Ciągle chodzę, w te same miejsca
Bo gdzie indziej miałbym być
Ja nie szukam, ja wszystko mam
Teraz trzymam to w rękach,
bo nie chcę wypuścić już nic
Nie chcę przygód ja Ciebie mam
Największą przygodę jaką zesłał mi Pan
*
Sebastian skrzyżował ręce na piersi i zmrużył gniewnie oczy patrząc na tą dwójkę przed sobą.
Nicole prychnęła na ten widok.
Wcale nie przejęła się całą tą sytuacją.
Miała w zupełności gdzieś to, co może sobie Sebastian teraz myśleć.
Najwidoczniej Davida też to bawiło, bo stał, a na jego twarzy krążył głupkowaty uśmieszek.
- Co tu się dzieje do cholery? - warknął blondyn nie ukrywając złości.
- Tańczymy. Nie widać? - odparł David patrząc wyzywająco na Sebastiana.
- Jaja se robicie?
- Tylko tyle masz do powiedzenia po tylu latach rozłąki, przyjacielu?
- Jeszcze jedno słowo i Cię zabiję!
- Na co czekasz? Zrób tu małe show, bo wieje nudą. Czekam. - warkocz uniósł do góry brew i zrobił krok do przodu.
- Nicole - tu zwrócił się do kobiety jakby chciał by cokolwiek powiedziała.
Kobieta milczała, a potem spojrzała zza jego plecy.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, który nie wróżył niczego dobrego.
- Twoja landrynka idzie. - mruknęła po czym nie czekając dłużej wyszła z przyjęcia.
Wiedziała, że Sebastian za nią podąża.
Zatrzymał ją dopiero po chwili chwytając mocno za nadgarstek i zatrzymując.
- Nicole.. - wyszeptał patrząc na nią przepraszająco.
Kobieta zaśmiała się perliście i nie czekając dłużej wymierzyła siarczysty policzek w mężczyznę.
- Pytasz mnie co tu się dzieje? Nie uważasz, że to ja powinnam Cię o to spytać?
- Ja...
- Nie przerywaj mi do cholery. Wiesz co jest najgorsze dla kobiety? Nie odkrycie tego, że jej facet z którym jest połowę swojego życia ją zdradza, tylko to, że dowiedziała się o tym od kogoś innego. Że sama na to nie wpadła.
- Nicole to było jednorazowe! Ona nic dla mnie nie znaczy!
- Jednorazowe? Dlatego poszedłeś z nią na ten bal zakochanych?
- Daj mi to wyjaśnić.
- Dałam Ci wszystko. Próbowałam być najlepszą jaką kiedykolwiek byłam. Próbowałam pokochać Conelię, próbowałam zapomnieć o tym całym bólu, który miałam w sobie.. Ale Twoja zdrada uświadomiła mi jedną rzecz. Cały ten ból, który miałam w sobie był przez Ciebie i Davida.
Teraz nie czuję nic. Jakbym znów była sobą zanim się zjawiłeś w moim życiu. I powiem Ci coś jeszcze. Chcę trwać w tej jebanej agonii aż się wypalę, bo patrząc teraz na Ciebie nie czuję nic.
Nic prócz obojętności.
- Błagam Cię kochanie... - głos Sebastiana zadrżał lekko.
Patrzył na nią i nie mógł w to wszystko uwierzyć.
Czuł, że mówiła prawdę, bo jej oczy wydawały się być puste i ciemniejsze niż zwykle.
- To koniec, Sebastian. Chociaż nie może się kończyć coś, co tak na prawdę nigdy nie powinno się zacząć.
Nie czekając dłużej odeszła zostawiając mężczyznę w totalnym szoku.
Siedzisz tam z kamienną twarzą, jakby mnie tu nie było.
Czy nie widzisz, że płaczę?
Nie wiedziałam, że będziesz szalony
Marzenia mogą być tak mylące
Jesteś swędzeniem, którego nie mogę dosięgnąć
Raną, która się nie goi
Zapachem palonej skóry
Nie wiedziałam, że będziesz szalony
Ale to prawda i przyznaj, że jestem tylko dla Ciebie -
Bólem w mojej szyi, cierniem w moim boku
Plamą na moim ostrzu, krwią na mym nożu
Marzyłam o nim całe moje życie
Ale on nie będzie prawdą, jest tylko moim koszmarem, w którym się budzę
Katey nie mogła w to wszystko uwierzyć.
Stała przy wejściu do restauracji i patrzyła na wszystko z boku.
Nie chciała się w to wtrącać.
Nie miała prawa.
Teraz wiedziała jedno - musiała być przy niej.
Nicole zaciągnęła się mocno papierosowym dymem i upiła dość solidnego łyka wódki, którą miała w szklance. Katey od czasu do czasu dolewała jej trochę.
Nie chciała by kobieta mocno się upiła, więc starała się kontrolować jej alkohol.
- Nie wiem co powinnam teraz powiedzieć. Żadne słowa nie będą chyba odpowiednie - zaczęła blondynka wyciągając z paczki papierosa.
Obie nie paliły, ale na szczęście Katey miała w torebce schowaną paczkę na "specjalne" okazje.
Teraz, dziękowała, że w ogóle je wzięła.
- Nawet teraz, po tym wszystkim nie potrafię płakać. Czuję jakbym umarła w środku. - zaczęła Nicole zachrypniętym głosem i spojrzała na Katey.
Blond włosa objęła ją ramieniem przytulając lekko do siebie.
- To kutas. Zajebiście mu powiedziałaś. Co on sobie w ogóle myślał? Że TY niczego się nie dowiesz? Idiota. A widziałaś tą sukę? Nie wiem co w niej widział. Była okropna! - zaczęła Katey z lekką irytacją w głowie.
Nicole zachichotała cicho.
- Tak, to prawda. Wyglądała okropnie.
- Mogę Cię o coś spytać?
Brunetka pokiwała lekko głową.
- Na prawdę nic nie czujesz?
Nicole słysząc to pytanie zamyśliła się na moment, a potem wzruszyła ramionami.
- Chyba tak. Jedyne o czym marzę to o Jonathanie.
Katey spojrzała na nią zdumiona.
- Na prawdę marzysz teraz o seksie z innym facetem?
- Wiem, że to absurdalne, ale tak. Marzy mi się seks z nim.
Blondynka zaśmiała się głośno.
- Nie mam żadnej rady dla Ciebie. Jutro jedziemy do domu więc korzystaj póki możesz.
- To odpada. Uciekłam mu, pewnie mnie znienawidził.
- To tylko facet. Pamiętaj o tym.
Nicole spojrzała na przyjaciółkę unosząc do góry jedną brew.
Katey zaczynała powoli myśleć jak ona.
* * * * * * * * * * * * * *
- Dlaczego pytasz mnie o to po tak dobrym seksie? - Nela spojrzała na mężczyznę i poczuła jak jej twarz zalewa się rumieńcem.
Leżeli zupełnie nago, przykryci jedynie cienką warstwą białej kołdry.
- Ty o mnie wiesz praktycznie wszystko. Ja o Tobie nic.
- Mamy układ, że to tylko seks.
- Czy to coś zmienia? Czy nie mogę wiedzieć czegoś jeszcze prócz imienia osoby, z którą sypiam? - Sean uśmiechnął się lekko na te słowa.
- Powiem Ci, ale musisz mi coś obiecać.
- Zgoda.
- Nie chcę żebyś rozmawiała z Annabel o nas. O tym co robimy, kiedy i gdzie. Chcę, żeby to zostało tylko i wyłącznie między nami. - głos Seana przez moment zabrzmiał ostro.
- Jest moją przyjaciółką.
- Obiecaj.
- Dobrze, jeśli Ci na tym zależy.
- Okej, a więc powiem Ci co z moimi rodzicami. Oboje nie żyją.
- Przykro mi.
- Mój ojciec został zamordowany. Mama nie mogła tego znieść wiec popełniła samobójstwo.. - Nela spojrzała na mężczyznę.
Jego mięśnie wyraźnie się spięły.
Miała wrażenie, że ogarnia go złość.
Złapała go za rękę.
- Myślę, że ta osoba, która to zrobiła poniesie za to konsekwencje.
Mężczyzna spojrzał na nastolatkę i uśmiechnął się lekko.
- Poniesie. Za wszystko. Nie pragnę niczego bardziej.
- Miałam na myśli prawne. Nie wymierzone samemu, Sean.
- Wiem, co miałaś na myśli.
- Chciałabym, żebyś ze mną o tym rozmawiał. Jak z przyjaciółką. Gdy masz w sobie zbyt długo ból on Cię zniszczy Sean. Nie pozwolę by mi Cię zabrał.
Mężczyzna dotknął jej policzka opuszkami palców i pogładził delikatnie.
- Jesteś za dobra dla mnie. Nawet nie wiesz jak jestem zły.
- Nie jesteś. Nie dla mnie.
- Ty niczego nie rozumiesz! - jego głos podniósł się nieco.
- To mi pokaż. - słysząc tą odpowiedź Sean spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nela..
- Pokaż mi jak bardzo możesz być zły.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Nie możemy pojąć czy to pożądanie,
Czy też miłość przyciąga nas do siebie
Mówią, że każdy mężczyzna, gdy dorośnie żeni się z własną matką
Co wyjaśnia dlaczego jesteś taką pierdoloną suką
Ale ja i tak jestem i trzymam się z Tobą
Kiedy patrzę na Ciebie
Widzę Anioła w Twoich oczach,
jeśli spojrzę w nie głębiej
Zobaczę Twoją mroczną stronę, jak diabeł w przebraniu
Katey patrzyła jak brunetka zbiera się do wyjścia.
Alkohol przyjemnie szumiał w ich głowach, ale nie na tyle mocno by nie wiedziały co robią.
Gdyby była trzeźwa może bardziej przekonywałaby Nicole, że to zły pomysł,
by w środku nocy szła sama do Jonathana.
Ale nie mogła jej tego zabronić.
Nie po całym tym pieprzonym dniu.
Nicole była dorosła i choć czasem jej pomysły były nieodpowiednie i szalone
dzisiaj chciała ją w tym wszystkim wspierać.
Mimo wszystko miała cichą nadzieję, że kobieta cokolwiek czuje, bo jeśli przestanie miała przeczucie, że to się źle skończy dla wszystkich.
Może właśnie teraz, po tym wszystkim potrzebowała tylko jego ramion do ukojenia tego całego bólu, którego tak mocno się wypierała?
- Jestem szalona - skomentowała Nicole ubierając tylko buty.
Katey uśmiechnęła się szeroko.
- Ja bardziej, bo Cię nie zatrzymuję.
- Wrócę.
- Bądź ostrożna. Tu jest David.
- Jego to w ogóle się nie boję.
Nie wiedziała gdzie mieszka w Paryżu, ale miała nadzieje, że spotka go w jakimś klubie.
Sama nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego idzie do niego.
Miała swoją godność i nigdy wcześniej nie latała za facetem.
Raczej uwielbiała owijać ich wokół palca i sama wszystko kontrolować.
Z nim było inaczej.
Po tylu latach braku z nim jakiegokolwiek kontaktu nie potrafiła go rozgryźć.
Ale coś w tym wszystkim było podniecającego, szalonego.
Coś czego bardzo długo już jej brakowało.
Spojrzała na ostatni klub, w którym mogłaby go spotkać.
Powoli traciła nadzieję, że tam będzie.
Wahała się czy wejść.
Właściwie nie wiedziała co miałaby mu niby powiedzieć.
Alkohol wyparował trochę i było to trudniejsze niż jej się wydawało.
Jej wzrok powędrował na wejście do klubu.
Poczuła jak serce jej przyśpiesza widząc wychodzącego Jonathana.
Mężczyzna szybko ją zauważył i podszedł do niej.
- Chciałem poprosić Cię do tańca, ale Moris mnie wyprzedził. - zaczął, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Nicole patrzyła na niego czując się jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Ta noc zupełnie nie jest taka jakbym chciała.
- Ty w ogóle wiesz czego chcesz?
- Chcę zapomnieć. Nie czuć nic.
- Nie pomogę Ci w tym, Nicole. Nie odbiorę Ci nadziei, ani nie sprawię, że zapomnisz o wszystkim.
- Zabierz mnie do siebie. - zaczęła, ale Jonathan jej przerwał gładząc jej delikatnie policzek.
- Seks ze mną też niczego nie zmieni, kotku. Dzisiejsza noc była ciężka, sam zabiłbym Sebastiana, że mógł Cię tak skrzywdzić, ale to niczego nie zmieni. Odwiozę Cię do domu.
- Nie rozumiem! - warknęła Nicole patrząc na niego oskarżycielsko.
- Przecież mnie pragnąłeś. Co jest z Tobą nie tak?!
- Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Pragnę Cię nadal, ale nie chcę pomagać Ci w tym bólu.. Chcę żebyś przyszła do mnie, gdy na prawdę będziesz tego chciała. Jak wtedy. Musisz ochłonąć, poradzić sobie z tą stratą. - powiedział spokojnie patrząc w jej oczy.
- Czuję ten ból... Całe życie robiłam nie to co powinnam. To karma. Za to jaka byłam... wszystko do mnie wraca. Wszystko... a ja nie chcę nic czuć.
- To co czujesz sprawia, że masz w sobie człowieczeństwo. Nawet jeśli ból to jedyne co teraz w sobie nosisz.
- Myślałam, że mi pomożesz, bo byłeś jedyną osobą z którą chciałam teraz być.
- Nicole...
- Zostaw mnie. To był zły pomysł. - mruknęła tylko i nie czekając dłużej szybkim krokiem odeszła.
Chciała wracać do domu.
Ale mimowolnie szła w kierunku cmentarza wstępując wcześniej do sklepu i kupiła wódkę.
Musiała tam pójść. W końcu ani razu tam nie była od czasu jej pogrzebu.
Siadła na ławeczce obok i spojrzała na napis.
- Co powinnam zrobić Lidia? Jaka powinnam być po tym wszystkim? - wyszeptała, gdy jej oczy mocno się zaszkliły.
- Brakuje mi Ciebie. Ty byłaś taka dobra. Na pewno byś mi doradziła. - dodała upijając solidnego łyka z butelki.
Skrzywiła się mocno, ale piła dalej.
- Do dupy takie życie.
Alkohol przyjemnie szumiał jej w głowie.
Oczy zaszły lekką mgłą i sama nie wiedziała czy ktoś usiadł obok niej czy tylko jej się wydawało.
- Oh, moja słodka Nicole. Co Ty robisz. - głos mężczyzny szumiał w jej głowie i odbijał się niczym echo.
- Jestem żałosna - wybełkotała czując przyjemne upojenie.
______________________________________
Notka gotowa.
Mam nadzieje, że Wam się spodoba.
Nie wiem czemu, ale pisząc ją zrobiło mi się smutno. :D
Zachęcam do komentowania.
Następna będzie w środę (za tydzień)
Życzę Wam już Wesołych Swiąt kochani!
Pozdrawiam. <3
Co z notka
OdpowiedzUsuń??
OdpowiedzUsuńHalo??
OdpowiedzUsuńNotka w srode
OdpowiedzUsuńKochani notka w piatek brak dlugo notki byl przyczyną braku weny i wielu problemow :(
OdpowiedzUsuńTen komentarz u gory nie nalezy do mnie pozdrawiam :)
Co z notka?
OdpowiedzUsuń