czwartek, 29 maja 2014

Uprowadzona IX

                                  

    "Patrząc w twoje oczy mam siłę i wiarę.
Tajemniczą moc dajesz mi.... " 




"
Kochany Davidzie. 
Wiem, że nigdy mi tego nie wybaczysz
Ale ja na prawdę cię kocham.
Każdego dnia coraz bardziej.
Chce krzyczeć Twoje imię głośno i wyraźnie.
Chce byś Ty krzyczał moje imię.
Jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś, proszę spotkaj się ze mną o 20 właśnie tam,
 gdy los chciał byśmy się poznali " 




Lidia właśnie bawiła się swoimi długimi włosami, gdy nagle wszedł David.
W ręku trzymał broń, a dziewczyna spojrzała na niego zdumiona.
-Przyszedłeś mnie zabić? - zapytała, a David uśmiechnął się do niej.
-W dniu twoich siedemnastych urodzin? Żartujesz sobie?

Nie odpowiedziała. Spuściła wzrok, a potem westchnęła głośno, gdy David usiadł obok niej na wielkim łóżku.
-Jakieś życzenia? - zapytał, a Lidia prychnęła i spojrzała na niego z politowaniem.
-Mam jedno.
-Może się spełni?
-Nie sądzę. Znasz je David.
Mężczyzna zaśmiał się cicho po czym pokiwał na zgodę głową.
-To prawda. Dlatego wynagrodzę ci to prezentem.
Lidia spojrzała na niego ze zdziwieniem, gdy wyciągnął z szerokiej bluzy kartkę i długopis.
-Po co mi to?
-Listu nigdy nie pisałaś?
-Mogę napisać list? Ale do kogo?
Mężczyzna wzruszył ramionami.
 -Do rodziców.. przyjaciół? Kogokolwiek chcesz. W końcu tylko raz na rok ma się urodziny.
-I co mam im powiedzieć? "U mnie w porządku, jestem w Paryżu?!" - sama nie wiedziała skąd w niej taka złość. Po prostu wkurzało ją ta jego obojętność i życie jak gdyby nigdy nic.
-Jeśli będziesz chciała - boże! Czemu to musi być takie trudne?! - pytała siebie w myślach.
 Zgniotła kartkę po czym rzuciła ją do konta.
-Nie chce twojego prezentu. - warknęła, a David uśmiechnął się do niej kpiąco.
-Twój wybór. To być może ostatnia szansa pisania do nich. Według mnie pisanie listów jest bardzo romantyczne.
-Więc ty im napisz list jak mnie porwałeś. - David spojrzał na nią bardziej z irytacją.
-Traktuje cię ulgowo nie dlatego, że wyglądasz jak ta ździra Nicole, ale dlatego, że mam taki kaprys. Więc jeśli mnie wkurwisz pstryknę palcem i zapomnę, że wyglądasz jak ona, a w tedy zrobię z tobą wszystko co tylko będzie rodziło się w mojej jakże chorej wyobraźni - mówiąc to trzymał ją mocno za ramiona by czasem nie odwróciła wzroku. Lidia wstrzymała na moment powietrze kiwając potakująco głową.

Ich rozmowę przerwał Bill, który wszedł do pokoju i spojrzał zaciekawiony.
-Co robicie? - zapytał uśmiechając się. David skrzywił się lekko.
-Uratowałeś mi tyłek, ale to nie oznacza, że masz tutaj wchodzić jak u siebie.
-Oj marudzisz. Przyszedłem złożyć Lidii życzenia. - dziewczyna podniosła na niego wzrok unosząc do góry brwi.
-Wszystkiego najlepszego - dodał z uśmiechem, a dziewczyna spojrzała na niego z niepewnością.
-Dziękuje.. - szepnęła cicho uśmiechając się delikatnie.
-Nie ma za co. A jeśli chodzi o Sebastiana, moi ludzie go szukają.
David prychnął pod nosem patrząc na brata z politowaniem.
-Twoi ludzie? Moi go nie znaleźli, a twoi to zrobią? Upozorował własną śmierć i myślisz, że go znajdziesz?
-Powiedział ten, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych - widząc zadziorny uśmiech młodszego brata, David zirytował się lekko.
-Niech będzie, ale to ja chce go zabić.
-Sie wie.
-A teraz muszę iść. Możesz nadal napisać list, pamiętaj ostatnia szansa - dodał po czym puszczając oczko dziewczynie wyszedł. Bill spojrzał na nią pytająco.
-Pozwolił napisać ci list?
Dziewczyna westchnęła kiwając potakująco głową.
-Tak. To bardzo w jego stylu.
Lidia odgarnęła swoje ciemne włosy do tyłu, po czym spojrzała na Borysa.
-David pisał listy?
Kiwnął potakująco głową. -Choć częściej je dostawał niż pisał.
-Od kogo dostawał listy?
-Od Nicole.
Słysząc to imię poczuła dziwny niepokój w sercu.
 I ciekawość tej szalonej miłości dwóch przyjaciół do jednej dziewczyny.
-Opowiedz mi o tym.
-To dość długa historia.
-Przecież i tak nigdzie nie wyjdę.
Mężczyzna usiadł na brzegu łóżka uśmiechając się lekko.
-Wyróżniała się z tłumu. Spojrzeniem, sposobem chodzenia, mówienia. Była inna. Sebastian poznał ją w jakimś klubie. Zaczęli się spotykać i pewnego dnia Sebastian uznał, David jako jego najlepszy przyjaciel powinien poznać jego dziewczynę. I to był błąd.
-Bo zakochali się w sobie - mruknęła cicho dziewczyna, a Bill uśmiechnął się lekko wzruszając ramionami.
-Nie wiem co ona czuła, ale wiem, że dla Davida stała się bardzo ważna. To życie zniszczyło mojego brata.
-Co było dalej?
-Spotykali się potajemnie. David tak bardzo ją kochał, że wierzył w to, że nie jest w stanie określić, którego z nich kocha bardziej. Może w głębi serca chciał by to jego wybrała?
-Ale ona wolała mieć ich obu, tak? - Lidia uniosła do góry brew, gdy Borys kiwnął potakująco głową.
-Manipulowała nimi, owinęła sobie ich wokół palca. Nim się obrócili przestali ze sobą rozmawiać. Chęć rywalizowania była na pierwszym miejscu. Zapomnieli ile razem przeszli. Po prostu oboje jej pragnęli.
-Dlatego David chciał zabić Sebastiana? Bał się, że Nicole go wybierze?
-Zrobił to, bo uwierzył w jej kłamstwo.
-Co musiała powiedzieć, by David z tego powodu chciał zabić Sebastiana? Przecież byli przyjaciółmi.
-Nie zrozumiesz tego, bo jej nie znałaś...
-Więc co to było za kłamstwo?
-Gdy zginęła w wypadku samochodowym David dostał dwa dni później list. Napisała w nim, że...
Ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu wydobywający się z obcisłych dżinsów mężczyzny.
Przeczytał szybko esemasa po czym spojrzał na dziewczynę.
-Jesteś do niej podobna, ale nie wykorzystuj tego przeciwko Davidowi.
-Nie rozumiem o co ci chodzi..
-Dobrze wiesz o czym mówię. Muszę iść.
-Nie skończyliśmy...
-Skończymy innym razem. - mruknął cicho po czym wyszedł z pokoju.
Dziewczyna westchnęła patrząc na zgniecioną kartkę.
Historia, którą opowiadał jej najpierw Sebastian, teraz Bill była na prawdę niezwykła.
 I co to było za kłamstwo? Wiedziała, że nie powinna pytać o to Davida.
Przecież nie chciała go zdenerwować.
Podniosła z ziemi zgnieciony papierek po czym położyła go na szafce.
 Wzięła do ręki długopis pisząc kilka słów.

Kochana Mamo, Kochany Tato
Nie wiem ile minęło odkąd ostatni raz was widziałam.
Nie wiem, która jest godzina, ani jaki dziś dzień.
Dzisiaj są moje urodziny, wiem to, bo w tym dniu dostałam prezent.
Właśnie go czytacie.
Chcę wam napisać jak bardzo was kocham i jak bardzo jest mi przykro, 
że tak rzadko potrafiliśmy rozmawiać. 
Czy to się zmieni gdy wrócę?
Czy znów będzie jak dawniej?
A co jeśli nie wrócę?
Będziecie mnie opłakiwać?
Piszę ten list z nadzieją, że to doda wam pewności co do tego, że żyję.
Zostałam porwana i pozwolono mi napisać do was list.
Zatrzymajcie go w sercu tak jak ja zatrzymałam was w swoim.
Z miłością i tęsknotą 
                                          Lidia.



Wstała z łóżka łapiąc się za głowę. Skoro David kochał Nicole musiał coś po niej zostawić.
Może listy!? Albo zdjęcie?
Westchnęła po czym podeszła szybko do szafek. Zaczęła je przeszukiwać.
Na nic. Większość z nich była pusta, niektóre były z jakimiś papierami napisane w innym języku.
Wiedziała, że pod łóżkiem też niczego nie znajdzie. Już raz znalazła. David na pewno nie pozwoliłby jej znaleźć coś więcej. Usiadła na łóżko, a jej uwagę przykuł obraz na ścianie.
Co dziwne wcześniej jakoś nie zwróciła na niego szczególnej uwagi.
 Pokazywał zachód słońca na morzu.
Był na prawdę piękny i tak realistyczny, że w pewnym momencie miała wrażenie, że się tam znajduje. Widziała niemal te fale, i szum morza.
Zamknęła na chwilę oczy, a gdy je ponownie otworzyła uśmiechnęła się lekko.
Zdjęła obraz odwracając go do tylu.
Spojrzała zaszokowana widząc jak jest oblepiony jakimiś kartkami.
Kobiece pismo, zżółknięte kartki przez staroć. I fragmenty układanki.


Czy dane nam będzie kochać i nie ranić przez to innych?
Kocham was obu. I wiem, że muszę wybrać.
Poczekaj jeszcze trochę. Obiecuje, że warto.



Gdy zasypiam wyobrażam sobie, że kładziesz się tuż obok, że ustami dotykasz mojego nagiego ramienia i odgarniasz moje włosy do tyłu, a ja ulegam pod wpływem twojego dotyku. 
Wszystko o czym marzę to być przy Tobie.


Myślałam o tym co mi powiedziałeś. Kocham Cie. Na prawdę cię kocham David.
Ale nie mogę być z tobą! Wiem, że chcesz znów przyjaźnić się z Sebastianem.
Nie zniosę tego.. ponieważ on... nawet nie potrafię o tym pisać... 
przyszedł do mnie wczoraj, a ja próbowałam mu wytłumaczyć, że to nie jego wybrałam, ale on...




Lidia wstrzymała na moment powietrze. Przerwane.
Więc to jest ostatni list, który od niej otrzymał?
Spojrzała na datę. 2 lata temu.
A więc Sebastian zrobił jej coś czego nie powinien?
Dlatego David chciał go zabić?

Przewróciła obraz z powrotem słysząc jak ktoś się zbliża. Nie wiedziała czy prosto go założyła.
 Oparła się o półkę, gdy warkocz wszedł do środka. Spojrzał na nią badawczo.
Lidia uśmiechnęła się lekko starając się nie myśleć o tych przeklętych listach.
-Dziękuje za prezent. Chce go wziąć, jeżeli nadal jest aktualny - dodała niepewnie, a David uśmiechnął się kpiąco.
-Więc jednak? Skąd taka nagła zmiana zdania?
-Cóż... pisanie listów jest całkiem w porządku - odparła, a David skrzyżował ręce na piersi patrząc na nią podejrzanie.
-Doprawdy? Chcesz mi coś powiedzieć?
Przełknęła nerwowo ślinę. Nie mogła być takim tchórzem!
Nie wiedział nic, nie miał podstaw by coś podejrzewać więc jeśli sam ją nie przyłapie ona mu nic nie powie.
Przypomniała sobie słowa Billa. To, że wyglądała jak ona nie czyniło z niej Nicole.
Ale to, że tu jest chyba świadczy o tym, że David znalazł Nicole taką jaką szukał.
bezbronną, wystraszoną, ulegającą..

-Co mam ci powiedzieć David? Że dzieją się rzeczy, których nie przewidziałam? Że nie potrafię tego opisać, ale w jakiś dziwny sposób nie potrafię cię znienawidzić? - zapytała z lekką rozpaczą podnosząc wzrok na jego ciemne tęczówki.
-Porwałem cię, zgwałciłem, biłem, ciąłem, a ty chcesz mi powiedzieć, że mnie nie nienawidzisz? - David podszedł do niej, a dziewczyna westchnęła.
-Nie znałam cię wcześniej, ale wiem, że pod tą maską obojętnego drania, kryje się coś więcej. Zraniony mężczyzna. Zraniony chłopiec.. - szepnęła, a David podszedł do niej jeszcze bliżej przywierając do ściany.
-Nie miałem w domu sielanki, nienawidziłem matki, a ojczyma jeszcze bardziej. - Lidia czuła narastający gniew w jego głosie.
-Nie mogę zastąpić ci rodziców, ale mogę dać ci to czego pragnąłeś.
David spojrzał na nią trochę łagodniej jednak ani przez chwilę się nie odsunął.
-Miłości.. - szepnęła patrząc w jego oczy.
Mężczyzna jedną ręką pogładził ją po policzku nie spuszczając z niej oczu.
Uśmiechnęła się lekko podnosząc wzrok do góry tak by spojrzeć w jego oczy.
Był na prawdę wysoki.
-Jeśli się we mnie zakochasz zabije cię. - szepnął cicho nachylając się nad dziewczyną, że ich usta lekko się stykały.
-Ale jeśli ja pierwszy to uczynię w tedy będę zmuszony dać ci to czego pragniesz - Lidia spojrzała na niego z czułością. Nie spodziewała się takiego wyznania z jego strony.
Ich usta delikatnie się zetknęły, a David złapał ją w biodrach przybliżając do swojego ciała.
Lidia objęła go za szyje stając na jego palcach, by być choć trochę wyższą.
Całowała go nieprzerwanie, namiętnie wplatając palce w jego włosy.
Ich języki ocierały się w szalonym tańcu namiętności walcząc o dominacje.
David trzymał ją mocno tak by czasem nie przechyliła się.
Instynktownie odsunęła rozpiętą bluzę z jego ramion, a mężczyzna zrzucił ją szybko na ziemię.
David popchnął ją na komodę, w którą lekko uderzyła.
Złapał ją w biodrach sadząc na półce.
Przerwali na chwilę pocałunki tylko po to by David zdjął swoją czarną koszulkę.
Przyciągnął bliżej dziewczynę, a ona objęła nogami jego pas.
Czuła jak rośnie w niej pożądanie i wiedziała, że nie potrafi przestać.
Sama zdjęła szybko swoją niebieską bokserkę zostając tylko w krótkich spodenkach.
Objęła go za szyję gdy znów David podniósł ją kładąc na łóżko.
Dość szybko pozbyli się zbędnych ubrań. Nie chcieli żadnej gry wstępnej.
Po prostu pragnęli siebie. Swoich ciał.
Reszta nie miała najmniejszego znaczenia w tej chwili.





*******



Notka jest dzisiaj, bo jutro chyba się nie wyrobie.
Mam nadzieje, że nikt się na mnie nie obraził, że nie pisałam dawno notek.
Pisałam już w komentarzu dlaczego nie było nic nowego i mam nadzieje, że rozumiecie
Bardzo dziękuje za wszystkie wasze opinie i zachęcam do komentowania. :))
Pozdrawiam i miłego weekendu! <3





wtorek, 13 maja 2014

Uprowadzona VIII

" Zatrzymaj mnie, nie daj mi odejść
Jutro już nikt, a dziś jeszcze my ... "


Czuła się dziwnie. Wszystko zaczynało tracić sens, a wiara która ją trzymała przy życiu najwyraźniej zrobiła sobie wolne. Trzymała ręce przy samym sercu bojąc się nawet poruszyć.
Nie była przywiązana.
Nie robiła też nic co mogłoby się nie spodobać Sebastianowi. Nie wiedziała dlaczego zmienił jej kolor włosów, ale wiedziała, że stała się powodem dla którego złagodniał.
I on i David.
-Kim była Nicole? - zapytała cicho podnosząc na niego swój wzrok.
Mężczyzna spojrzał na nią,a jego twarz wykrzywiła się w lekkim uśmiechu.
-Była śmiercią - odpowiedział, a w dłoni trzymał mały nóż, którym zaczął się bawić.
Nie wiedziała o co mu chodziło, ale coś jej nie pasowało.
Wie jak się nazywa, wie jak wygląda. I na pewno nie jest żadną Nicole.
-Kochałeś ją? - zadała kolejne pytanie w jakiś dziwny sposób zafascynowana tym.
Mężczyzna poniósł na nią wzrok.
 -Była niczym grzech. Kusiła swoim spojrzeniem, wyglądem... świetnie manipulowała i dobrze grała na emocjach.
-Co ja mam z tym wspólnego?
-Kochałem ją, a ona kochała Davida. Wiec teraz ja zniszczę to na czym mu zależy.
Dziewczyna spojrzała na niego ze strachem, ale dopiero potem załapała sens jego słów.
-David nic do mnie nie czuje.
Sebastian uniósł prowokacyjnie brew do góry.
-Przekonamy się. - po chwili weszło dwóch umięśnionych ludzi, a po środku nich David ubrany w szeroką czarną bluzę z kapturem. Spojrzał na Sebastiana ze złością.
-Ty sukinsynu..
-Mi też miło cię widzieć David. Spójrz. Upiększyłem twoją zabawkę. - tutaj wskazał palcem na Lidię. Wzrok Davida też tam powędrował, a Lidia spuściła wzrok na dół.
Jego mięśnie spięły się lekko.

***
-David... gdybym postawiła cię przed wyborem pomiędzy mną, a Sebastianem co byś wybrał? - dziewczyna uśmiechnęła się do niego słodko owinięta tylko białym ręcznikiem.
 Mężczyzna, który właśnie siedział na łóżku spojrzał na nią marszcząc brwi.
-Myślałem, że...
-Co byś wybrał? - przerwała mu podchodząc do niego. Westchnął. Sam nie wiedział.
Kochał ją, ale ona była przecież z kimś innym...
-Ciebie - odparł po chwili, a dziewczyna uśmiechnęła się z satysfakcją siadając
 na nim okrakiem. Objęła go za szyję patrząc w jego czekoladowe tęczówki.
-A gdybyś musiał wybrać pomiędzy mną , a Billem?
-Dlaczego zadajesz mi takie pytania?
-Po prostu chce wiedzieć ile znaczę dla Ciebie.
-Wybrałbym ciebie. Cokolwiek mi nie zadasz zawsze wybiorę CIEBIE - odpowiedział, a dziewczyna pocałowała go namiętnie wbijając paznokcie w jego ramiona. ***

-Coś się zawiesiłeś przyjacielu... Wspomnienia wróciły? - David zacisnął nerwowo pięść i spojrzał na Sebastiana.
-Ona nie ma z tym nic wspólnego!
-Słyszałem, że twoje zabaweczki wytrzymywały może 2 tygodnie? Wiec dlaczego jej jeszcze nie zabiłeś? - Lidia powoli podniosła wzrok na warkocza. O co im do cholery chodziło?
 I co chciał osiągnąć Sebastian?!
-Bo jeszcze mi się nie znudziła! - warknął mężczyzna, a Sebastian zaśmiał się głośno.
-Doprawdy? A może dlatego, że ta oto dziewczyna wygląda prawie jak nasza Nicole! Ciekawe czy ciało ma te same? - zaczął z uśmiechem podchodząc do dziewczyny.
Złapał ją za rękę zmuszając do wstania.
-Nie dotykaj jej - warknął David ze złością,
a Sebastian stanął za nią obejmując jej talię i szyję ręką.
Oparł brodę na szyję dziewczyny wyraźnie rozbawiony.
 -Nawet pachnie jak ona.
-Jesteś pojebany.
-Lidia, kochanie chcesz wiedzieć dlaczego cię tu "zaprosiłem"? - ani przez moment jego szyderczy uśmiech nie zniknął z twarzy. Bawiło go to, że David udawał obojętnego.
-Ten oto David sypiał z MOJĄ laską! I wiesz co się stało? Zaczęliśmy walczyć. A on był tak naiwny, że uwierzył iż mnie zabił! Niczym dziecko...
-Możesz przestać już pieprzyć tylko przejść do rzeczy? - warknął zirytowany David.
-A co Davidku? Niewygodny temat? - mężczyzna nie odpowiedział przekręcając teatralnie oczami. Sebastian uznał to, za pozwolenie do mówienia więc kontynuował.
-A wiesz jaki finał miał ten miłosny trójkąt? David został zupełnie sam jak palec, ja "umarłem", a Nicole? Zginęła w wypadku samochodowym. Muszę przyznać, że była z niej podstępna suka. - Lidia nie zorientowała się kiedy zaczęła płakać.
-Ale teraz gdy mam Ciebie Lidio, mój stary przyjaciel może się przekonać co to znaczy odebrać komuś dziewczynę.
David warknął coś pod nosem,a a po chwili ruszył w stronę Sebastiana.
 Jednak nic nie zrobił, gdyż dwoje mężczyzn zagrodziło mu drogę.
Złapali go za ramiona.
-To jest teatr. Gramy sztukę. Nazwałem ją "sztuka przetrwania". A więc zrobiłem już swoje. Zostawiam was samych. Chętnie bym zobaczył jak umieracie, ale niestety mam inne zobowiązania. Macie pobić Davida, a z nią... - zaczął odwracając się do dziewczyny. Uśmiechnął się ironicznie.
 -Róbcie co tylko chcecie. - dodał prowokacyjnie wychodząc.
-Nie potrafisz niczego sam załatwić idioto! - zawołał za nim David.
-Do niezobaczenia.

David spojrzał na mężczyzn. Z dwóch zrobiło się nagle pięciu.
-Feksler we własnej osobie - zaczął jeden z nich z uśmiechem.
-We własnej osobie skopie ci dupę - warknął mężczyzna, a reszta zaśmiała się.
David uderzył jednego z nich, a gdy ten chciał mu oddać zrobił unik schylając się na dół.
Drugi wziął jakąś belkę i uderzył go w nogę, że David padł na kolana i syknął głośno.
-Od zawsze marzyłem by cię dopaść. - dodał ten, który trzymał narzędzie.
Warkocz pomimo grymasu bólu uśmiechnął się ironicznie.
-No spójrz laleczko. Jestem tutaj i tylko na tyle was stać? - David nie należał do osób, które błagały o wybaczenie. Walczył do ostatniego tchnienia. I tak było i tym razem.
Lubił prowokować nawet jeśli to zagrażało jego życiu.
-Jaki wyszczekany sukinsyn - dwóch go złapało, a trzeci uderzył go mocno w twarz.
 Z jego wargi zaczęła lecieć krew.
-Jak baba. - skomentował mężczyzna wywołując wściekłość w bandytach.
Lidia patrzyła na to z przerażeniem i ze łzami w oczach. Nigdy nie widziała takiego Davida.
 Nasiąkniętego krwią.
-Zostawcie go! - zawołała ze łzami w oczach i dopiero w tedy stała się dla nich widoczna.
David spojrzał na nią jakby niezadowolony, że zwróciła ich uwagę.
-Więc to jest ta twoja suczka. Niezła - Dwóch mężczyzn do niej podeszło,
 a David wyszarpał się nerwowo biegnąc do dziewczyny. Poczuł mocny ból w brzuchu,
gdy ktoś uderzył go z kolana uśmiechając się przy tym.
Upadł na ziemie, a Lidia zapłakała głośno.
David wypluł krew z buzi.
-Tak nie traktuje się damy - mruknął zachrypniętym głosem, a oni znów się zaśmiali.
-Jaka szkoda, że ty już nam tego nie pokażesz - jeden z nich podniósł belkę do góry,
a Lidia jakimś cudem doczołgała się do Davida.
Położyła się na nim chroniąc przed uderzeniem.
David spojrzał na nią z lekko zmrużonymi oczami.
-Odsuń się - warknął zirytowany.
-Nie chce.
-Powiedziałem byś się odsunęła!
-Powiedziałam, że nie - odpowiedziała drżącym głosem wciąż go obejmując.
-Jakie to słodkie. Ta miłość. - skomentował jeden łysy i chyba najwyższy z nich wszystkich.
-Miłość nas unosi nieprawdaż? - mężczyźni spojrzeli zaskoczeni do tyłu, a widząc Billa z obstawą skrzywili się lekko. Lidia poczuła nagłą ulgę.
 Brat Davida podszedł do dziewczyny podając jej rękę i podnosząc lekko.
Davida trochę mniej delikatnie ustawił do pionu. Mężczyzna syknął lekko.
-Nie chciałem twojej pomocy - warknął niewyraźnie, a Bill uśmiechnął się lekko.
-Ale jej potrzebowałeś.

***

Wracając do domu Bill zadbał o szczegóły. Sprowadził jakiegoś znajomego, który okazał się lekarzem i choć David nie chciał zbadał go szybko. Okazało się, że oprócz masy zadrapań, rozciętej wargi i złamanego żebra nic mu nie było. Lidia nerwowo chodziła w łazience, gdy David w tym samym czasie siedział w sypialni na łóżku i zastanawiał się nad czymś. Nie wiedziała co ma robić.
 Wzięła już kąpiel, ale kolor nadal utrzymywał się. Miała lekko zwilżone włosy, które się podkręciły.
Ubrała jakieś spodenki i czarną bokserkę. Wiedziała, że skoro wygląda jak ta cała Nicole, którą David kochał miała przewagę. Jej wygląd był w tym momencie jednocześnie błogosławieństwem,
ale też przekleństwem. Przypominając jego byłą, która przyprawiła mu rogi, może chcieć się
 wyżyć na niej,
ale gdyby taki miał plan czyż nie realizowałby go już?
Westchnęła ciężko. Myśl, że David mógł zginąć przerosła ją.
Otworzyła drzwi z łazienki wchodząc do sypialni.
Spojrzała na Davida, który nadal się nad czymś zastanawiał.
 Podeszła do niego bliżej nabierając powietrza do ust.
-Mam 16 lat i połowy rzeczy, które mnie otacza nie rozumiem. Nie wiem dlaczego wygląd jak ona, nie wiem nawet jak mocno was zraniła skoro szukacie zemsty... Nie potrafię na to odpowiedzieć, ale wiem jedno. Jeśli mój wygląd czyni to, że stajesz się lepszym człowiekiem i w jakiś sposób twoje człowieczeństwo powoli wraca chce tak wyglądać. Chce wyglądać jak ona kimkolwiek dla was była - odpowiedziała, a David podniósł na nią wzrok wyraźnie zdziwiony jej słowami.
-Jedyną rzeczą w której jesteś do niej podobna to wygląd. Wszystko inne masz sto razy lepsze - Lidia mogła spodziewać się każdej odpowiedzi, ale nie takiej.
 Zagryzła nerwowo wargę jakby walcząc ze sobą.
W końcu się poddała. Podeszła jeszcze bliżej do Davida po czym pocałowała go.
David odwzajemnił gorący pocałunek, a rękami złapał ją za uda unosząc lekko do góry i sadząc na swoich nogach. Przysunęła się bliżej o ile jeszcze było to możliwe po czym mocno objęła go za szyję.
Nigdy nie całowała go tak żarliwie jak tym razem.
David syknął lekko z bólu, co spowodowało, że Lidia oderwała się od niego patrząc z troską.
-Mocno boli? - zapytała cicho, a mężczyzna uśmiechnął się ironicznie.
-Dostawałem mocniej - odpowiedział wywołując w niej lekki uśmiech.
 Znów powróciła do jego ust ściągając z niego koszulkę.
Mężczyzna przekręcił ją w bok kładąc na wielkim łóżku.
 Jego pocałunki zeszły na jej szyję gryząc i ssąc ją na przemian,.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że na prawdę zaczynała go kochać.




I oto jest obiecana notka. Mam nadzieje, że wam się podoba. Zachęcam do komentowania. :)

środa, 7 maja 2014

Uprowadzona VII

 ".. A jeśli chciałabyś być niegrzeczna,    poprowadź teraz między uda swoją dłonią moją dłoń... "



Nie czekając ani chwili dłużej wybiegł z domu nie wsiadając nawet do auta.
 Przeklinał w myślach, że był taki naiwny. Uwierzył Billowi!
 Po raz pierwszy od bardzo dawna znalazł nić porozumienia, a on to wykorzystał!
Gdy w końcu udało mu się dotrzeć wtargnął do jego domu. Borys swojego brata zmieszał się nieco.
-David? Co ty tu robisz? - zapytał ze zdziwieniem podchodząc do warkocza. 
Nie odpowiedział.
 Jedynie co zrobił to uderzył go tam mocno w twarz, że Bill się przewrócił.
 David usiadł na nim okrakiem łapiąc go za czarną koszulkę i przybliżając do siebie,
ich nosy się niemal stykały.
-Gdzie jest Lidia? - syknął ze złością, a widząc minę czarnego jeszcze bardziej się wkurzył.
-Nie mam pojęcia..
-Uratowałeś jej dupę, więc do cholery jesteś mi chyba coś winien?!
-Sprawdzałeś w domu? - zapytał ze zdziwieniem, a David zaśmiał się jakby z goryczą.
-Nie kurwa. Jestem jasnowidzem i od razu wiem, że jest u ciebie - warknął po czym ponownie uderzył brata w nos. Bill jęknął z bólu wycierając krew.
-Ogarnij się idioto. Tutaj Lidii nie ma. Może uciekła.
-Niby dlaczego miałaby to robić?
-Na imprezie też szukała pomocy. Skoro już wiesz wszystko pewnie bała się, że ją zabijesz.
David wziął głęboki oddech po czym spojrzał na niego z poirytowaniem wstając.
Jego telefon zaczął dzwonić, a on sięgając do tylnej kieszeni szerokich spodni i odebrał go w końcu.
-Halo?
Słyszał jakiś szum, a po chwili dziwnie znajomy głos.
-Witaj David. Jest idealna. I cała moja. To jak spełnienie marzeń - warkocz przełknął nerwowo ślinę, a Bill widząc jego minę wstał z ziemi podchodząc do brata.
-Czego ty kurwa chcesz? - każde słowo wypowiadał wolno jakby miało to coś zmienić.
-Zabrałeś mi wszystko co kochałem. Ja zrobię to samo.
-Nie kocham jej - warknął David zirytowany. Nieznajomy zaśmiał się cicho.
-Na prawdę? Więc tylko raz kochałeś kogoś?
-To jest przeszłość, która już dawno minęła!
-Nie David. Tylko dla ciebie to rozdział zamknięty. Ja chce zemsty, rozumiesz?! I zabije ją, a potem w kopertach będę wysyłał kawałki jej ciała.
-Jak ją wziąłeś?! - zawołał ze złością.
-Najszczersze wyrazy współczucia z powodu Berrego. - zakończył rozmowę,
 a David walnął telefonem o ziemię.
Na szczęście tylko bateria wyleciała i raczej nie było to nic groźnego.
Bill spojrzał na niego ze zdziwieniem.
-Kto ją zabrał?
-Ktoś kogo myślałem, że zabiłem.
-To niemożliwe... przecież Sebastian... - zaczął zdezorientowany mężczyzna, a David mu przerwał uśmiechając się ironicznie.
 -Wrócił. Tak, braciszku. Zostałem po raz pierwszy wyruchany - warknął ze złością po czym usiadł na kanapie opierając głowę o ręce.


  * Parę godzin wcześniej ~* 

Lidia nie wiedziała co zamierza zrobić, ale sądząc po jego minie coś poważnego. To nie był człowiek, z którym można było żartować. Bała się, że źle zrobiła, ale domyślił się, że kłamała. Gdyby znów to zrobiła, a on jakimś dziwnym cudem by się zorientował chyba nie uszło by to na sucho. Patrzyła na zegarek za każdym razem, gdy mijała kolejna godzina. Dochodziła już prawie dwunasta, a go jeszcze nie było. Uchyliła drzwi ich sypialni nasłuchując. Po chwili usłyszała trzask jakby stłuczonego szkła. Przestraszyła się trochę, bo jeśli to David... wiedziała, że to będzie najgorsza noc w jej życiu. Będą zaczynali jak na początku. Nie chciała tego. 
-David? - zawołała głośno, ale tylko cisza jej odpowiedziała. Zeszła po cichu na dół.
 Może był pijany?
-Berry? - znów cisza. Uśmiechnęła się lekko widząc Berrego, który leżał na kanapie.
-To ma być odpowiedzialne? - zapytała cicho do siebie z lekkim uśmiechem schodząc na dół.
 Owinęła się bardziej długim swetrem, który założyła wcześniej. Zrobiło się jakoś zimno. 
Mogłaby teraz uciec. Facet, który miał ją pilnować sobie zasnął. To jakaś komedia. 
Podeszła do niego bliżej. 
Był odwrócony do niej tyłem i lekko skurczony. Jej delikatny uśmiech zniknął, gdy zobaczyła, że mężczyzna na jasnej koszuli ma krew. Podeszła jeszcze bliżej. A z jej oczu leciały łzy. 
Zakryła sobie usta ręką orientując się, że ktoś go zabił. 
-Ładnie prawda? - niemal od razu podskoczyła słysząc czyiś szept za uchem.
 Odwróciła się z przerażeniem widząc jakiś dwóch mężczyzn. 
-Czego chcecie?! - zawołała z niezrozumieniem, a oni uśmiechnęli się do siebie.
-Ktoś chce cię zobaczyć. Nową laseczkę Fekslera - mruknął jeden z nich po czym złapał ją za rękę przyciągając do siebie. Próbowała się wyrwać i upadła na ziemię co umożliwiło im przyłożenie do jej ust białego materiału. Nie chciała nabrać powietrza, ale wiedziała, że będą spokojnie czekać aż w końcu weźmie oddech. 
Wstrzymała go tak długo jak potrafiła próbując się wyrwać. 
Niestety nabrała w końcu powietrza, a potem zapadła w długi sen. *

Próbowała otworzyć oczy, ale wszystko było takie same. Ciemno. Jej ręce były związane, uniesione w górę. Próbowała się jakoś wyplątać, ale pieczenie w nadgarstkach spowodowało, że przestała się wiercić.

 Jej usta były związane jakąś starą szmatą. Przegryzła ją lekko by móc mówić. 
Nie wiedziała kto ją porwał i dlaczego. 
-Obudziłaś się - usłyszała czyiś głos.
-Czego chcesz? - choć cholernie się bała zachowała spokój. Mężczyzna zaśmiał się cicho.
Lidia usłyszała jakieś kroki, a po chwili rozmowę.
-Możesz już odejść. Zajmę się nią - dodał jakiś inny mężczyzna. Dziewczyna usłyszała trzask drzwi. 
Przełknęła nerwowo ślinę. Jeśli to był znów Kristian.... 
-A więc tak wygląda dziewczyna, którą wybrał David? - jego głos nie był drażniący, a raczej spokojny.
-Dlaczego to robisz? - zapytała, a jej głos lekko drżał.
-Gdy trzymamy w sobie ból skrywany miesiącami w  końcu pozwalamy mu wyjść na zewnątrz. 
-David wyrządził ci krzywdę? - zapytała, a po chwili cicho jęknęła czując ból w rękach. 
-Brawo. Gdy nie wiesz o co chodzi zawsze o pieniądze, albo o kobietę. Jak się nazywasz? 
-Lidia... Lidia Clemens - odparła.
-Lidia. Ładne imię. 
-Chcesz mnie zabić? 
-Chce. Ale chce by widział to David. Twoją śmierć. 
-Dlaczego zasłoniłeś mi oczy?
-Byś nie widziała za wiele. 
-Nawet Ciebie?
-Zadajesz cholernie dużo pytań. - mężczyzna zaśmiał się cicho.
-Ale jeśli chcesz zobaczyć Sebastiana Kylee jestem gotów zdjąć ci opaskę - dodał mężczyzna i podszedł do niej, a Lidia odwróciła głowę w bok, gdy odwiązał jej opaskę. Po chwili spojrzała na niego.
 Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco, ale po chwili jego uśmiech zaczął znikać.
 Jego wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. 
-Niemożliwe.... Wyglądasz jak ona.. - szepnął z zaskoczeniem, a Lidia spojrzała na niego zmieszana.
-Wyglądam jak kto? - szepnęła cicho czując wzbierające się łzy.

****

-Więc jednak go nie zabiłeś. To pewnie ta pieprzona karma - jęknął desperacko Bill, a David westchnął zirytowany. 
-Jesteś pojebany. Jeśli Lidii spadnie włos z głowy zabije go ponownie.
-A potem znów zmartwychwstanie? - warkocz nie miał ochoty odpowiadać na sarkastyczne pytanie.
-Będę musiał czekać aż się odezwie.
-Skąd ta pewność, że to zrobi? Przecież powiedział, że wyśle ci kawałki jej...
-Wiem co powiedział do cholery, ale nie taki jest Sebastian. Chce uderzyć w mój najczulszy punkt. Myśli, że kocham Lidie dlatego ją zabrał.
-A kochasz?
-Wiesz, że nie potrafię nikogo kochać.
-Kiedyś potrafiłeś. Potrafiłeś nawet zostawić wszystkich w imię miłości.
-Ludzie się zmieniają Bill. Ciekawe ile zajęło mu czasu szpiegowanie mnie. - dodał zmieniając temat. 
Bill wzruszył ramionami odgarniając swoje czarne włosy
. -Pomogę ci jeśli będziesz chciał.
-Na razie muszę mieć ochroniarza, bo mojego mi zajebał.
-Wyśle do ciebie dwóch swoich ludzi.
David uśmiechnął się z kpiną.
-Zadzwoni do mnie. Jestem tego pewny. 
Bill uśmiechnął się prawie niezauważalnie. Nigdy David nie odwiedził go tak po prostu. 
Zawsze przychodził z czymś. Tak było i tym razem. Znał swojego brata i wiedział, że jest bardzo nierozsądny, a skoro Sebastian upozorował własną śmierć jest bardziej przebiegły od warkocza. 
Nie chciał stracić brata choć i tak miał wrażenie, że David nie czuje z nim żadnej więzi.
 Załączył telewizor, a widząc w wiadomościach zdjęcie Lidii chciał szybko przełączyć, ale David zabrał mu pilot. 

-Od przeszło miesiąca trwają poszukiwania szesnastoletniej dziewczyny. Ostatni raz widziano Lidię Clemens w szkole i nie wróciła więcej do domu. Przyjaciele i rodzina Lidii informuje, że dziewczynka nie miała żadnych podstaw by uciekać z domu. Ktokolwiek widział proszony jest o kontakt - mówiła młoda dziennikarka dość szybko trzymając kurczowo mikrofon.

David przekręcił teatralnie oczami, gdy znów inny dziennikarz zaczął mówić.
-Kilka godzin temu miało miejsce morderstwo niedaleko domu publicznego. Mężczyzna ma około 30 lat i został dźgnięty nożem w wyniku czego zmarł. Sprawcę szuka policja, ale na razie brak dowodów.
-Nie mów, że zabiłeś Kristiana? - Bill spojrzał z desperacją na brata, który wyciągnął ręce w obronnym geście.
-Rączki mam przy sobie.
-Bawi cię to David? Bo mnie nie bardzo.
-Wyluzuj. 
-Co jeśli cię złapią?
-Niby jak?
-Nie wiesz co kombinuje Sebastian. Może odwieść Lidie do domu i w tedy na pewno "pozdrowi" swoich rodziców w twoim imieniu.
-Ohh Zamknij się. To by było zbyt proste. On chce mojej śmierci.
-Więc co zrobisz geniuszu? - warknął ze zirytowaniem patrząc jak David wstaje z kanapy. 
-Więc mu ją dam - odpowiedział mężczyzna po czym leniwie schylił się po swój telefon chowając go do szerokich spodni. 

Minęło kilka dni, a David chodził po domu cały spięty. Każdy głos, każda drobna sprawa wyprowadzała go z równowagi. Bill od czasu do czasu przychodził do niego upewniając się, że żyje i żyją też jego ludzie, których mu "pożyczył". David nie chciał pokazać bratu jak bardzo jest niepewny o los dziewczyny tym bardziej, że zna Sebastiana lepiej niż ktokolwiek. Spojrzał na wyświetlacz telefonu. Zero połączeń. Gdy opuszczał wzrok po pokoju rozległ się dźwięk melodyjki, a telefon świecił się i zaczął wibrować. David spojrzał na brata, po czym lekko trzęsącą się ręką sięgnął po telefon. 

**
Lidia patrzyła jak Sebastian uśmiecha się ironicznie wybierając numer Davida. 
Dopiero po dłuższej chwili zaczął mówić.
-Witaj przyjacielu - dziewczyna obserwowała go uważnie lekko załzawionymi oczami. Sebastian odsunął lekko telefon od ucha po czym dał na głośnik by wszystko słyszała. 
-Tylko ją tknij, a cię zabije. Ponownie - poznała głos Davida i wiedziała, że jest wkurzony.
Ale porywacz się tym nie wzruszył. Wręcz przeciwnie. Podszedł do Lidii przyciągając ją do siebie. 
Nie mogła go odtrącić, bo jej ręce wciąż były w górze.
 Mężczyzna roztargał jej sweter, a dziewczyna głośno zaszlochała.
 -Proszę nie... - pisnęła błagalnie.
-Ona nie ma z tym nic wspólnego - dodał David słysząc płacz dziewczyny.
-Wydaje mi się, że ma. Masz godzinę by się tu zjawić. Jeśli przyjedziesz z ochroną zabije ją od razu.
-Wiesz, że taki nie jestem. - warknął warkocz, a Sebastian uśmiechnął się triumfalnie chowając telefon do kieszeni.
Odgarnął włosy Lidii z twarzy i spojrzał na nią uważnie.
-Pogniewasz się na mnie jeśli zrobię pewien eksperyment i zmienię ci kolor włosów? - dziewczyna spojrzała na niego przestraszana, ale nie odpowiedziała mu.
-Cudownie. Chłopaki zabierzcie ją i ma być ciemna - tutaj zwrócił się do dwóch umięśnionych mężczyzn, którzy podeszli do dziewczyny przecinając sznury, którymi była związana.
Zaprowadzili ją do łazienki po czym jeden z nich brutalnie złapał ją za szyję zmuszając by się pochyliła nad zlewem. Drugi z nich wyciągnął niewielkie opakowanie po czym zawartość tego wylał na głowę dziewczyny. 
Lidia poczuła dreszcze, ale była zbyt zmęczona i wystraszona tym wszystkim by próbować uciec. 
Po 40 minutach, gdy jej włosy były suche i już rozczesane zaprowadzili ją z powrotem i popchnęli,
 że Lidia upadła na zimną podłogę. Sebastian podszedł do niej przyglądając się uważnie.
-Jak Nicole. - szepnął z uśmiechem dotykając jej policzka. 
-Tak idealna - dodał cicho.





Notka miała być wczoraj, ale nie miałam zbytnio czasu.
Dlatego jest dzisiaj przepraszam i mam nadzieje, że podoba wam się na razie.

Zachęcam do komentowania. Miłego dnia <3 




sobota, 3 maja 2014

Uprowadzona VI

                " Nigdy się nie przyznasz, że popełniłeś błąd... "


Było gorąco. Na prawdę gorąco. I nie tak jak jest w lato, gdy słońce delikatnie otula swoim ciepłem.
To było gorętsze. Jakby ktoś podpalał cię powoli chcąc zadać jak największy ból.
Nienawidziła tego, gdy milczał. To nie wróżyło nic dobrego. Siedział na wielkim łóżku, a brodę opierał o dłoń, która znajdowała się na jego kolanie. Wyglądał na znudzonego. Miał więcej cierpliwości niż zazwyczaj. Spokojnie, już ponad pół godziny czekał aż zacznie mówić. Poczekał aż się wypłacze, a potem chwilę się uciszy i od początku. Emanował od niego spokój, ale ona wiedziała, że to bomba, który może w każdej chwili wybuchnąć. Nie wiedziała jak ma zacząć od razu mu wszystko wyśpiewać czy może paść na kolana i błagać o przebaczenie. Miała swoją godność.
Utrzymywała od niego dystans praktycznie będąc przy ścianie. Nie chciała się bać. Nie mogła.
Podeszła do niego bliżej, na tyle by podniósł znudzony wzrok i spojrzał na nią.
Za każdym razem gdy wmawiała sobie, że wytrzyma każde jego spojrzenie tchórzyła odwracając wzrok w inną stronę. I tak było tym razem.
-Jeśli ci powiem zabijesz mnie - zaczęła cicho, a David uśmiechnął się ironicznie.
-Spróbuj. Jestem bardzo ciekaw.
Nabrała powietrza do ust zamykając na chwilę oczy.
-Myślałam, że mi się uda. Właściwie to w ogóle nie myślałam - zaczęła, a jej język nagle zaczął się plątać.
-Co miało ci się udać?
-Ucieczka. - mruknęła cicho obejmując się rękami. David ożywił się nieco i spojrzał na nią wzrokiem, który coraz mniej jej się podobał.
-Powiedziałaś komuś, że cię tu trzymam? - nawet jeśli był zirytowany nie dał tego po sobie poznać. Ale ona zbyt dobrze go znała. Odsunęła się od niego niepewnie. Nie odpowiedziała dając mu jednoznaczną odpowiedź.
-Komu? - nadal jego ton był łagodny, choć jego mięśnie na twarzy spięły się nieco.
-Nie wiem. Nie przedstawił się.
-Myślałem, że jesteś bardziej rozsądna. Byłaś na przyjęciu, gdzie praktycznie większość ludzi brała udział w nielegalnych dilerkach i porwaniach nieletnich osób, a ty myślałaś, że mówiąc komukolwiek , że zostałaś porwana ktoś poda ci rękę i zawiezie cię do domu? - była przerażona jego głosem, a gdy wstał szybkim krokiem podchodząc do niej, ona z przerażenia robiąc krok w tył potknęła się o własne nogi. David w porę ją złamał za ramiona chroniąc przed upadkiem.
Jeśli Lidia miała upadać to tylko i wyłącznie przez niego.
Jego palce wbiły się w jej skórę, a ona wciąż miała zawieszoną na ramionach luźno bluzę.
Znów się rozpłakała, a David zaśmiał się cicho jakby do siebie.
-Dlaczego płaczesz?
Mogła się spodziewać wszystkiego, ale nie takiego pytania.
 Na prawdę nie wiedział czy bawiło go to?
-Bo mnie zabijesz.. - szepnęła, a on cały czas trzymał ją w ramionach.
-Dlaczego miałbym cię zabić? Jeszcze mi się nie znudziłaś. Nie mam czasu teraz, ale porozmawiamy sobie jak wrócę. Imię - dodał twardo patrząc w jej rozpłakane oczy.
-Imię?
-Chyba nie moje do cholery. Imię tego, który cię wziął do pokoju.
-K..Kristian.
-I tyle było mi potrzeba - odparł po czym posadził ją na ziemi.
-Czekaj aż wrócę. Jeśli stąd nie wyjdę wyżyje się na tobie, a wolę oszczędzić siły na tego chuja. Z tobą będzie łatwiej - nie patrzyła na niego, gdy sięga po kurtkę i trzaska drzwiami. Nie zamknął ich też na klucz. Z biegiem czasu jego czujność została uśpiona.

Był tak wkurzony, że nie myślał zbyt dużo. Wsiadł szybko do auta jadąc ciemnymi ulicami. Nigdy nie lubił jechać miastem, wolał raczej jakimś lasem, gdzie prawie nikt mu nie stanie na drodze. Przynajmniej nie w nocy. Właściwie sam nie wiedział dlaczego tak bardzo się wściekał. Wiedział, że ktoś naruszył "coś" co należało tylko do niego. Mógł się domyśleć, że to Kristian. Tylko on miał taką obsesje na punkcie krwi. Dodawał gazu chcąc jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Wyjechał z lasu skręcając w prawo. Zaparkował gdzieś dalej obserwując uważnie biały dom. Uśmiechnął się pod nosem widząc jakaś rudą kobietę trzymającą w rękach dziecko. Po chwili wyszedł Kristian i dając buziaka najpierw kobiecie, a potem dziecku wsiadł do samochodu. Kobieta pomachała mu z uśmiechem zapewne nie wiedząc o grzechach męża.
-Stary Kristian. Teraz jedziemy na dziwki - mruknął do siebie David z satysfakcją, że zgadł po czym zapalił silnik jadąc za srebrnym BMV. Nie jechali jakoś długo, zaledwie parę ulic dalej.  Gdy tylko mężczyzna wysiadł niemal od razu David zrobił to samo zakładając szeroki kaptur na głowę. Wsadził ręce do kieszeni rozglądając się dookoła. Ta noc była na prawdę zimna. Im mniej świadków było tym lepiej dla niego. Po chwili jego kroki stały się szybsze, a David gwizdnął jakby chciał zawołać psa, który mu zaginął. Kristian odwrócił się z zaskoczeniem, a widząc Davida uśmiechnął się szeroko. Przechodząc do sedna sprawy David łapiąc go za czarny garnitur przystawił do ściany ciągnąc w ślepy zaułek. Mężczyzna najwidoczniej spodziewał się, że w końcu David do niego przyjdzie, bo ani trochę nie dał po sobie poznać, że nie wie skąd ta "niezapowiedziana wizyta".
-To cię bawi kurwa?! - zaczął zirytowany warkocz.
-Troszeczkę - odparł Kristian, a David ani na chwilę nie poluźnił uścisku na jego ubraniu.
-Wszedłeś do mojego domu bez zaproszenia do kurwy i ruszałeś to czego nie powinieneś.
-Zastanawiałem się ile ci zajmie znalezienie mnie, Feksler. Albo nie. Raczej ile potrwa zanim zacznie ci się tłumaczyć twoja suka, ale ona od razu podeszła do obcego faceta rozpaczając, że ją porwałeś. Postaw się na moim miejscu. Nie skorzystałbyś? - widząc jego bezczelny uśmiech David uderzył go w brzuch, a mężczyzna zgiął się lekko z bólu.
-Ty chyba nie wiesz z kim zadarłeś.
-Ja? Wiesz jak to powiedział bóg? "Wszystko co zwiążecie na ziemi będzie rozwiązane w niebie" czy jakoś tak. Ale prawda jest taka, że przeszłość cię dopada. Właśnie teraz - David zmarszczył brwi bardziej poirytowany.
-O czym ty do cholery mówisz?
-O Sebastianie - mruknął cicho, a David przycisnął go mocniej do ściany o ile było to możliwe.
-Pojebało cię?!? Przecież on nie żyje!
Kristian zaśmiał się głośno.
-Na prawdę w to wierzysz? Zna każdy twój ruch. Wie, że po mnie przyszedłeś.
-Pracujesz dla niego? - warknął, a mięśnie na jego twarzy znacznie się spięły.
-Połowa ludzi wokół których przebywasz cię zdradza - David ponownie uderzył go w brzuch, a mężczyzna syknął z bólu.
-Na początku, gdy spodobała mi się Lidia myślałem tylko o tym by ją przelecieć! Kurwa pragnąłem tego! - krzyczał prowokacyjnie mężczyzna. -Ale nie, twój braciszek musiał spierdolić wszystko.
David zmrużył gniewie oczy.
- Bill? - zapytał nie ukrywając zaskoczenia. Ta zabawa już przestała go bawić.
Kristian spojrzał na niego ze zdziwieniem, a potem znów się roześmiał.
-Aaa... nie powiedziała ci kto ją uratował. Dlaczego? Chyba, że... Bill też ją kocha. Ha! A może wy jesteście w trójkącie? Dwóch wilków i mała, zagubiona owieczka! Ej to chyba sytuacja jak sprzed lat prawda?
-Kristian zabije cię.
-Wiem to David, ale chyba twoja nowa zdobycz przyprawia ci rogi z twoim braciszkiem.
Warkocz wymusił uśmiech. -Jak mam znaleźć Sebastiana?
-Nie musisz tego robić. Sam cię znajdzie. - odparł i zaśmiał się cicho.
Po chwili David również się zaśmiał wzruszając ramionami.
-Jesteś idiotą - odpowiedział mu warkocz po czym złapał go za garnitur i popchnął na drugą ścianę.
 Kristian chciał go uderzyć, ale mężczyzna zrobił unik po czym sam zaczął go okładać pięściami.
Przyparł go do ściany oddychają ciężej.
-To plan Feksler. Plan, w którym jesteś maleńkim pionkiem - szepnął Kristian wypluwając krew,
a David uśmiechnął się lekko.
-Prosiłbym cię byś mu coś przekazał, ale sam to zrobię. - mruknął cicho po czym wbił nóż mężczyźnie.
Kristian spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami, a po chwili jego ciało osunęło się na ziemię.
David wyjął nóż oddychając ciężko.
Wytarł zakrwawiony nóż przejeżdżając nim po zniszczonej ścianie.
Czuł w żyłach adrenalinę. I znów to powróciło. Odkąd Lidia mieszkała z nim wydawało mu się, że potrafi nad tym zapanować. Że potrafi nie zabijać, ale mylił się. Złość rosła w nim z każdą minutą.
 Wiedział, że jeśli uda się do domu najprawdopodobniej zabije dziewczynę.
 Nie zrobi tego jednym strzałem, a raczej powoli chcąc by cierpiała.
 Jak on. David wsiadł do samochodu opierając głowę na kierownicy.
Zamknął na chwilę oczy.

*
-David poznaj Nicole. - gdyby powiedział, że nie jest piękna skłamałby. Była niczym anioł. Długie, ciemne włosy okalające jej plecy i ramiona. Brązowe oczy i te pełne, seksowne usta. Uśmiechnęła się delikatnie przygryzając lekko wargę. -Miło mi cię poznać David - jej głos był równie delikatny jak skóra. Chłopak uśmiechnął się szeroko patrząc na swojego przyjaciela. -Idziemy we trójkę? - zapytał ze zdziwieniem, a dziewczyna zaśmiała się wesoło.
-A co? Myślisz, że taka kruszynka jak ja boi się horrorów? - zapytała z uśmiechem pokazując mu język. 
David odwzajemnił uśmiech unosząc do góry prowokacyjnie brew. 
*
Uderzył pięścią w kierownicę, gdy fala wspomnień nagle wróciła.

-Nazywasz mnie egoistycznym dupkiem, chamem i prostakiem, a mimo to za każdym razem gdy widzisz mnie z jakąś laską niemal zabijasz ją wzrokiem! - zawołał ze zdenerwowaniem patrząc na dziewczynę przed sobą.
-Mam 17 lat i pragnę robić z tobą takie rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłam z nikim innym! Nienawidzę tego uczucia! - ona również była lekko poirytowana, a z jej brązowych oczu poleciały łzy. David podszedł do niej po czym gwałtownie ją pocałował. Odwzajemniła pocałunek, ale po chwili próbowała go od siebie oderwać. -Nie... proszę... nie.. - szeptała błagalnie, ale mimo wszystko obejmowała jego szyję pozwalając by ściągnął z niej czarną bluzkę. 
Mężczyzna złapał ją w biodrach podnosząc do góry.
-Nie obchodzi mnie kogo tym skrzywdzę .Chcę Ciebie. Reszta nie ma najmniejszego znaczenia. - odparł całując jej rozgrzane usta.
*
-Boisz się? - zapytał cicho patrząc uważnie na dziewczynę.
-Niczego się nie boje - odparła cicho odwracając głowę w bok. Nie chciała na to patrzeć.
-Pierwszego razu się nie boisz z osobą, która jest pierdolnięta?
-Skąd wiesz, że to mój pierwszy raz? - zapytała patrząc na chwilę w jego brązowe tęczówki.
... -Więc nie odwracaj wzroku. Chcę na ciebie patrzeć, gdy będę cię pieprzył.
*
-Boje się David.. - szepnęła cicho dziewczyna przerywając pieszczoty.
-Mnie się boisz?
-Czy ta miłość jest grzechem? - uśmiechnął się lekko patrząc na nią jak na coś pięknego.
-To nie grzech Nicole. 
-To mój pierwszy raz... - zaczęła zawstydzona odwracając wzrok.
-Więc sprawie byś nigdy go nie zapomniała - szepnął cicho językiem dotykając jej rozpalonej skóry na szyi. 
*
-Nie chcę krzyczeć - powiedziała cicho odwracając gdzieś wzrok.
David spojrzał na nią z poirytowaniem.
-Trzeba cię wytresować.

*
Uderzył ponownie tak mocno ręką w kierownicę, że włączył się klakson.
Nie chciał wracać do wspomnieć tym bardziej, że zaczęły się mieszać.
 Przeszłość z teraźniejszością.
One były różne. Jak ogień i woda. Jak ziemia i niebo.
Więc jakim prawem mąciły mu w głowie?

Jeździł tak bez celu i z trudnością hamował się by komuś najzwyczajniej w świecie nie przyłożyć.
Dopiero po dwóch godzinach wrócił do domu chcąc "porozmawiać" z Lidią.
Wiedział, że jest zdolny do wszystkiego zwłaszcza w takim stanie.
 Wszedł do sypialni i zdziwił się, że jej nie było. Rozejrzał się dokładnie sprawdzając łazienkę.
To na prawdę nie było już śmieszne.
-Lidia! - zawołał głośno, a jedynie cisza mu odpowiedziała. Zastanawiał się gdzie jest Berry.
Przecież miał jej pilnować. Jeśli uciekła... zabije ich oboje!
Wybiegł z sypialni udając się do każdego z możliwych pokoi jakie posiadał. Nawet wyrzucał wszystkie ciuchy z szafy szukając jej. Przepadła. Wziął głęboki oddech zastanawiając się przez moment.
Kristian powiedział, że uratował ją Bill. I powiedział również, że połowa ludzi go zdradza.
A wiec Bill zabrał mu Lidię?
 Bo się w niej zakochał?
David usiadł na łóżku złączając razem dłonie.
Zaśmiał się do siebie jakby z desperacją i z niedowierzaniem.
To nie tak miało być.






C.D.N...

Notka trochę krótka, ale mam nadzieje, że wam się spodobała.
Na początku miałam kompletnie inny pomysł na to opowiadanie, ale "coś" zainspirowało mnie by zmienić fabułę o 180 stopni. Mam nadzieje, że spodoba wam się mój nowy pomysł i nie zepsuje tego.
Z każdą nową notką będziecie mogli dowiedzieć się czegoś więcej o Davidzie i sama Lidia dowie się o rzeczach, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Tak więc notka jest następna może pojawi się we wtorek :) Nie będzie tak nudna jak ta :D

Pozdrawiam! :))