niedziela, 20 września 2015

Uprowadzona XXXVII

To coś jeszcze, coś więcej
Ukrywa Twój wzrok. 




Była zachwycona. Wszystko tutaj było inne, obce.
Ale jednocześnie intrygujące, nowe i piękne.
Nawet powietrze miało tutaj zupełnie inny zapach.
Czuła, że jest w odpowiednim miejscu, że w końcu w jej życiu pojawiło się słońce,
które musi jak najdłużej przy sobie zatrzymać.

Bawili ją ludzie przechodzący obok i mówiący po francusku.
Nie miała nigdy styczności z tym językiem, ale była pewna że szybko uda jej się z nimi dogadać. Chociaż czy powinna zawierać nowe znajomości?
W miejscu, gdzie kiedyś rządził David i Sebastian?



* Miesiąc później *


Atmosfera była na prawdę gęsta, właściwie to nawet można by ją było kroić nożem.
Nikt się nie odzywał, wszyscy milczeli rzucając sobie nawzajem ukradkowe spojrzenia.
Tykanie zegara mieszało się z odgłosem łyżeczki, którą trzymała blondynka i mieszała swoją herbatę.
W końcu odłożyła srebrną łyżkę podnosząc do góry wzrok na siedzącą na przeciw niej Lidię i Davida.
- Świetnie się bawię - odparła po chwili, a jej czerwone usta wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.
David prychnął na te słowa, a jego wzrok prześwidrował całą jej sylwetkę.
Musiał przyznać była piękna.
- Katey... - zaczęła Lidia z przejęciem.
- Nic nie mów. Zawsze chciałam poznać takiego bandytę. Hej, mam nadzieje, że nas nie zabijesz, co? - tutaj spojrzała na warkocza unosząc do góry jedną brew.
Mężczyzna ponownie prychnął po czym nachylił się w stronę dziewczyny.
- Spróbuje się powstrzymać.
- Martwiliśmy się o Ciebie - dodał Ian chcąc załagodzić atmosferę.
Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco.
- Dlatego do was zadzwoniłam. Chciałam żebyście byli ze mną.
- Ja też tego chciałem - dodał David z ironicznym uśmieszkiem, ale w jego głosie nie można było usłyszeć żadnej sympatii.
- Ian dostał tutaj pracę. I załatwił nam też robotę -  blondynka zignorowała uwagę mężczyzny, zwracając się do nastolatki.
Lidia uśmiechnęła się szeroko.
- Cudownie! Wreszcie będę zarabiać swoje pieniądze.
David prychnął głośno przekręcając teatralnie oczami.
- Jak wam się tutaj żyje? - dodał Ian spoglądając na parę.
- Żyło się bardzo dobrze, dopóki Lidii nie zachciało się przyjaciół - brunetka zignorowała tą kąśliwą uwagę. Wiedziała, że David jest szorstki.
Właściwie od samego początku kiedy pokazał jej duży dom na przedmieściach Paryża stał się obojętny. Nie była z nim tak blisko, gdy ją porwał.
Wychodził i przychodził kiedy miał na to ochotę. A teraz ona z nim mieszka.
To było dziwne.
- To co? Balujemy dzisiaj? - zapytała z uroczym uśmiechem unosząc do góry brew.
David spojrzał na nią ostrzegawczo. Chyba nie spodobał mu się ten pomysł.
- Pewnie! Przyda nam się trochę zabawy - mruknęła z zachwytem blondynka, a jej wzrok padł na warkocza.
Lidia zaczęła mieć coraz większą kontrole nad nim.
Nie mógł jej na to pozwolić.



* * * * * * *

Głośna muzyka, tańczący ludzie i migające światła.
Była zachwycona tym klubem. Wydawał się taki inny.
W kątach były całujące się pary, które bez skrępowania obmacywały się na oczach przechodzących obok ludzi. Po lewej stronie były loże, do których się udali.
David uśmiechnął się do jakiegoś mężczyzny, a nim się zorientowali przyszło czterech innych facetów, którzy od razu nie spodobali się Lidii.
 Byli łysi, z jakimiś tatuażami.
Wprost wyjęci z filmów o mafiach.
David wstał i przywitał się ze znajomymi. Od razu zaczął z nimi żartować.
Lidia westchnęła podnosząc na nich wzrok, w tym samym czasie, gdy oni spojrzeli na nią z zaciekawieniem.
 Czuła jak świdrują ją wzrokiem, uśmiechając się przy tym obleśnie.
David również się uśmiechnął patrząc na Lidię.
- To moje maleństwo - mruknął, a w jego głosie można było wyczuć lekkie ostrzeżenie.
- Niezła. Podobna w sumie do tamtej. - mruknął jeden z nich.
Nie musiała zgadywać do kogo.
Wiedziała to aż za dobrze.
- Masz na myśli Nicole? - odezwała się w końcu kolejny raz przykuwając ich uwagę.
David uniósł do góry jedną brew, nie spodziewał się, że Lidia nagle zrobi się taka odważna.
- Znasz ją? - zapytał jeden z nich, wyglądający na najbardziej przyjaznego spośród stojących obok mężczyzn.
Lidia prychnęła głośno.
 - Nie miałam okazji jej poznać, ale wiele o niej słyszałam.
- Tak, była cudowna. Prawdziwa femme fatale - mruknął drugi z uśmiechem.
- Skończ pierdolić. - warknął warkocz niezadowolony z faktu wspominania byłej.
- Odnośnie pierdolenia.... Idziemy? - Lidia spojrzała na Davida.
Modliła się w duchu by tego nie robił, ale wiedziała co postanowi.
- Tobie mam odmówić?
Nie pożegnał się z nią, nie powiedział, że zaraz wróci. Nie dał buziaka.
Patrzyła jak znika w tłumie podejrzanych ludzi.
Katey chwyciła ją za rękę.
 - Wyjedź stąd. On w ogóle nie ma do Ciebie szacunku - warknęła ze zdenerwowaniem.
- Jest dobrze.
- Nie to miał na myśli Michael mówiąc, że mam Cię wspierać, gdy się zakochasz do cholery.
- Katey wyluzuj. Wiem w co się wpakowałam.
- Gdybyś jednak nie chciała... Pomożemy Ci - dodał Ian uważnie na nią patrząc.
- Dlatego chciałam być tutaj z wami. Z ludźmi, których kocham - dodała z uśmiechem.
Po chwili jej uśmiech zniknął, gdy przypomniała sobie, że zostawiła rodziców.
Katey chyba wyczuła o czym myśli.
- Pytali mnie. Błagali. Zraniłam ich tak samo jak Ty, a może nawet i bardziej, bo skłamałam.
- Przepraszam, że musiałaś to zrobić. Tęsknie za nimi, ale ja tego potrzebuje. Potrzebuje Davida - dodała patrząc na nich. Katey uśmiechnęła się lekko.
- Skoro pan Feksler się teraz zabawia my też powinniśmy - mruknęła blondynka zabawnie poruszając brwiami.


 * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Czuł na sobie spojrzenia kobiet, gdy mijał tańczących ludzi.
 Wszyscy go tutaj znali.
Wszyscy wiedzieli, że dostaje zawsze to czego chce.
Nikt się nie spodziewał, że jeszcze tutaj wróci.
Przecież dwa lata go nie było, a teraz się pojawił.
Tak samo przystojny.
Tak samo bogaty.
Ale przepełniony nienawiścią jak nigdy dotąd.
Był zdradzony, oszukany, poniżony.
I powrócił. By wyrównać dawne rachunki.

W końcu usiadł na skórzanym fotelu z kolegami.
Kelner od razu podał mu piwo.
 Jego wzrok powędrował na tańczące obok dziewczyny.
Były dość pijane, kołysały nieudolnie biodrami okrążając rurę, która była na parkiecie.
- Nie boisz się o tą laskę? Że ktoś się do niej zacznie dobierać? - David przeniósł wzrok na Matta wzruszając ramionami.
- Nikt nie ruszy tego co moje. Sam wiesz.
- Ale ty też za pewne wiesz, że ostatnio zrobiło się tutaj niebezpiecznie.
- Kogoś konkretnie macie na myśli?
- Pamiętasz tego świrusa co uganiał się za Nicole? Właściwie nigdy do niej nie podbił, ale ostatnio nasłuchałem się o nim. Coś planuje. Nadal ma bzika na punkcie tej laleczki i gdy zobaczy Lidię...
- Nie znasz mnie Kris? Zabije wszystkich, którzy się do niej zbliżą.
- Cały David Moris - dodał Matt z cwanym uśmiechem.
 David zaśmiał się głośno, a jego wzrok znów padł na parkiet.
Po chwili zjawił się kelner podając niebieskiego drinka Davidowi.
- Nie pije takiego gówna - warknął z lekką złością.
- To od rudej - mruknął kelner podsuwając mu pod nos alkohol.
David spojrzał ze zdziwieniem na kelnera i uniósł jedną brew do góry.
Mężczyzna pokazał mu wzrokiem parkiet.
Wszyscy tam spojrzeli.
Jej rude, do pasa włosy lśniły w świetle migających świateł.
Na sobie miała króciutką białą bluzkę i czarne, obcisłe spodenki spod których było jej widać pośladki. Miała długie i smukłe uda i wysokie obcasy.
 Stała do nich tyłem poruszając zachęcająco biodrami.
David oblizał suche usta, a jego ręka mimowolnie sięgnęła po drinka.
Skosztował go. Na początku miał słodki posmak, ale gdy się go napiło więcej stawał się gorzki.
Z głośników zaczęła lecieć piosenka Enrique Iglesias "Bailamos".
Nie znał się na muzyce, ale ta melodia wydawała mu się cholernie znana.
Na pewno ją słyszał już gdzieś, na pewno miała jakieś większe znaczenie.
Nieznajoma zaczęła tańczyć, a jej ruchy idealnie łączyły się z piosenką.
- Zalicz ją - mruknął cicho Matt również oczarowany rudą kobietą.
David podrapał się po brodzie, ale ani przez moment nie spuścił z niej oka.
W końcu dziewczyna okrążyła powoli rurę, trzymając ją jedną ręką.
Jej włosy przysłoniły twarz, więc nie mógł zorientować się czy ją zna.
Gdy doszło do refrenu poczuł dziwny uścisk w gardle.
Wspomnienia zaczęły do niego wracać.
Znał bardzo dobrze tą piosenkę. Tańczył przecież do niej.
Tańczył z nią...
Zmarszczył brwi orientując się, że to była ich piosenka.
Właśnie w tedy, gdy powiedział Nicole, że nie potrafi tańczyć.
W tedy wzięła go na parkiet i powiedziała, że to jej ulubiona piosenka
 i za każdym razem, gdy będzie ją słyszał ma pamiętać o niej.


Ich oczy się spotkały. Były ciemne, wręcz czarne zupełnie jak u Lidii.
Usta czerwone, jakby stworzone by grzeszyć. Te rysy twarzy...
Ta budowa ciała... wzrost...
Kobieta uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko.
- Nicole... - wyszeptał cicho. Oderwał wzrok od kobiety czując jak złość w nim narasta.
To nie była ona, nie miała przecież rudych włosów. I nie żyje.
Czuł jak alkohol szumi mu w głowie, a właściwie prawie nic nie wypił.
Spojrzał ponownie w tamtą stronę, ale kobiety już nie było.
To nie był zwykły drink.


 * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Lidia zaśmiała się głośno, gdy Ian zaczął tańczyć.
Kompletnie nie umiał wpasować się w rytm piosenek puszczanych przez DJ.
Może dlatego, że był już na to za stary, albo najwidoczniej nie potrafił tańczyć.
Katey pocieszała go dając buziaka w usta, ale chichotała za każdym razem, gdy robił jakieś dziwne ruchy. Po chwili tuż obok Lidii znalazł się jakiś chłopak.
Był młody, miał lekko kręcone włosy.
Był francuzem, bo coś szepnął jej na ucho w tym języku.
 Uśmiechnęła się do niego, ale nie czuła się pewnie.
Wiedziała, że tutaj wszyscy znają Davida, czy on też go zna?
Bo jeśli zna pana Morisa to najwidoczniej chce umrzeć.
Lidia uśmiechnęła się przepraszająco do chłopaka kiwając przecząco głową.
- Jeden taniec - mruknął chłopak po angielsku spoglądając na nią.
- To nie seks, tylko taniec - dodała Katey wzruszając ramionami.
Lidia zaśmiała się z politowaniem. - Masz racje.
Tańczyło im się dobrze.
Starała się utrzymać jakiś dystans, ale były momenty w których się nie dało.
Na przykład takie, w których łapał ją za rękę i obracał wokół uśmiechając się przy tym szeroko.
Polubiła go choć praktycznie nie zamieniła z nim ani jednego zdania.
Ktoś obok niej przeklął siarczyście, a nim zdążyła się obrócić ktoś brutalnie złapał ją za rękę i popchnął do tyłu.
Nim zdążyła zareagować David mocno uderzył chłopaka powodując, że ten upadł na podłogę wywołując sporo zamieszania.
- Przestań! - krzyknęła z przerażeniem Lidia, gdy warkocz zaczął kopać chłopaka.
Nawet nie dał mu szansy się zrewanżować.
Nastolatka pociągnęła Davida za bluzę, ale nie była na tyle silna by go powstrzymać.
Ian też wkroczył do akcji chcąc uspokoić Morisa, ale zatrzymało go dwóch innych ludzi.
W oczach Lidii pojawiły się łzy. Katey zaczęła przeklinać i szarpać się z mężczyznami, którzy mocno złapali Iana. Widziała krew i wściekłość Davida.
Była przerażona.
Nie potrafiła go uspokoić.
Wiedziała, że jeśli niczego nie zrobi on go zabije.
Wyminęła z mocno bijącym sercem Davida po czym upadła na kolana dosłownie przed nim.
Pochyliła się nad chłopakiem zasłaniając go swoim ciałem.
Była pewna, że warkocz nawet tego nie zauważy. Wpadł w szał.
Wiedziała, że może ją uderzyć, albo co gorsza też tak pobić.
Załkała głośno przepraszając nieustannie chłopaka, który zaciskał zęby z bólu.
David zaprzestał kopać swoją ofiarę. Spojrzał ze złością na Lidię.
Oddychał ciężko, a w jego głowie wciąż szumiało.
Pochylił się nad dziewczyną i stanowczo pociągnął w swoją stronę.
- Idziemy stąd - warknął do niej po czym nie czekając na jej zdanie zaczął brutalnie ciągnąc ją do wyjścia. Gdy chciała spojrzeć na chłopaka David objął ją ramieniem nie pozwalając na to.
Nie mogła przestać płakać. Nie docierało do niej jeszcze to, że on taki już jest.
Że tak będzie wyglądał jej każdy dzień, każde wyjście.
Bez przemocy nie był po prostu sobą.
Zaciągnął ją do swojego auta po czym trzęsącą się ręką przekręcił kluczyki w stacyjce.
Nie chciała zwracać mu uwagi na to, że nie można jeździć po alkoholu samochodem.
Wiedziała, że dolałaby tylko oliwy do ognia.
Nie mówiła nic, po prostu płakała.
Gdy już weszli do domu, a David zamknął drzwi nie wytrzymała.
Odwróciła się do niego patrząc z wściekłością wymalowaną na twarzy.
- Jesteś nienormalny! Jak mogłeś go tak pobić?! Przecież on ci nic nie zrobił! - zawołała ze złością podchodząc do niego bliżej.
 David zmrużył oczy, gdy jego gniew zaczął narastać.
- Nic nie zrobił?! Do kurwy ruszał coś co należy do mnie!
- To był tylko taniec!
- Zabraniam ci z kimkolwiek tańczyć rozumiesz?! Zabije każdego kto się do ciebie zbliży! - był tuż przy niej, wyższy o jakąś głowę, silniejszy.
Krzyczał na nią, a jego ręce chwyciły jej ramiona i mocno ją trzymały.
- On ze mną tylko tańczył... - powtórzyła spokojniej, gdy gorzkie łzy znów zaczęły się wydostawać.
Wiedziała, że jest agresywny, nie bała się go, choć zdawała sobie sprawę, że może ją pobić.
- Podobało ci się to, co? - zapytał z uśmiechem patrząc jej natrętnie w oczy.
- Co? - zapytała ze zdziwieniem, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Lubisz jak faceci kleją się do ciebie, chcesz mnie prowokować...
- Nie chce cię prowokować David. - odparła próbując się wydostać, ale on nadal mocno ją trzymał.
- Więc nie zachowuj się głupio. - warknął z irytacją, po czym puścił ją i wyminął.
Lidia rozmasowała obolałe ramiona po czym prychnęła głośno.
- Ja zachowuje się głupio? To ty mnie zostawiłeś i poszedłeś gdzieś z kolegami! Jak chcesz mieć dziwkę to nie musiałeś mi proponować tego wyjazdu! A jak chcesz się na kimś wyżyć to rób to na mnie, a nie na innych, niewinnych ludziach.
David zatrzymał się i spojrzał przez ramię na dziewczynę.
- Będę robić co będę chciał.
Lidia zaśmiała się z frustracją. - No to ja też kurwa. Będę się ruchać z kim popadnie, bo w końcu lubię jak faceci się do mnie kleją! - zawołała z ironią, po czym odwróciła się z napięciem idąc w kierunku drzwi.
Przekręciła zamek i zdążyła tylko lekko uchylić drzwi, bo David znalazł się tuż przy niej,
a jego dłoń stanowczo zatrzasnęła drzwi.
Był tuż nad nią, czuła jego oddech na swoich włosach.
Jego dłoń nadal spoczywała na wyjściowych drzwiach.
To ją przerastało. On ją przerastał. Kochała go za mocno by od niego odejść.
Odwróciła się powoli w stronę mężczyzny po czym spojrzała w jego oczy.
Nadal był w nich gniew, nadal były zimne.
- Jestem przerażona David. Przeraża mnie to, że większą moc nad tobą ma twoja złość niż miłość, którą cię darzę. - wyszeptała wciąż patrząc w jego ciemne tęczówki.
- Niczego ci nie obiecywałem.
Lidia nie odpowiedziała.
Uśmiechnęła się smutno, po czym wtuliła się w mężczyznę.
David spojrzał na nią zaskoczony, gdy ta obejmowała go mocno w pasie.
Jego ręce powędrowały na jej plecy i odwzajemniły ten uścisk.
- Kocham Cię David.




* * * * * * * * * * * * *

Spojrzała z lekkim westchnieniem na piękne, wysokie szpilki.
Nie mogła ich kupić, w tym tygodniu zakupiła już dwie pary.
To nie jej wina, że wprost kochała szpilki.
Westchnęła obiecując sobie, że jeszcze po nie wróci.
-Lidia! - odwróciła się ze zdziwieniem słysząc znajomy głos.
 Zatrzymała wzrok na mężczyźnie po drugiej stronie ulicy, który uśmiechnął się do niej.
Miał warkocze, kolczyk w wardze i za duże ciuchy.
Kąciki jej ust podniosły się ku górze.
-Wracaj szybko - dodał z cwanym uśmiechem wyraźnie śpiesząc się gdzieś.
Dziewczyna kiwnęła głową po czym pomachała mu, gdy wsiadł do czarnego auta, które po niego przyjechało.
Odwróciła się z powrotem do butów.
Spojrzała na niewyraźnie odbicie w wielkim oknie sklepu.
-Lidia... Lidia Clemens... Obrzydliwe - skwitowała z niesmakiem po czym zaśmiała się figlarnie udając się do cukierni zaraz obok.
A więc to już. Zabawę czas zacząć.






                                * * * * * * **






NOTKA W KOŃCU JEST! ;/
PRZEPRASZAM RAZ JESZCZE ZA TAKIE OPÓŹNIENIA.
NIE JESTEM Z NIEJ ZADOWOLONA, NA SERIO.
WIEM, ŻE STAĆ MNIE NA COŚ LEPSZEGO, ALE OSTATNIO TYLE SIĘ W MOIM ŻYCIU DZIEJE... miłość i te sprawy, haha
DZIĘKUJE WSZYSTKIM ZA CIERPLIWOŚĆ I WYBACZCIE, ŻE NAPISAŁAM O NIEDZIELI, ALE NIE UWZGLĘDNIŁAM TAK PÓŹNIEJ PORY ;/.
CIERPLIWOŚĆ JEST WAŻNĄ ZALETĄ, SAMA JEJ SIĘ NAUCZYŁAM POZNAJĄC PEWNĄ OSOBĘ. ;-)
W KAŻDYM RAZIE DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE,
 MAM NADZIEJE, ŻE NOTKA CHOĆ TROCHĘ SIĘ WAM PODOBA.
NO I W KOŃCU AKCJA RUSZY DO PRZODU I NIE BĘDZIE JUŻ TAK WIAŁO NUDĄ.

Mam do was jeszcze małą prośbę. Ostatnio kiepsko u mnie z weną (co widać) czy moglibyście napisać mi w komentarzu tytuły jakiś piosenek?
Takie, które lubicie, słuchacie. Takie wasze.
Może właśnie ta piosenka sprawi, że wrócę do formy!

Udanego tygodnia!  <3






12 komentarzy:

  1. Ten odcinek jest boski <3 co ty gadasz ze nie masz weny... :D ja od pewnego czasu nalogowo slucham daft pank - instant crash i the veronicas - in another life :* dzięki za notkę mogę iść spać w spokoju ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Linkin Park - My December
    Ja przy tej piosence mam napływ weny więc może Tobie też pomoże

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna notka! Nie mogę się doczekać kiedy następna!
    A co do piosenek to uwielbiam "I see fire" oraz "Stay with me" <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebista notka :) czekam na kolejną!

    Mi sie bardzo podoba Justin Bieber- what do you mean i sadze że idealnie pasuje do tego bloga
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakby tak się zastanowić, to mogłabyś napisać, że Lidia zajdzie w ciąże ale pozbędzie się tego dziecka. Albo drugi pomysł - David zrobi coś Lidii i ona będzie chciała popełnić samobójstwo. Takie pomysły kompletnie z dupy. Czekam na kolejną notkę.
    Jeszcze takie pytanie: Mogłabyś mi podać wszystkie piosenki które znajdują się na blogu? C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd taki drastyczny scenariusz? :D
      Podam wszystkie piosenki jak już ogarnę listę, bo ciągle ulega ona zmianie :)

      Usuń
    2. Ogółem uwielbiam drastyczne scenariusze, haha. XDD

      Usuń
  6. Nieeee, to ma być happy end ! ;D Najlepiej na koniec "żyją długo i szczęśliwie" XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy blog będzie kontynuowany ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka pojawi się do poniedziałku. Przepraszam was kochani :C <3/ Tatiana

    OdpowiedzUsuń