poniedziałek, 29 października 2018

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI VI


Dziś uwierzę w to, że mi się uda.
Że zacznę budować swój świat na nowo.
Mam nadzieje, że los się do mnie uśmiechnie
Choć jestem niepewna i bardzo się boję
wiem, że poprowadzisz mnie za rękę

Bo nie mam już nic do stracenia...


Katey spojrzała na niewielki, drewniany domek przed sobą.
Wokół niego rosła dość sporych rozmiarów trawa,
 co mogło sugerować, że od lat nikt jej nie kosił.
Nie było tu za wiele domów, właściwie ten, przy którym stały i jeszcze kilka dalej. 
Okolica wydawała się cicha i spokojna, rzadko kiedy przejeżdżało tędy auto.
Spojrzała na Nicole, która szarpnęła mocno za furtkę.
 Dopiero po drugim mocnym pchnięciu udało jej się wejść. 
Blondynka ruszyła za nią przymykając zardzewiałą bramę. 
Nie wiedziała co to za miejsce, ale była pewna - Nicole świetnie je zna.
Schody prowadzące na werandę były już mocno zniszczone, 
w niektórych miejscach było widać zbrojenia. 
Katey ostrożnie stawiała kroki bojąc się, że zaraz grunt pod jej nogami niespodziewanie zniknie.
Nicole wyjęła ze swojej torebki klucze, po czym wsadziła jeden do zamka. 
Otworzyła drzwi, które dość głośno skrzypnęły.
- Co to za dom? - zapytała w końcu blondynka stawiając czarne trampki na drewniane panele. 
Nicole zaprosiła ją gestem ręki wgłąb domu zamykając za nimi drzwi.
- Dom mojej starej przyjaciółki - mruknęła przymykając na chwilę oczy.
Na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech, który nie uciekł uwadze Katey.
- Lata tu nie byłam. - dodała wchodząc do salonu i rzucając małą walizkę na wersalkę. 
Katey ruszyła za nią, a swój bagaż ostrożnie położyła na ciemny dywan, który był w salonie.
Na meblach osiadł się już kurz, ale wszystko wyglądało bardzo schludnie.
Salon łączył się z małą, przestrzenną kuchnią.
Nicole podeszła do niewielkiego barku z którego wyciągnęła butelkę wina.
Sięgnęła do górnej półki w kuchni i chwyciła dwa kieliszki do ręki.
Postawiła je na drewnianym stole na środku pokoju.
Odkręciła butelkę wina, po czym wypełniła czerwonym płynem oba kieliszki do połowy.




Jeden podała Katey.
Kobieta wzięła go niepewnie.
- To nie trucizna - mruknęła Nicole z uśmiechem biorąc łyka słodkiego trunku.
- Oh - tylko tyle zdołała wydusić z siebie blondynka.
Nie była nigdy blisko z brunetką, ale po śmierci Lidii wszystko się zmieniło.
Zaczynała lubić Nicole nawet jeśli ta bywała czasem nieznośna.

Po salonie rozległ się dźwięk telefonu.
Nicole odłożyła kieliszek i wyciągnęła z kurtki komórkę.
Spojrzała na wyświetlacz.
- Sebastian.
- Nic dziwnego... 
- Halo? 
- Nicole do cholery gdzie Ty jesteś?! - kobieta słysząc zirytowany głos blondyna uśmiechnęła się
pod nosem. Wyprowadzenie go z równowagi dało jej nie małą satysfakcję.
- Pojechałam z Kitti się trochę zrelaksować. 
- Dlaczego nic mi wcześniej nie wspomniałaś? Martwiłem się o Ciebie! Przepadłaś bez wieści!
- Oh, wybacz skarbie. To był spontaniczny wypad. Stwierdziłyśmy, że pojedziemy troszkę odpocząć. W końcu są wakacje....
- Gdzie pojechałyście?
- Nad jezioro do znajomej Katey - słysząc to blondynka spojrzała na nią ze zdziwieniem. 
- Kończę już. Właśnie idziemy popływać - dodała z uśmiechem i nie czekając dłużej rozłączyła się.
- Zwariowałaś?! Czemu powiedziałaś, że do mojej znajomej? A jeśli Sebastian zapyta Iana? Wyjdzie, że kłamałaś! - zawołała z irytacją blondynka.
- Chciałaś mi pomóc? To pomagaj - mruknęła Nicole wstając z kanapy.
- Na prawo jest łazienka a u góry dwa pokoje. Zajmij jeden. Masz szczęście dziś mam dobry dzień i możesz sobie wybrać pokój. - dodała
- Dzięki łaskawco - zironizowała blondynka.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Jechali w milczeniu.
Nela w ogóle nie pytała dokąd jadą, choć powinna, bo okolica, którą przejeżdżali
w ogóle nie wydawała się znajoma.
Nie znała tutaj niczego, tym bardziej nikogo prócz Annabel.
Nie brała pod uwagę tego, że mężczyzna może ją zabić, albo zrobić cokolwiek innego.
W jakiś sposób czuła się przy nim bezpiecznie, wbrew wszystkiemu co powiedziała jej Anna.

 Przez uchylone okno promienie słońca padały na jej twarz i  przyjemnie zaczynały ją ogrzewać.
Uwielbiała lato. Uwielbiała czuć przyjemny wiatr we włosach i ćwierk ptaków,
 które zaczynały budzić się do życia.
 Uwielbiała siedzieć do późna na dworze i pić piwo rozmyślając o życiu.
Patrzyła wtedy w niebo przepełnione gwiazdami i zaciągała się papierosowym dymem.
Zawsze przy tym myślała o swoim ojcu.
Zastanawiała się czy on też patrzy w tym momencie w gwiazdy i myśli o niej.
Miała nadzieje, że go znajdzie choć do końca sama nie wiedziała co by mu mogła powiedzieć.
Zawsze była odważna, ale była pewna, że jeśli by go spotkała najprawdopodobniej
nie wiedziałaby co powiedzieć.
Żadne słowa nie byłyby zbyt idealne by opisać jak bardzo jej go brakuje.
Kochała Sebastiana w końcu w pewien sposób wcielił się w role jej ojca i była mu za to
cholernie wdzięczna, ale im bardziej dorastała to zaczynało jej nie wystarczać.
Miała prawo wiedzieć, co się stało z jej ojcem i z matką,
dlaczego Nicole i Sebastian tak bardzo unikali tematu jej rodziców.
Im dłużej to robili i brnęli w wir kłamstw tym bardziej Nela czuła
silną potrzebę poznania prawdy.

- Długo jeszcze? - zapytała w końcu przerywając ciszę między nimi.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko skręcając w prawo.
- Boisz się? - Nela prychnęła na to pytanie.
- Niczego się boje. - Mężczyzna uniósł do góry brew po czym zatrzymał pojazd.
Dziewczyna spojrzała przed siebie.
Wszędzie było zielono.
A przed nimi niewielkie jeziorko. Okolica była pusta i spokojna.
Nie była przekonana czy to dobre miejsce by zakopać tu jej zwłoki.
Nie czekając na ochroniarza wyszła z auta trzaskając lekko drzwiami.
- Po co mnie tu zabrałeś? - zapytała wyciągając z torebki papierosa i odpaliła go
 wypuszczając wolno szary dym z ust.
- Żeby porozmawiać - odparł spokojnie i skinął ręką prosząc tym samym,
by dziewczyna poczęstowała go papierosem.
Nela zrobiła to odruchowo podając mu też czarną zapalniczkę.
Musiała przyznać wyglądał seksownie z fajką w ręku.
- Słabe miejsce do rozmowy - mruknęła cicho patrząc przed siebie.
- A to dlaczego?
- Mógłbyś tu przyprowadzić swoją laskę, a nie mnie.
- Jakbym miał dziewczynę to zapewne bym ją tu też przywiózł - na jego twarzy pojawił się
arogancki uśmiech.
- No tak.. nic dziwnego, że nie masz. Ludzie źle o Tobie mówią.
Mężczyzna prychnął na te słowa.
- Ludzie? Masz na myśli tą ćpunkę Annabel? Widziałem Cię z nią parę razy.
- Ćpunkę? Chyba przesadzasz. Wydaję się być w porządku.
- A ja? Jaki Ci się wydaje? - zapytał i nim Nela zdążyła odpowiedzieć podszedł do niej,
 że niemal czuła jego ciepły oddech na włosach.
Podniosła głowę do góry patrząc twardo w jego niebieskie tęczówki.
Był przystojny. Mógł mieć trzydzieści parę lat, ale to nie przeszkadzało w niczym.
Miał ciemne, gęste włosy w artystycznym nieładzie, lekki zarost.
- Nijaki - odparła krótko zaciągając się papierosem.
Mężczyzna zaśmiał się.
- Chcę żebyś znalazł mi ojca. - dodała.
- Musisz wiedzieć kotku, że ja nie robię niczego za darmo. Co z tego będę miał?
- Jak przypuszczam pieniędzy nie chcesz, bo na biedaka nie wyglądasz... Jestem w stanie poświęcić wszystko, nawet choćbym miała sprzedać swoją duszę.
- Twojej duszy nie chcę, ale ciałem chętnie bym się zajął - dodał oblizując wolno usta.
Cornelia przekręciła teatralnie oczami, ale poczuła jak jej twarz oblewa się rumieńcem.
- Nie jestem pewna, czy mój ojciec jest tego wart.
- Twój wybór. Nie zmuszam Cię do niczego.
Nastolatka zagryzła nerwowo wargę.
 Pragnęła znaleźć ojca, ale nie przez wskakiwanie obcemu facetowi do łóżka!
 Czy ta gra była warta świeczki?!
Nigdy jeszcze nie uprawiała seksu nawet nie miała tego w planach w te wakacje.
Zawsze chciała to zrobić z kimś kogo będzie kochać i kto ją będzie kochał.
- Muszę to przemyśleć.
- Nie rzucam słów na wiatr Cornelio. Jeśli mówię Ci, że go znajdę to to zrobię. - Nela spojrzała na niego. W jego głosie wyczuła pewność siebie.
- Nawet nie wiem jak masz na imię.
- Sean. Czy teraz będzie Ci łatwiej pójść ze mną do łóżka?
- Właściwie to... nie. Nie pójdę z Tobą do łóżka, ani nawet na kawę! Szukam go mały okres czasu zważywszy, że mam dopiero siedemnaście lat. Jeszcze więcej lat przede mną. Nie znajdę go w tym roku to poczekam do następnego i kolejnego. Będę go szukać do swojej śmierci kiedykolwiek nastąpi. I znajdę go z Twoją pomocą lub bez. Nawet Cię nie znam i nie ufam Ci. Nie mam żadnej pewności, że go znajdziesz podasz mi jego adres, albo przyprowadzisz go tutaj. Niczego nie możesz mi dać, Sean.
- To prawda - mruknął brunet przyglądając się Neli.
Dziewczyna prychnęła pod nosem.
- Odwieź mnie pod klub.
Sean przyglądał się jak wsiada do auta i czeka na niego.
Zlustrował ją całą wzrokiem. Była piękna.
I miała w sobie coś co nie pozwoli mu na pewno tak szybko o niej zapomnieć.
Wiedział jedno.
 Cornelia musiała być jego za wszelką cenę.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *



Ona sprawi, że zdejmiesz ubranie
I pójdziesz tańczyć w deszczu
Sprawi, że będziesz żył jej szalonym życiem

Zabierze Twój ból
Jeśli choć raz poczujesz jej smak
Nigdy nie będziesz taki sam




8 komentarzy: