzony list.
Gdy na nowo odtwarzała ich pocałunki...
Tą noc...
Dzięki której zaczęła wierzyć, że życie nie kończy się tylko na Davidzie.
Co jest z Tobą nie tak?
Dlaczego masz wrażenie, że to jakiś koszmar?
Dlaczego nic nie idzie po Twojej myśli?
Kochasz ich oboje, a może Ty nawet nie masz pojęcia co to jest miłość.
Może powinnaś być sama.
Już tak na zawsze.
Wybrała numer do Katey, a jej oczy mimowolnie wypełniły się łzami.
Odebrała po chwili.
-Podaj mi adres tego szpitala - mruknęła cicho Lidia czując, że zaraz wybuchnie płaczem.
On nie mógł znów wygrać.
Nie mógł zabrać jej kolejnej osoby na której jej zależy.
Zabrał jej Davida.
I nie ma prawa więcej już nikogo jej zabierać,
bo jeśli zabierze również Michaela ona umrze wraz z nim.
* * * *
Notka już jest co prawda jakoś specjalnie się z niej nie cieszę.
Mam nadzieje, że wam się choć trochę spodobała.
Dziękuje za komentarze i za nominacje do Liebster Blog Award przez Kora i Merc!
Chyba wiadomo o co w tym chodzi ;)
Pytania od Kory:
1. Jakie masz nie realne/ realne marzenie?
Chciałabym w przyszłości wydać książkę i dać komukolwiek swój autograf haha :D
2. Co sama myślisz o swoim blogu?
Trudno mi na to odpowiedzieć. Nie jestem jakoś specjalnie z niego zadowolona.
Gdy zaglądam do swoich pierwszych notek mam ochotę schować się pod tapczan.
3. Kiedy dodasz następny post?
Ohoho właśnie o tym wam chce powiedzieć na końcu :P
4. Jakie jest twoje życiowe motto?
Mam takich kilka"Carpie diem","Memento Mori", "Zdrowy rozsądek jest niezdrowy dla marzeń", "Wszystko zrozumieć to wszystko przebaczyć"
5. Lubisz chodzić do szkoły.
Nie.
6. Co daje ci wenę, pomysł na kolejny rozdział?
Zazwyczaj inspiruje mnie wszystko co mnie otacza. Szkoła, przyjaciele, sny, siostry, piosenki.
7. Jaki gatunek muzyki słuchasz?
Przechodziłam przez różne style, ale na dzień dzisiejszy zdecydowanie jest to Pop. Choć uwielbiam słuchać gregoriańskiej muzyki.
8. Jak się lubisz ubierać?
Zdecydowanie stawiam na wygodę. Czyli legginsy i jakaś luźna bluzka no i adidasy
9. Jaka jest twoja pasja? Tylko pisanie?
Pisanie i aktorstwo. Choć nie chodzę na żadne kółka.
10. Twój najgorszy sen?
Chyba każdy w którym ktoś mnie goni, a ja nie umiem uciec.
11. Ulubiony teledysk do piosenki?
Concrete Angel - Martina McBride nie wiem czy można go nazwać "ulubionym", ale w piękny i smutny sposób ukazuje świat.
Pytania od Merc:
1. Z czego czerpiesz inspiracje?
Tak jak pisałam wyżej :)
2. Twoje imię... ;)
Założyłam tego bloga, gdy byłam w gimnazjum i chce wam wyjaśnić, że nie mam na imię Tatiana.
Przechodziłam okres buntu i nie podoba mi się moje imię dlatego choć tutaj chciałam je zmienić.
Na prawdę nazywam się... Jesika. Nie cierpię tego imienia!
3. Postaraj się opisać siebie w kilku słowach.
Moje koleżanki opisują mnie tak: "Wredna, mała suka, ale słodka" coś w tym jest tzn,. jestem wredna i mała, ale nie wiem czy słodka :D Udaje też twardą, ale wbrew pozorom bardzo szybko można mnie zranić.
4. Okryłeś/aś nowy kolor jak go nazwiesz?
Dobre pytanie... :D
5. Wstajesz rano i patrzysz w lustro. Co myślisz?
Nie chce tutaj przeklinać ;-)
6. Najlepsza komedia jaką w życiu oglądałeś/aś to...
Zdecydowanie wszystkie części Kac Vegas!
7. Namawiają cię na skok z bungge, skaczesz?
Jak mi za niego zapłacą to jasne! :D
Mam w planach taki skok.
8. Byłeś/aś kiedyś na wagarach? Jeśli tak to z czego się zerwałeś/aś i z kim?
Byłam w ten poniedziałek i zerwałam się z maty, historii, dwóch polskich, angielskiego.
Byłam tylko na dwóch pierwszych wf, potem stwierdziłam, że nie chce tu być :D.
Byłam z koleżanką z klasy. Zazwyczaj razem wagarujemy.
9. Najlepszy serial.
Jakoś nie oglądam zbytnio seriali, gdyż nie mam na to czasu, ale jak już to miałam ogromną fazę na Pamiętniki Wampirów. Teraz też czasem oglądam, ale to już nie to samo.
Zaczęło mnie to irytować.
10. Najgłupsze film jaki w życiu oglądałeś/aś?
Hm... może Wampiry i świry? :D
11. Ulubione słowo...
Często teraz używam słowa "fuck" lub "really"
I teraz powinnam zadać swoje pytania i nominować 11 innych blogów, ale niestety nie mogę tego uczynić, gdyż blogi, które czytałam i wręcz uwielbiałam autorki ich albo usunęły je, albo zawiesiły i nie wchodzą już bardzo długo :)
* * *
Kochani dziękuje za każdy komentarz i wciąż nie mogę uwierzyć ile was jest gdy patrzę na ankiety!
Zbliżają się u mnie ferie. Zaczynam je od 30.01 - 15.02
Więc w tym okresie nie będę niczego wrzucać na bloga i nie wiem kiedy coś wrzucę.
Przed nowym rokiem zrobiłam listę rzeczy, a raczej marzeń które chce zrealizować
i właśnie chce jedno z nich zrobić w ferię. Ma to coś wspólnego z tym blogiem.
Mam nadzieje, że się uda i proszę was o trzymanie kciuków i cierpliwość.
Pozdrawiam i udanego weekendu! <33
Jezu jednak Michael jest chory :(((
OdpowiedzUsuńGenialne opowiadanie. A co się stało z bratem warkocza ?
OdpowiedzUsuńSuper notka!! To opowiadanie bardzo wciąga :)
OdpowiedzUsuńCzytam bloga od początku i jest wspaniały. Jestem za tym abyś kiedyś wydała książkę ^^ Nie wiem dlaczego ale cieszyłabym się, gdyby Lidia była z Michaelem (i żeby wyzdrowiał) <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?:(
OdpowiedzUsuńJuz po feriach... Czekany ... !
OdpowiedzUsuńWitajcie kochani :) z tej strony wasza Tatiana. Z powodu braku laptopa notatki nie bedzie :( niestety nwm kiedy bedzie nowa notka postaram sie jakos napisac. :( Bardzo was przepraszam i dziekuje za zrozumienie
OdpowiedzUsuń