wtorek, 16 kwietnia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XXIII

Ciągle chodzę, w te same miejsca
Bo gdzie indziej miałbym być
Ja nie szukam, ja wszystko mam
Teraz trzymam to w rękach,
bo nie chcę wypuścić już nic
Nie chcę przygód ja Ciebie mam
Największą przygodę jaką zesłał mi Pan


*






Sebastian skrzyżował ręce na piersi i zmrużył gniewnie oczy patrząc na tą dwójkę przed sobą.
Nicole prychnęła na ten widok.
Wcale nie przejęła się całą tą sytuacją.
Miała w zupełności gdzieś to, co może sobie Sebastian teraz myśleć.
Najwidoczniej Davida też to bawiło, bo stał, a na jego twarzy krążył głupkowaty uśmieszek.
- Co tu się dzieje do cholery? - warknął blondyn nie ukrywając złości.
- Tańczymy. Nie widać? - odparł David patrząc wyzywająco na Sebastiana.
- Jaja se robicie?
- Tylko tyle masz do powiedzenia po tylu latach rozłąki, przyjacielu?
- Jeszcze jedno słowo i Cię zabiję!
- Na co czekasz? Zrób tu małe show, bo wieje nudą. Czekam. - warkocz uniósł do góry brew i zrobił krok do przodu.
- Nicole - tu zwrócił się do kobiety jakby chciał by cokolwiek powiedziała.
Kobieta milczała, a potem spojrzała zza jego plecy.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, który nie wróżył niczego dobrego.
- Twoja landrynka idzie. - mruknęła po czym nie czekając dłużej wyszła z przyjęcia.
Wiedziała, że Sebastian za nią podąża.
Zatrzymał ją dopiero po chwili chwytając mocno za nadgarstek i zatrzymując.
- Nicole.. - wyszeptał patrząc na nią przepraszająco.
Kobieta zaśmiała się perliście i nie czekając dłużej wymierzyła siarczysty policzek w mężczyznę.




- Pytasz mnie co tu się dzieje? Nie uważasz, że to ja powinnam Cię o to spytać?
- Ja...
- Nie przerywaj mi do cholery. Wiesz co jest najgorsze dla kobiety? Nie odkrycie tego, że jej facet z którym jest połowę swojego życia ją zdradza, tylko to, że dowiedziała się o tym od kogoś innego. Że sama na to nie wpadła.
- Nicole to było jednorazowe! Ona nic dla mnie nie znaczy!
- Jednorazowe? Dlatego poszedłeś z nią na ten bal zakochanych?
- Daj mi to wyjaśnić.
- Dałam Ci wszystko. Próbowałam być najlepszą jaką kiedykolwiek byłam. Próbowałam pokochać Conelię, próbowałam zapomnieć o tym całym bólu, który miałam w sobie.. Ale Twoja zdrada uświadomiła mi jedną rzecz. Cały ten ból, który miałam w sobie był przez Ciebie i Davida.
Teraz nie czuję nic. Jakbym znów była sobą zanim się zjawiłeś w moim życiu. I powiem Ci coś jeszcze. Chcę trwać w tej jebanej agonii aż się wypalę, bo patrząc teraz na Ciebie nie czuję nic.
Nic prócz obojętności.
- Błagam Cię kochanie... - głos Sebastiana zadrżał lekko.
Patrzył na nią i nie mógł w to wszystko uwierzyć.
Czuł, że mówiła prawdę, bo jej oczy wydawały się być puste i ciemniejsze niż zwykle.
- To koniec, Sebastian. Chociaż nie może się kończyć coś, co tak na prawdę nigdy nie powinno się zacząć.
Nie czekając dłużej odeszła zostawiając mężczyznę w totalnym szoku.


Siedzisz tam z kamienną twarzą, jakby mnie tu nie było.
Czy nie widzisz, że płaczę?
Nie wiedziałam, że będziesz szalony
Marzenia mogą być tak mylące
Jesteś swędzeniem, którego nie mogę dosięgnąć
Raną, która się nie goi

Zapachem palonej skóry
Nie wiedziałam, że będziesz szalony
Ale to prawda i przyznaj, że jestem tylko dla Ciebie - 

Bólem w mojej szyi, cierniem w moim boku
Plamą na moim ostrzu, krwią na mym nożu
Marzyłam o nim całe moje życie
Ale on nie będzie prawdą, jest tylko moim koszmarem, w którym się budzę


Katey nie mogła w to wszystko uwierzyć.
Stała przy wejściu do restauracji i patrzyła na wszystko z boku.
Nie chciała się w to wtrącać.
Nie miała prawa.
Teraz wiedziała jedno - musiała być przy niej.


Nicole zaciągnęła się mocno papierosowym dymem i upiła dość solidnego łyka wódki, którą miała w szklance. Katey od czasu do czasu dolewała jej trochę.
Nie chciała by kobieta mocno się upiła, więc starała się kontrolować jej alkohol.
- Nie wiem co powinnam teraz powiedzieć. Żadne słowa nie będą chyba odpowiednie - zaczęła blondynka wyciągając z paczki papierosa.
Obie nie paliły, ale na szczęście Katey miała w torebce schowaną paczkę na "specjalne" okazje.
Teraz, dziękowała, że w ogóle je wzięła.

- Nawet teraz, po tym wszystkim nie potrafię płakać. Czuję jakbym umarła w środku. - zaczęła Nicole zachrypniętym głosem i spojrzała na Katey.
Blond włosa objęła ją ramieniem przytulając lekko do siebie.
- To kutas. Zajebiście mu powiedziałaś. Co on sobie w ogóle myślał? Że TY niczego się nie dowiesz? Idiota. A widziałaś tą sukę? Nie wiem co w niej widział. Była okropna! - zaczęła Katey z lekką irytacją w głowie.
Nicole zachichotała cicho.
- Tak, to prawda. Wyglądała okropnie.
- Mogę Cię o coś spytać?
Brunetka pokiwała lekko głową.
- Na prawdę nic nie czujesz?
Nicole słysząc to pytanie zamyśliła się na moment, a potem wzruszyła ramionami.
- Chyba tak. Jedyne o czym marzę to o Jonathanie.
Katey spojrzała na nią zdumiona.
- Na prawdę marzysz teraz o seksie z innym facetem?
- Wiem, że to absurdalne, ale tak. Marzy mi się seks z nim.
Blondynka zaśmiała się głośno.
- Nie mam żadnej rady dla Ciebie. Jutro jedziemy do domu więc korzystaj póki możesz.
- To odpada. Uciekłam mu, pewnie mnie znienawidził.
- To tylko facet. Pamiętaj o tym.
Nicole spojrzała na przyjaciółkę unosząc do góry jedną brew.
Katey zaczynała powoli myśleć jak ona.


* * * * * * * * * * * * * *

- Dlaczego pytasz mnie o to po tak dobrym seksie? - Nela spojrzała na mężczyznę i poczuła jak jej twarz zalewa się rumieńcem.
Leżeli zupełnie nago, przykryci jedynie cienką warstwą białej kołdry.
- Ty o mnie wiesz praktycznie wszystko. Ja o Tobie nic.
- Mamy układ, że to tylko seks.
- Czy to coś zmienia? Czy nie mogę wiedzieć czegoś jeszcze prócz imienia osoby, z którą sypiam? - Sean uśmiechnął się lekko na te słowa.
- Powiem Ci, ale musisz mi coś obiecać.
- Zgoda.
- Nie chcę żebyś rozmawiała z Annabel o nas. O tym co robimy, kiedy i gdzie. Chcę, żeby to zostało tylko i wyłącznie między nami. - głos Seana przez moment zabrzmiał ostro.
- Jest moją przyjaciółką.
- Obiecaj.
- Dobrze, jeśli Ci na tym zależy.
- Okej, a więc powiem Ci co z moimi rodzicami. Oboje nie żyją.
- Przykro mi.
- Mój ojciec został zamordowany. Mama nie mogła tego znieść wiec popełniła samobójstwo.. - Nela spojrzała na mężczyznę.
Jego mięśnie wyraźnie się spięły.
Miała wrażenie, że ogarnia go złość.
Złapała go za rękę.
- Myślę, że ta osoba, która to zrobiła poniesie za to konsekwencje.
Mężczyzna spojrzał na nastolatkę i uśmiechnął się lekko.
- Poniesie. Za wszystko. Nie pragnę niczego bardziej.
- Miałam na myśli prawne. Nie wymierzone samemu, Sean.
- Wiem, co miałaś na myśli.
- Chciałabym, żebyś ze mną o tym rozmawiał. Jak z przyjaciółką. Gdy masz w sobie zbyt długo ból on Cię zniszczy Sean. Nie pozwolę by mi Cię zabrał.
Mężczyzna dotknął jej policzka opuszkami palców i pogładził delikatnie.
- Jesteś za dobra dla mnie. Nawet nie wiesz jak jestem zły.
- Nie jesteś. Nie dla mnie.
- Ty niczego nie rozumiesz! - jego głos podniósł się nieco.
- To mi pokaż. - słysząc tą odpowiedź Sean spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nela..
- Pokaż mi jak bardzo możesz być zły.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Nie możemy pojąć czy to pożądanie,
Czy też miłość przyciąga nas do siebie

Mówią, że każdy mężczyzna, gdy dorośnie żeni się z własną matką
Co wyjaśnia dlaczego jesteś taką pierdoloną suką
Ale ja i tak jestem i trzymam się z Tobą
Kiedy patrzę na Ciebie 
Widzę Anioła w Twoich oczach, 
jeśli spojrzę w nie głębiej 
Zobaczę Twoją mroczną stronę, jak diabeł w przebraniu


Katey patrzyła jak brunetka zbiera się do wyjścia.
Alkohol przyjemnie szumiał w ich głowach, ale nie na tyle mocno by nie wiedziały co robią.
Gdyby była trzeźwa może bardziej przekonywałaby Nicole, że to zły pomysł,
by w środku nocy szła sama do Jonathana.
Ale nie mogła jej tego zabronić.
Nie po całym tym pieprzonym dniu.
Nicole była dorosła i choć czasem jej pomysły były nieodpowiednie i szalone
dzisiaj chciała ją w tym wszystkim wspierać.
Mimo wszystko miała cichą nadzieję, że kobieta cokolwiek czuje, bo jeśli przestanie miała przeczucie, że to się źle skończy dla wszystkich.
Może właśnie teraz, po tym wszystkim potrzebowała tylko jego ramion do ukojenia tego całego bólu, którego tak mocno się wypierała?

- Jestem szalona - skomentowała Nicole ubierając tylko buty.
Katey uśmiechnęła się szeroko.
- Ja bardziej, bo Cię nie zatrzymuję.
- Wrócę.
- Bądź ostrożna. Tu jest David.
- Jego to w ogóle się nie boję.


Nie wiedziała gdzie mieszka w Paryżu, ale miała nadzieje, że spotka go w jakimś klubie.
Sama nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego idzie do niego.
Miała swoją godność i nigdy wcześniej nie latała za facetem.
Raczej uwielbiała owijać ich wokół palca i sama wszystko kontrolować.
Z nim było inaczej.
Po tylu latach braku z nim jakiegokolwiek kontaktu nie potrafiła go rozgryźć.
Ale coś w tym wszystkim było podniecającego, szalonego.
Coś czego bardzo długo już jej brakowało.

Spojrzała na ostatni klub, w którym mogłaby go spotkać.
Powoli traciła nadzieję, że tam będzie.
Wahała się czy wejść.
Właściwie nie wiedziała co miałaby mu niby powiedzieć.
Alkohol wyparował trochę i było to trudniejsze niż jej się wydawało.

Jej wzrok powędrował na wejście do klubu.
Poczuła jak serce jej przyśpiesza widząc wychodzącego Jonathana.
Mężczyzna szybko ją zauważył i podszedł do niej.
- Chciałem poprosić Cię do tańca, ale Moris mnie wyprzedził. - zaczął, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Nicole patrzyła na niego czując się jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Ta noc zupełnie nie jest taka jakbym chciała.
- Ty w ogóle wiesz czego chcesz?
- Chcę zapomnieć. Nie czuć nic.
- Nie pomogę Ci w tym, Nicole. Nie odbiorę Ci nadziei, ani nie sprawię, że zapomnisz o wszystkim.
- Zabierz mnie do siebie. - zaczęła, ale Jonathan jej przerwał gładząc jej delikatnie policzek.
- Seks ze mną też niczego nie zmieni, kotku. Dzisiejsza noc była ciężka, sam zabiłbym Sebastiana, że mógł Cię tak skrzywdzić, ale to niczego nie zmieni. Odwiozę Cię do domu.




- Nie rozumiem! - warknęła Nicole patrząc na niego oskarżycielsko.
- Przecież mnie pragnąłeś. Co jest z Tobą nie tak?!
- Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Pragnę Cię nadal, ale nie chcę pomagać Ci w tym bólu.. Chcę żebyś przyszła do mnie, gdy na prawdę będziesz tego chciała. Jak wtedy. Musisz ochłonąć, poradzić sobie z tą stratą. - powiedział spokojnie patrząc w jej oczy.
- Czuję ten ból... Całe życie robiłam nie to co powinnam. To karma. Za to jaka byłam... wszystko do mnie wraca. Wszystko... a ja nie chcę nic czuć.
- To co czujesz sprawia, że masz w sobie człowieczeństwo. Nawet jeśli ból to jedyne co teraz w sobie nosisz.
- Myślałam, że mi pomożesz, bo byłeś jedyną osobą z którą chciałam teraz być.
- Nicole...
- Zostaw mnie. To był zły pomysł. - mruknęła tylko i nie czekając dłużej szybkim krokiem odeszła.

Chciała wracać do domu.
Ale mimowolnie szła w kierunku cmentarza wstępując wcześniej do sklepu i kupiła wódkę.
Musiała tam pójść. W końcu ani razu tam nie była od czasu jej pogrzebu.

Siadła na ławeczce obok i spojrzała na napis.
- Co powinnam zrobić Lidia? Jaka powinnam być po tym wszystkim? - wyszeptała, gdy jej oczy mocno się zaszkliły.
- Brakuje mi Ciebie. Ty byłaś taka dobra. Na pewno byś mi doradziła. - dodała upijając solidnego łyka z butelki.
Skrzywiła się mocno, ale piła dalej.
- Do dupy takie życie.
Alkohol przyjemnie szumiał jej w głowie.
Oczy zaszły lekką mgłą i sama nie wiedziała czy ktoś usiadł obok niej czy tylko jej się wydawało.
- Oh, moja słodka Nicole. Co Ty robisz.  - głos mężczyzny szumiał w jej głowie i odbijał się niczym echo.
- Jestem żałosna - wybełkotała czując przyjemne upojenie.

______________________________________


Notka gotowa.
Mam nadzieje, że Wam się spodoba.
Nie wiem czemu, ale pisząc ją zrobiło mi się smutno. :D
Zachęcam do komentowania.
Następna będzie w środę (za tydzień)
Życzę Wam już Wesołych Swiąt kochani!
Pozdrawiam. <3



środa, 10 kwietnia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XXII

Mądrzy ludzie mówią,
że tylko głupcy pędzą w to
Ale ja nic nie mogę poradzić na to, że się w Tobie zakochuję
Czy powinienem zostać?
Czy to byłby grzech, jeśli nic nie mogę poradzić
na to, że się w Tobie zakochuję
Tak jak rzeka pewnie płynie do morza
Tak już jest kochanie
Niektóre rzeczy muszą się dziać.
Weź moją dłoń, zabierz też moje życie
Bo nic nie mogę poradzić na to, że się w Tobie zakochuję.



_____________________________________________


Nie mogła zapomnieć wczorajszej rozmowy.
Nieznajomy mężczyzna wywołał w niej dziwne poczucie bólu.
Jego wzrok przeszywał jej ciało i duszę jakby wiedział o niej to,
czego ona nigdy by o sobie nie powiedziała.
Jakby znał jej najgłębsze sekrety.
Jakby był bogiem...
Coś w nim było przerażającego i ekscytującego jednocześnie.

Sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.
Zwłaszcza, że teraz w jej głowie siedział tylko Sean.
Od wczorajszej kłótni nie miała z nim kontaktu.



Czuła, że się w nim zakochała.
I nie jak wtedy, gdy poznała Thomasa i myślała, że był jej miłością życia.
Czuła teraz o wiele mocniej, jakby dojrzała do tego uczucia.
Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego akurat wybrała Seana.
W końcu był dla niej niemiły na początku i arogancki,
ale było w nim coś co powodowało, że wariowała.
Przy nim czuła się jak kobieta.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Nicole spojrzała na kubek, w której była kawa.
Upiła łyka i skrzywiła się lekko.
Zdecydowanie nie lubiła zimnej kawy, tak samo jak pustego domu.
Musiała przyznać, że brakowało jej towarzystwa.
A w szczególności towarzystwa Neli.
Mimo, że ich relacja nigdy nie należała do najlepszych, bardzo za nią tęskniła.

- Jestem - spojrzała z uśmiechem widząc blondynkę przed sobą.
- Cześć, Kitty.
- No to co dziś robimy? - blond włosa uniosła do góry brew i uśmiechnęła się zadziornie.
- Dziś jest wyjątkowy dzień. - Nicole uśmiechnęła się triumfalnie.
- To znaczy?
- W Paryżu jest organizowany bal zakochanych i tych, którzy poszukują miłości lub wrażeń.
Katey prychnęła na te słowa.
- I co z tego?
- Jak to co? Skoro Sebastian jest w Paryżu to idealne miejsce, by go tam spotkać.
- Na balu zakochanych? Nicole to trochę dziwne...
- Zadzwoniłam do Angeli. Wiesz.. straszna z niej gaduła i pytałam się, gdzie najlepiej zrobić imprezkę Oczywiście mówiła, że tylko w Paryżu są najlepsze lokale i przy okazji powiedziała mi, że jej siostra uwielbia takie miejsca i na pewno pójdzie na ten bal. A jeśli na niego pójdzie to tylko z Sebastianem. W końcu mają romans, prawda?

Katey słysząc to zamyśliła się na moment.
Na początku wydawało jej się to głupim pomysłem, ale po chwili zrozumiała, że Nicole może mieć racje. Z opowieści Angeli, Victoria zdawała się być trochę szalona i bardzo rozrywkowa.
Takie miejsce na pewno przyciągnie jej uwagę.
- Czyli jedziemy?
- Tak. Sukienki kupimy w Paryżu. Ja stawiam.
Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Potrzebuje też spodni i butów, jakieś torebki no i jeszcze dwie sukienki.
Nicole uśmiechnęła się z politowaniem.
- Sponsoruje wyjazd, a nie całą garderobę.

Wynajęły hotel i ruszyły na zakupy, które nie okazały się zbyt długie jak obie przypuszczały.
Od razu znalazły wymarzone suknie utwierdzając się w przekonaniu, że ten bal jest im pisany.
- Jesteś zadziwiająco spokojna. Boję się, że ten nastrój może szybko minąć, gdy już się tam znajdziemy. Jesteś pewna, że chcesz tam iść? Niewiedza czasem jest lepsza niż prawda.
- Nic nie jest lepsze od prawdy, Katey. Odkąd dostałam tą wiadomość, że mnie zdradza dzień w dzień zastanawiałam się czy to prawda. Mam dość zadręczania się pytaniami kim ona jest i co w niej widzi.
Za długo już z tym zwlekałam.
- Będę przy Tobie. Będę Cię wspierać jak prawdziwa przyjaciółka.
Nicole uśmiechnęła się lekko.
- Przypominasz mi moją dawną przyjaciółkę. Tą, którą zabił Bill.
- Teraz ja jestem Twoją najlepszą przyjaciółką.
- Nawet Cię nie lubię.
- Z wzajemnością, to przyjaźń!
Obie zaśmiały się na te słowa.
- Chodź się szykować. Bal niedługo się zacznie - dodała Katey wstając wolno z kanapy.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Spojrzała przed siebie.
To miejsce na prawdę jej się podobało.
Wcale nie dziwiła się Seanowi, że lubi tu przesiadywać.
Wokół nie ma żadnych natrętnych oczu, żadnych głosów, prócz ćwierku ptaków.
Tylko cisza, która skłania do refleksji.

Usłyszała dźwięk kroków, a potem znajome perfumy.
Wiedziała, że to Sean.
Poczuła jak jej serce przyśpiesza i za nic nie mogła opanować jego drżenia.
- Śledzisz mnie? - zapytała z lekką irytacją starając się ukryć drżenie głosu.
Mężczyzna prychnął na te słowa.
- Chyba zapomniałaś, że to było moje miejsce.
- Już sobie idę. - mruknęła szybko i spojrzała na niego.
Miała nawet wrażenie, że zdecydowanie za długo patrzy w jego oczy.
- Jedźmy do mnie.
Słysząc to Nela spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Co?
- Nie dam Ci niczego, prócz dobrego seksu, bo taki już jestem, ale coś mnie do Ciebie przyciąga i nie mogę skończyć na tym jednym razie... Pragnę Cię od nowa... ale to tyle czego możesz oczekiwać ode mnie. Jeśli nie chcesz, to powiedz, żebym odszedł. Już nigdy więcej Cię nie dotknę, ani nawet nie spojrzę na Ciebie. Obiecuję.
- Okej. - odparła w końcu i spojrzała na niego.
- Co okej?
- Jedźmy do Ciebie.

Sean był zaskoczony tą odpowiedzią, ale nie chciał o niej dyskutować z Nelą.
Skoro to była jej decyzja to chciał zrobić wszystko, aby ją zadowolić.

Droga do domu okazała się strasznie krótka, bo po chwili już znaleźli się w domu mężczyzny.
Sean kopnął nogą drzwi, które zamknęły się z głośnym hukiem i wpił się zachłannie
w usta dziewczyny.
Ona była dla niego jak narkotyk.
Uzależniała go, powodowała, że z każdym smakiem chciał jej coraz bardziej i coraz więcej.
Chciał jej pokazać wszystkie swoje twarze.
Te najlepsze i te najbardziej mroczne, które w nim siedziały.
Czuł, że ta dziewczyna może go uratować.
Ale sam do końca nie wiedział czy tego chce.
Nadal jakaś mała cząstka niego nienawidziła Neli i jej ojca.

- Czy na śniadanie mogę liczyć? - zapytała z uśmiechem między pocałunkami.
- Myślałem, że to oczywiste - odparł biorąc Nela na ręce i zaprowadził ich do sypialni.




* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Jestem zły do szpiku kości.
To czego nie powinienem robić - zrobię.
To co chcę ocalić - zniszczę.




Obie wyglądały olśniewająco tego wieczoru.
Nicole miała na sobie czarną, obcisłą suknię do kolan z dekoltem w literkę V,
 który idealnie opinał jej biust. Do tego założyła czerwone szpilki.
Włosy ułożyła w idealne fale i pomalowała usta czerwoną szminką.
Katey natomiast, miała na sobie zieloną suknię na ramiączkach z lekkim dekoltem, która również podkreślała jej biust i pośladki. Do tego założyła czarne szpilki, a włosy spięła wysoko w koka zostawiając wolno pojedyncze kosmyki po obu stronach twarzy.
Weszły do restauracji rozglądając się dookoła.
Wszędzie było pełno ludzi elegancko ubranych i rozmawiających z innymi.
Wzięły do ręki szampana, który podał im na przywitanie kelner.
- Widzisz kogoś znajomego? - zapytała Nicole rozglądając się dookoła.
- Nie.. właściwie chyba... albo mi się zdawało.
- To znaczy?


- Chyba mignął mi Jonathan.. ale nie jestem pewna.
Kobieta przekręciła teatralnie oczami.
- Jeszcze jego mi tu brakuje.

Weszły w głąb sali.
Na parkiecie kilka par już tańczyło w rytm lecącej muzyki.

- Witamy Was na balu zakochanych. Wszystkich w związku i singli zapraszamy na parkiet. Zaczniemy nasze przyjęcie tańcem. - obie spojrzały na środek sali, na której stał mężczyzna w smokingu trzymając mikrofon w ręce.
Najwyraźniej to gospodarz tego przyjęcia.
- Hej chyba widzę Sebastiana - szepnęła Katey patrząc na parkiet.
Nicole powędrowała tam wzrokiem i uśmiechnęła się widząc go wraz z Victorią.
- Co robimy? - dodała niepewnie.
- Idziemy tańczyć.

Katey w ogóle nie rozumiała decyzji Nicole, ale nie zamierzała się z nią o to wykłócać.
Ufała kobiecie i wiedziała, że podejmuje słuszne decyzje.
- Zatańczymy? - obie odwróciły się w stronę mężczyzny, który zadał to pytanie.
Katey spojrzała na Nicole, która wzruszyła ramionami.
- Spoko - odparła do blondynki dając jej znać,
że wcale ją nie wzruszyła ani obecność Jonathana,
ani to, że chciał zatańczyć z Katey.
Blondynka niepewnie złapała pod pachę mężczyznę idąc z nim trochę dalej.
Nicole prychnęła na ten widok.
- Zostałaś sama? - spojrzała za siebie, a widząc Davida poczuła jak jej ciało się spina.
- Co Ty tu robisz? - zapytała lekko zachrypniętym głosem.
- Stęskniłem się za Tobą. I za moją córeczką. Wczoraj ją odwiedziłem..
- David..
- Spokojnie kotku, nic jej nie powiedziałem.
- Zbliż się do niej, a Cię zabiję.
- Oh, uwielbiam Twoją stanowczość, a teraz chodź przypomnieć sobie jak nam dobrze razem było. - nie odpowiedziała. Pozwoliła by wziął ją za rękę i razem zatańczyli.
W ogóle nie obawiała się, że zobaczy ich razem Sebastian, albo Katey.
Teraz w zupełności przestało się to dla niej liczyć.
- Widzisz jak pasowaliśmy do siebie? - Nicole spojrzała na jego uśmiech.
- No ja potrzebowałam jednak prawdziwych orgazmów, które dawał mi Sebastian - mruknęła puszczając mu oczko.
David prychnął na te słowa.
- O jego orgazmach też nie można za wiele powiedzieć, bo zaczął je przeżywać z inną kobietą.
- Najwidoczniej go nie zadowalałam.
- Po prostu jest idiotą, ale to już oboje wiemy.
- Nie wiem w co Ty grasz, ale szczęśliwą rodzinką nie będziemy.
- Trochę emocji zawsze się przydaje w życiu. Zwłaszcza teraz, gdy patrzy na nas Sebastian. - dokończył, gdy muzyka przestała grać.
Nicole spojrzała za jego plecy.
Sebastian zmierzał w ich kierunku i nie wyglądał na zadowolonego.
Kobieta skrzyżowała ręce na piersi, a usta wygięła w triumfalnym uśmiechu.













_________________________________


Notka gotowa.
Następna będzie we wtorek(o wiele dłuzsza, już mam internet :D) i akcja już zacznie się rozkręcać coraz bardziej.
Mam nadzieje, że uda mi się wszystko napisać tak jak i chce i nie zepsuje tego opowiadania.
Pozdrawiam kochani. <3