" Nigdy się nie przyznasz, że popełniłeś błąd... "
Było gorąco. Na prawdę gorąco. I nie tak jak jest w lato, gdy słońce delikatnie otula swoim ciepłem.
To było gorętsze. Jakby ktoś podpalał cię powoli chcąc zadać jak największy ból.
Nienawidziła tego, gdy milczał. To nie wróżyło nic dobrego. Siedział na wielkim łóżku, a brodę opierał o dłoń, która znajdowała się na jego kolanie. Wyglądał na znudzonego. Miał więcej cierpliwości niż zazwyczaj. Spokojnie, już ponad pół godziny czekał aż zacznie mówić. Poczekał aż się wypłacze, a potem chwilę się uciszy i od początku. Emanował od niego spokój, ale ona wiedziała, że to bomba, który może w każdej chwili wybuchnąć. Nie wiedziała jak ma zacząć od razu mu wszystko wyśpiewać czy może paść na kolana i błagać o przebaczenie. Miała swoją godność.
Utrzymywała od niego dystans praktycznie będąc przy ścianie. Nie chciała się bać. Nie mogła.
Podeszła do niego bliżej, na tyle by podniósł znudzony wzrok i spojrzał na nią.
Za każdym razem gdy wmawiała sobie, że wytrzyma każde jego spojrzenie tchórzyła odwracając wzrok w inną stronę. I tak było tym razem.
-Jeśli ci powiem zabijesz mnie - zaczęła cicho, a David uśmiechnął się ironicznie.
-Spróbuj. Jestem bardzo ciekaw.
Nabrała powietrza do ust zamykając na chwilę oczy.
-Myślałam, że mi się uda. Właściwie to w ogóle nie myślałam - zaczęła, a jej język nagle zaczął się plątać.
-Co miało ci się udać?
-Ucieczka. - mruknęła cicho obejmując się rękami. David ożywił się nieco i spojrzał na nią wzrokiem, który coraz mniej jej się podobał.
-Powiedziałaś komuś, że cię tu trzymam? - nawet jeśli był zirytowany nie dał tego po sobie poznać. Ale ona zbyt dobrze go znała. Odsunęła się od niego niepewnie. Nie odpowiedziała dając mu jednoznaczną odpowiedź.
-Komu? - nadal jego ton był łagodny, choć jego mięśnie na twarzy spięły się nieco.
-Nie wiem. Nie przedstawił się.
-Myślałem, że jesteś bardziej rozsądna. Byłaś na przyjęciu, gdzie praktycznie większość ludzi brała udział w nielegalnych dilerkach i porwaniach nieletnich osób, a ty myślałaś, że mówiąc komukolwiek , że zostałaś porwana ktoś poda ci rękę i zawiezie cię do domu? - była przerażona jego głosem, a gdy wstał szybkim krokiem podchodząc do niej, ona z przerażenia robiąc krok w tył potknęła się o własne nogi. David w porę ją złamał za ramiona chroniąc przed upadkiem.
Jeśli Lidia miała upadać to tylko i wyłącznie przez niego.
Jego palce wbiły się w jej skórę, a ona wciąż miała zawieszoną na ramionach luźno bluzę.
Znów się rozpłakała, a David zaśmiał się cicho jakby do siebie.
-Dlaczego płaczesz?
Mogła się spodziewać wszystkiego, ale nie takiego pytania.
Na prawdę nie wiedział czy bawiło go to?
-Bo mnie zabijesz.. - szepnęła, a on cały czas trzymał ją w ramionach.
-Dlaczego miałbym cię zabić? Jeszcze mi się nie znudziłaś. Nie mam czasu teraz, ale porozmawiamy sobie jak wrócę. Imię - dodał twardo patrząc w jej rozpłakane oczy.
-Imię?
-Chyba nie moje do cholery. Imię tego, który cię wziął do pokoju.
-K..Kristian.
-I tyle było mi potrzeba - odparł po czym posadził ją na ziemi.
-Czekaj aż wrócę. Jeśli stąd nie wyjdę wyżyje się na tobie, a wolę oszczędzić siły na tego chuja. Z tobą będzie łatwiej - nie patrzyła na niego, gdy sięga po kurtkę i trzaska drzwiami. Nie zamknął ich też na klucz. Z biegiem czasu jego czujność została uśpiona.
Był tak wkurzony, że nie myślał zbyt dużo. Wsiadł szybko do auta jadąc ciemnymi ulicami. Nigdy nie lubił jechać miastem, wolał raczej jakimś lasem, gdzie prawie nikt mu nie stanie na drodze. Przynajmniej nie w nocy. Właściwie sam nie wiedział dlaczego tak bardzo się wściekał. Wiedział, że ktoś naruszył "coś" co należało tylko do niego. Mógł się domyśleć, że to Kristian. Tylko on miał taką obsesje na punkcie krwi. Dodawał gazu chcąc jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Wyjechał z lasu skręcając w prawo. Zaparkował gdzieś dalej obserwując uważnie biały dom. Uśmiechnął się pod nosem widząc jakaś rudą kobietę trzymającą w rękach dziecko. Po chwili wyszedł Kristian i dając buziaka najpierw kobiecie, a potem dziecku wsiadł do samochodu. Kobieta pomachała mu z uśmiechem zapewne nie wiedząc o grzechach męża.
-Stary Kristian. Teraz jedziemy na dziwki - mruknął do siebie David z satysfakcją, że zgadł po czym zapalił silnik jadąc za srebrnym BMV. Nie jechali jakoś długo, zaledwie parę ulic dalej. Gdy tylko mężczyzna wysiadł niemal od razu David zrobił to samo zakładając szeroki kaptur na głowę. Wsadził ręce do kieszeni rozglądając się dookoła. Ta noc była na prawdę zimna. Im mniej świadków było tym lepiej dla niego. Po chwili jego kroki stały się szybsze, a David gwizdnął jakby chciał zawołać psa, który mu zaginął. Kristian odwrócił się z zaskoczeniem, a widząc Davida uśmiechnął się szeroko. Przechodząc do sedna sprawy David łapiąc go za czarny garnitur przystawił do ściany ciągnąc w ślepy zaułek. Mężczyzna najwidoczniej spodziewał się, że w końcu David do niego przyjdzie, bo ani trochę nie dał po sobie poznać, że nie wie skąd ta "niezapowiedziana wizyta".
-To cię bawi kurwa?! - zaczął zirytowany warkocz.
-Troszeczkę - odparł Kristian, a David ani na chwilę nie poluźnił uścisku na jego ubraniu.
-Wszedłeś do mojego domu bez zaproszenia do kurwy i ruszałeś to czego nie powinieneś.
-Zastanawiałem się ile ci zajmie znalezienie mnie, Feksler. Albo nie. Raczej ile potrwa zanim zacznie ci się tłumaczyć twoja suka, ale ona od razu podeszła do obcego faceta rozpaczając, że ją porwałeś. Postaw się na moim miejscu. Nie skorzystałbyś? - widząc jego bezczelny uśmiech David uderzył go w brzuch, a mężczyzna zgiął się lekko z bólu.
-Ty chyba nie wiesz z kim zadarłeś.
-Ja? Wiesz jak to powiedział bóg? "Wszystko co zwiążecie na ziemi będzie rozwiązane w niebie" czy jakoś tak. Ale prawda jest taka, że przeszłość cię dopada. Właśnie teraz - David zmarszczył brwi bardziej poirytowany.
-O czym ty do cholery mówisz?
-O Sebastianie - mruknął cicho, a David przycisnął go mocniej do ściany o ile było to możliwe.
-Pojebało cię?!? Przecież on nie żyje!
Kristian zaśmiał się głośno.
-Na prawdę w to wierzysz? Zna każdy twój ruch. Wie, że po mnie przyszedłeś.
-Pracujesz dla niego? - warknął, a mięśnie na jego twarzy znacznie się spięły.
-Połowa ludzi wokół których przebywasz cię zdradza - David ponownie uderzył go w brzuch, a mężczyzna syknął z bólu.
-Na początku, gdy spodobała mi się Lidia myślałem tylko o tym by ją przelecieć! Kurwa pragnąłem tego! - krzyczał prowokacyjnie mężczyzna. -Ale nie, twój braciszek musiał spierdolić wszystko.
David zmrużył gniewie oczy.
- Bill? - zapytał nie ukrywając zaskoczenia. Ta zabawa już przestała go bawić.
Kristian spojrzał na niego ze zdziwieniem, a potem znów się roześmiał.
-Aaa... nie powiedziała ci kto ją uratował. Dlaczego? Chyba, że... Bill też ją kocha. Ha! A może wy jesteście w trójkącie? Dwóch wilków i mała, zagubiona owieczka! Ej to chyba sytuacja jak sprzed lat prawda?
-Kristian zabije cię.
-Wiem to David, ale chyba twoja nowa zdobycz przyprawia ci rogi z twoim braciszkiem.
Warkocz wymusił uśmiech. -Jak mam znaleźć Sebastiana?
-Nie musisz tego robić. Sam cię znajdzie. - odparł i zaśmiał się cicho.
Po chwili David również się zaśmiał wzruszając ramionami.
-Jesteś idiotą - odpowiedział mu warkocz po czym złapał go za garnitur i popchnął na drugą ścianę.
Kristian chciał go uderzyć, ale mężczyzna zrobił unik po czym sam zaczął go okładać pięściami.
Przyparł go do ściany oddychają ciężej.
-To plan Feksler. Plan, w którym jesteś maleńkim pionkiem - szepnął Kristian wypluwając krew,
a David uśmiechnął się lekko.
-Prosiłbym cię byś mu coś przekazał, ale sam to zrobię. - mruknął cicho po czym wbił nóż mężczyźnie.
Kristian spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami, a po chwili jego ciało osunęło się na ziemię.
David wyjął nóż oddychając ciężko.
Wytarł zakrwawiony nóż przejeżdżając nim po zniszczonej ścianie.
Czuł w żyłach adrenalinę. I znów to powróciło. Odkąd Lidia mieszkała z nim wydawało mu się, że potrafi nad tym zapanować. Że potrafi nie zabijać, ale mylił się. Złość rosła w nim z każdą minutą.
Wiedział, że jeśli uda się do domu najprawdopodobniej zabije dziewczynę.
Nie zrobi tego jednym strzałem, a raczej powoli chcąc by cierpiała.
Jak on. David wsiadł do samochodu opierając głowę na kierownicy.
Zamknął na chwilę oczy.
*
-David poznaj Nicole. - gdyby powiedział, że nie jest piękna skłamałby. Była niczym anioł. Długie, ciemne włosy okalające jej plecy i ramiona. Brązowe oczy i te pełne, seksowne usta. Uśmiechnęła się delikatnie przygryzając lekko wargę. -Miło mi cię poznać David - jej głos był równie delikatny jak skóra. Chłopak uśmiechnął się szeroko patrząc na swojego przyjaciela. -Idziemy we trójkę? - zapytał ze zdziwieniem, a dziewczyna zaśmiała się wesoło.
-A co? Myślisz, że taka kruszynka jak ja boi się horrorów? - zapytała z uśmiechem pokazując mu język.
David odwzajemnił uśmiech unosząc do góry prowokacyjnie brew.
*
Uderzył pięścią w kierownicę, gdy fala wspomnień nagle wróciła.
-Nazywasz mnie egoistycznym dupkiem, chamem i prostakiem, a mimo to za każdym razem gdy widzisz mnie z jakąś laską niemal zabijasz ją wzrokiem! - zawołał ze zdenerwowaniem patrząc na dziewczynę przed sobą.
-Mam 17 lat i pragnę robić z tobą takie rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłam z nikim innym! Nienawidzę tego uczucia! - ona również była lekko poirytowana, a z jej brązowych oczu poleciały łzy. David podszedł do niej po czym gwałtownie ją pocałował. Odwzajemniła pocałunek, ale po chwili próbowała go od siebie oderwać. -Nie... proszę... nie.. - szeptała błagalnie, ale mimo wszystko obejmowała jego szyję pozwalając by ściągnął z niej czarną bluzkę.
Mężczyzna złapał ją w biodrach podnosząc do góry.
-Nie obchodzi mnie kogo tym skrzywdzę .Chcę Ciebie. Reszta nie ma najmniejszego znaczenia. - odparł całując jej rozgrzane usta.
*
-Boisz się? - zapytał cicho patrząc uważnie na dziewczynę.
-Niczego się nie boje - odparła cicho odwracając głowę w bok. Nie chciała na to patrzeć.
-Pierwszego razu się nie boisz z osobą, która jest pierdolnięta?
-Skąd wiesz, że to mój pierwszy raz? - zapytała patrząc na chwilę w jego brązowe tęczówki.
... -Więc nie odwracaj wzroku. Chcę na ciebie patrzeć, gdy będę cię pieprzył.
*
-Boje się David.. - szepnęła cicho dziewczyna przerywając pieszczoty.
-Mnie się boisz?
-Czy ta miłość jest grzechem? - uśmiechnął się lekko patrząc na nią jak na coś pięknego.
-To nie grzech Nicole.
-To mój pierwszy raz... - zaczęła zawstydzona odwracając wzrok.
-Więc sprawie byś nigdy go nie zapomniała - szepnął cicho językiem dotykając jej rozpalonej skóry na szyi.
*
-Nie chcę krzyczeć - powiedziała cicho odwracając gdzieś wzrok.
David spojrzał na nią z poirytowaniem.
-Trzeba cię wytresować.
*
Uderzył ponownie tak mocno ręką w kierownicę, że włączył się klakson.
Nie chciał wracać do wspomnieć tym bardziej, że zaczęły się mieszać.
Przeszłość z teraźniejszością.
One były różne. Jak ogień i woda. Jak ziemia i niebo.
Więc jakim prawem mąciły mu w głowie?
Jeździł tak bez celu i z trudnością hamował się by komuś najzwyczajniej w świecie nie przyłożyć.
Dopiero po dwóch godzinach wrócił do domu chcąc "porozmawiać" z Lidią.
Wiedział, że jest zdolny do wszystkiego zwłaszcza w takim stanie.
Wszedł do sypialni i zdziwił się, że jej nie było. Rozejrzał się dokładnie sprawdzając łazienkę.
To na prawdę nie było już śmieszne.
-Lidia! - zawołał głośno, a jedynie cisza mu odpowiedziała. Zastanawiał się gdzie jest Berry.
Przecież miał jej pilnować. Jeśli uciekła... zabije ich oboje!
Wybiegł z sypialni udając się do każdego z możliwych pokoi jakie posiadał. Nawet wyrzucał wszystkie ciuchy z szafy szukając jej. Przepadła. Wziął głęboki oddech zastanawiając się przez moment.
Kristian powiedział, że uratował ją Bill. I powiedział również, że połowa ludzi go zdradza.
A wiec Bill zabrał mu Lidię?
Bo się w niej zakochał?
David usiadł na łóżku złączając razem dłonie.
Zaśmiał się do siebie jakby z desperacją i z niedowierzaniem.
To nie tak miało być.
C.D.N...
Notka trochę krótka, ale mam nadzieje, że wam się spodobała.
Na początku miałam kompletnie inny pomysł na to opowiadanie, ale "coś" zainspirowało mnie by zmienić fabułę o 180 stopni. Mam nadzieje, że spodoba wam się mój nowy pomysł i nie zepsuje tego.
Z każdą nową notką będziecie mogli dowiedzieć się czegoś więcej o Davidzie i sama Lidia dowie się o rzeczach, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Tak więc notka jest następna może pojawi się we wtorek :) Nie będzie tak nudna jak ta :D
Pozdrawiam! :))
Genialne bardzo mi się podoba. Bym wolała żeby David pokazał że cokolwiek czuje do Lindi ( nie mam pojęcia jak to się odmienia) ale to twoje opowiadanie. Czekam na następny :d. Ten był świetny
OdpowiedzUsuńSpokojnie, David będzie miał jeszcze nie jedną okazje by udowodnić, że Lidia wcale nie jest mu taka obojętna :))
UsuńPozdrawiam ;*
Super nie moge się doczekać kolejnego *o*
OdpowiedzUsuńUmieram z ciekawości co będzie dalej. Świetny rozdział:)
OdpowiedzUsuń