Oh, chciałbym się znów zakochać, ale tym razem
Ale tym razem bez żalu
Chciałbym dać to wszystko jeszcze raz, ale tym razem
Ale tym razem bez sekretów.
Nie chcę tylko nikogo. Nikogo nowego
Chcę się jeszcze raz zakochać w Tobie
Czy możemy zapomnieć o wszystkich kłamstwach
Które sobie przedstawiliśmy
Zabierających nas tak daleko od prawdy
Czy możemy zatrzeć wszystkie łzy i ból
Które przeze mnie doświadczyłaś
Czy możemy jeszcze raz,
Jeszcze raz wrócić do tego momentu, w którym zrozumiałem, że się w Tobie zakochałem.
Że jesteś dla mnie wszystkim.
Choć wyglądało tak, jakby nie mieli niczego, mieli wszystko.
Mieli siebie mimo, że na początku nie było wcale łatwo.
Życie uczy nas radzenia sobie z pewnymi sytuacjami, wystawia nas na próbę,
sprawdza naszą wytrwałość.
Nauczyła go wszystkiego. Choć nigdy nie czuł takiej potrzeby.
Był zamknięty w świecie nienawiści, przemocy i samotności.
Ale wraz z jej pojawieniem się... w jego życiu wszystko się zmieniło.
To ona pokochała go jak jeszcze nikt nigdy w życiu.
Pokochała go całym sercem. Ta miłość była bezinteresowna.
Czysta, jak ona sama...
W tej walce każdy z nich poniósł jakąś małą klęskę,
ale wszyscy stali się w pewnym momencie zwycięzcami.
Niektórzy ponownie nauczyli się kochać.
Mała dziewczynka zaśmiała się głośno, gdy ręce mężczyzny zwinnie łaskotały ją po brzuszku.
- Tatusiu przestań! - zapiszczała nie przestając się śmiać.
Do salonu weszła kobieta, po czym spojrzała na nich z politowaniem.
- Obiad już jest. Kto pierwszy ten dostanie podwójny deser! - zawołała unosząc do góry jedną brew.
Oboje gwałtownie wstali.
- Ja pierwsza! - zawołała dziewczynka wyprzedzając mężczyznę i udając się szybko do jadalni.
Nicole zaśmiała się cicho, patrząc na blondyna przed sobą.
- Ja też dostanę podwójny deser? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.
- Lepiej kup coś Neli. Za tydzień kończy trzy latka. - dodała spoglądając w jego niebieskie oczy.
- Jesteś wspaniała Nicole. Dajesz jej dużo miłości.
- Oboje dajemy, Sebastian.
Mieli siebie mimo, że na początku nie było wcale łatwo.
Życie uczy nas radzenia sobie z pewnymi sytuacjami, wystawia nas na próbę,
sprawdza naszą wytrwałość.
Nauczyła go wszystkiego. Choć nigdy nie czuł takiej potrzeby.
Był zamknięty w świecie nienawiści, przemocy i samotności.
Ale wraz z jej pojawieniem się... w jego życiu wszystko się zmieniło.
To ona pokochała go jak jeszcze nikt nigdy w życiu.
Pokochała go całym sercem. Ta miłość była bezinteresowna.
Czysta, jak ona sama...
W tej walce każdy z nich poniósł jakąś małą klęskę,
ale wszyscy stali się w pewnym momencie zwycięzcami.
Niektórzy ponownie nauczyli się kochać.
Mała dziewczynka zaśmiała się głośno, gdy ręce mężczyzny zwinnie łaskotały ją po brzuszku.
- Tatusiu przestań! - zapiszczała nie przestając się śmiać.
Do salonu weszła kobieta, po czym spojrzała na nich z politowaniem.
- Obiad już jest. Kto pierwszy ten dostanie podwójny deser! - zawołała unosząc do góry jedną brew.
Oboje gwałtownie wstali.
- Ja pierwsza! - zawołała dziewczynka wyprzedzając mężczyznę i udając się szybko do jadalni.
Nicole zaśmiała się cicho, patrząc na blondyna przed sobą.
- Ja też dostanę podwójny deser? - zapytał, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.
- Lepiej kup coś Neli. Za tydzień kończy trzy latka. - dodała spoglądając w jego niebieskie oczy.
- Jesteś wspaniała Nicole. Dajesz jej dużo miłości.
- Oboje dajemy, Sebastian.
Inni dopiero zrozumieli czym jest prawdziwa miłość.
Blondynka spojrzała zadowolona na balejaż, który jej idealnie wyszedł.
Młoda kobieta patrzyła w lusterko rozczesując palcami kosmyk swoich nowych włosów.
- Jest pięknie. Dziękuje - odparła po chwili z zachwytem, po czym wstała z obrotowego krzesła.
Anna uśmiechnęła się z ulgą.
- Proszę przyjść za dwa miesiące na odrosty.
- Oczywiście. Do widzenia.
- Ja też mogę przyjść na odrosty? - odwróciła się z przerażeniem widząc blondyna.
- Co Ty tu robisz? - zapytała ozięble krzyżując ręce na piersi.
- Tęskniłem za Tobą Ann.
- Skąd wiedziałeś gdzie jestem?
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Nicole mi powiedziała.
Słysząc to imię dziewczyna przekręciła teatralnie oczami.
- No tak.. mogłam się domyśleć. Po co tu przyszedłeś? Znów chcesz się mną pobawić?
- Zrozumiałem, że z nikim nie było mi tak dobrze jak z Tobą.
- Bredzisz.
- Przysięgam Anna! - zawołał podchodząc do dziewczyny.
-To był tylko letni romans...
- Też tak na początku myślałem.
- Zack ja mam męża.
- Kochasz go?
- To nie jest proste.
- Jest i to bardzo. Albo kogoś kochasz i chcesz z nim być, albo nie.
Blondynka spojrzała na niego czując dziwne kłucie w sercu.
- Nie mam pojęcia czym jest miłość.
- Masz, Ann. Po prostu jedź ze mną. Zaufaj mi. - dodał wyciągając do niej rękę.
Kobieta spojrzała niepewnie na niego jakby chcąc to przeanalizować, ale po chwili chwyciła jego dłoń udając się z nim szybko do wyjścia.
Jeszcze nigdy w życiu nie była taka szczęśliwa.
Przy swoich troskach, obawach, doświadczeniach i mocnym bólu oraz niewiedzy o swoją przyszłość pamiętali o tych, którzy mieli wpływ na to kim są teraz i jak wygląda ich życie.
Katey spojrzała na grób przed sobą.
Czuła ogromny smutek, ale wiedziała, że nie może się teraz poddać.
Nie, gdy tak daleko już zaszła.
Uśmiechnęła się lekko kładąc czerwoną różę na marmurowej płytce.
- Tęsknie za Tobą Lidia. I za Michaelem też - mruknęła cicho.
- Chodź Katey. Musimy iść do lekarza na badania - dziewczyna spojrzała na Iana, który podał jej rękę. Uśmiechnęła się delikatnie kładąc dłoń na swoim już dużym brzuszku.
- Kocham Cię Katherine. Najbardziej na świecie. - dodał.
- Nie wiem czy będę dobrą matką Ian. - mruknęła cicho, niepewnie.
Mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem.
- Skoro Nicole dała radę Ty tym bardziej to zrobisz, Katey.
Inni, musieli upaść na samo dno, by pewnego dnia próbować się podnieść.
Siedział w barze od dobrych trzech godzin co chwilę opróżniając kieliszek wódki.
W jego głowie coraz bardziej szumiało, ale alkohol pomagał mu wyłączyć wszystkie uczucia.
- Chyba masz na dzisiaj dosyć, kolego - mruknął barman z uśmiechem zabierając od mężczyzny pustką butelkę.
- Pierdolisz. Daj mi jeszcze jedną.
- Zaraz się zapijesz na śmierć.
- I o to mi właśnie chodzi.
Ale w całym tym biegu, nieporozumień, łez i rozgoryczenia były Anioły, które obiecały do samego końca czuwać.
Po mimo, że nie dawały znaku o sobie za często, były zawsze.
Zawsze, gdy jakieś serce pękało na kawałeczki.
Kochany Davidzie,
Wiem, że ten list otworzysz wtedy, gdy będziesz tego potrzebować.
Wiem też, że znienawidziłeś mnie za niego.
Musisz mnie zrozumieć. Pisałam go, gdyby coś mi się stało.
Przy Tobie zawsze było niebezpiecznie, ale ja to na prawdę uwielbiałam.
Wiem, że potrzebujesz tych słów, bo znów upadasz.
Musisz żyć David.
Nauczyłeś mnie kochać, choć sam nie miałeś o tym żadnego pojęcia.
Dzięki Tobie stałam się silniejsza, poczułam się piękna.
Proszę, znajdź powód do tego by znów być dobrym.
Wierzę, że Ci się uda, tak samo jak wierzyłam w to, że będę z Tobą do końca życia.
I choć nie mogę już Cię pocałować, złapać za rękę...
Obiecuje, że będę przy Tobie zawsze.
Wstań skarbie.
Wytrzyj tą krew na rękach.
Zrozum, że dobro wraca. Tylko musisz w to uwierzyć.
A potem... gdy już będziesz gotowy przyjdź i weź ją na ręce.
Kochaj ją tak samo mocno jak kochałeś mnie.
I pamiętaj David...
Anioły wracają.
* 3 miesiące później *
Biegła ile sił w nogach ciągle odwracając się za siebie.
Była przerażona, ale jednocześnie przygotowana na walkę.
Odwróciła się z powrotem przed siebie, ale mocny ból w okolicach czoła uniemożliwił dalszy ruch.
Właśnie uderzyła w coś, a raczej w kogoś.
Szybko podniosła wzrok zdezorientowana na mężczyznę z zarostem i kolczykiem w wardze, który przyglądał jej się przenikliwie.
- Przepraszam... nie chciałam.. ale jezu... to najgorszy dzień w moim życiu - zaczęła ze zdenerwowaniem oddychając ciężko.
David uniósł wysoko brwi mając wrażenie, że gdzie już to kiedyś słyszał.
Uważnie spojrzał na dziewczynę.
Wyglądała strasznie młodo, miała gęste, czarne włosy i niebieskie oczy.
Jej usta zdobiła czerwona szminka, a sama była ubrana na czarno.
- Wyglądasz na młodą osobę. Chodzenie o tak późnej porze w takiej dzielnicy jest bardzo niebezpiecznie - odparł po chwili, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Dzięki za ostrzeżenie i jeszcze raz przepraszam - mruknęła, po czym uśmiechnęła się wymijając mężczyznę. David poczuł jej perfumy i mimowolnie obejrzał się za nią.
- Powinienem cię odprowadzić. Tam gdzie idziesz jest bar czynny całą noc - zawołał za nią, co spowodowało, że automatycznie się zatrzymała.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale podeszła bliżej.
- A nie jesteś seryjnym mordercą i gwałcicielem? - zapytała z rozbawieniem krzyżując ręce na piersi.
Mężczyzna prychnął na te słowa, ale wzruszył ramionami.
- Za pewne i jestem.
- A więc zgodzenie się na twoją propozycje może spowodować, że będę mieć kłopoty? - dopytywała unosząc do góry brew.
David zbliżył się do niej jeszcze bardziej. Była niższa od niego prawie o głowę.
- Każdy lubi niebezpieczeństwa. - niemal szepnął, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
- Raczej każdy chce spotkać w życiu prawdziwą miłość.
Poczuł dziwne kłucie w sercu, gdy patrzył na nią.
- Może to zabrzmi tandetnie... ale mam wrażenie, że już kiedyś Cię spotkałem.
- Oh, może byłam twoją wielką miłością w tamtym wcieleniu, a teraz znów powróciłam by moralizować Cię i uszlachetniać? - z rozbawieniem spojrzała na niego.
- Oh, to bardziej brzmiało tandetnie - odparł po chwili wywołując w nieznajomej udawane oburzenie.
- A ja myślę, że to przeznaczenie - mruknęła cicho, gdy szli już spacerkiem drogą,
a towarzyszył im księżyc.
- Tylko nie zakochaj się we mnie.
Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem.
- Dobre dziewczyny kochają złych chłopców.
David uśmiechnął się.
To było śmieszne, niedorzeczne, ale na prawdę poczuł się jak... w tedy.
Ona miała racje. Anioły wracają.
Biegła ile sił w nogach ciągle odwracając się za siebie.
Była przerażona, ale jednocześnie przygotowana na walkę.
Odwróciła się z powrotem przed siebie, ale mocny ból w okolicach czoła uniemożliwił dalszy ruch.
Właśnie uderzyła w coś, a raczej w kogoś.
Szybko podniosła wzrok zdezorientowana na mężczyznę z zarostem i kolczykiem w wardze, który przyglądał jej się przenikliwie.
- Przepraszam... nie chciałam.. ale jezu... to najgorszy dzień w moim życiu - zaczęła ze zdenerwowaniem oddychając ciężko.
David uniósł wysoko brwi mając wrażenie, że gdzie już to kiedyś słyszał.
Uważnie spojrzał na dziewczynę.
Wyglądała strasznie młodo, miała gęste, czarne włosy i niebieskie oczy.
Jej usta zdobiła czerwona szminka, a sama była ubrana na czarno.
- Wyglądasz na młodą osobę. Chodzenie o tak późnej porze w takiej dzielnicy jest bardzo niebezpiecznie - odparł po chwili, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Dzięki za ostrzeżenie i jeszcze raz przepraszam - mruknęła, po czym uśmiechnęła się wymijając mężczyznę. David poczuł jej perfumy i mimowolnie obejrzał się za nią.
- Powinienem cię odprowadzić. Tam gdzie idziesz jest bar czynny całą noc - zawołał za nią, co spowodowało, że automatycznie się zatrzymała.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale podeszła bliżej.
- A nie jesteś seryjnym mordercą i gwałcicielem? - zapytała z rozbawieniem krzyżując ręce na piersi.
Mężczyzna prychnął na te słowa, ale wzruszył ramionami.
- Za pewne i jestem.
- A więc zgodzenie się na twoją propozycje może spowodować, że będę mieć kłopoty? - dopytywała unosząc do góry brew.
David zbliżył się do niej jeszcze bardziej. Była niższa od niego prawie o głowę.
- Każdy lubi niebezpieczeństwa. - niemal szepnął, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
- Raczej każdy chce spotkać w życiu prawdziwą miłość.
Poczuł dziwne kłucie w sercu, gdy patrzył na nią.
- Może to zabrzmi tandetnie... ale mam wrażenie, że już kiedyś Cię spotkałem.
- Oh, może byłam twoją wielką miłością w tamtym wcieleniu, a teraz znów powróciłam by moralizować Cię i uszlachetniać? - z rozbawieniem spojrzała na niego.
- Oh, to bardziej brzmiało tandetnie - odparł po chwili wywołując w nieznajomej udawane oburzenie.
- A ja myślę, że to przeznaczenie - mruknęła cicho, gdy szli już spacerkiem drogą,
a towarzyszył im księżyc.
- Tylko nie zakochaj się we mnie.
Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem.
- Dobre dziewczyny kochają złych chłopców.
David uśmiechnął się.
To było śmieszne, niedorzeczne, ale na prawdę poczuł się jak... w tedy.
Ona miała racje. Anioły wracają.
_____________________________________
Koniec historii. :)
Mam nadzieje, że w Epilogu wszystko się wyjaśniło.
Nicole nie oddała Corneli. Nigdy nie miała zamiaru tego zrobić.
Tak samo jak nigdy nie twierdziłam, że Lidia jest główną bohaterką kochani.
Musicie mi to wybaczyć i jednocześnie zrozumieć.
Trudno mi się pisało ostatnie rozdziały, bo lubiłam tą historię,
po mimo, że nie zawsze dodawałam notki na czas.
Za co Was jeszcze raz bardzo przepraszam.
Chciałabym Wam podziękować, że wytrwaliście do końca opowiadania i dziękuje
za każdy komentarz nawet ten z krytyką. :)
Bardzo mnie to motywowało, bo czasem miałam chwilę słabości czy ma to jakiś sens.
Uwielbiam z Wami pisać, na prawdę :)
Zwłaszcza gdy macie tą samą pasję jaką ja miałam - pisanie. :)
I dziękuje mojej kochanej przyjaciółce za doradzanie mi w niektórych momentach :)
I na sam koniec pytanie do Was.
Czy chcecie bym coś pisała nowego?
Może macie jakieś pomysły? Może chcecie dalszych losów, ale już córki Lidii i Davida?
Proszę o odpowiedź, jeśli już macie mnie dość to nie będę nic pisać, haha :D
Pozdrawiam kochani! <3
Jezu jakie to piękne.Prawie się popłakałam.
OdpowiedzUsuńNie,Ciebie nigdy dosyć.
A czego miałyby dotyczyć losy Cornelii?
cudne, myslalam, ze juz nic mnie nie zdziwi ;> przepiekne zakonczenie :* oczywiscie, ze dalsza historia cornelli jest swietnym pomyslem :) dzieki za takie ciekawe opowiadanie ;> jestes niesamowita :)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, aż szkoda, że to koniec.. :c a co do pomysłu na opisanie losów Cornelii- jestem jak najbardziejza! :*
OdpowiedzUsuńA dalszą historią Davida ?
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa dalszych losów Cornelii uważam że to świetny pomysł. Pozdrawiam mega historia nie można się oderwać. ��
OdpowiedzUsuńWybacz, źe jestem taka ciekawska ale kiedy pojawi sie nowe opowiadanie? :D BO tak sie wciągnęłam w Twoje opowiadanie że aż nie mogę się doczekac czegoś nowego! <3
OdpowiedzUsuń