sobota, 29 grudnia 2018

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI IX


Żegnaj muszę Cię zapomnieć
Autostradą wspomnień
Pędzę bezpowrotnie
Autostradą kłamstw
Już wiem, że nie kochałaś mnie
Przecinam wiatr i w deszczu śmieje się
Zmieniam bieg
Jeszcze przez chwilę Twoja twarz
W lusterku niewyraźna
Wciskam gaz i znikam za zakrętem






Katey wstrzymała ma moment oddech, gdy jej oczom ukazał się kawałek brązowej trumny.
Poczuła jak jej ciało przechodzą zimne dreszcze i przez moment miała wrażenie
jakby czas nagle stanął w miejscu.
Od samego początku wiedziała, że to kiepski pomysł,
ale skoro przyjechała tu z Nicole chciała jej towarzyszyć we wszystkim.
 Nawet w takim czynie.
Spojrzała na Nicole.
Jej twarz wyrażała skupienie.
Dopiero, gdy odłożyła na bok łopatę na jej bladej twarzy pojawił się nikły uśmiech.
Katey nie miała zamiaru kopać.
Mogła jedynie na to wszystko patrzeć, ale nie brać w tym fizycznego udziału.
Brunetka podwinęła rękawy nachylając się i przejechała dłonią po trumnie
odgarniając resztki ziemi.

- Uff, nawet nieźle poszło - mruknął Zack z uśmiechem.
- Jeszcze przed nami otwarcie - odparła Nicole unosząc do góry brew.
- Błagam! Skoro jest trumna to chyba i ciało... Nie musimy tego otwierać! - zawołała desperacko Katey mając nadzieje, że cokolwiek ich przekona do jej zdania.
- Otwieraj - Nicole spojrzała sugestywnie na Zacka.
Mężczyzna odkręcił wszystkie śruby i spojrzał na kobietę.
- Sama to zrobię.
Nicole chwyciła górę trumny, po czym wolno podniosła ją do góry.
Katey zacisnęła powieki.
Nie miała zamiaru oglądać żadnego trupa z tak bliska.





- No proszę - mruknęła Nicole uśmiechając się zadziornie.
- Miałaś racje. Moris żyje - dodał Zack.

Dopiero słysząc to Katey otworzyła oczy.
Sama nie wiedziała co wolała usłyszeć, że żyje, czy że jednak tam leży.
- Jest tu jakaś kartka - wszyscy spojrzeli na brunetkę, która nachyliła się do trumny
i wyciągnęła mały zżółknięty już kawałek papieru.
- Jakiś numer - odparła.
- Nie rozumiem... po co zostawił jakiś numer telefonu..
- Katey... nic się nie zmieniłaś. Dalej naiwna niczym dziecko... Wiedział, że tu przyjadę. Zostawił tą karteczkę, bym złapała trop.
- Trochę jak zabawa w kotka i myszkę. - odparł ze śmiechem Zack.
- Wilk poluje na owcę - mruknęła Nicole.
- Mam nadzieję, że w tym porównaniu my jesteśmy tym wilkiem.. - dodała Katey niepewnie.
- To już zależy jak to rozegramy. Zaprosił nas do zabawy. Więc przyjmujemy wyzwanie.
- Nie lepiej sobie odpuścić? Tak długo mieliśmy spokój od niego...
- Wiesz dlaczego mieliśmy spokój Katey? Bo on tak chciał. Pogrywał sobie z nami przez te lata, byśmy zapomnieli o nim, a teraz daje o sobie znać. Myślisz, że wpadnie do nas na kawę powspominać stare czasy? Zemści się. Za wszystko i za nic. Bo taki jest ten doskonały mężczyzna mojej młodszej siostrzyczki.
Katey nie odpowiedziała, bo Nicole miała racje.
Gdyby Lidia nie była tak bardzo za Davidem dzisiaj miałyby spokój.
Nie musiałaby się przejmować o nic.
Gdyby Lidia żyła może Cornelia miałaby oboje rodziców...
Może faktycznie zmieniłby się na lepsze.
Stałby się wzorowym ojcem.
A może nadal pozostałby taki sam...

* * * * * * * * * * * * * *

- Moja propozycja nadal jest aktualna - Nela spojrzała na mężczyznę przed sobą.
Na jej język cisnęły się wulgaryzmy, ale musiała je powstrzymać.
W końcu nie po to knuła cały dzień z Annabel, by teraz to wszystko zepsuć.
- Przemyśle to jeszcze - odparła z zalotnym uśmiechem.
- Choć muszę przyznać, że bardzo Cię podziwiam. Jesteś pierwszą osobą, którą znam i która tak bardzo chce znaleźć ojca. Czym sobie na to zasłużył skoro nie jest obecny w Twoim życiu?
- To chyba ciekawość... Nic nie wiem o jego życiu, gdy był z moją mamą.
- Jak mogę się domyśleć.. jej też nie ma?
- Zmarła, gdy byłam mała. Wychowuje mnie ciocia ze swoim facetem. Czasem jej nie znoszę. Mam wrażenie, że zajęła się mną tylko dlatego, że Sebastian jej kazał.
- Skąd byli?
- Z Paryża. Mój tata podobno był tam bardzo znany, ale nie chcą mi powiedzieć czym sobie zasłużył na ten rozgłos.
- Może był mordercą - Sean uśmiechnął się żartobliwie.
- Po ich sekretach mogę nawet uznać to za prawdę.
- Może on też Ciebie szuka.
Nela uśmiechnęła się z politowaniem.
 Tak bardzo by tego chciała... to by wiele jej ułatwiło.
- Nie zrobił tego przez siedemnaście lat, więc dlaczego miałby teraz?
- Ludzie się zmieniają.
Nela nie odpowiedziała.
Jeśli chce się czegokolwiek dowiedzieć musi zbliżyć się bardziej do mężczyzny.
Rozmowy o jej życiu nie wydawały się jej zbyt romantyczne.
- Może przejedziemy się gdzieś? - zapytała po chwili i spojrzała na mężczyznę.
- Wiem, że jesteś w pracy, ale...
- Z przyjemnością - odparł bez zawahania.
Przez moment zastanawiała się czy aby nie odebrał źle jej słów
i nie pomyślał, że proponuje mu jakiś seks.
- Tylko pożegnam się z Anną, żeby mnie nie szukała.
- W porządku.

Nela podeszła wolnym krokiem do stolika przy którym siedziała blondynka.
- I jak poszło? - zapytała od razu.
- Chyba nieźle.. właśnie zaproponowałam mu przejażdżkę.
- Oh, widzę, że nasz aniołek się rozkręca.
- Mam nadzieje, że nie uzna tego za seks - Nela zagryzła nerwowo wargę.
- Myślę, że Cię poznał na tyle, że na razie może o tym tylko pomarzyć.
- Na razie? W ogóle może o tym tylko pomarzyć.
Annabel prychnęła głośno.
- Bądź miła i kokieteryjna. Faceci to uwielbiają.
- Jak coś to w kontakcie.
- Powodzenia - blondynka uśmiechnęła się delikatnie i puściła jej oczko.


Wszyscy na nas patrzą, 
Więc kochanie zachowajmy to w sekrecie
Trochę skandalicznie, ale kochanie nie pozwól im tego zobaczyć



Jechali pustymi ulicami śmiejąc się co chwilę i opowiadając różne historie.
Zwiedzali miasto podziwiając widoki.
Nela spojrzała na Seana.
Jego śmiech był uroczy i bardzo zaraźliwy.
Przez moment jej przeszło przez myśl, że może mogłaby się w nim zakochać, gdyby nie był taki jak o nim mówiła Anna.

- O czym myślisz? - spojrzała na Seana, który zerkał na nią prowadząc samochód.
- O Tobie.. to znaczy.. o tym co ludzie mówią.
- To mówi Anna, więc jedna osoba, a nie ludzie. Nie wszystko co mówi ktoś jest prawdą. O twoim ojcu też źle mówią, ale nie wiesz jaki jest, prawda?
- Dlatego chce go poznać.
- Mnie też powinnaś poznać - mężczyzna zatrzymał samochód na jakimś parkingu.
Jedynie pobliska latarnia dawała im jakiekolwiek światło.
Nela spojrzała na niego.
- Boisz się teraz? - szepnął do niej uważnie przyglądając się jej twarzy.
- Nie - odparła bez mrugnięcia.
W tym świetle wyglądał na prawdę przystojnie.
- A teraz? - mężczyzna dotknął opuszkami palców jej ramienia i przesunął na brodę.
Nela poczuła przyjemne dreszcze rozchodzące się po całym ciele.
- Może jestem wariatką, ale nie odczuwam strachu przy Tobie - szepnęła cicho oczarowana tą bliskością.
Spojrzała na jego usta, które zaczęły się powoli do niej zbliżać.
Nie odsunęła się.
Pozwoliła by musnął delikatnie jej usta swoimi,
 by po chwili przerodziło się to w namiętny pocałunek.
Mężczyzna odsunął ją od siebie i spojrzał w jej oczy.
- Jesteś dziewczyną w której mógłbym się zakochać.
Nela spojrzała na mężczyznę.
Resztkami rozumu udało jej się ukryć zaskoczenie jego słowami.
Nie mogła wyczytać czy były to szczere słowa, czy mężczyzna
zaczął sobie z nią pogrywać.
Ale jedno musiała przyznać.
Sean całował wspaniale.
W jej planie miała być tylko jedna zasada.
Nie zakochać się.

___________________________________


Notka gotowa.
Niestety z powodu mojego starego laptopa muszę robić krótkie notki
inaczej bym robiła dłuższe, ale dłużej też by zajęło wrzucanie je tutaj :(
Co chwilę mi się wyłącza. Laptop chyba zdecydowanie chce, żebym przestała pisać tego bloga :D
Następna za tydzień, może uda mi się zrobić dłuższą.
Zobaczymy.

No i szczęśliwego Nowego Roku kochani! <3







sobota, 8 grudnia 2018

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI VIII


To strach paraliżuje mnie
Przed tym co chciałabym zrobić
Próbuje się poruszyć, ale stoję tutaj sama
Nie mogę podejść do Ciebie
Chociaż pragnę tego jak niczego nigdy w życiu
Czuję się zagubiona i sama pośród tylu ludzi
Nie wiem jak długo wytrzymam
Ale chciałabym Ci powiedzieć,
że może byłbyś idealnym facetem
Idealnym dla mnie.


Katey wciąż nie mogła w to wszytko uwierzyć.
Wyczuła, że Nicole - ta, która zawsze ma coś do powiedzenia, teraz kompletnie siedzi cicho.
Blondynka spojrzała na mężczyznę, który siedział obok nich.
Przez moment wahała się czy przyjęcie zaproszenia przez niego do jego loży było dobrym pomysłem.
Nie znała go, a po Nicole nie mogła wyczytać z twarzy czy mężczyzna jest niebezpieczny.
- Więc, jak się poznaliście? - zapytała w końcu przerywając ciszę, która zdawała jej się trwać wieki.
- Stare dzieje - odparła sucho Nicole, a jej wzrok stał się nagle obojętny.
Mężczyzna zaśmiał się na tą odpowiedź.
- Tutaj. W Paryżu. W mieście miłości, prawda Nicole?
- Whatever.
- Nie wyglądasz na zadowoloną z naszego spotkania. - mężczyzna uśmiechnął się lekko.
- Spotkanie to za duże słowo, mogłabym śmiało powiedzieć, że "niefart" - syknęła cicho krzyżując ręce na piersi.
Katey prychnęła na to.
 Teraz to Nicole zachowywała się jak urażona księżniczka, ale znała ją już na tyle dobrze,
 by stwierdzić, że próbuje za wszelką cenę pokazać mu, że ma go gdzieś.
- Wciąż jesteś piękna - mruknął mężczyzna uważnie przyglądając się kobiecie.
Nicole nie odpowiedziała.
Próbowała wciąż ukryć swoje niedowierzanie, że właśnie z nim rozmawia.
- Co Cię sprowadza do Paryża? Myślałem, że ułożyłaś sobie szczęśliwie życie z Sebastianem - dodał po chwili, a Katey uniosła do góry brew.
- Skąd to wiesz? - zapytała nie ukrywając zdziwienia.
- On wie wszystko - odpowiedziała Nicole.
- Wiem, że Sebastian nie przyjechał tu z Tobą, bo dawno bym go zaciekawił. Więc moja słodka Nicole, czego szukasz w moim mieście?
- Szukam kogoś - mruknęła odgarniając ręką kosmyki włosów, które opadły na jej twarz.
Słysząc tą odpowiedź twarz mężczyzny wykrzywiła się w uśmiechu.
- Morisa?
- A jeśli tak, to co?
- A jeśli powiem Ci, że on nie żyje?

Katey nic nie mówiła.
Za bardzo obawiała się, że wtrącanie się w nie swoje sprawy może ją srogo kosztować.
Próbowała coraz bardziej wyczytać coś z twarzy Nicole, ale ta albo faktycznie miała to gdzieś,
albo świetnie udawała.
Katey przypuszczała, że raczej wchodziła w to druga opcja,
 tym bardziej, że znała kobietę aż za dobrze.
Nicole świetnie udawała.
- Kiedy? - brunetka spojrzała na niego pewnym wzrokiem i skrzyżowała ręce na piersi.
- Jakieś dwa lata temu.
- I ominęło mnie takie przyjęcie pożegnalne? Jak smutno - mruknęła ironicznie, a jej twarz wykrzywiła się w sztucznym przygnębieniu.
- Idziemy Kitti - dodała wstając i spojrzała na blondynkę.
- Więc do zobaczenia Nicole - mruknął brunet, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Oby nie - szepnęła bardziej do siebie niż do mężczyzny.
Katey pośpiesznie wzięła swoją torebkę i udała się do wyjścia z Nicole.
Ledwo blondynce udało się dogonić kobietę.
Złapała ją za ramię zatrzymując stanowczo.
- Chyba musimy porozmawiać - słysząc to Nicole przekręciła teatralnie oczami.
- Zrobimy to w domu - Katey nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
Myślała raczej, że Nicole jej powie, że to nie jej sprawa i ma się odczepić.
Czyżby kobieta chciała się jej zwierzyć?

* * * * * * * * * * * * * *

Nela spojrzała na Anne, która piła niebieskiego drinka.
- Nie ma go - mruknęła nerwowo Cornelia zerkając na wejście do klubu.
- Przyjdzie - blondynka uśmiechnęła się lekko.
- A co jeśli nie?
- Chyba nie wyjeżdżasz jutro? Mamy czas. Z resztą nie spinaj się tak, bo wyczai naszą intrygę. Chodź lepiej na papierosa - Nela spojrzała na nią zagryzając dolną wargę.
Faktycznie czuła, że za bardzo wzięła do siebie ten plan.
Jeśli nie uspokoi swoich emocji Sean najprawdopodobniej wyczuje, że to jakiś podstęp.
Ledwo co dała mu do zrozumienia, że nie ma zamiaru z nim iść do łóżka,
a teraz ma go przekonać, że nagle dostała olśnienia i zmieniła zdanie.
Plan Annabel wydawał się genialny, ale Cornelia musiała uważać.
Jeden niepewny ruch i mężczyzna zorientuje się co uknuła.
Nie wyglądał na faceta, który lubił jak się z nim pogrywa.
Musiała to przemyśleć.
Nie miała czasu czekać aż los sam jakoś ją do niego zbliży.
Wiedziała, że powinna pomóc pokierować ich ku sobie,
że musiała wziąć to w swoje ręce.
Co wydawało się trudne, bo to ona musiała mieć wszystko pod kontrolą,
 ale na tyle bezpiecznie, by Sean nawet nie mógł domyślić się,
że to co się dzieje jest ingerencją nastolatki, a nie przypadku.
Musiała działać wolno, ale skutecznie.
Nie wiedziała czy da radę, czy ta intryga się nie wyda, tym bardziej,
że nie myśli o niczym innym niż znaleźć swojego ojca.
Będzie musiała zagrać słodką, naiwną nastolatkę, która zauroczyła się mężczyzną.
Cornelia nigdy nie udawała swoich uczuć, zawsze była prawdziwa,
jeśli kochała to szczerze i do końca nie była pewna czy uda jej się go przekonać do siebie.
Czy odnajdzie się w tej roli...

Wzięła swoją czarną torebkę, po czym wyszła na zewnątrz z Anną.
Blondynka poczęstowała ją papierosem.
Obie usiadły na ławce przed klubem.
Nela wyciągnęła z kieszeni spodenek czarną zapalniczkę po czym odpaliła papierosa.
- Musisz mi coś obiecać - mruknęła po chwili blondynka patrząc uważnie na Nele.
- Co?
- Że się w nim nie zakochasz. - słysząc to nastolatka wybuchła śmiechem.
- Ty tak serio? No raczej, że nie!
- Jeszcze mało o nim wiesz - odparła Annabel kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Chyba idzie - dodała blondynka gasząc peta na chodnik.
Nela spojrzała za siebie, a jej oczom ukazał się mężczyzna.
- Czas na fun.





* * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Więc kim jest ten Jonathan? - Nicole myślała, że gdy wrócą do domu chęć dowiedzenia się czegokolwiek o mężczyźnie zmaleje Katey, ale okazało się wręcz przeciwnie.
- Jonathan to.. moja pierwsza miłość - mruknęła powoli jakby upewniając się czy dobrała odpowiednie słowa.
- Pierwsza miłość? Jak to? Myślałam, że...
- Sebastian  myśli, że to on, a David, że on, ale był ktoś jeszcze przed nimi.
- Więc dlaczego Wam nie wyszło?
Nicole słysząc to pytanie prychnęła pod nosem.
- Byłam nastolatką, bawiłam się życiem. Nie chciałam się zakochać.
- Skoro tak, czemu on twierdzi, że był Twoją największą miłością?
- Bo to prawda Katey. - Nicole uśmiechnęła się lekko.
- Poznałam go rok wcześniej niż Davida i Sebastiana, ale przysięgam Kitti to był najlepszy rok jaki miałam w swoim życiu! - Nicole rozmarzyła się lekko jakby próbując sobie coś przypomnieć.
- Był dla mnie wszystkim. Przyjacielem, bratem, kochankiem... Chciał mi pomóc, ale go wtedy odrzuciłam. Nie chciałam niczyjej pomocy, bo wydawało mi się, że świetnie sobie radzę. Poza tym... jego hobby zaczęło mi przeszkadzać. Lubił szybką jazdę... lubił czuć adrenalinę i niebezpieczeństwo rozbicia się. Kochał motocykle. Jego pasja zabijała mnie od środka. Nie mogłam znieść myśli, że coś mogłoby mu się stać. Pewnej nocy po prostu ubrałam się i wyszłam.
- Nie wróciłaś już. - bardziej stwierdziła niż zapytała Katey.
- Nigdy.
- Czy Sebastian wie o nim?
- Nie. Nikt nie wie, prócz Ciebie. I chcę żeby tak pozostało.
- Nicole... boję się, że z tego będą jakieś kłopoty.
Kobieta spojrzała na nią z niezrozumieniem.



- Jakie znowu kłopoty?
- To przeszłość tak? Jonathan to rozdział zamknięty?
Nicole zaśmiała się z niedowierzaniem.
- A wyglądam Ci na nastolatkę?
- Widziałam jak na niego zareagowałaś. To nie była złość, ani nawet smutek..
- A niby co? Dramatyzujesz Kitti.
- Wiem co widziałam. I Ty też to wiesz - dodała Katey, a jej twarz przybrała poważnego wyrazu.
- Dopowiadasz sobie historię. Może powinnaś zostać pisarką?
- Będę Cię miała na oku.
- A to nowość - Nicole uśmiechnęła się ironicznie.
- Co z Davidem? - zapytała po chwili blondynka.
- Właśnie. Zapomniałam przez Ciebie. Daj mi chwilkę. - Nicole wyciągnęła z torebki telefon po czym wybrała numer.
- Hej, Zack tu Twoja Nicole.
- Oh, witaj. Co tam?
- Jestem w Paryżu.
- Więc już pewnie wiesz, że Moris nie żyje.
- No właśnie nie jestem do końca pewna. Wiesz gdzie go pochowano? - słysząc to pytanie Katey spojrzała na nią z niepokojem.
- Wiem.
- Spotkajmy się za 30 minut przed mostem. Będę z przyjaciółką.
- Okej do zobaczenia.

Katey spojrzała na nią z niedowierzaniem.
- Jedziemy na cmentarz?
- A gdzie niby? Przyjechałam tu znaleźć Morisa, a nie imprezować.
Blondynka nic nie odpowiedziała.
 Zabrała tylko kurtkę, zmieniła buty na addidasy i wsiadła z Nicole do auta.
Mężczyzna czekał już na nie, na głowie miał kaptur i palił papierosa opierając się o swoje auto.
- Wsiadajcie. - mruknął kończąc papierosa.
Nicole zajęła z przodu miejsce i spojrzała na Zacka.
- Na pewno wiesz?
- Nicole zawsze Ci pomogę.
Jechali około trzydzieści minut. Katey spojrzała przed siebie.
Wokół było już ciemno, a między nimi kilkanaście drzew.
Szli wgłąb nich i Katey była pewna, że gdyby nie latarki, które dał im Zack najprawdopodobniej dawno by już leżały na ziemi.

Nie czuła się pewnie.
Nigdy nie lubiła cmentarza, ale to miejsce nawet nie wyglądało na cmentarz.
Było tylko kilka grobów, na niektórych paliły się świeczki, a inne wyglądały na zaniedbane.
W końcu zatrzymali się.
Nicole poświeciła na kamienny posąg.
- David Moris - przeczytała głośno.
- Mówiłem, że Ci pokażę - mruknął Zack.
Nicole zastanawiała się przez moment.
- Nie mam żadnej pewności, że tu leży. W końcu ja też podobno nie żyłam.
Katey spojrzała na nią ze zdziwieniem. - Co proponujesz?
Zack zaśmiał się głośno.
- Nie znasz chyba Nicole. Dobrze, że mam w bagażniku dwie łopaty. Zaraz wracam - dodał, po czym odszedł.
Katey spojrzała z niedowierzaniem na kobietę.
- Powaliło Cię? Chcesz odkopywać grób?!? Przecież to szaleństwo!
- Cicho Kitti, bo obudzisz ludzi - Nicole zaśmiała się kpiąco.
- Nicole...
- Nie marudź. Nie chciałam Cię brać, a skoro tu już jesteś to chociaż nie przeszkadzaj.
- Odkopiesz i co dalej hm?
Brunetka przekręciła teatralnie oczami.
- Otworzymy trumnę.

* * * * * * * * * * * * * *  * * *

Cornelia paliła papierosa, gdy impreza wydawała się bardziej rozkręcać.
Było więcej ludzi niż poprzednio.
Anna znalazła sobie towarzystwo, więc nastolatka wyszła na fajkę by dać im chwilę spokoju.
- Masz ogień? - Nela odwróciła się, a widząc Seana uniosła do góry brew.
- Mam. - mruknęła nie przypuszczając, że sam się do niej odezwie.
-  I jak się bawisz? - zapytał, a jego twarz rozciągnęła się w leniwym uśmiechu.
- Prócz Annabel nie znam tu nikogo.
- Znasz jeszcze mnie.
- Słabo zaczęliśmy naszą znajomość.
- Zawsze możemy to zmienić - mruknął mężczyzna puszczając jej oczko.
- Jestem skłonna na to przystać. - Nela uśmiechnęła się delikatnie wypuszczając szary dym z płuc.

____________________________________________

Notka gotowa.
Mam nadzieje, ze Wam sie spodoba.
Akcja powoli się rozkręca.
Nie wiem w sumie czy nadal piszę tak jak wcześniej..
Miałam dużą przerwę i boję się, że Was zawiodę ://
No, ale nic ... zobaczymy jak bedzie ;)
Pozdrawiam kochani! <3










sobota, 1 grudnia 2018

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI VII


Wpadam na Ciebie,
bo wiem, że masz złą reputację
Bez znaczenia, bo mnie kusisz
Nie musimy myśleć o niczym, ale
Bądźmy ostrożni
Nie chcę by oni widzieli nas razem
Usiądź obok mnie wygodnie przy barze
Powiedz, jak długo wiesz, że masz mnie
Chcę tylko Ciebie
Bo tej nocy robię układ z diabłem
Wiem, że dzisiaj wpadnę w kłopoty


Nicole spojrzała na siebie w lustrze.
Obcisła, czarna bluzka na ramiączkach odsłaniająca jej dekolt świetnie komponowała się
z lateksowymi dopasowanymi spodniami w tym samym kolorze.
Jej ciemne, długie włosy ułożyły się w fale, a czerwona szminka,
którą miała na ustach zdała się wydawać nienaturalnie z jej bladą twarzą.



Znała swoją wartość.
Wiedziała jak działa na facetów.
Ktoś mógłby zarzucić jej, że jest próżna, ale nie mógł zaprzeczyć, że nie była piękna.
Miała ciało, które tak kochała i życie, którego tak nienawidziła.
To wszystko przez co przeszła... co uczyniło ją tym, kim jest teraz.
Nigdy nie miała łatwo. Jak w życiu tak i w miłości.
Nienawidziła choć chciała kochać, raniła choć chciała być szczęśliwa.
Niosła za sobą wszystko to, co powodowało smutek, cierpienie i śmierć.


Usłyszała ciche pukanie.
Spojrzała w lustrze na blondynkę, która stała oparta o framugę drzwi z łazienki.
Jej ręce były skrzyżowane na piersi, a twarz wyrażała niezadowolenie.
- Co Ty robisz?
Nicole przekręciła teatralnie oczami.
- Nie widać? Szykuje się.
- Idziemy gdzieś?
Kobieta prychnęła na te słowa odwracając się do Katey.
- Ja idę na imprezę, a Ty rób co chcesz.
- Imprezę?
- Z choinki się urwałaś? Impreza, halo. Ludzie, parkiet, drinki....
- Wiem co to "impreza", ale nie rozumiem po co na nią idziesz.
- A co mam robić teraz? Chcę się rozerwać...
- Nie przyjechałaś tu na wakacje.
Nicole spojrzała na nią unosząc do góry jedną brew.
Jej usta zacisnęły się w cienką linię.
- Wiem dobrze po co tu przyjechałam. Możesz zostać w domu.
- Nie ma mowy. Idę z Tobą.
Nicole przekręciła teatralnie oczami wiedząc,
że nie będzie wcale łatwo z blondynką.


Weszły do klubu.
W powietrzu unosił się zapach fajek i potu tańczących ludzi.
Światła migały i rozpraszały się po wielkim pomieszczeniu zatrzymując się na parkiecie.
Przyozdabiały go kolorowymi kółeczkami, które na przemian zwiększały się
i zmniejszały w rytm lecącej muzyki.
Było dość sporo ludzi.
Jedni już zajmowali wielki parkiet inni siedzieli w lożach obok popijając alkohol.
Katey mijała ludzi od czasu do czasu mówiąc ciche "przepraszam" gdy ktoś nie chciał się odsunąć.
W końcu brunetka zatrzymała się w ustronnym, wolnym boksie i usiadła na skórzanej, białej kanapie.
- Czekamy tutaj na coś? - zapytała Katey spoglądając z zaciekawieniem na kobietę obok.
- Tak. Na alkohol - mruknęła Nicole, a jej twarz przyozdobił ironiczny uśmiech.
- A tak poważnie?
- Czego się spodziewałaś? Przyszłam się tu rozerwać. Mówiłam Ci.
- Myślałam, że za tym kryje się jakieś drugie dno.
- No błagam... - Nicole spojrzała na nią z politowaniem. - Czego się napijesz? - dodała unosząc do góry jedną brew.
- Wódki.
Kobieta nic nie odpowiedziała.
Wstała z kanapy i ruszyła do baru.
Katey nie czuła się tutaj pewnie.
Właściwie nigdy nie kręciły ją za bardzo imprezy, może dlatego, że pracowała kiedyś
 jako barmanka i dużo już widziała w życiu.
A może dlatego, że czuła się tutaj po prostu...staro.
Poczuła słodkie perfumy i spojrzała w górę.
Nicole trzymała w ręku truskawkową wódkę i dwa kieliszki.
Przysunęła jeden Katey drugi zatrzymała dla siebie.
 Nalała im obu  i spojrzała na blondynkę.
- Nigdy nie przypuszczałabym, że będziemy razem imprezować.
- Szczerze powiedziawszy to ja też... nie.
Nicole prychnęła.
- Powiedz mi po co tu przyjechałyśmy..
- Chciałam po prostu przypomnieć sobie stare czasy.
- I to wszystko?
- Kitty jesteś taka urocza, ale za to strasznie głupia. Główny powód to oczywiście David.
- Cornelia o niego pytała, prawda?
- A kiedy nie pytała? Odkąd skończyła trzynaście lat dzień w dzień zadawała mi pytanie, gdzie jest jej tata. Tylko dzięki Sebastianowi nie powiedziałam jej prawdy.
- To chyba dobrze... nie może się dowiedzieć kim był jej ojciec.
- A dlaczego nie? Co to zmieni w naszym życiu, że się dowie prawdy?
- W naszym nic, ale w jej na pewno się zmieni.
- Powinna wiedzieć, że życie nie jest kolorowe. A kim ja jestem by decydować za nią co jest dla niej dobre? Uważam, że powinna wiedzieć wszystko.
- To ją złamie.
- Jeśli ma empatię po Lidii to na pewno.
- Charakter to raczej ma po Tobie - mruknęła Katey na co obie się zaśmiały.
- Dobrze, że mogę odpocząć od niej.


* * * * * * * * *

- Mówiłam, że to nie bezinteresowne! - mruknęła blondynka wypuszczając szary dym z ust.
Nela spojrzała na nią.
- No to wiedziałam, ale nie sądziłam, że będzie chciał iść ze mną do łóżka - odpowiedziała spoglądając na koleżankę.
Blondynka zgasiła resztki peta na ziemię zamyślając się na chwilę.
Podrapała się po głowie mrużąc zabawnie oczy.
- Właściwie to skoro tak Ci zależy dlaczego się nie zgodziłaś? Przecież to tylko seks - Nela spojrzała na nią z niedowierzaniem. TYLKO SEKS?!?
- Żartujesz chyba! - zawołała nie ukrywając szoku.
Annabel spojrzała na nią uważnie unosząc do góry brew.
- O matko! Jesteś dziewicą! To dlatego się nie zgodziłaś prawda?
Cornelia przekręciła teatralnie oczami, ale czuła jak jej twarz oblewa się lekkim rumieńcem.
Anna zdecydowanie była zbyt bezpośrednia!
- Czy to coś strasznego?
- No... w Twoim przypadku tak, bo to blokuje Cię przed poznaniem prawdy o Twoim ojcu.
Brunetka westchnęła głośno zaciągając się mocno papierosem.
- A jeśli on kłamie? Jeśli nic nie jest w stanie zrobić dla mnie?
- Mogę wiele złego powiedzieć o nim, ale nie to, że nie dotrzymuje słowa. Skoro zaproponował Ci seks, a ma go na pewno wiele w życiu coś musi być na rzeczy. Chyba wpadłaś mu w oko. - dodała, a jej twarz wykrzywiła się w uśmiechu.
- To i tak teraz nie ma znaczenia, bo na pewno nie pójdę z nim do łóżka...
- Spróbuj się zbliżyć do niego..
- Co masz na myśli? - Cornelia nie ukrywała wyraźnego zaciekawienia pomysłem blondynki.
- Nie musisz grać fair. I tak tu nie mieszkasz. Zakręć się wokół niego, obiecaj, że to zrobisz, ale najpierw chcesz mieć adres, a gdy Ci go poda po prostu stąd wyjedziesz.
- Nawet jeśli by na to przystał, ten pomysł wydaje się zbyt prosty. Musi być jakiś haczyk.
- To Sean. Jeśli się dowie co knujesz możesz tego nieźle pożałować, ale jeśli wszystko się uda będziesz mogła znaleźć ojca.
Cornelia uśmiechnęła się lekko.
O niczym innym nie marzyła niż poznać swojego ojca.
- Dzięki, że mi pomogłaś... Na prawdę jesteś super!
- Wiem, ale jeśli się nasza intryga wyda Sean nie może wiedzieć, że maczałam w tym palce, zgoda? - głos blondynki zadrżał lekko, gdy mówiła. Nela zmarszczyła brwi.
Dla niej Sean wcale nie wyglądał na groźnego.
- Zgoda - odparła kiwając głową by dodać wiarygodności.
- Więc chodźmy do klubu.


 * * * * * *
Katey z Nicole wypiły już kilka kieliszków.
Śmiały się i rozmawiały jakby były przyjaciółkami od lat.
Głośna muzyka nie przeszkadzała im wcale w plotkowaniu,
a alkohol po który sięgały cudownie rozplątywał im języki i dawał powód
do kolejnych tematów. Katey nigdy tak dobrze nie czuła się przy Nicole.
Zawsze miała do niej dystans, ale tym razem było inaczej.
Czuła się przy niej tak samo jak kiedyś przy Lidii.
Czuła, że teraz Nicole jest jej przyjaciółką, której może powierzyć najbardziej intymny sekret
i nie obawiać się, że zostanie wyśmiana, albo co gorsze jej sekret się wyda.

Blondynka już podnosiła szklany kieliszek, gdy parkiet przykuł jej wzrok.
Jej twarz momentalnie spoważniała.
Odłożyła z powrotem kieliszek na stół.
Nicole spojrzała na nią ze zdziwieniem. - Co?
- Chyba jest jakaś awantura - mruknęła do Nicole z niepokojem.
Brunetka podążyła wzrokiem na parkiet.
Zrobiło się zamieszanie, jakieś krzyki, trzaskanie szkła.
- Może powinnyśmy stąd iść - dodała niepewnie Katey.
- Może i masz rację - odparła Nicole sięgając po swoją torebkę.
Nigdy nie była tchórzem, ale jeśli Katey nie czuła się teraz dobrze musiała z nią iść.
W końcu Katey była w zupełnie obcym mieście i w klubie i nikogo tutaj nie znała.
Ruszyły w stronę wyjścia.
- To mój klub więc wypierdalaj! - brunetka zatrzymała się na środku parkietu widząc trzech mężczyzn, którzy zaczęli awanturę.
Była tak blisko nich a ten głos spowodował, że nie mogła zrobić kroku.
- Nicole... co jest? Chodźmy do domu - szepnęła Katey popychając ją lekko.



Kobieta nie zareagowała. Wciąż patrzyła na trójkę mężczyzn.
- Nicole do cholery!
- Niemożliwe... - szepnęła ciężko brunetka.
Blondynka próbowała rozpoznać mężczyzn, ale żadnego nie znała.
Nie wiedziała skąd taka reakcja u Nicole.
Czyżby ich znała?
Dwóch mężczyzn w końcu sobie odpuściło kłótnię i poszło w stronę wyjścia.
Ale Nicole wciąż stała i patrzyła na mężczyznę, który stał do niej bokiem.
Jego włosy były czarne, miał zarost i był wysoki.
Po chwili odwrócił się w stronę dziewczyn i również im się przyglądał.



Katey odsunęła się z niepokojem, gdy mężczyzna podszedł do nich.
- Nicole... - mruknął, a na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
- Jonathan... - głos kobiety był cichy i niepewny.
Nie sądziła, że spotka go akurat tutaj i teraz.
Gdy nie widziała go już dobre kilkanaście lat.
Gdy praktycznie o nim zapomniała...
- Nie przedstawisz mnie swojej koleżance? - dodał spoglądając na blondynkę.
Nicole odchrząknęła. - Kitty to mój... - kobieta zawahała się.
- Byłem jej największą miłością, prawda kotku?

Katey nie mogła w to uwierzyć.
 Myślała, że Sebastian był jej największą miłością, albo David ale on?
Nie sądziła, że mężczyzna kłamie, bo widziała jak Nicole na niego reagowała.
Miała nadzieje, że to nie przyniesie kłopotów.
Ale myliła się i to bardzo...

_____________________________


Notka skończona. Miała być dłuższa, ale mi się usuneła i musiałam pisać na nowo :(
Mam nadzieje, że się podoba następna będzie nieco dłuższa i wiecej się bedzie działo.
Mam nadzieje, że polubiliście Seana i Jonathana :D

Pozdrawiam <3