sobota, 1 grudnia 2018

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI VII


Wpadam na Ciebie,
bo wiem, że masz złą reputację
Bez znaczenia, bo mnie kusisz
Nie musimy myśleć o niczym, ale
Bądźmy ostrożni
Nie chcę by oni widzieli nas razem
Usiądź obok mnie wygodnie przy barze
Powiedz, jak długo wiesz, że masz mnie
Chcę tylko Ciebie
Bo tej nocy robię układ z diabłem
Wiem, że dzisiaj wpadnę w kłopoty


Nicole spojrzała na siebie w lustrze.
Obcisła, czarna bluzka na ramiączkach odsłaniająca jej dekolt świetnie komponowała się
z lateksowymi dopasowanymi spodniami w tym samym kolorze.
Jej ciemne, długie włosy ułożyły się w fale, a czerwona szminka,
którą miała na ustach zdała się wydawać nienaturalnie z jej bladą twarzą.



Znała swoją wartość.
Wiedziała jak działa na facetów.
Ktoś mógłby zarzucić jej, że jest próżna, ale nie mógł zaprzeczyć, że nie była piękna.
Miała ciało, które tak kochała i życie, którego tak nienawidziła.
To wszystko przez co przeszła... co uczyniło ją tym, kim jest teraz.
Nigdy nie miała łatwo. Jak w życiu tak i w miłości.
Nienawidziła choć chciała kochać, raniła choć chciała być szczęśliwa.
Niosła za sobą wszystko to, co powodowało smutek, cierpienie i śmierć.


Usłyszała ciche pukanie.
Spojrzała w lustrze na blondynkę, która stała oparta o framugę drzwi z łazienki.
Jej ręce były skrzyżowane na piersi, a twarz wyrażała niezadowolenie.
- Co Ty robisz?
Nicole przekręciła teatralnie oczami.
- Nie widać? Szykuje się.
- Idziemy gdzieś?
Kobieta prychnęła na te słowa odwracając się do Katey.
- Ja idę na imprezę, a Ty rób co chcesz.
- Imprezę?
- Z choinki się urwałaś? Impreza, halo. Ludzie, parkiet, drinki....
- Wiem co to "impreza", ale nie rozumiem po co na nią idziesz.
- A co mam robić teraz? Chcę się rozerwać...
- Nie przyjechałaś tu na wakacje.
Nicole spojrzała na nią unosząc do góry jedną brew.
Jej usta zacisnęły się w cienką linię.
- Wiem dobrze po co tu przyjechałam. Możesz zostać w domu.
- Nie ma mowy. Idę z Tobą.
Nicole przekręciła teatralnie oczami wiedząc,
że nie będzie wcale łatwo z blondynką.


Weszły do klubu.
W powietrzu unosił się zapach fajek i potu tańczących ludzi.
Światła migały i rozpraszały się po wielkim pomieszczeniu zatrzymując się na parkiecie.
Przyozdabiały go kolorowymi kółeczkami, które na przemian zwiększały się
i zmniejszały w rytm lecącej muzyki.
Było dość sporo ludzi.
Jedni już zajmowali wielki parkiet inni siedzieli w lożach obok popijając alkohol.
Katey mijała ludzi od czasu do czasu mówiąc ciche "przepraszam" gdy ktoś nie chciał się odsunąć.
W końcu brunetka zatrzymała się w ustronnym, wolnym boksie i usiadła na skórzanej, białej kanapie.
- Czekamy tutaj na coś? - zapytała Katey spoglądając z zaciekawieniem na kobietę obok.
- Tak. Na alkohol - mruknęła Nicole, a jej twarz przyozdobił ironiczny uśmiech.
- A tak poważnie?
- Czego się spodziewałaś? Przyszłam się tu rozerwać. Mówiłam Ci.
- Myślałam, że za tym kryje się jakieś drugie dno.
- No błagam... - Nicole spojrzała na nią z politowaniem. - Czego się napijesz? - dodała unosząc do góry jedną brew.
- Wódki.
Kobieta nic nie odpowiedziała.
Wstała z kanapy i ruszyła do baru.
Katey nie czuła się tutaj pewnie.
Właściwie nigdy nie kręciły ją za bardzo imprezy, może dlatego, że pracowała kiedyś
 jako barmanka i dużo już widziała w życiu.
A może dlatego, że czuła się tutaj po prostu...staro.
Poczuła słodkie perfumy i spojrzała w górę.
Nicole trzymała w ręku truskawkową wódkę i dwa kieliszki.
Przysunęła jeden Katey drugi zatrzymała dla siebie.
 Nalała im obu  i spojrzała na blondynkę.
- Nigdy nie przypuszczałabym, że będziemy razem imprezować.
- Szczerze powiedziawszy to ja też... nie.
Nicole prychnęła.
- Powiedz mi po co tu przyjechałyśmy..
- Chciałam po prostu przypomnieć sobie stare czasy.
- I to wszystko?
- Kitty jesteś taka urocza, ale za to strasznie głupia. Główny powód to oczywiście David.
- Cornelia o niego pytała, prawda?
- A kiedy nie pytała? Odkąd skończyła trzynaście lat dzień w dzień zadawała mi pytanie, gdzie jest jej tata. Tylko dzięki Sebastianowi nie powiedziałam jej prawdy.
- To chyba dobrze... nie może się dowiedzieć kim był jej ojciec.
- A dlaczego nie? Co to zmieni w naszym życiu, że się dowie prawdy?
- W naszym nic, ale w jej na pewno się zmieni.
- Powinna wiedzieć, że życie nie jest kolorowe. A kim ja jestem by decydować za nią co jest dla niej dobre? Uważam, że powinna wiedzieć wszystko.
- To ją złamie.
- Jeśli ma empatię po Lidii to na pewno.
- Charakter to raczej ma po Tobie - mruknęła Katey na co obie się zaśmiały.
- Dobrze, że mogę odpocząć od niej.


* * * * * * * * *

- Mówiłam, że to nie bezinteresowne! - mruknęła blondynka wypuszczając szary dym z ust.
Nela spojrzała na nią.
- No to wiedziałam, ale nie sądziłam, że będzie chciał iść ze mną do łóżka - odpowiedziała spoglądając na koleżankę.
Blondynka zgasiła resztki peta na ziemię zamyślając się na chwilę.
Podrapała się po głowie mrużąc zabawnie oczy.
- Właściwie to skoro tak Ci zależy dlaczego się nie zgodziłaś? Przecież to tylko seks - Nela spojrzała na nią z niedowierzaniem. TYLKO SEKS?!?
- Żartujesz chyba! - zawołała nie ukrywając szoku.
Annabel spojrzała na nią uważnie unosząc do góry brew.
- O matko! Jesteś dziewicą! To dlatego się nie zgodziłaś prawda?
Cornelia przekręciła teatralnie oczami, ale czuła jak jej twarz oblewa się lekkim rumieńcem.
Anna zdecydowanie była zbyt bezpośrednia!
- Czy to coś strasznego?
- No... w Twoim przypadku tak, bo to blokuje Cię przed poznaniem prawdy o Twoim ojcu.
Brunetka westchnęła głośno zaciągając się mocno papierosem.
- A jeśli on kłamie? Jeśli nic nie jest w stanie zrobić dla mnie?
- Mogę wiele złego powiedzieć o nim, ale nie to, że nie dotrzymuje słowa. Skoro zaproponował Ci seks, a ma go na pewno wiele w życiu coś musi być na rzeczy. Chyba wpadłaś mu w oko. - dodała, a jej twarz wykrzywiła się w uśmiechu.
- To i tak teraz nie ma znaczenia, bo na pewno nie pójdę z nim do łóżka...
- Spróbuj się zbliżyć do niego..
- Co masz na myśli? - Cornelia nie ukrywała wyraźnego zaciekawienia pomysłem blondynki.
- Nie musisz grać fair. I tak tu nie mieszkasz. Zakręć się wokół niego, obiecaj, że to zrobisz, ale najpierw chcesz mieć adres, a gdy Ci go poda po prostu stąd wyjedziesz.
- Nawet jeśli by na to przystał, ten pomysł wydaje się zbyt prosty. Musi być jakiś haczyk.
- To Sean. Jeśli się dowie co knujesz możesz tego nieźle pożałować, ale jeśli wszystko się uda będziesz mogła znaleźć ojca.
Cornelia uśmiechnęła się lekko.
O niczym innym nie marzyła niż poznać swojego ojca.
- Dzięki, że mi pomogłaś... Na prawdę jesteś super!
- Wiem, ale jeśli się nasza intryga wyda Sean nie może wiedzieć, że maczałam w tym palce, zgoda? - głos blondynki zadrżał lekko, gdy mówiła. Nela zmarszczyła brwi.
Dla niej Sean wcale nie wyglądał na groźnego.
- Zgoda - odparła kiwając głową by dodać wiarygodności.
- Więc chodźmy do klubu.


 * * * * * *
Katey z Nicole wypiły już kilka kieliszków.
Śmiały się i rozmawiały jakby były przyjaciółkami od lat.
Głośna muzyka nie przeszkadzała im wcale w plotkowaniu,
a alkohol po który sięgały cudownie rozplątywał im języki i dawał powód
do kolejnych tematów. Katey nigdy tak dobrze nie czuła się przy Nicole.
Zawsze miała do niej dystans, ale tym razem było inaczej.
Czuła się przy niej tak samo jak kiedyś przy Lidii.
Czuła, że teraz Nicole jest jej przyjaciółką, której może powierzyć najbardziej intymny sekret
i nie obawiać się, że zostanie wyśmiana, albo co gorsze jej sekret się wyda.

Blondynka już podnosiła szklany kieliszek, gdy parkiet przykuł jej wzrok.
Jej twarz momentalnie spoważniała.
Odłożyła z powrotem kieliszek na stół.
Nicole spojrzała na nią ze zdziwieniem. - Co?
- Chyba jest jakaś awantura - mruknęła do Nicole z niepokojem.
Brunetka podążyła wzrokiem na parkiet.
Zrobiło się zamieszanie, jakieś krzyki, trzaskanie szkła.
- Może powinnyśmy stąd iść - dodała niepewnie Katey.
- Może i masz rację - odparła Nicole sięgając po swoją torebkę.
Nigdy nie była tchórzem, ale jeśli Katey nie czuła się teraz dobrze musiała z nią iść.
W końcu Katey była w zupełnie obcym mieście i w klubie i nikogo tutaj nie znała.
Ruszyły w stronę wyjścia.
- To mój klub więc wypierdalaj! - brunetka zatrzymała się na środku parkietu widząc trzech mężczyzn, którzy zaczęli awanturę.
Była tak blisko nich a ten głos spowodował, że nie mogła zrobić kroku.
- Nicole... co jest? Chodźmy do domu - szepnęła Katey popychając ją lekko.



Kobieta nie zareagowała. Wciąż patrzyła na trójkę mężczyzn.
- Nicole do cholery!
- Niemożliwe... - szepnęła ciężko brunetka.
Blondynka próbowała rozpoznać mężczyzn, ale żadnego nie znała.
Nie wiedziała skąd taka reakcja u Nicole.
Czyżby ich znała?
Dwóch mężczyzn w końcu sobie odpuściło kłótnię i poszło w stronę wyjścia.
Ale Nicole wciąż stała i patrzyła na mężczyznę, który stał do niej bokiem.
Jego włosy były czarne, miał zarost i był wysoki.
Po chwili odwrócił się w stronę dziewczyn i również im się przyglądał.



Katey odsunęła się z niepokojem, gdy mężczyzna podszedł do nich.
- Nicole... - mruknął, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Jonathan... - głos kobiety był cichy i niepewny.
Nie sądziła, że spotka go akurat tutaj i teraz.
Gdy nie widziała go już dobre kilkanaście lat.
Gdy praktycznie o nim zapomniała...
- Nie przedstawisz mnie swojej koleżance? - dodał spoglądając na blondynkę.
Nicole odchrząknęła. - Kitty to mój... - kobieta zawahała się.
- Byłem jej największą miłością, prawda kotku?

Katey nie mogła w to uwierzyć.
 Myślała, że Sebastian był jej największą miłością, albo David ale on?
Nie sądziła, że mężczyzna kłamie, bo widziała jak Nicole na niego reagowała.
Miała nadzieje, że to nie przyniesie kłopotów.
Ale myliła się i to bardzo...

_____________________________


Notka skończona. Miała być dłuższa, ale mi się usuneła i musiałam pisać na nowo :(
Mam nadzieje, że się podoba następna będzie nieco dłuższa i wiecej się bedzie działo.
Mam nadzieje, że polubiliście Seana i Jonathana :D

Pozdrawiam <3



3 komentarze: