sobota, 8 grudnia 2018

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI VIII


To strach paraliżuje mnie
Przed tym co chciałabym zrobić
Próbuje się poruszyć, ale stoję tutaj sama
Nie mogę podejść do Ciebie
Chociaż pragnę tego jak niczego nigdy w życiu
Czuję się zagubiona i sama pośród tylu ludzi
Nie wiem jak długo wytrzymam
Ale chciałabym Ci powiedzieć,
że może byłbyś idealnym facetem
Idealnym dla mnie.


Katey wciąż nie mogła w to wszytko uwierzyć.
Wyczuła, że Nicole - ta, która zawsze ma coś do powiedzenia, teraz kompletnie siedzi cicho.
Blondynka spojrzała na mężczyznę, który siedział obok nich.
Przez moment wahała się czy przyjęcie zaproszenia przez niego do jego loży było dobrym pomysłem.
Nie znała go, a po Nicole nie mogła wyczytać z twarzy czy mężczyzna jest niebezpieczny.
- Więc, jak się poznaliście? - zapytała w końcu przerywając ciszę, która zdawała jej się trwać wieki.
- Stare dzieje - odparła sucho Nicole, a jej wzrok stał się nagle obojętny.
Mężczyzna zaśmiał się na tą odpowiedź.
- Tutaj. W Paryżu. W mieście miłości, prawda Nicole?
- Whatever.
- Nie wyglądasz na zadowoloną z naszego spotkania. - mężczyzna uśmiechnął się lekko.
- Spotkanie to za duże słowo, mogłabym śmiało powiedzieć, że "niefart" - syknęła cicho krzyżując ręce na piersi.
Katey prychnęła na to.
 Teraz to Nicole zachowywała się jak urażona księżniczka, ale znała ją już na tyle dobrze,
 by stwierdzić, że próbuje za wszelką cenę pokazać mu, że ma go gdzieś.
- Wciąż jesteś piękna - mruknął mężczyzna uważnie przyglądając się kobiecie.
Nicole nie odpowiedziała.
Próbowała wciąż ukryć swoje niedowierzanie, że właśnie z nim rozmawia.
- Co Cię sprowadza do Paryża? Myślałem, że ułożyłaś sobie szczęśliwie życie z Sebastianem - dodał po chwili, a Katey uniosła do góry brew.
- Skąd to wiesz? - zapytała nie ukrywając zdziwienia.
- On wie wszystko - odpowiedziała Nicole.
- Wiem, że Sebastian nie przyjechał tu z Tobą, bo dawno bym go zaciekawił. Więc moja słodka Nicole, czego szukasz w moim mieście?
- Szukam kogoś - mruknęła odgarniając ręką kosmyki włosów, które opadły na jej twarz.
Słysząc tą odpowiedź twarz mężczyzny wykrzywiła się w uśmiechu.
- Morisa?
- A jeśli tak, to co?
- A jeśli powiem Ci, że on nie żyje?

Katey nic nie mówiła.
Za bardzo obawiała się, że wtrącanie się w nie swoje sprawy może ją srogo kosztować.
Próbowała coraz bardziej wyczytać coś z twarzy Nicole, ale ta albo faktycznie miała to gdzieś,
albo świetnie udawała.
Katey przypuszczała, że raczej wchodziła w to druga opcja,
 tym bardziej, że znała kobietę aż za dobrze.
Nicole świetnie udawała.
- Kiedy? - brunetka spojrzała na niego pewnym wzrokiem i skrzyżowała ręce na piersi.
- Jakieś dwa lata temu.
- I ominęło mnie takie przyjęcie pożegnalne? Jak smutno - mruknęła ironicznie, a jej twarz wykrzywiła się w sztucznym przygnębieniu.
- Idziemy Kitti - dodała wstając i spojrzała na blondynkę.
- Więc do zobaczenia Nicole - mruknął brunet, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Oby nie - szepnęła bardziej do siebie niż do mężczyzny.
Katey pośpiesznie wzięła swoją torebkę i udała się do wyjścia z Nicole.
Ledwo blondynce udało się dogonić kobietę.
Złapała ją za ramię zatrzymując stanowczo.
- Chyba musimy porozmawiać - słysząc to Nicole przekręciła teatralnie oczami.
- Zrobimy to w domu - Katey nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
Myślała raczej, że Nicole jej powie, że to nie jej sprawa i ma się odczepić.
Czyżby kobieta chciała się jej zwierzyć?

* * * * * * * * * * * * * *

Nela spojrzała na Anne, która piła niebieskiego drinka.
- Nie ma go - mruknęła nerwowo Cornelia zerkając na wejście do klubu.
- Przyjdzie - blondynka uśmiechnęła się lekko.
- A co jeśli nie?
- Chyba nie wyjeżdżasz jutro? Mamy czas. Z resztą nie spinaj się tak, bo wyczai naszą intrygę. Chodź lepiej na papierosa - Nela spojrzała na nią zagryzając dolną wargę.
Faktycznie czuła, że za bardzo wzięła do siebie ten plan.
Jeśli nie uspokoi swoich emocji Sean najprawdopodobniej wyczuje, że to jakiś podstęp.
Ledwo co dała mu do zrozumienia, że nie ma zamiaru z nim iść do łóżka,
a teraz ma go przekonać, że nagle dostała olśnienia i zmieniła zdanie.
Plan Annabel wydawał się genialny, ale Cornelia musiała uważać.
Jeden niepewny ruch i mężczyzna zorientuje się co uknuła.
Nie wyglądał na faceta, który lubił jak się z nim pogrywa.
Musiała to przemyśleć.
Nie miała czasu czekać aż los sam jakoś ją do niego zbliży.
Wiedziała, że powinna pomóc pokierować ich ku sobie,
że musiała wziąć to w swoje ręce.
Co wydawało się trudne, bo to ona musiała mieć wszystko pod kontrolą,
 ale na tyle bezpiecznie, by Sean nawet nie mógł domyślić się,
że to co się dzieje jest ingerencją nastolatki, a nie przypadku.
Musiała działać wolno, ale skutecznie.
Nie wiedziała czy da radę, czy ta intryga się nie wyda, tym bardziej,
że nie myśli o niczym innym niż znaleźć swojego ojca.
Będzie musiała zagrać słodką, naiwną nastolatkę, która zauroczyła się mężczyzną.
Cornelia nigdy nie udawała swoich uczuć, zawsze była prawdziwa,
jeśli kochała to szczerze i do końca nie była pewna czy uda jej się go przekonać do siebie.
Czy odnajdzie się w tej roli...

Wzięła swoją czarną torebkę, po czym wyszła na zewnątrz z Anną.
Blondynka poczęstowała ją papierosem.
Obie usiadły na ławce przed klubem.
Nela wyciągnęła z kieszeni spodenek czarną zapalniczkę po czym odpaliła papierosa.
- Musisz mi coś obiecać - mruknęła po chwili blondynka patrząc uważnie na Nele.
- Co?
- Że się w nim nie zakochasz. - słysząc to nastolatka wybuchła śmiechem.
- Ty tak serio? No raczej, że nie!
- Jeszcze mało o nim wiesz - odparła Annabel kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Chyba idzie - dodała blondynka gasząc peta na chodnik.
Nela spojrzała za siebie, a jej oczom ukazał się mężczyzna.
- Czas na fun.





* * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Więc kim jest ten Jonathan? - Nicole myślała, że gdy wrócą do domu chęć dowiedzenia się czegokolwiek o mężczyźnie zmaleje Katey, ale okazało się wręcz przeciwnie.
- Jonathan to.. moja pierwsza miłość - mruknęła powoli jakby upewniając się czy dobrała odpowiednie słowa.
- Pierwsza miłość? Jak to? Myślałam, że...
- Sebastian  myśli, że to on, a David, że on, ale był ktoś jeszcze przed nimi.
- Więc dlaczego Wam nie wyszło?
Nicole słysząc to pytanie prychnęła pod nosem.
- Byłam nastolatką, bawiłam się życiem. Nie chciałam się zakochać.
- Skoro tak, czemu on twierdzi, że był Twoją największą miłością?
- Bo to prawda Katey. - Nicole uśmiechnęła się lekko.
- Poznałam go rok wcześniej niż Davida i Sebastiana, ale przysięgam Kitti to był najlepszy rok jaki miałam w swoim życiu! - Nicole rozmarzyła się lekko jakby próbując sobie coś przypomnieć.
- Był dla mnie wszystkim. Przyjacielem, bratem, kochankiem... Chciał mi pomóc, ale go wtedy odrzuciłam. Nie chciałam niczyjej pomocy, bo wydawało mi się, że świetnie sobie radzę. Poza tym... jego hobby zaczęło mi przeszkadzać. Lubił szybką jazdę... lubił czuć adrenalinę i niebezpieczeństwo rozbicia się. Kochał motocykle. Jego pasja zabijała mnie od środka. Nie mogłam znieść myśli, że coś mogłoby mu się stać. Pewnej nocy po prostu ubrałam się i wyszłam.
- Nie wróciłaś już. - bardziej stwierdziła niż zapytała Katey.
- Nigdy.
- Czy Sebastian wie o nim?
- Nie. Nikt nie wie, prócz Ciebie. I chcę żeby tak pozostało.
- Nicole... boję się, że z tego będą jakieś kłopoty.
Kobieta spojrzała na nią z niezrozumieniem.



- Jakie znowu kłopoty?
- To przeszłość tak? Jonathan to rozdział zamknięty?
Nicole zaśmiała się z niedowierzaniem.
- A wyglądam Ci na nastolatkę?
- Widziałam jak na niego zareagowałaś. To nie była złość, ani nawet smutek..
- A niby co? Dramatyzujesz Kitti.
- Wiem co widziałam. I Ty też to wiesz - dodała Katey, a jej twarz przybrała poważnego wyrazu.
- Dopowiadasz sobie historię. Może powinnaś zostać pisarką?
- Będę Cię miała na oku.
- A to nowość - Nicole uśmiechnęła się ironicznie.
- Co z Davidem? - zapytała po chwili blondynka.
- Właśnie. Zapomniałam przez Ciebie. Daj mi chwilkę. - Nicole wyciągnęła z torebki telefon po czym wybrała numer.
- Hej, Zack tu Twoja Nicole.
- Oh, witaj. Co tam?
- Jestem w Paryżu.
- Więc już pewnie wiesz, że Moris nie żyje.
- No właśnie nie jestem do końca pewna. Wiesz gdzie go pochowano? - słysząc to pytanie Katey spojrzała na nią z niepokojem.
- Wiem.
- Spotkajmy się za 30 minut przed mostem. Będę z przyjaciółką.
- Okej do zobaczenia.

Katey spojrzała na nią z niedowierzaniem.
- Jedziemy na cmentarz?
- A gdzie niby? Przyjechałam tu znaleźć Morisa, a nie imprezować.
Blondynka nic nie odpowiedziała.
 Zabrała tylko kurtkę, zmieniła buty na addidasy i wsiadła z Nicole do auta.
Mężczyzna czekał już na nie, na głowie miał kaptur i palił papierosa opierając się o swoje auto.
- Wsiadajcie. - mruknął kończąc papierosa.
Nicole zajęła z przodu miejsce i spojrzała na Zacka.
- Na pewno wiesz?
- Nicole zawsze Ci pomogę.
Jechali około trzydzieści minut. Katey spojrzała przed siebie.
Wokół było już ciemno, a między nimi kilkanaście drzew.
Szli wgłąb nich i Katey była pewna, że gdyby nie latarki, które dał im Zack najprawdopodobniej dawno by już leżały na ziemi.

Nie czuła się pewnie.
Nigdy nie lubiła cmentarza, ale to miejsce nawet nie wyglądało na cmentarz.
Było tylko kilka grobów, na niektórych paliły się świeczki, a inne wyglądały na zaniedbane.
W końcu zatrzymali się.
Nicole poświeciła na kamienny posąg.
- David Moris - przeczytała głośno.
- Mówiłem, że Ci pokażę - mruknął Zack.
Nicole zastanawiała się przez moment.
- Nie mam żadnej pewności, że tu leży. W końcu ja też podobno nie żyłam.
Katey spojrzała na nią ze zdziwieniem. - Co proponujesz?
Zack zaśmiał się głośno.
- Nie znasz chyba Nicole. Dobrze, że mam w bagażniku dwie łopaty. Zaraz wracam - dodał, po czym odszedł.
Katey spojrzała z niedowierzaniem na kobietę.
- Powaliło Cię? Chcesz odkopywać grób?!? Przecież to szaleństwo!
- Cicho Kitti, bo obudzisz ludzi - Nicole zaśmiała się kpiąco.
- Nicole...
- Nie marudź. Nie chciałam Cię brać, a skoro tu już jesteś to chociaż nie przeszkadzaj.
- Odkopiesz i co dalej hm?
Brunetka przekręciła teatralnie oczami.
- Otworzymy trumnę.

* * * * * * * * * * * * * *  * * *

Cornelia paliła papierosa, gdy impreza wydawała się bardziej rozkręcać.
Było więcej ludzi niż poprzednio.
Anna znalazła sobie towarzystwo, więc nastolatka wyszła na fajkę by dać im chwilę spokoju.
- Masz ogień? - Nela odwróciła się, a widząc Seana uniosła do góry brew.
- Mam. - mruknęła nie przypuszczając, że sam się do niej odezwie.
-  I jak się bawisz? - zapytał, a jego twarz rozciągnęła się w leniwym uśmiechu.
- Prócz Annabel nie znam tu nikogo.
- Znasz jeszcze mnie.
- Słabo zaczęliśmy naszą znajomość.
- Zawsze możemy to zmienić - mruknął mężczyzna puszczając jej oczko.
- Jestem skłonna na to przystać. - Nela uśmiechnęła się delikatnie wypuszczając szary dym z płuc.

____________________________________________

Notka gotowa.
Mam nadzieje, ze Wam sie spodoba.
Akcja powoli się rozkręca.
Nie wiem w sumie czy nadal piszę tak jak wcześniej..
Miałam dużą przerwę i boję się, że Was zawiodę ://
No, ale nic ... zobaczymy jak bedzie ;)
Pozdrawiam kochani! <3










8 komentarzy:

  1. Łał... totalne łaaaał super notka, czekam na więcej! Pozdrawiam!��

    OdpowiedzUsuń
  2. Talentu się nie traci kochana, nie nie zawiodłaś nas, dalej mam ciary jak to czytam haha nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka bardzo wciągająca,jako jej czytelnik nie mogę się zawsze doczekać kolejnej soboty jak zawsze. Nadal pisanie ci idzie świetnie. Jedyna różnica w tym opowiadaniu jest taka że w "uprowadzona" akcja rozstrzygała się w bardzo szybkim tempie. Np. Pierwsze spotkanie Lidii i Davida. Pierwszy gwałt został opisany już w 2 notce. Tak samo ciąża, śmierci i pogrzeb Lidii. Natomiast Tutaj jest inaczej. Nadal wszystko jest jedną nie wiadomą. Z jednej części na drugą dowiadujemy się po trochu wszystkiego aż w końcu w jednej z notek zacznie się dziać :). Jak dla mnie bomba. Czekam na kolejną notke dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co z dzisiejszą notka? Będzie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Notka dopiero po swietach 29
      Pozdrawiam i Wesołych Swiat! ;)

      Usuń