poniedziałek, 1 października 2018

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI V


Słyszałeś dzisiejsze wiadomości?
Opuszczam miasto
Wyciągam pieniądze
To miasto jest za małe, żebym została
Nadszedł czas wyjeżdżam
Skarbie wciąż Cię potrzebuję
Ale jeśli zostaniesz, odejdę
Ponieważ muszę się stąd wyrwać




Wszystko w tym domu wydawało się takie puste.
Nie było słychać rozmów, śmiechów ani nawet telewizora.
Dochodziła już dziewiąta wieczorem, a go jeszcze nie było.
Czyżby ten durny liścik, który ktoś jej podłożył okazał się prawdą?
Sebastian  mógł ją zdradzać? 
Przecież była miłością jego życia.

Nicole ufała mu, ale zdanie "Sebastian Cię zdradza" dudniło w jej głowie niczym niechciana piosenka. Nie mogła o tym zapomnieć tym bardziej, że miała wrażenie, 
że coś w ich życiu na prawdę się zmieniło.
Nie wracał tak jak zwykle, nie odbierał już przy niej telefonu...
Nie chciał jej przytulać wieczorami...


Daj mi powód bym się podniósł
Bym był skurwielem podaj powód mi 



Nicole wyciągnęła ze swoich spodni telefon, gdy właśnie dostała esemesa.
Spojrzała na wyświetlacz i prychnęła pod nosem.
"Sebastian". 
- Oh, ktoś tu wróci później niż zwykle? - mruknęła do siebie, gdy mężczyzna poinformował ją, żeby nie czekała na niego z kolacją.
Kobieta westchnęła głośno, po czym udała się do kuchni.
Wyciągnęła z szafki whisky, które Sebastian trzymał na specjalną okazję.
Nalała sobie połowę do szklanki i szybko wypiła zawartość gorzkiego trunku. 




Tak na prawdę okłamała go, że baluje dzisiaj z Katey by nie myślał, 
że ona też nie ma czasem ochoty się rozerwać.
Jak widać Sebastian ją wyprzedził.

Wybrała numer do Katey.
- Halo? - usłyszała delikatny głos po drugiej stronie słuchawki.
- Oh Kitti nie wiedziałam, że pozwalasz Ianowi tak balować - mruknęła Nicole z uśmiechem.
- O czym Ty mówisz? 
- No jak to o czym o imprezie na którą poszedł z Sebastianem. Myślisz, że będą wyrywać jakieś małolaty? - dodała chcąc sprowokować blondynkę.
- Oh... Ian jest... w domu - dokończyła niepewnie kobieta.
Nicole uniosła do góry brwi ze zdziwieniem. 
Czuła jakby się ośmieszyła przed dziewczyną.
Rozłączyła się bez słowa rzucając telefon na tapczan.
Sebastian ją okłamał. I to nie po raz pierwszy.


* * * * * * * * * * * * * 

Nela spojrzała na zegarek.
Dopiero dochodziła 22.
Nie wiedziała ile jeszcze czasu może wysiedzieć i czekać aż mężczyzna skończy pracę.
Nie znała go, nie wiedziała kim tak właściwie jest i czy może ją skrzywdzić.
Ale wiedziała jedno. Zrobi wszystko by dowiedzieć się prawdy o swoim ojcu.

- Mówiłam, żebyś sobie odpuściła - z rozmyślań wyrwał ją głos Annabel.
Nastolatka spojrzała na nią szybko. - To interes.
- Kij ma dwa końce. Pamiętaj.
- Skąd właściwie go znasz? - widać to pytanie nie spodobało się blondynce,
bo zdało się, że nagle pobladła. 
- Długo już tu bywam. Widziałam do czego jest zdolny i co może zrobić, by otrzymać to czego chcę. 
- Wygląda na miłego. Zgodził się mi pomóc - mruknęła Nela.
Anna wybuchła śmiechem przekręcając teatralnie oczami.
- Nie myśl, że jesteś jakaś wyjątkowa. Setki było takich dziewczyn. On nie ma dobrych zamiarów Cornelia... 
- Masz wysnutą jakąś teorię o nim, ale żadnych konkretnych argumentów.
- Jakbym chciała byś miała kłopoty sama bym Cię z nim poznała. 
- Oh, a więc próbujesz mnie zniechęcić do niego z sympatii do mnie? - dziewczyna uniosła do góry kpiąco brew. 
Blondynka prychnęła cicho jakby z niedowierzaniem, że można być aż tak naiwnym.
 Przyłożyła różową słomkę do ust, po czym zrobiła dość mocnego łyka zielonego drinka.
- Mało wiesz o życiu... 
- a Ty ile wiesz? Ile wiesz o nim? 
- Wiem wystarczająco dużo, by stwierdzić, że jest niebezpieczny. 
Nela westchnęła ciężko.

Nagła chęć zniechęcenia jej przez Annabel zaczynała powodować, że na prawdę chciała się do niego zbliżyć. Wierzyła, że może jemu uda się dowiedzieć czegokolwiek o jej ojcu.
Skoro Nicole i Sebastian unikali tego tematu jak ognia. 
Ten mężczyzna był jej jedyną nadzieją.

Zerknęła na wejście do klubu.
Stał tam oparty o murek i rozmawiał z jakąś kobietą.
Nela miała nadzieję, że potraktuje ją poważnie.



* * * * * * * * * * * * * *


Jak mam wierzyć w miłość skoro dajesz mi powód do smutku? 
Jak mam wierzyć w nas skoro nie ma Cię przy mnie? 
Czy przeżyjemy raz jeszcze coś co pozwoliło nam się wtedy spotkać?
Czy los znów będzie dla nas łaskawy? 



Nicole przeglądała swoje ciuchy co jakiś czas wrzucając coś do walizki,
a resztę odkładając niedbale do szafy. Robiła to popijając whisky.
Była tak zajęta pakowaniem się, że nawet nie zauważyła, gdy do domu weszła Katey.
Spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Co Ty wyprawiasz?!
Nicole podskoczyła lekko łapiąc się za serce.
- Rany.. ale mnie przestraszyłaś! - warknęła z lekką irytacją mierząc blondynkę wzrokiem.
- Pakujesz się? Ale dlaczego? Nicole...chodzi o Sebastiana? Nakryłaś go? - głos Katey był niepewny jakby obawiała się, że każde jej pytanie może być źle odebrane przez Nicole.
- Nakryłam na czym? - kobieta uniosła do góry jedną brew nie przestając się pakować.
- Na zdradzie.
Brunetka wyprostowała się odkładając ostatnią bluzkę do walizki.
Spojrzała na blondynkę krzyżując ręce na piersi.
- Po pierwsze co tu robisz? Chyba mówiłam Ci już, że nie jesteśmy kumpelami. Znajdź sobie innych przyjaciół. Mała podpowiedź: łatwiej Ci będzie szukać tego samego koloru włosów. No wiesz... łatwiej się porozumiesz czy coś..
- Oh ironiczna Nicole, a to nowość! Więc to prawda. Zdradza Cię.




- To nie Twój problem. Daj mi spokój.
- Nicole.. przepraszam, nie chciałam Ci dopiec. O co chodzi? Zostawiasz go? - jej wzrok padł
na małą walizkę.
- To wyjazd służbowy. Muszę coś załatwić. Kilka spraw...
- Okej, więc jadę z Tobą - Nicole spojrzała z niedowierzaniem na blondynkę
po czym wybuchła śmiechem.
- Czego nie skumałaś w "służbowym wyjeździe"? Jadę tam w interesach, a nie na wakacje. Nie potrzebuję przyzwoitki, ani zbędnego balastu.
- Albo jadę z Tobą, albo w tej chwili dzwonię do Sebastiana. Na pewno zainteresuje się tymi "służbowymi sprawami".
- Kitti moja słodka blondyneczko - mruknęła promiennie Nicole kładąc rękę na ramieniu blondynki.
- Jak już mówiłam nie jadę tam na wakacje. Nawet nie wiem czy tu wrócę - szepnęła kobieta, a jej twarz wykrzywiła się w ironicznym uśmiechu.
 Blondynka spojrzała na nią niepewnie.
- Gdzie jedziesz?
- Do Paryża.
- Dlaczego tam? Nicole... czy tu chodzi o..
- O Davida. Tak o niego, a o kogo innego, hmm?
- Rozmawiałaś z nim? Czego on chcę?
Nicole zaśmiała się.
- Ale Ty jesteś naiwna! Nie rozmawiałam z nim.
- To po co tam jedziesz? - blondynka spojrzała na nią ze zdziwieniem.
Nicole uniosła do góry jedną brew jakby dając Katey możliwość samej odpowiedzenia sobie
 na to pytanie.
- Chcesz z nim pogadać...
- Albo zabić. Jeszcze nie zdecydowałam.
- Czemu nie powiesz o tym Sebastianowi? Przecież wiemy jak David potrafi być niebezpieczny.
- Czy to przesłuchanie? Bo jeśli tak to właśnie go skończyłyśmy.
- Nie.. nie. O której wyjeżdżasz?
- Zaraz, ale Ty nie jesteś spakowana, więc poradzę sobie sama.
- Nie ma mowy. Jadę z Tobą. - Nicole przekręciła teatralnie oczami domyślając się,
że blondynka tak łatwo sobie nie odpuści.
- Masz godzinę. Jak się nie zjawisz jadę bez Ciebie.
- Super! Będę za godzinę! Do zobaczenia.
- Oby nie.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Nela odetchnęła z ulgą, gdy ludzie w klubie zaczęli się zbierać do wyjścia.
Po tak długim czekaniu w końcu dowie się prawdy.
Annabel spojrzała na nią.
- Potem się zdzwonimy - mruknęła do niej puszczając jej oczko.
Nel pokiwała na zgodę głową udając się w stronę mężczyzny.
Na jej widok uniósł do góry brew.
- Czekałaś tyle czasu? Na prawdę musi Ci zależeć.
- Powiedziałam, że będę to jestem.
- Chodźmy do auta. Nie będziemy tutaj rozmawiać - Nel spojrzała na niego niepewnie.
Nie tak się umawiali. Nie sądziła by cokolwiek jej zrobił, ale Anna ostrzegała ją kilkakrotnie.
- Chyba się mnie nie boisz?
- Ludzie źle o Tobie mówią.
- A mówią cokolwiek? - przez moment wydawało jej się, że robi z niej idiotkę.
Nie odpowiedziała co odebrał jako zgodę.
Udał się do swojego auta, a Cornelia za nim mając nadzieje, że jej pomoże.

___________________________________

Notka już jest!!
 Zajrzyjcie do poprzedniego postu, tam jest małe wyjaśnienie.
Następna za dwa tygodnie, będzie dłuuuższa obiecuje!
 Mam nadzieje, że uda mi się pisać jak dawniej!
Pozdrawiam!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz