piątek, 10 kwietnia 2015

Uprowadzona XXX


Kolejny raz słyszę strzał w mojej głowie.
Jak długo ciągnąć to mam, życie na linii ognia.
Wygrana to twój cel, choć wojna toczy się codziennie
od nowa, od nowa, od nowa
Od jutra będą znów nowe dni, lepsze dni
Wierzę to z całych sił.
Sabotaż to twoja broń, chcesz zniszczyć mnie.
Więc teraz doskonale wiem, w którą stronę chcę biec.
Sabotaż - teraz cofnij się, nie boję się
Sabotaż to twoja broń więc patrz - nie poddam się


Przekręciła teatralnie oczami, niecierpliwie oczekując połączenia.
Dopiero za drugim razem usłyszała, niski kobiecy głos.
- Słucham?
- Dzień Dobry. Z tej strony wróżka zębuszka jest znudzona tym, że ciągle spełnia zachcianki rozpuszczonych dzieciaków i pomyślała sobie, że może teraz jej życzenia będzie ktoś spełniał? - mówiąc to na jej twarzy malował się ironiczny uśmieszek.
Kobieta po drugiej stronie słuchawki wstrzymała na moment powietrze, rozpoznając ten charakterystyczny głos.
- Halo? Wróżka się niecierpliwi - dodała po czym zaśmiała się figlarnie.
- Nie taka była umowa. Miałaś dać mi spokój! - warknęła ze zirytowaniem kobieta wywołując jeszcze większe rozbawienie w dziewczynie.
- Szybko mi się znudziła taka umowa. To jak będzie? Pomożesz mi, czy mam poprosić twojego męża o pomoc? Oh, nie martw się przy okazji wspomnę mu, co robiłaś przez 3 miesiące swojego życia. - brunetka zmrużyła oczy z rozbawieniem, po czym skoczyła na wysoki taboret przy barze.
- Co ty znowu kombinujesz?
- To nowe życie zesłane od samego diabła. Jak mogłabym cokolwiek zrobić? - udała zdziwienie i lekkie oburzenie, po czym skinęła na kelnera by podał jej drinka.
Kobieta głośno westchnęła po drugiej stronie.
- Czego potrzebujesz?
- Niech pomyślę - postukała się palcem wskazującym po brodzie, po czym znów zachichotała.
- Jest cudowny marzec i moje włosy plotą mi figle dlatego, potrzebuje je wyprostować tak na dłużej. Musisz podciąć moje okropne, rozdwojone końcówki  i pofarbować je na ciemniejszy kolor. W dodatku musisz mi pożyczyć jakieś ciuchy, bo zablokowali mi kartę kredytową, która w zasadzie nie była moja. Musisz zrobić ze mnie cnotkę. Jakoś przerobić moją śliczną buźkę, na jeszcze bardziej niewinną niż jest - dokończyła z szerokim uśmiechem upijając gorzki napój, który podał jej kelner.
- To tyle? Żadnych ciał?
Znów się zaśmiała.
- A czego się spodziewałaś Anno? Mówiłam ci, że przechodzę teraz oczyszczającą metamorfozę.
- Nie potrzebujesz do tego innego wyglądu. Co ty kombinujesz?
- Okej, rozgryzłaś mnie. Wiedziałaś, że jest udowodnione naukowo, że faceci lecą na święte dziewice? Niby wiesz wolą jak laska jest ostra i tak dalej, ale prędzej czy później i tak kończą u matki Teresy.
- Nic...
- Cicho, bo mi działasz na nerwy. Po prostu chce poćwiczyć. Chce dostać główną rolę, ale żeby to zrobić muszę być "dziewicza". To jak będzie, przyjdziesz?


* * * * * * *
Blond włosa kobieta odgarnęła swoją grzywkę na bok patrząc do lusterka.
Uniosła do góry brew, wyczekując opinii swojej klientki.
Dziewczyna dopiero po chwili podniosła się z obrotowego krzesła i wolnym krokiem zbliżyła do lusterka.
Uniosła prowokacyjnie jedną brew do góry, a na jej porcelanowej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
Dotknęła swoich prostych, miękkich włosów. Były cudowne w dotyku i pachniały brzoskwinią.
- Jest cudownie. Wiedziałam do kogo powinnam się zgłosić. Jeszcze tylko potrzebuje jakiś butów. Najlepiej jakiś starych, brudnych adidasów. Wrrr, aż mam ciarki na tą myśl - odparła z lekkim obrzydzeniem, krzyżując ręce na piersi.
- Adidasy? Po co ci takie buty? Przecież to kompletnie nie twój styl... zamieniasz się w... nastolatkę.
Dziewczyna zaśmiała się perliście, odgarniając kosmyk prostych włosów za ucho.
- Po co śpiewakowi mikrofon, zespołowi instrumenty, a modelce długie nogi? Po co biegaczowi sportowe buty? - dodała, a z jej twarzy ani przez chwilę nie znikał szyderczy uśmiech.
- By szybciej biegać. - blondynka zastanowiła się przez moment.
Spojrzała z nieukrywanym zaskoczeniem na brunetkę.
- Lub uciekać. Przed kim lub czym uciekasz?
- Przed nikim kochana. Raczej kogoś gonie - odparła poruszając zabawnie brwiami.
- Czekaj... ty nie poprawiasz swojego wyglądu... Ty chcesz go zmienić! Chcesz się do kogoś upodobnić! Ale po co? - dziewczyna przekręciła teatralnie oczami, słysząc tą nutkę dramatu w głosie blondynki.
- Ułatwię ci to misiaczku. Kogo kochają mężczyźni? - Anna słysząc to pytanie prychnęła, ale po chwili odpowiedziała. - Powinni kobiety.
- Zgadza się, a kogo kochają kobiety?
- Mężczyzn.
- No, jednak nie jesteś taka głupia.
Anna nie odpowiedziała zastanawiając się przez moment. Jej twarz nagle zbladła.
Spojrzała w zdumieniu na kobietę przed sobą.
- Ty chyba nie chcesz...
- Właśnie, że chcę. I właśnie to robię, a ty mi  w tym pomożesz, bo świetna ze mnie przyjaciółka.

* * * ** * * * ** *

- Będę cię miała na oku. Żadnych wymknięć z domu. Spać tutaj też nie może w dodatku, nie kupie wam tabletek antykoncepcyjnych.
- Mamo! - zawołała z oburzeniem nastolatka patrząc przepraszająco na mężczyznę, który siedział obok niej na kanapie. Lidia czuła lekkie rumieńce zażenowania takim obrotem sytuacji.
Mimo, że prawnik uśmiechał się w ogóle nie wzruszony tą bezsensowną rozmową.
- Żadnego piwa, fajek i narkotyków. Żadnych testów ciążowych, żadnych ślubów i zaręczyn.
- Tato! - ponownie podniosła głos mając ochotę zapaść się pod ziemię.
Jeśli w filmie pokazywali niezręczny moment, gdy rodzice rozmawiają z partnerem swojego dziecka nie wiedziała, że w rzeczywistości jest jeszcze gorzej.
Zaczęła nie znosić ich natrętnego wzroku i masy pytań.
Co innego gdyby to była mama, albo tata, ale oboje?!
Rodzice westchnęli jednocześnie.
- W porządku. I nie próbuj znów sprawić, by Lidia była smutna - dodał ostrzegawczo tata, a ona znów poczuła się niezręcznie.
- A ty nie przychodź na skargę, gdy znów złamie ci serce - mruknęła kobieta patrząc znacząco na dziewczynę. Uśmiechnęła się delikatnie, widząc zmieszanie wymalowane na jej twarzy.
- To wszystko? Fajnie, idziemy na górę - syknęła nastolatka, po czym nie czekając ani chwili dłużej podniosła się z kanapy. ciągnąc za sobą nadal rozbawionego Michaela.
- Pamiętajcie co mówiliśmy o seksie! - krzyknął na koniec ojciec, gdy już byli w połowie schodów prowadzących do pokoju nastolatki.
Dopiero gdy zamknęła drzwi poczuła wyraźną ulgę.
- Wybacz mi za nich, nie wiedziałam, że są aż tak stuknięci - mruknęła czując, że nadal ma czerwone policzki.
- To było zabawne. I uroczo się rumienisz - Nel od razu zareagowała na nowego gościa.
Merdała wesoło ogonkiem, liżąc rękę mężczyzny.
- Nabijaj się dalej, ale zobaczysz jak zaczną cię przeszukiwać. Z resztą sam widzisz, że po nich można się wszystkiego spodziewać - dodała z lekkim rozbawieniem, marszcząc śmiesznie nos.
- Jestem prawnikiem Lidio, wiem co powinienem zrobić w takich chwilach.
- Wsadzić do więzienia? Byłoby cudownie... - mruknęła smętnie, odgarniając kosmyki włosów za ucho.
Mężczyzna zaśmiał się głośno, patrząc na dziewczynę z politowaniem.
- Martwią się o ciebie. Wcale im się nie dziwię... zachowałem się jak palant.
- Tak, to prawda, ale masz szczęście, że podobają mi się palanci - mruknęła z uśmiechem, ale po chwili posmutniała siadając koło niego.
- Jak się czujesz? - zapytała z troską, dotykając jego dłoni.
Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie spoglądając na nią.
- Jak nowo narodzony.
- Michael nie żartuj sobie z tego.
- A co mam ci powiedzieć Lidia?
- Że będzie dobrze, że razem przez to przejdziemy - mężczyzna uciekł wzrokiem gdzieś dalej po czym westchnął. - Wiesz, że nie mogę.
Lidia nie odpowiedziała. - Nie mogę tego pojąć... jeśli cię tu nie będzie moje serce pęknie.
- Posłuchaj - zaczął z przejęciem, otulając jej twarz swoimi ciepłymi dłońmi.
- Nie chce byś czuła jakąkolwiek presję z mojej strony. Nie chce byś zmuszała się do tego uczucia tylko dlatego, że mogę umrzeć.
- Na prawdę za taką mnie masz? - jej głos wydał się rozżalony.
 Przykryła jego dłonie swoimi czując przyjemne ciepło na ciele.
- Miłość nie jest łatwa, Lidio. Masz dopiero 17 lat. Nie możesz od siebie wymagać czegoś, czego nie jesteś w stanie znieść.
- Kocham cię, Michael. Czego w tych dwóch słowach nie rozumiesz? - szepnęła patrząc w jego ciemne tęczówki, w których malowało się coś smutnego i intrygującego zarazem.
- Chciałbym ci tyle dać... chciałbym cię uszczęśliwić, ale wiem, że nie będę w stanie ci nic zapewnić. Moje dni...
- Twoje dni są moimi, twój ból jest moim, twoja miłość jest moja. Ty jesteś mój, a ja jestem twoja. - przerwała w połowie zdania, pochylając się do przodu lekko, po czym musnęła delikatnie jego wargi.
Michael uśmiechnął się, przymykając na chwilę oczy. Kciukiem obrysował kontury jej ust.
- Jesteś aniołem.

****************************************

- ... I mówię mu "Weź spadaj koleś, bo zaraz dostaniesz", a ten tylko coś tam, żebym się uspokoiła i wrzuciła na "chill" rany, co to w ogóle za słowo? A potem po prostu mu przywaliłam - już od godziny tak mówiła, od czasu do czasu zajadając popcorn wsypany do niebieskiego talerzyka.
Blondynka przełknęła ślinę nie przerywając swojemu gościowi, ale nie okazywała jej jakieś większej sympatii. W końcu uciszyła się uśmiechając się przebiegle. - Wiesz w ogóle jak cholernie drogie są buty w Paryżu?
- Byłaś w Paryżu? - najwidoczniej zaciekawił ten temat blondynkę, bo od razu usiadła na przeciw kobiety póki nie przyszli do niej jacyś klienci.
Brunetka machnęła od niechcenia ręką kręcąc się na na krześle.
- Interesy.
- W ogóle nie rozumiem już, co zamierzasz. - ciemne tęczówki świdrowały kobietę z rozbawieniem.
- Wiesz jak to mawiał Szekspir? "Życie jest tylko przechodnim półcieniem, nędznym aktorem, który swoją rolę przez parę godzin wygrawszy na scenie w nicość przepada - powieścią idioty głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą".
- Dwa lata czasu i nadal mówisz tajemniczo, że chyba tylko sam Szekspir, albo jakiś inny geniusz mógłby cię zrozumieć.

Dziewczyna wybuchła śmiechem, wzruszając bezradnie ramionami. 
- Uznam to jako komplement, bo jak przypuszczam nie chcesz mnie obrazić. Muszę uciekać, wrócę do ciebie jeszcze dzisiaj. Mam nadzieje, że nie schowasz mi się nigdzie - spojrzała na nią ostrzegawczo,
unosząc do góry jedną brew. 
- Nigdzie się nie wybieram.
- Dobrze dla ciebie. Do zobaczenia. 

- Pamiętaj, że cokolwiek zrobisz natura odda ci dwa razy. 

Zaśmiała się cicho na wspomnienie tych słów.
- Więc żegnaj moja słodka siostrzyczko. Żegnaj Sebastianie i żegnaj Davidzie. Czekałam zbyt długo na ten moment, by sobie odpuścić - szepnęła do siebie, a z jej bladej twarzy ani przez chwilę nie znikał kpiący uśmieszek. Zabawa miała się właśnie zacząć.


Czujesz w sercu żal i wielki ból, który zdawać się nigdy nie mieć końca.
Wydaje ci się, że sobie radzisz w życiu, że jesteś silna i niezależna. 
Lecz jeden podmuch wiatru powoduje, że się chwiejesz.
Nie jesteś już taka pewna siebie.
Jesteś zagubiona.
Ale najgorsze jest to, że jesteś w tym sama.
Nie możesz nikomu zaufać.
Bo już raz to zrobiłaś.
W tedy po raz ostatni czułaś, że masz serce,
bo potem zamieniło się w lód, 
A ty w lalkę, która jest wyprana i pozbawiona uczuć.

______________________________________________

- Pójdziesz ze mną czy nie? - Lidia zaśmiała się głośno, kiwając potakująco głową. 
Michael westchnął głośno kręcąc z politowaniem głową. - Nie śmiej się.
- Po prostu lubię twoje włosy - odparła po chwili uśmiechając się uroczo.
- Tylko troszeczkę - dziewczyna podeszła do niego bliżej, obejmując rękami jego szyję.
- Troszeczkę? - zapytała z uśmiechem wspinając się na palcach.
Jego ręce automatycznie powędrowały na jej talię
Przyciągnął ją jeszcze bliżej uśmiechając się promiennie.
- Odrobinę.
- Dobrze. Chodźmy - odparła składając krótki pocałunek na jego ustach.
Mężczyzna złapał ją za rękę splatając ich palce ze sobą.
Szli wolno, rozkoszując się cudowną wiosną, która zaczęła budzić się do życia. 
Słońce przyjemnie drażniło ich twarze, a niebo wreszcie nie pokrywało się ciemnymi chmurami, które zazwyczaj zapowiadały deszcze. 
Weszli do pomieszczenia, gdzie od razu zostali przyjęci przez niską blondynkę, która uśmiechnęła się do nich ciepło. 
- Dzień Dobry, w czym mogę służyć? 
- Chciałbym TROCHĘ się obciąć - mruknął Michael znacząco patrząc na nastolatkę, która zachichotała.
- Michael... - upomniała go uroczo się uśmiechając. 
- W porządku, w takim razie zapraszam - odparła wskazując na czarne, skórzane krzesło, które znajdowało się na wprost wielkiego lustra.
Blondynka zlustrowała chwilę dziewczynę wzrokiem jakby nad czymś myśląc.
- Ja tylko z chłopakiem przyszłam - mruknęła Lidia z uśmiechem, który kobieta niepewnie odwzajemniła.
Skądś znała te rysy twarzy.... 
Lidia wzruszyła ramionami nie dając po sobie poznać,
że poczuła się CO NAJMNIEJ dziwnie, gdy kobieta lustrowała ją wzrokiem. 
Michael puścił jej w odbiciu lustra oczko, co wywołało lekkie rumieńce. 
Opadła na kanapę obok przyglądając się z ciekawością jak kobieta sprawnie obsługuje się nożyczkami i grzebieniem. 
Po chwili wstała poprawiając czarne bolerko, które miała na sobie.
Spojrzała na prawnika.
W sumie nie wyglądał tak źle jak się obawiała.
 Michael zapłacił po czym z uśmiechem pożegnali kobietę.
- Czemu ona się tak na mnie gapiła? - zapytała, gdy już szli drogą.
- Może jej wpadłaś w oko - prychnęła patrząc z politowaniem na Michaela.
- Niby prawnik, a taki głupi.
- To chyba normalne, że nie tylko mnie możesz podniecać. 
Na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
Rany, zaczęła na prawdę wierzyć, że znów jest w stanie odnaleźć dawną siebie.
- Więc, co teraz robimy? 
- A na co byś miała ochotę? 
- Może jakiś film u ciebie? Rodzice by ciągle czuwali u mnie na dole - odparła przewracając teatralnie oczami.
- No nie wiem... jeszcze nie zdążyłem ukryć moich trzech kochanek.
-Mike! - zawołała z oburzeniem, szturchając go w ramię.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, zawieszając wzrok na dziewczynie.
- Nazwałaś mnie Mike? Ohh, to takie słodkie! - Lidia spojrzała na niego zażenowana.
- Przestań w końcu. 
- Nie, na serio poczułem się jakbym znów miał dwanaście lat.
- Wcześniej byłeś bardziej poważny.
- Tak było dopóki nie poznałem ciebie. 
- Okej Michaelu. 
- Mów mi Mike. W twoich ustach brzmi to cudownie - szepnął nachylając się nad jej uchem.
Lidia pokręciła z niedowierzaniem głową, a jej twarz wykrzywiła się w delikatnym uśmiechu.


Wparowała do salonu powodując lekki hałas drzwi. 
Blond włosa kobieta spojrzała na nią ze zdziwieniem podchodząc bliżej.
- Zapomniała pani czegoś? - zapytała ze zdziwieniem powodując, że dziewczyna wyprostowała się dumnie, unosząc do góry brew.
- Zapomniała pani czegoś? - powtórzyła za nią krzyżując ręce na piersi.


Jej twarz rozciągnęła się w triumfalnym uśmiechu, gdy blondynka otworzyła szeroko oczy, a z jej ust poleciało wiele przekleństw.
- Co to ma być do cholery?! Te ciuchy, te włosy... boże co ty wyprawiasz?! - zawołała z przerażeniem patrząc na kobietę przed sobą. - Jak ty to zrobiłaś?! 
Dziewczyna zaśmiała się figlarnie.
- Od 1 do 10 jak bardzo jestem do niej podobna? - zapytała z prowokacją, zawijając na palec kosmyk swoich włosów.
- To przestaje mi się podobać. Dlaczego ubrałaś się jak ona?! Skąd ty w ogóle wiesz, że tutaj przyszła, że...
- To moja siostra, długa historia - dodała, gdy kobieta chciała coś powiedzieć.
- Chcesz ją udawać, ale po co? To ci się nie uda, przecież...
- Masz racje - mruknęła dziewczyna kiwając potakująco głową, po czym weszła głębiej do salonu. 
Już nie unosił się stukot wysokich obcasów. 
Blondynka podążyła za nią wzrokiem, gdy ta w końcu się zatrzymała odwracając do niej przodem. 

- Ty się nabrałaś, bo jesteś blondynką. Bez urazy. Więc muszę nieco podnieść poprzeczkę. - mruknęła, jakby nad czymś się zastanawiając. 
- Myślałam...
- Daj mi minutę - przerwała dziewczyna, łapiąc się za czoło i gorączkowo nad czymś myśląc.
Blondynka wstrzymała na moment powietrze, uważnie obserwując kobietę przed sobą.
Po chwili odchrząknęła, spuszczając na moment głowę i przyglądając się swoim białym butom nike. 
- Nie poradzę sobie bez ciebie, rozumiesz?! Ja tak bardzo cię kocham... nie możesz mnie zostawić. Michael proszę nie umieraj... - zawołała z przejęciem, a gdy podniosła wzrok blondynka dostrzegła ból i łzy w jej oczach. 

- Jesteś dla mnie wszystkim... Straciłam Davida, nie mogę stracić ciebie! - dodała udając roztrzęsienie i podnosząc wzrok na blondynkę.


Anna wypuściła ze świstem powietrzem, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. 
- Nicole... - szepnęła nadal w szoku wywołując w dziewczynie śmiech.
- I jak mi poszło? 
- Przerażasz mnie... dlaczego to wszystko robisz? Chcesz zniszczyć jej życie? - brunetka przekręciła teatralnie oczami, zaatakowana tymi głupimi pytaniami.
- Nicole powróciła do gry. - szepnęła tylko wykrzywiając twarz w diabelskim uśmieszku. 


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *





DWIE WAŻNE SPRAWY :
1.) Jak już zauważyliście (lub nie) założyłam drugiego bloga. Historia jest zupełnie inna niż ta, tutaj.
Będę prowadzić dwa blogi i mam nadzieje, że odwiedzicie nowy i  też wam się spodoba jak ten.
Liczę na wasze komentarze, opinie, itp. :)
Notki i tutaj i na nowym blogu będę starała się dodawać r e g u l a r n i e  co dwa tygodnie. :)
aroohi-demony-przeszlosci.blogspot.com - na tym blogu notka pojawi się niestety rano :C
Lubię wyzwania, więc pomyślałam, że dodatkowy blog będzie przyjemnym wyzwaniem na nieprzespane noce. ;-) Dużo osób pytało mnie czy coś jeszcze prowadzę, wiec w sumie... czemu nie? ^^

2.) Pytaliście się też kilka razy jak długo jeszcze do końca. Nie wiem jak to pytanie mam odbierać, czy chcecie już wreszcie zakończenia tej historii, bo jesteście już nią zmęczeni czy wręcz przeciwnie.
Ale tutaj na nie odpowiem. Od tej notki, którą dodałam właśnie dzisiaj, akcja będzie niezwykle chaotyczna i zaskakująca (przynajmniej ja sobie to tak wyobrażam, zobaczymy jak wy to odczytacie, haha)
No i mam nadzieje, że was zaskoczę i to nie jeden raz!
Mogę tylko powiedzieć, że gdy będą dłuższe notki w tedy zmieszczę cię w 7 lub 8 rozdziałach.
Jeśli chcecie krótsze przedłużę pisanie. To WASZ wybór, więc możecie mi napisać jakbyście to widzieli.
Trochę czuje smutek, bo jako autorka wiem, kiedy zbliża się koniec tej historii.
I muszę wam powiedzieć, że NADCHODZI.


Dziękuje za wasze komentarze, dobre słowa, czasem płacze jak czytam te komentarze.
Jesteście cudowni, ale na pożegnania i podziękowania przyjdzie też odpowiedni czas :)
W każdym razie dzięki, że jesteście ze mną i wspieracie mnie. Życzę miłego weekendu! <3



10 komentarzy:

  1. Niestety jak zawsze potrafilas mnie pozytywnie trzymać w napięciu tak teraz nie ruszył mnie ten rozdział. Brakuje mi tu juz od dawna namiętności i dreszczyku niebezpieczenstwa . brakuje mi tu Davida. :) mam wielka nadzieje ze on jednak żyje i znów ja porwie może tym razem prosto do łóżka ;) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, ale nie mogę pominąć paru wątków w tym opowiadaniu. Nie zawsze będzie się coś szczególnego dziać. Już pojawił się Bill, Sebastian. Nie chciałam na siłę znów kogoś wciskać w życie Lidii, bo to nie miałoby już żadnego sensu :). Czasem będą spokojniejsze notki, gdzie w ogóle nie będzie nic takiego 'WOW". No i teraz trochę powieje tutaj nudą, ale obiecuje Ci, że jeszcze nie jeden raz cię zaskoczę! A co do Davida.... hmm.... ;>
      Pozdrawiam i dziękuje za komentarz :)

      Usuń
  2. Mnie zaskoczyłaś i to bardzo :)
    Tylko nie rozumiem skąd taki zachwyt nad postacią Davida.
    Przecież on jest zły, jak możecie chcieć by Lidia znów z nim była?
    Według mnie najlepsze co ją spotkało to właśnie to, że spotkała Michaela & Katey.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo tego ze znam całą historię i wiem jak się zakończy, to twoje notki i tak zawsze mnie zaskakują i są swietnie napisane.
    Buziaki XD Kwon:****<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Aa moze w tym rozdziale sie nic nie dzialo, ale i tak jestem bardzo pozytywnie zaskoczona!:) jeju nie przezyje konca tego opowiadania, ta historia dla mnie moglaby sie dluzyc przez wiecznosc! Zyczee weny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej to ja Marie :D pisałyśmy na gadu :D co raz ciekawiej się robi :D bardzo lubię to opowiadanie :D a ja nadal się zastanawiam czy nie zacząć pisać własnego bloga i własnej historii chociaż sądzę, że ciebie nie przebiję :D Buźki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział, z resztą jak zwykle. Nie wiem czemu, ale przez moją słabość do ,,czarnych charakterów'', strasznie brakuje mi tu Davida :(
    ~Dżagi

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyżby fanka TVD?

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc dziewczyno!!!! Moim skromnym zdaniem spokojnie mogłabyś to wydać.... Zarobić na swojej opowieści. Poprawić niektóre literówki drobne błędy a książka rozeszlaby się jak ciepłe bułeczki. Ja mam nieco większe szczęście od pozostałych czytelniczek gdyż znalazłam tego bloga ma tyle późno że pożeram rozdział za rozdziałem. Liczę że jednak powiazesz z tym swoją przyszłość ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń