piątek, 15 maja 2015

Uprowadzona XXXII

Zostań ze mną, chcę po prostu z Tobą być

Jestem zagubiony trochę tak jak Ty

Zostań ze mną, chcę po prostu z Tobą być

Kochaj mnie, bo jutro, kochaj mnie, bo jutro...

Zatrzymali się za rogiem, jedynie pobliska latarnia dawała jakieś światło.
Nicole zagryzła nerwowo wargę, oddychając głęboko.
 Teraz ta poprzeczka sięgała na prawdę wysoko.
Jeśli to spieprzy - jest martwa.
Wiedziała to aż za dobrze, ale jak go ma nabrać skoro on ją tak bardzo kochał?
Przypomniała sobie, że powiedział do niej Nicole, a więc już wie, że to tylko gra.
To koniec. A była tak blisko...
Mężczyzna odwrócił się powoli w stronę dziewczyny, a na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek.
Czuła się jakby była naga, gdy jego niebieskie oczy bacznie ją obserwowały.
- Sebastian, to nie tak... ja... - zaczęła nerwowo obawiając się, że ją zabije.
Mężczyzna przerwał jej gestem ręki po czym podszedł bliżej.
Nicole uniosła dumnie do góry głowę, chcąc choć trochę zachować swoją dumę.

Wyciągnął rękę by odgarnąć jej włosy do tyłu, a z jego twarzy nie znikał ani na sekundę przebiegły uśmiech.
- Nie tłumacz mi się znów, Lidio. Przecież wiem, jaka jest dzisiejsza młodzież - uniosła do góry brwi z niedowierzaniem na niego spoglądając.
Więc jej nie poznał? To dlaczego powiedział do niej "Nicole"?!
- Masz minę jakbyś zobaczyła ducha. Myślałem, że już się mniej boisz mnie skoro ostatnio byłaś taka odważna - przełknęła nerwowo ślinę spuszczając na moment wzrok.
To już nie było takie zabawne.
- Przestań nazywać mnie jej imieniem - odezwała się w końcu, gdy ciągle na nią spoglądał.
Sebastian zaśmiał się głośno.
- Myślałem, że tego pragniesz. Jej życia. W końcu David kochał ją bardziej niż ciebie. To dlatego cię porzucił. Niczym lalkę - jego głos wydawał się momentami surowy.
- David nie żyje.
- Oh, bo pomyślę, że za nim tęsknisz. Już się przecież pocieszyłaś tym prawnikiem... jak mu było..
- Jeśli zrobisz coś Michaelowi... - zaczęła nerwowo powoli oswajając się ze swoją nową rolą.
Sebastian uśmiechnął się ironicznie.
- Spokojnie piękna. Przypadł mi nawet do gustu.
Nicole uniosła jedną brew do góry obserwując go uważnie.
- Właściwie nie planowałem robić ci "niespodzianki", ale skoro pojawiłaś się w tym samym klubie co ja, to chyba przeznaczenie, prawda? - prychnęła cicho po czym uniosła ciemne tęczówki na niego.
- W dupie mam to przeznaczenie - syknęła ze złością,, która nie spodobała się Sebastianowi.
Mężczyzna złapał ją za szyję po czym popchnął na ścianę, w którą dość mocno uderzyła.
Jego dłonie zacisnęły się na jej szyi, a twarz wykrzywiła w irytacji.
- Jeszcze chwila i pomyślę, że jesteś tą suką. Jeśli nie chcesz już żyć powiedz słowo, a zabije cię, bo jesteś do niej podobna. - syknął ze złością otulając jej twarz miętowym oddechem.
Nicole przymknęła lekko oczy czując szybkie bicie serca.
Nie powinna tego mówić, ale nie mogła się powstrzymać.
Znała go bardzo dobrze, był groźny, ale ona nigdy się go nie bała.
Chociaż 2 lata nie widzenia się robią swoje.
Sebastian uśmiechnął się jakby zadowolony z faktu, że ją uciszył.
- Pamiętasz jak na ostatnim spotkaniu chciałaś bym opowiedział ci o miłym wspomnieniu z Nicole? - widząc jego wyczekujący wyraz twarzy pokiwała na zgodę głową.
Czuła, że stąpa po bardzo cienkim lodzie.
- Nie ma takiego. Nienawidzę jej tak bardzo, że mam ochotę ją zabić, ale już jest martwa co mi trochę uniemożliwia to pragnienie - Nicole spuściła na moment wzrok rozmasowując obolałą szyję.
- Opowiedz mi o tym. - powiedziała cicho czując dziwny uścisk w gardle.
Sebastian uśmiechnął się leciutko, odwracając tyłem do dziewczyny.
- To było w moje 23 urodziny. - zaczął, spoglądając gdzieś w dal.
Nicole zamknęła oczy zatracając się we wspomnieniach tamtego dnia.


* * * * * * * POV * * * * * * * * 

Ludzi przybywało i nic nie wskazywało na to, że będzie ich mało. 
Prawda była taka, że Sebastian miał dużo znajomych. 
Właściwie to pewnie połowy nawet nie znał. 
Po prostu się prowadzili z nim, bo znając kogoś takiego jak on mogli czuć się bezpiecznie, chyba, że sami mu się narazili. Z resztą podobnie było z Davidem.
 Nie znać go to tak jakby nie wiedzieć kim jest Bóg. 
Nicole uśmiechnęła się do jakiś dziewczyn, które prawdopodobnie liczyły na coś więcej ze strony Sebastiana. Jej wzrok po chwili padł na Davida, który flirtował z jakąś brunetką. 
Prychnęła na ten widok czując lekki uścisk zazdrości.
 Szybko go zignorowała, gdy Sebastian objął ją w pasie przysuwając do siebie. 
Pocałował ją w szyję uśmiechając się przebiegle. 
Nicole zachichotała.
- Co tam jubilacie? - zapytała zaczepnie odwracając się przodem do mężczyzny i kładąc ręce na jego ramionach. 
- Wolałbym spędzić ten dzień tylko z tobą. 
- Patrząc na to ze swojej perspektywy, też tak myślę - mruknęła z uśmiechem spoglądając w jego błyszczące oczy. 
Sebastian zmarszczył brwi. 
- Źle się bawisz? 
- Bawiłabym się lepiej, gdybym mogła z kimkolwiek porozmawiać. Wiesz, nie mam problemu z nawiązaniem nowej znajomości, ale twoi znajomi chyba mnie jakoś nie lubią... - mruknęła niepewnie.
Blondyn zaśmiał się głośno. 
- To nie jest śmieszne. Hej, co cię tak bawi? - zapytała surowo, oddalając się od niego.
Sebastian chciał ją ponownie przyciągnąć, ale Nicole nie pozwoliła mu na to.
Skrzyżowała ręce na piersi wyczekująco na niego patrząc.
Sebastian wzruszył tylko ramionami. 
- Powiedziałem im, że jak się do ciebie zbliżą to będą martwi. 
Dziewczyna uniosła wysoko brwi.
 - CO?! 
- Nicole nie gniewaj się, ale jesteś taka piękna, że pewnie by cię podrywali i...
Prychnęła patrząc na niego z politowaniem.
- Jesteś chory. 
- Zakochany.
- Chory. - Sebastian uśmiechnął się szeroko zbliżając się do dziewczyny.
- Bo bardzo cię kocham - mruknął ze słodkim uśmiechem, który Nicole odwzajemniła. 
Sebastian pochylił się by ją pocałować, ale przerwał im znajomy głos.
- Mnie tak kochasz Sebastianie Kylee? - oboje odwrócili się w stronę Davida, który trzymał w ręku butelkę wódki najwyraźniej dobrze się bawiąc. 
Nicole przekręciła teatralnie oczami. Blondyn zaśmiał się spoglądając na przyjaciela.
- Gdzie Bill?
David zamyślił się na moment rozglądając po pokoju. 
- Nie wiem. Pewnie z jakąś dziewczyną. Wyznaje jej miłość, albo prosi o rękę. Wiecie. R O M A N T Y K 
- Szkoda, że i ty nie odziedziczyłeś tej cechy. Może byłbyś mniej upierdliwy i wkurzający? - zapytała z ironią dziewczyna uśmiechając się. David prychnął.
- Idź na górę i sobie odpocznij. - Nicole widząc jak Sebastian bierze Davida za ramię zatrzymała go patrząc z politowaniem.
- To twoje urodziny więc tu zostań. Odprowadzę go i zaraz jestem z powrotem.
- Nie zabijesz go po drodze? - zapytał z uśmiechem, który odwzajemniła.
- Spróbuje się powstrzymać - szepnęła po czym musnęła delikatnie usta Sebastiana.
David zaśmiał się głośno po czym poszedł na górę z Nicole.

- Robisz to specjalnie, prawda? Schlałeś się po to by oddalić mnie od Sebastiana - mruknęła z lekką irytacją spoglądając na Davida, który uśmiechnął się triumfalnie leżąc w łóżku przyjaciela.

- Nie jestem pijany - mruknął cwanie, a gdy Nicole chciała coś powiedzieć pociągnął ją za rękę do siebie, że opadła na łóżko zaraz przy Davidzie. 
Chciała się podnieść, ale David szybko położył się na niej dając jej ręce za głowę.
Nicole spojrzała na niego ze złością próbując się wyrwać, ale był silny.
- Zacznę krzyczeć - warknęła z irytacją spoglądając na niego.
- Zaczniesz, gdy tylko znajdziesz się w moich ramionach - mruknął z ironicznym uśmiechem.
- Jesteś obrzydliwy! 
- Zakochany. - prychnęła z niesmakiem, gdy powiedział to samo co wcześniej Sebastian.
Jeszcze raz się szarpnęła, ale to nic nie dało.
- Na łóżku twojego chłopaka i mojego przyjaciela. Uuuu cóż za adrenalinka - mruknął sugestywnie oblizując wargi. Jedną ręką podwinął czarną sukienkę Nicole dotykając jej biodra i lekko ściskając.
Nicole przełknęła ślinę czując falę gorąca, która nagle ją ogarnęła.
Odchyliła głowę do tyłu, gdy usta warkocza znalazły się na jej szyi. 
Oddech stał się płytszy, urwany. 

* * * * * * * * * * * * * * * 

- Odprowadziłem go do pokoju, a gdy zszedłem ona całowała się z innym fagasem! Wyobrażasz to sobie?! Moja laska i jakiś obcy facet?! Co za szmata...- Nicole zmarszczyła brwi z niezrozumieniem.
Fakt zdradziła go, ale z Davidem. I na pewno jej nie widział.
A może ona coś pomieszczała?
- To nie było... - zaczęła z irytacją, gdy podkoloryzował tą historię.
Sebastian odwrócił się w jej stronę patrząc wyczekująco.
Skarciła się w myślach, że jeszcze chwila, a by się wygadała.
- To nie było nic nieprzewidywalnego. - mruknęła tylko cicho.
Jeśli za każdym razem, gdy spotykał Lidię opowiadał jej takie zmyślone historie, na pewno dziewczyna już dawno ją znienawidziła.
Sebastian uśmiechnął się.
- Racja. To bardzo w jej stylu. - odparł po czym zaśmiał się cicho.
Jego telefon zaczął dzwonić, więc wyjął go z kieszeni czarnych spodni po czym spojrzał na wyświetlacz.
Westchnął głośno.
- Lubię nasze spotkania, ale interesy wzywają - mruknął z uśmiechem po czym zbliżył się do dziewczyny.
Nicole wstrzymała powietrze wyczekująco na niego spoglądając.
Sebastian odgarnął jej włosy za ucho pochylając się w stronę brunetki.
Jej serce przyśpieszyło. Chciał ją pocałować?
Co powinna zrobić? Co Lidia by zrobiła w takiej chwili!?
Pogładził z czułością jej policzek.

Po czym złożył na jej czole delikatny pocałunek.
- Jesteś jak ona. - szepnął po czym ostatni raz na nią spoglądając odszedł.
Brunetka wypuściła ze świstem powietrze łapiąc się za serce.


Sebastian wsiadł do czarnego samochodu po czym wybrał numer.
- Tak szefie?
- Gdzie jest Lidia?
Blondyn usłyszał westchnięcie po drugiej stronie telefonu.
- Zniknęła mi z oczu. Poszła z tym prawnikiem do kina.
Sebastian słysząc to uśmiechnął się zwycięsko.
Rzucił telefon na siedzenie obok zapalając silnik.
- Więc żyjesz, Nicole.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

https://www.youtube.com/watch?v=nI0ocFuea_s (piosenka)

Po pokoju rozległ się dziewczęcy chichot.
Lidia uniosła do góry brwi zagryzając seksownie dolną wargę.
Spojrzała figlarnie na Michaela, po czym zaczęła odpinać wolno guziki swojej niebieskiej koszuli.
Mężczyzna uśmiechnął się na ten widok oblizując wargi.
Koszula opadła na podłogę zostawiając dziewczynę w czerwonym staniku.
Lidia poczuła delikatne rumieńce, gdy uważnie obserwował jej ciało.
Michael wyciągnął rękę w stronę nastolatki, która złapała ją od razu.
- Jesteś wspaniała - szepnął z uśmiechem.
Lidia zaśmiała się siadając okrakiem na jego nogach.
- Jesteś wspaniały - odpowiedziała szeptem obejmując rękami jego twarz.
Złączyła ich usta w pocałunku, który nie miał prawa szybko się skończyć.
Drżącymi dłońmi odpina mu koszulę, a on pomógł ją ściągnąć.
Jej palce zaciekawione powędrowały na mięśnie jego brzucha, które pod wpływem jej delikatnego dotyku napięły się. Michael przyssał się do szyi dziewczyny podnosząc jej włosy do góry.
Lidia przymknęła oczy z rozkoszą przytulając się do jego ciała.
Jego ciepłe usta zeszły nieco niżej zahaczając o koronkowy stanik.
Nastolatka wbiła paznokcie w jego barki, gdy Michael zaczął jej robić malinkę nad lewą piersią.
Zwinne palce prawnika szybko pozbyły się stanika z jej ciała.
Zacisnął na piersiach dziewczyny swoje dłonie wydobywając z ust brunetki cichy jęk zadowolenia.
Lidia odpięła pasek od jego spodni, gdy poczuła, że drażni ją jenasowy materiał jego spodni,  pod koronkowymi majtkami. Michael przewrócił ją na łóżko i zawisł nad nią.
Z łatwością zdjął resztę ubrań. Jego dłoń zawędrowała między uda dziewczyny wydobywając z niej przeciągły jęk. Prawnik uśmiechnął się na ten widok gładząc wolną ręką jej policzek.
- Jesteś piękna - szepnął, a jego palce czarowały ją na tam, na dole.
Lidia uśmiechnęła się półgębkiem przymykając z rozkoszą oczy.



 * * * * * * *

3 TYGODNIE PÓŹNIEJ.

Białe ściany, przygnębiająca cisza i szpitalne łóżko na którym leżał mężczyzna.
Brunetka przysunęła krzesło do łóżka łapiąc mężczyznę za rękę.
Nie wyglądał za dobrze.
Jego usta były suche, a twarz nienaturalnie biała.
Wyglądał na zamyślonego.
- Cieszę się, że tutaj jesteś. - mruknął zachrypniętym głosem łapiąc dziewczynę za rękę.
Jej twarz wykrzywiła się w czułym uśmiechu.
- Zawsze będę przy tobie - mruknęła gładząc kciukiem wierz jego zimnej dłoni.
Michael przymknął oczy.
- Chociaż nie wiem czy to dobry pomysł byś oglądała mnie w takim stanie.
- Przecież mówiłam ci, że cię nie zostawię, czego jeszcze nie rozumiesz?
- Jesteś uparta.
- To cała ja. - odparła z uśmiechem po czym zachichotała cicho.
- Masz inny śmiech, podoba mi się - dodał, a jego kąciki ust uniosły się ku górze.
Ciemne tęczówki skierowały na nastolatkę, która odgarnęła wolną ręką pasmo swoich długich i prostych włosów.
- Przy Tobie wszystko staje się inne - szepnęła z czułością po czym złożyła pocałunek na jego dłoni.
- Więc opowiedz mi - dodała z uśmiechem, a jej błyszczące tęczówki z ekscytacją spoglądały na mężczyznę. Michael zmarszczył brwi.
- Co mam ci opowiedzieć?
- Jak widzisz nasze życie, za 10 lat. Kim jesteśmy, co robimy, gdzie żyjemy...
- Lidia...
- Okej, ja zacznę - przerwała mu na chwilę przymykając oczy.
- Mieszkamy w domku postawionym na wybrzeżach miasta, jest spokojnie, nie ma zatłoczonego ruchu aut, ani krzyczących ludzi wracających z imprezy. Jesteśmy sami. Sami i szczęśliwi.
- Ty nie pracujesz. Jedynie sadzisz kwiaty, zbierasz liście i wychowujesz nasze dzieci.
- Dzieci? - zdziwiła się dziewczyna.
- Trójka. Dwójka chłopców i jedna dziewczynka. Na pewno będzie miała ten sam uśmiech co ty i spojrzenie. Będę musiał ją stale odciągać od wianuszka mężczyzn.
Dziewczyna zaśmiała się perliście.
 - A ty będziesz prawnikiem. Ludzie będą się bić o Ciebie, będziesz bardzo rozchwytywany. Jednak w swym napiętym grafiku znajdziesz odrobinkę czasu dla swojej żony.
Michael uśmiechnął się szeroko.
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale powstrzymała się gdy do sali weszła pielęgniarka trzymając w ręce plastikowy kubeczek, w którym były dwie, kolorowe pastylki.
Uśmiechnęła się do pacjenta podając mu leki.
- Musi pan je przyjąć. Niestety po nich najczęściej się śpi. - dodała patrząc przepraszająco na brunetkę, która machnęła ręką.
- W porządku i tak muszę zaraz iść. Już prawie północ. Dziękuje, że zgodziła się pani bym tutaj tak długo siedziała.
Pielęgniarka pokiwała głową z uśmiechem po czym opuściła salę.
Lidia podała mu butelkę wody.
Michael delikatnie podniósł głowę po czym wziął leki.
Lidia odstawiła kubeczek i butelkę na szafkę obok.
- Chciałbym spędzić z tobą więcej czasu - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
- Spędzisz jak tylko poczujesz się lepiej.
Mężczyzna nie odpowiedział. Jego powieki stawały się coraz cięższe.
Lidia westchnęła głośno przekręcając teatralnie oczami.
- Nienawidzę szpitali. I nienawidzę dzieci. - fuknęła z irytacją krzyżując ręce na piersi.
Spojrzała na Michaela, który spał spokojnie. Skrzywiła się lekko.
 - Wyglądasz okropnie. Chyba na serio umierasz. No cóż, mam nadzieje, że stypa chociaż będzie udana - dodała, a jej twarz wykrzywiła się w figlarnym uśmiechu.
Podniosła się wolno z krzesła wyciągając czarne szpilki z torebki.
Poprawiła jeszcze włosy po czym wyszła z sali z dumnie uniesioną głową.

* * * * * * * * * * *

- Dziękuje, że zostałaś ze mną - Lidia podniosła wzrok na Michaela uważnie go obserwując.
- O czym ty mówisz?
- O sobocie. Wybacz, że musiałem wziąć leki i po nich zasnąłem...
- Michael - przerwała mu wyraźnie zaniepokojona jego słowami.
Zmarszczyła brwi podchodząc do niego bliżej i pomagając mu wstać ze szpitalnego łóżka.
- Sobotę spędziłam z mamą.
Michael uniósł jedną brew do góry nerwowo zaprzeczając głową.
-Nie, nie..byłaś tutaj i...
- Już dobrze. Byłam tutaj - mruknęła uspokajająco łapiąc go za rękę.
- Jeszcze nie teraz.. proszę, to nie może teraz się dziać - warknął ze złością.
- Byłam wczoraj - skłamała dziewczyna uśmiechając się by dodać wiarygodności swoim słowom.
- I okropnie chrapałeś - dodała ze śmiechem chcąc jakoś go uspokoić.
- Lidia...
- Jest dobrze. - przerwała splatając ich palce ze sobą.
W sercu czuła dziwny niepokój.

I nagle dostrzegasz to, jak osoba Ci bliska staje się obca,
nie czuła. 
Nie poznajesz jej. 
I w tedy zmienia się wszystko.
Nic już nie jest takie samo.
Bo ona umiera.


Lidia spojrzała na Michaela, który wszedł do mieszkania rzucając niedbale klucze na sofę.
Widziała, że był zły, ale nie bardzo wiedziała o co. Trochę zaniepokoiło ją to zachowanie.
 Podeszła do niego bliżej łapiąc go za ramię i odwracając w swoją stronę.
- Michael...
Spojrzała ze zdziwieniem, gdy dostrzegła łzy w jego ciemnych oczach.
Patrzyła na niego z niezrozumieniem wymalowanym na bladszej skórze.
- To koniec.
Prychnęła kręcąc z niedowierzaniem głową.
 - O czym ty mówisz?
- O nas do cholery. To koniec. Wypierdalaj stąd - dodał już nieco ostrzej powodując, że po plecach nastolatki przeszły setki nieprzyjemnych dreszczy.
Ton jego głosu był surowy, chyba jeszcze nigdy nie miał tyle w sobie jadu, gdy do niej mówił.
- Ogłuchłaś? Kazałem ci wypierdalać - warknął ze złością po czym odwrócił się z napięciem oddychając głęboko. Lidia przymknęła na chwilę oczy czując w sercu okropny ból.
- Dlaczego mnie odpychasz od siebie? Dlaczego nie chcesz podzielić się ze mną tym żalem?
Tym razem Michael prychnął z niedowierzaniem zaciskając pięści ze złością.

- Przestań kurwa udawać! - zawołał ze złością gwałtownie podchodząc do dziewczyny.
 Lidia uniosła zadziornie głowę do góry patrząc w jego tęczówki.
- Przestań udawać, że nie umieram, że jesteś szczęśliwa.
- Jestem.
- Ale ja nie. Męczę się z tobą rozumiesz?!
- Michael.. - zaczęła chcąc go objąć, ale odsunął się gwałtownie.
- Zrobię to inaczej, bo widzę, że nie dociera. Jesteś dla mnie nikim, rozumiesz?! Nigdy cię nie kochałem. Nawet nie jesteś dla mnie ważna. Co ty sobie myślałaś, że pokocham kogoś takiego jak ty? Udajesz kurwa taką dobrą i wyrozumiałą, gdy ten twój Bóg, w którego jesteś tak wpatrzona odbiera ci wszystko.  To jest życie? To piekło. On to widzi i z ciebie szydzi. Jesteś dla niego nikim, kurwa. Tak jak dla mnie więc teraz stąd spierdalaj, albo ci pomogę - zakończył.

Rozpadasz się na milion kawałeczków. 
Nie poznajesz go.
Jest zły, jest obcy.

Krzywdzi cię, rani. 
Ale ty mu wybaczyłaś już dawno.
Staje się twoim drugim Davidem. 
Jest bez uczuć.
Poniża Cię.
Jest zimny, obojętny 
I ma racje.

- Może i ze mnie szydzi, może i jestem dla niego nikim. Może dla Ciebie jestem nikim, ale ty jesteś dla mnie wszystkim! Odbiera mi wszystko co posiadam i niszczy mnie, ale jeszcze bardziej zniszczysz mnie ty, jeśli tak po prostu każesz mi stąd odejść. Jeśli odbierzesz mi to, co razem budowaliśmy. Bo wszystko co posiadam to nic, w porównaniu z tym co do ciebie czuje. Wszystko czego pragnę to ty! Kocham cię do cholery wiec nie mów mi takich rzeczy, bo w tedy jedyne czego będę pragnęła wychodząc z tego domu to umrzeć razem z tobą.
- Lidia...
- Nie potrafię inaczej sobie z tym poradzić Michael. Muszę się uśmiechać, żartować, bo inaczej umrę. Nie mogę znieść myśli, że za chwilę odejdziesz, że nie usłyszę już twojego głosu, nie dotknę twoich ust, ale bardziej niż to nie mogę znieść myśli, że jestem dla ciebie nikim - dodała, a jej oczy zalały się łzami.
Mężczyzna spojrzał na nią po czym podszedł przytulając ją mocno do piersi.
- Nie chcę umierać... bo tutaj jest mój Anioł.







* * * ** * * *

Wybaczcie, że dopiero teraz nota, ale nie mogłam znaleźć czasu.
Kochani mam dla was super newsa, choć niektórych zasmuci.
Jeszcze jedna notka i w następnej NIESPODZIANKA.
Długo wyczekiwany przez was moment.
Następna notka raczej taka smutna i mam nadzieje, że opiszę ją tak, jakbym tego chciała.
Mam nadzieje, że uda mi się to i nie zawiodę was :)
Pozdrawiam i miłego weekendu!

Jesteście wspaniali i najlepsi!  


6 komentarzy:

  1. Piszesz genialnie juz nie mogę się doczekać następnego odcinka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na ciąg dalszy kochana!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następna notka bo nie mogę się doczekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notka pojawi się jutro, albo w niedziele :c
      Przepraszam za opóźnienia

      Usuń