wtorek, 29 stycznia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XIII

Myślę nad tym wszystkim,
Chciałabym kochać, ale nie chcę nikogo zranić
I jeśli czuję się jakbym była zła,
Nie mamy nic do zyskania
Skarbie myślę nad tym wszystkim
Co jeśli sposób w jaki zaczęliśmy sprawił,
że to było przeklęte od samego początku?
Co jeśli będzie tylko chłodniej?
Czy nadal będziesz mnie przytulał, mówiąc, że to było dobre?
Bo ostatnio boję się nawet zastanowić, gdzie jesteśmy...


*



Nicole spojrzała przed siebie.
Czuła pustkę jeszcze większą niż wtedy, gdy zabiła Billa.
Dom, w którym stała nie wydawał jej się taki sam jak parę dni temu.
Choć nic się w nim nie zmieniło przez te kilka dni czuła jakby była w obcym miejscu.
Właściwie to nigdy nie miała bezpiecznego kąta.
Ciągła ucieczka od życia, kłamstw i problemów.
Śmierć Lidii wydawała się uwolnieniem od tego wszystkiego...
W końcu Nicole otworzyła nowy rozdział w życiu.
Na ten moment jednak, to przestało jej wystarczać.

Usłyszała głośny trzask drzwi.
I sama nie wiedziała czy powinna się cieszyć, że w końcu go widzi, czy wręcz odwrotnie.
Dalej prześladował ją w myślach telefon od Davida i jego słowa.
Po chwili jednak nabrała głębszego powietrza do płuc
 i odwróciła się powoli w stronę dobiegających kroków.


Patrzył na nią przenikliwym wzrokiem, tak jakby wiedział o wszystkich jej grzechach.

- Wróciłaś - odparł dopiero po chwili krzyżując ręce na ramionach.
Na twarzy kobiety pojawił się nikły uśmiech.
Wzruszyła leniwie ramionami. - Jak zauważyłeś.
I znów to spojrzenie.
Znała go na tyle, że wiedziała że to spojrzenie nie wróży niczego dobrego.
- Gdzie byłaś? 
- Na wakacjach z Katey. Chyba mam prawo wychodzić gdzie chcę i kiedy chcę, hm? - jej głos ociekał ironią. 
- Nie odbierałaś telefonu. Martwiłem się. 
- Martwiłeś? - kobieta uniosła do góry brwi. - A jak byłam w domu i znikałeś wieczorami to jakoś nie zauważałeś mnie. W ogóle nie zwracałeś uwagi czy jestem czy nie. - dodała nieco ostrzej.
- Mówiłem Ci, że pracowałem. 
- Nie próżnowałeś - mruknęła, a jej twarz wykrzywiła się w sztucznym uśmiechu.
Odwróciła się z napięciem chcąc jak najszybciej odpocząć od niego.
- Ty też nie - dodał, a Nicole zatrzymała się gwałtownie.
- Zechcesz mi powiedzieć co robiłaś w Paryżu? - dodał z lekką irytacją w głosie.
Nicole oblizała suche usta, a potem zaśmiała się pod nosem odwracając w stronę mężczyzny.
- Szpiegowałeś mnie? 
- Nie. Twój telefon milczał, więc bałem się, że coś Ci się stało. 
- Zatroskany Sebastian... Kto by uwierzył...
- Nicole do cholery co jest z Tobą? 
- Nic. - ucięła patrząc w jego jasne oczy. 
- Nie muszę Ci się tłumaczyć co robiłam w mieście, w którym spędziłam połowę swojego życia. - dodała i nie czekając na reakcję mężczyzny udała się do sypialni. 


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Nie uwierzysz - Cornelia podniosła wzrok na blondynkę.
Gdy do niej dzwoniła mówiąc, że ma coś pilnego na początku
 nie chciała się zgodzić by ją odwiedzić.
Chciała trochę pobyć sama, przemyśleć kilka spraw.
Wczoraj Sean nieźle ją wystraszył, ale bardziej wystraszył ją fakt, że trochę jej się to podobało.

- Co tam? - zapytała po chwili odgarniając wystające spod kucyka kosmyki włosów za ucho.
- Poszperałam trochę w necie i kilka lat temu w stanie Wirginia doszło do niewyjaśnionych morderstw - głos Annabel wydawał się pełny zafascynowania.
Nela uniosła do góry brwi. 
- No i? Na świecie pełno jest świrów.
- Nie rozumiesz... Słyszałam kiedyś rozmowę Seana przez telefon w klubie. Mówił coś o posprzątaniu i wspominał, że nie może już wrócić do Wirginii bo go "złapią". 
Brunetka wybuchła śmiechem słysząc poważny ton głosu blondynki.
- Ty chyba nie myślisz, że on? - znów się zaśmiała.
Anna rzuciła w nią czerwoną poduszką, którą miała pod ręką.
- Przestań się śmiać! Nic nie wiesz o człowieku, z którym się spotykasz. Mieszkam tu całe życie i przyjechał tu dokładnie 3 lata temu, a co najciekawsze "ataki" mordercy tam ucichły. No przyznaj, że to bardzo ciekawe.
- Wątpię, że nasz wielki Sean to morderca. Poza tym tu chyba nie dzieją się takie rzeczy, prawda? 
- Nie...
- No właśnie. To chyba wystarczający dowód na jego niewinność.
- To małe miasteczko. Nie jest głupi... wie, że tutaj szybko by został schwytany.
- Ja myślę, że albo za dużo oglądasz kryminałów albo te tabletki siadają Ci na głowę.
Annabel uśmiechnęła się przepraszająco 
- Wybacz, nie wiedziałam, że tak na Ciebie podziałają.
- To moja wina. Mogłam się nie zgodzić. Tamten koleś mógł mnie nawet zgwałcić.
- Ale nie zrobił tego, bo pojawił się Sean. Można powiedzieć, że uratował Ci życie.
- Mam nadzieję, że nie będzie chciał niczego w zamian. 
- Właściwie to trochę dziwne, że wziął Cię do swojego domu. Nie wydaje się być romantykiem.
- A kim? Jeśli chce się zbliżyć do ojca muszę bardziej poznać Seana.
- Tylko nic nie może się wydać, bo popłyniemy razem.
- Wiem Anna. Jestem ostrożna. Wydaje mi się nawet, że za ostrożna. Sean zrobił pierwszy krok i mnie pocałował. Teraz ja muszę przejąć ster. 
- Podobno często siedzi przy jeziorze niedaleko stąd. 
- Widziałam małe jeziorko jak szłyśmy na zlot.
- Właśnie to. Wiesz jak tam trafić?
- Mam dobrą orientację. Myślisz, że tam będzie?
- Nie przekonamy się dopóki się tam nie udasz. 
Nela zagryzła nerwowo wargę. 
Coraz bardziej fascynował ją ten mężczyzna.
- Pójdę do domu się przebrać i pójdę tam.
- Nie zaproponuje Ci niczego na wyluzowanie - mruknęła Anna na co obie zaśmiały się.
- Trzymaj kciuki! - krzyknęła Nela na wychodne. 

W domu było cicho.
Dziadek zasnął w salonie oglądając jakieś wiadomości, a babcia właśnie robiła ciasto.
Spojrzała uważnie na Nele.
- Znów znikasz? - zapytała, a jej twarz wykrzywiła się w uśmiechu.
- Bardzo panią przepraszam. 
- Mówiłam Ci, że możesz mi mówić babciu. Nie przepraszaj. Młodość rządzi się swoimi prawami. Tylko nie wracaj tak późno jak wczoraj. 
- Dobrze. - Nela uśmiechnęła się lekko.
- I nie martw się nie powiemy nic Sebastianowi - starsza kobieta puściła jej oczko.
- Jesteś super! - mruknęła nastolatka po czym udała się szybko do swojego pokoju.

Spojrzała na swoją walizkę wzrokiem lustrując ciuchy, które zabrała.
Wyciągnęła białą koronkową bieliznę i do tego czerwoną na ramiączkach sukienkę. 
Spojrzała do lustra.
Sukienka idealnie podkreślała jej biust i biodra. 
Była bardzo obcisła z rozsuwanym zamkiem z tyłu.
Włosy rozczesała i ułożyła w delikatne fale.
Nie musiała malować oczu.
Jej rzęsy były na tyle długie i ciemne, że była pewna, że odziedziczyła je po Nicole,
bo kobieta też takie miała.
Westchnęła głośno ostatni raz patrząc w lustro.
Wzięła tylko ze sobą swoją torebkę, po czym zeszła na dół.
Nie miała zamiaru ubierać szpilek, nigdy ich nie lubiła.
Tylko Nicole lubiła chyba ten ból stóp, bo ona nigdy się z nimi nie rozstawała.
Założyła białe trampki i wyszła z domu.

Z każdym kolejnym krokiem czuła szybkie bicie serca.
Nie miała pojęcia czy to ze strachu czy raczej z ekscytacji.
Weszła na polankę udając się w kierunku jeziora.
Rozejrzała się dookoła. 
Widok był na prawdę piękny.

- Przyszłaś. Myślałem, że wystarczająco Cię zniechęciłem ostatnio - usłyszała tuż przy uchu jego szept. Jej ciało spięło się nieco, gdy jego ciepły oddech przyjemnie drażnił jej skórę na karku.
Sean stanął obok niej i dopiero wtedy nastolatka spojrzała na niego.
Miał na sobie czarną koszulkę, która idealnie podkreślała jego mięśnie i czarne spodnie.
Delikatny zarost i włosy lekko zmierzwione. 
- Nie tak łatwo się poddaje. - mruknęła, a na jej twarzy pojawił się figlarny uśmiech.
Sean odwzajemnił ten gest, a potem podrapał się po brodzie.
Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i poczęstował nią nastolatkę.
- Dużo myślałem o Tobie - zaczął odpalając szlugę i dając Corneli zapalniczkę.
Zrobiła to samo wypuszczając wolno dym z płuc.
- Co to oznacza? - zapytała patrząc przed siebie.
- Coś mi nie pasuje... Normalna laska dawno by się przestraszyła i nie zbliżałaby się do mnie, a Ty przyszłaś tutaj sama wiedząc, że tu będę.
- Nie przyszłam tu dla Ciebie - ucięła nastolatka unosząc do góry brew.
Sean spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Lubię samotność, a to miejsce wydaje się idealne dla ludzi, którzy lubią być samotni.
Sean uśmiechnął się lekko. 
- Wiem, że zależy Ci na znalezieniu ojca. 
- Sama już nie wiem na czym mi zależy. Nie chcę się rozczarować prawdą, którą przede mną wszyscy ukrywają. Przyjechałam tu na wakacje odpocząć od moich opiekunów. Chce się zabawić. Uczynić te wakacje niezapomnianymi...
- Nie zapomnisz ich. Nigdy.
Nela spojrzała na mężczyznę.
- Skąd ta pewność, Sean? 
- Bo poznałaś mnie. 
- Jesteś zbyt pewny siebie. 
- A nie mam racji? 
Nela nie odpowiedziała. Spojrzała na jezioro przed sobą.
- Chodźmy popływać - mruknęła po chwili gasząc papierosa.
- Co? 
- Nie mów, że nie umiesz pływać - Sean uśmiechnął się na słowa dziewczyny.
- Umiem.
- To mi pomóż. Sama nie rozepnę tego zamka - mruknęła cicho odwracając się do niego tyłem.
Wstrzymała na moment powietrze, gdy ręka Seana odgarnęła jej długie włosy do przodu,
a palce sunęły po jej jej szyi i chwyciły zamek.
Miała wrażenie, że jej skóra płonie pod wpływem jego dotyku.
Rozsunął jej wolno zamek jakby delektował się tym napięciem.
Cornelia odchrząknęła, gdy już skończył.
Zdjęła sukienkę odkładając ją na trawę, a za nią poszły jej buty i torebka. 
Nie czuła skrępowania przy nim. 
Właściwie podświadomie sama chciała go sprowokować.
Czuła na sobie jego palący wzrok, gdy jej się przyglądał w samej bieliźnie.
Ale ona wiedziała co robi. 
Co założyć, by go uwieść.
Tylko dokąd ich to zaprowadzi? 


* * * * * * * * * * * * * * * * * 

Nicole weszła do kuchni. 
Spojrzała na dziewczynę, która siedziała na krześle jakby czekając aż ktoś ją zauważy.
Brunetka skrzyżowała ręce na piersi jakby niezadowolona z tej wizyty.


- Co Ty tu robisz? - zapytała wzdychając głośno.
- Przyszłam na ploteczki - mruknęła radośnie Katey.
- To już drugi raz kiedy wchodzisz tu jak do siebie.
- Nie moja wina, że wy nigdy nie zamykacie za sobą drzwi. Ciesz się, że to ja, a nie jakiś złodziej.
Nicole przekręciła teatralnie oczami.
- Wolę nie odpowiadać kogo wolałabym tutaj spotkać. Czy Ciebie czy złodzieja. Nie chce sprawić Ci przykrości - Nicole uśmiechnęła się niewinnie siadając obok Katey.
- Minęłam Sebastiana w drzwiach. Wyglądał na nieźle wkurzonego - zaczęła niepewnie Katey.
Brunetka wzruszyła ramionami. 
- Zorientował się, że byłyśmy w Paryżu.
- Jak to? Śledził nas? 
- No inaczej by nie wiedział, gdzie byłyśmy. 
- Wie o Davidzie? I o tej dziewczynie?
- Nie sądzę. Sebastian jest na tyle impulsywny, że jeśli coś go gryzie mówi od razu, a nie czeka na odpowiedni moment.
- Powiesz mu co wiesz? 
- Zaczekam z tym. Nie będę robić z siebie idiotki. Muszę mieć jasne dowody Katey, a David nie jest osobą, której mogę ufać. 
- Masz racje. Sebastian może znaleźć wymówkę. 
- W końcu Twoja blond główka zaczęła kombinować. Podoba mi się to.
- Bardzo zabawne.
- Tylko się droczę - Nicole uśmiechnęła się lekko. 
- Proszę tylko abyś pamiętała, że masz nie mówić Sebastianowi o naszym spotkaniu z Jonathanem, okej? - dodała.
- Nicole...
- Mogę Ci ufać czy nie? 
- Dobrze. Nic mu nie powiem. Masz moje słowo.
- W porządku. 
- A co u Neli? 
- Nie wiem. Nie dzwoniłam do niej od czasu jej wyjazdu. 
- Serio? Jesteś najgorszą ciocią na świecie.
- A Ty niby lepsza? Wszyscy chcecie utrzymać w sekrecie przeszłość Lidii i Davida sądząc, że ją chronicie. Jeśli pozna prawdę nie ode mnie, nigdy mi tego nie wybaczy. Wszyscy ją możemy stracić. 
- Kto by miał jej to powiedzieć? Przecież David nie utrzymuje z nią kontaktu.
- Nigdy nie będę pewna co mu strzeli do tej chorej głowy. Uważam, że Cornelia powinna poznać prawdę. 
- I co potem? Świadomość, że jej tata, którego tak chciała poznać okazał się mordercą? 
- Lepsze to niż kłamstwo. Chyba tego by chciała Lidia, nie? 
- Lidii tu nie ma. Nela nie może się dowiedzieć. 

- O czym nie może się dowiedzieć? - obie odwróciły się w stronę Sebastiana,
 który stał przy drzwiach. Nicole westchnęła lekko zastanawiając się przez moment od kiedy tu stoi
 i co udało mu się usłyszeć.
- O Davidzie. W końcu ciągle nas o niego pytała, a teraz milczy. - mruknęła w końcu Nicole patrząc na mężczyznę przed sobą.
- Teraz to pojechała się zabawić. Jest nastolatką. Ten wyjazd jest świetnym pomysłem.
- A co dalej? Kiedy wróci i znów zapyta? - dodała Katey niepewnie na nich patrząc.
- Znów ją odeślesz na wakacje? - zapytała z ironią Nicole.
- Nie powiemy jej tego. Ty też tego nie powiesz, jasne? - tutaj zwrócił się do brunetki.
Nicole wstała wolno podchodząc do Sebastiana.
 - I tak znajdzie sposób. - mruknęła i wyszła.
Sebastian westchnął głośno przecierając oczy jakby ze zmęczenia.
- Co się wydarzyło w Paryżu Katey? Mam wrażenie, że Nicole coś przede mną ukrywa. 
- Nic się nie wydarzyło. To nie przez ten wyjazd wam się nie układa tylko przez to jak się od siebie oddaliliście - odpowiedziała.
 Wzięła torebkę ze stołu i spojrzała jeszcze raz na mężczyznę.
- Na mnie już pora. Narazie. 

* * * * * * * * * * * * * 

Pływali już od dobrych kilku minut. 
Cornelia chlapała go wodą, a potem sprytnie płynęła dalej by nie mógł jej dogonić.
Położyła nogi na ciepły piasek, gdy woda zaczęła być coraz bardziej płytka.
Sean podszedł do niej, a ona spojrzała na niego z uśmiechem.
- Nieźle pływasz - skomentował przyglądając się nastolatce.
- Jestem niezła w wielu rzeczach. - odparła uśmiechając się zadziornie.
- Nadal chcesz poznać ojca? - Nela spojrzała na niego niepewnie.
Wahała się czy powiedzieć prawdę czy udawać, że wcale jej o to nie chodzi.
Bała się, że Sean skojarzy fakty i uzna, że chciała go wykorzystać.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - uniosła do góry brew starając się wyczytać jego intencje.
- Szukasz człowieka, którego nigdy nie znałaś. Co jeśli prawda okaże się bardziej.. brutalna niż się tego spodziewałaś? 
- Wiesz coś? - w jej głosie wyczuć można było nadzieje, którą rozpalił w niej mężczyzna.
- Nie.. pytam czysto teoretycznie. Jakby okazał się... mordercą? 
Nela zaśmiała się cicho. - Za bardzo chyba Cię ponosi. 
Sean uśmiechnął się lekko.
- Chyba masz racje. - mruknął po chwili, po czym zbliżył się do nastolatki.
- Kusisz mnie tym strojem - dodał, a jego usta niebezpiecznie zbliżyły się do dziewczyny.
Nela poczuła jak jej serce nagle przyśpiesza.
Odwzajemniła ten czuły i delikatny pocałunek.
- Muszę już wracać - odparła po chwili patrząc w jego oczy.
- Dobrze. 


Szedł nieśpiesznie, a w ręku trzymał papierosa.
Prychnął pod nosem na wspomnienie ich wspólnego pływania.
- Kogo ja widzę - spojrzał w bok, a widząc blond włosom dziewczynę opartą o drzewo westchnął lekko. 

- Anna.. - mruknął jakby niezadowolony z tego faktu.
- Witaj Sean - na jej twarzy pojawił się uśmiech. 
Podeszła do niego dotrzymując mu kroku.
- I jak tam randka? Udała się? - zapytała unosząc do góry brew.
Sean zatrzymał się gwałtownie patrząc na nastolatkę przed sobą.
- Odwal się. 
- Bo co? Zabijesz mnie jak wszystkich, którzy Ci podpadli? 
Sean prychnął na te słowa.
- Tak. Zabije każdą osobę, która wejdzie mi w drogę. 
- Własną siostrę też? Przecież mamy tylko siebie. Mam nadzieje, że trzymasz się planu. - dodała nieco ostrzej.
- A Ty? Podawanie jej jakiś dragów nie było w planach. 
- Chciałam, żeby się wyluzowała... - Anna przekręciła teatralnie oczami.
- Nie wtrącaj się i odczep się od niej - uciął patrząc na nią ostrzegawczo.
- Nie spierdol tego. 




* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Nicole spojrzała na zegarek.
Dochodziła 23.
Przebrała się w pidżamę i położyła w łóżku.
Sebastiana nie było. Znowu to robił.
Nie wracał na noc.

Westchnęła ciężko odwracając się na bok.
Już nie bolało ją aż tak.
W ogóle nawet nie myślała co teraz robi i z kim jest.
W jej głowie siedział tylko Jonathan.
I za żadne skarby nie mogła się tych myśli pozbyć.



_____________________________________________

Notka gotowa!
Przepraszam za to opóźnienie.
Następna już normalnie, w poniedziałek.
Pozdrawiam kochani <3

poniedziałek, 21 stycznia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XII

Kiedy myślę o dniu bez Ciebie
Każdy dzień jest taki sam
Chciałabyś móc kogoś znaleźć
Ale to ja jestem tym jedynym, którego można winić
Czy nie widzisz?
Ja proszę i błagam
Ponieważ kiedy Twoje oczy płoną radością
na niebie w nocy
Ja wiem, że znajdziesz drogę powrotu do mnie




- Aż tak bardzo się stęskniłeś, że dzwonisz? - na twarzy brunetki pojawił się ironiczny uśmiech.
Mężczyzna zaśmiał się do słuchawki.
- Ja? To Ty mnie szukasz, Nicole...
- Nie wiem w co Ty grasz, ale cokolwiek zamierzasz zrobić popsuje Ci tą zabawę, rozumiesz?
- Oh, uwielbiam ten pazur w Tobie. Jak dawniej. Pamiętasz? Nasze ukradkowe spotkania, pocałunki..
- Nie dzwonisz by powspominać.
- To prawda.
- Więc?
- Zdewastowałaś mój grób. To nie było miłe.
- Bo pomyślę, że masz jakieś uczucia.
- I jak było na spotkaniu? - zapytał, a Nicole zmarszczyła brwi.
- Na jakim? Bo chyba źle odczytałam wskazówkę.
- Kobieta, czarne włosy do ramion.. Mam nadzieję, że dobrze jej się przyjrzałaś.
- Kim ona jest?
- Zapytaj Sebastiana. Nie powinniście mieć przed sobą żadnych tajemnic. Zwłaszcza takich...
- O czym Ty do cholery mówisz?
- Twój blask zgasł dla niego najwidoczniej. Skoro szukał pocieszenia...
Nicole poczuła jak oblewa ją fala zimna.
Czy David zasugerował jej właśnie, że kobieta z którą rozmawiała to kochanka Sebastiana?
- Nie nabiorę się na te kłamstwa. Nie skłócisz mnie z Sebastianem.
- Miałbym zrobić Tobie to samo co Ty mi? Skłócić z nim? Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć - jego głos ociekał sarkazmem.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Bo może zależy mi na Tobie.
- Nie wierzę w to David. Ja nie jestem Lidią, by wierzyć w Twoje dobre intencje - zakończyła ostro i rozłączyła się.
Wypuściła ze świstem powietrze oddychając ciężko.
Coraz bardziej nie podobała jej się ta gra.
Jej telefon znowu zadzwonił.
Odebrała starając się uspokoić emocje.
- To ja ustalam kiedy kończymy rozmowę, Nicole. - brunetka zamknęła na chwilę oczy próbując opanować drżenie głosu.
- A propo Lidii właśnie mi przypomniałaś. Jak tam moja słodka Nela?
- Nie zbliżaj się do niej. Nigdy.
David zaśmiał się. - Jak będę chciał to nawet ją zabije. Nie powstrzymasz mnie.
- Prędzej ja zabiję Ciebie.
- Zobaczymy. Do zobaczenia.

Nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała.
Nie chciała myśleć o tym, że Sebastian mógł ją zdradzić.
Znikał wieczorami, ale na pewno nie do innej kobiety.
Chciała w to tak bardzo wierzyć, ale dlaczego poczuła się w tej jednej chwili tak bardzo niepewnie?

Dostała dziś telefon
Jeden spoza szarości
I kiedy dym się rozjaśnił
Zaparł jej dech w piersiach

Powiedziała, że nie wierzy
To nie mogło przytrafić się mnie....



Wstała wolno z łóżka.
Jej telefon zawibrował.
Spojrzała na wiadomość, a jej serce nagle przyśpieszyło.
Ciche pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślenia.
Katey podeszła do niej powoli uważnie jej się przyglądając.
- Co się dzieje, Nicole?
- Jutro z samego rana jedziemy do domu.
- Myślałam, ze chcesz..
- To źle myślałaś. - warknęła brunetka chowając telefon do kieszeni spodni.
- Z kim rozmawiałaś?
- Nie Twoja sprawa. Nie masz nic innego do roboty tylko zatruwanie mi głowy?
- Powtórzyć pytanie?
- Z Davidem. Wyjaśnię Ci w drodze na przyjęcie.
- Jakie przyjęcie?
- Jonathana. - mruknęła tylko, po czym ruszyła do łazienki.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Nie rozumiem tego - mruknęła w końcu Katey patrząc na Nicole z przejęciem.
Kobieta uśmiechnęła się lekko, gdy stały przed wielką restauracją.
- Ja też nie Kitty - jej uśmiech wydał się pobłażliwy.
- Wierzysz mu? Wierzysz, że Sebastian na prawdę Cię zdradza?
Nicole spojrzała na nią.


- Jeśli David szuka zemsty wymyśliłby inny powód by namieszać. Zdrada wydaję się taka... nie w jego stylu? - Nicole uśmiechnęła się ironicznie.
- Więc nie wierzysz?
- Tego nie powiedziałam. Prawda jest taka, że Sebastian coś przede mną ukrywa, a ja muszę poznać powód jego kłamstw. Nawet jeśli za nimi stoi jakaś kobieta. Jestem Nicole. Nikt nie ma prawa przyprawiać mi rogów.
- A Ty co właśnie robisz, hm? Przyszłaś na przyjęcie do Jonathana. Twojego ex. Czy to nie pierwszy krok to przyprawiania rogów?
- Jak Ty mało wiesz o życiu - mruknęła kobieta przekręcając teatralnie oczami, po czym nie czekając dłużej weszła szklanymi drzwiami do środka.

Sala wyglądała cudownie.
Była tak duża, że wydawać by się mogło, że spokojnie zmieściłaby tutaj całe miasteczko ludzi.
Parkiet błyszczał, wszędzie były kolorowe balony i kwiaty.
Obok wejścia na taras stał ogromny stół przykryty białym obrusem.
Z jego prawej strony poukładane były kieliszki, a z lewej wina.
W każdym roku sali były okrągłe stoliki na których znajdowały się różne przekąski.
Ludzi było coraz więcej.
Wszyscy byli ubrani bardzo elegancko.
W tle leciała cicho muzyka.
- Będę Cię miała na oku - Nicole uśmiechnęła się na słowa Katey, ale nic więcej nie powiedziała.

* * * * * * * * * * * * * * * *

Nie czuła się za dobrze.
Głowa strasznie ją bolała.
W dodatku nie bardzo wiedziała gdzie się znajduje i co tak na prawdę stało się wczoraj.
Rozejrzała się dookoła.
Leżała w wielkim łożu przykryta białą kołdrą.
Pokój nie był za duży, ale po łóżku i szafie na przeciw mogła się domyśleć,
że znajduję się w sypialni.
- W końcu wstałaś - drgnęła lekko wystraszona słysząc głos Seana.
Dopiero teraz zauważyła, że stał oparty o framugę drzwi.
Nie zauważyła go wcześniej.
- Co się wczoraj wydarzyło? - zapytała lekko zachrypniętym głosem łapiąc się za obolałą głowę.
- O to samo chciałem zapytać Ciebie.
Cornelia zamyśliła się lekko.
Szybko skojarzyła fakty.
Annabel jej coś dała.
- Chyba za dużo wypiłam... - skłamała i dopiero teraz dotarło do niej gdzie tak na prawdę się znajdę.
Wstała gwałtownie patrząc na mężczyznę przed sobą.
- Co ja tu robię? - zapytała niepewnie jakby nie do końca chciała usłyszeć odpowiedź.
Na twarzy Seana pojawił się ironiczny uśmiech.
- A co się robi w tak wielkim łóżku, kotku?
Uniosła do góry brwi.
Nie chciała przeżyć tak swojego pierwszego razu.
I nie chodziło tutaj, że z nim nie chciała tego zrobić, ale nie w taki sposób.
Niczego przecież nie pamięta...

Oh, to Twoje światło
Oh, to Twoja droga

Wyciągnij mnie z tej ciemności.
Tylko by pokazać mi drogę
Krzycząc teraz, z tak daleka
Przyciągasz mnie bliżej miłości...


Mężczyzna po chwili wybuchł śmiechem kręcąc z niedowierzaniem głową.
- To Cię bawi? - głos Neli wydał się zirytowany.
Spojrzała na niego oskarżycielko krzyżując ręce na ramionach.
- Nie jestem nekrofilem. Wyglądałaś jak zwłoki.
- Muszę wracać do domu. Dziadkowie pewnie umierają z nerwów - chciała wyminąć Seana, ale ten zastąpił jej drogę. - Nigdzie nie idziesz.
Nela przełknęła ciężko ślinę.
Zaczynało jej się to nie podobać.

* * * * * * * * * * * * * * * * *

- Jesteś. Myślałem, że nie przyjdziesz. - Nicole odwróciła się w stronę Jonathana.
Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Po raz pierwszy widziała go w garniturze.
Wyglądał na prawdę przystojnie.
- Uwielbiam dobre wina i darmowe jedzenie - mężczyzna zaśmiał się na te słowa.
- Gdybym to wiedział już dawno byśmy się spotkali...
- Nie sądzę, ale warto mieć nadzieję.
- Oh, Nicole.. nie udawaj. Przyszłaś, ponieważ tego chciałaś.
- Przyszłam się pożegnać.
- Załatwiłaś już swoje sprawy?
- Właściwie to nie, ale nie martwię się o to. Przecież one nie uciekną.
- One nie, ale Ty tak.
- Jonathan.. Minęło na prawdę wiele lat...
- Co to zmienia Nicole? Kochałem Cię i nadal tak jest. Moim największym błędem było to, że nie walczyłem o Ciebie wtedy, gdy poznałaś Morisa i Sebastiana. Może wtedy wszystko inaczej by się ułożyło...

Nicole spojrzała na niego.
Patrzyła w jego oczy i miała wrażenie jakby walczyła sama ze sobą.
W zupełności nie rozumiała tego co się z nią działo przy nim.
Jak to możliwe, że poznała go już dawno, właściwie, gdy była nastolatką
i spotkała go po tylu latach, a jej serce nadal dziwnie szybko biło?
Jak wtedy, gdy poznała Sebastiana i Davida?




- Wybrałabym tak samo. Twoja walka nie miałaby żadnego znaczenia. - mruknęła po chwili, po czym odwróciła się chcąc jak najszybciej uciec od niego.
Poczuła ciepło na nadgarstku, a potem lekki uścisk.
Odwróciła się do niego próbując się odsunąć, ale mężczyzna trzymał ją mocno.
- Jeśli nie mogłaś się zdecydować na jednego z nich może prawdą było to, że nie chciałaś żadnego? Nie kochałaś ani Sebastiana ani Davida. Po prostu się nimi bawiłaś.
- Tobą też bym się bawiła, rozumiesz? Wszystko co robię w życiu to mieszanie. Może kiedyś coś do Ciebie czułam, ale to minęło. Tamta Nicole, którą znałeś umarła. Jestem manipulantką, egoistką i suką. Mam w sobie najgorsze cechy jakie może posiadać kobieta. Zniszczę Cię, bo jestem samolubną ździrą. - dokończyła, a jej ciemne tęczówki skierowały się na jego twarz.
Jonathan uśmiechnął się kącikami ust.
 - Może ja chcę byś mnie zniszczyła.
- Daj mi spokój - szepnęła tylko, a po sali rozległ się stukot obcasów.

Katey widziała to wszystko, ale nie mogła usłyszeć o czym rozmawiają.
Nicole zmierzała w jej kierunku.
- To był fatalny pomysł. Wino jest tu do dupy - mruknęła smętnie.
- Wino? - Katey uniosła do góry brew.
- I Jonathan. Mam okropny gust do facetów.


* * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Nie możesz mnie tu trzymać - warknęła Nela patrząc w jego oczy.
- Mogę wszystko.
- Tak Ci się tylko wydaje - nie czekając na odpowiedź popchnęła go lekko by móc przejść.
Mężczyzna złapał ją mocno za ramię i przygniótł do ściany.
- Jak nikt inny działasz mi na nerwy - jego głos wydał się zirytowany.
Nela nie spodziewała się takiej reakcji, ale w jakiś chory sposób nie bała się go.
- Skąd miałaś prochy? - syknął przez zaciśnięte zęby patrząc uważnie na nastolatkę.
- Nie jesteś moim ojcem.
- Nie pogrywaj sobie ze mną.
- To Ty mnie trzymasz tu na siłę.
- A Ty ciągle mnie prowokujesz. Wczoraj błagałaś, żebym Cię przeleciał. Zmieniłaś zdanie?
- Tak. Zmieniłam. - próbowała się wyrwać, ale jego uścisk był coraz mocniejszy.
Jego twarz niebezpiecznie zbliżyła się do jej.
- Będziesz moja Cornelio... Bo ja zawsze dostaję to czego chcę. - wyszeptał, a gdy to mówił ich usta lekko stykały się ze sobą.
Jej serce przyśpieszyło.
W pewien sposób spodobały jej się te słowa.
Sean uśmiechnął się lekko i odsunął dając tym samym do zrozumienia, że może iść.
Nela nic nie powiedziała. Wzięła swoją torebkę i po prostu wyszła.

Wyciągnął ze swoich spodni telefon po czym wybrał numer.
- Sprawdź Davida Morisa. Wyślij mi wszystko o nim i dowiedz się czy miał jakieś dziecko. - mruknął tylko i rozłączył się.
- Będziesz moja - dodał cicho.

* * * * * * * * * * * * *




Notka gotowa.
Przepraszam, że tak późno :(
Następna w poniedziałek.
Dziękuuuje za wszystkie komentarze! <3


poniedziałek, 14 stycznia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XI

Dziś w nocy jesteś tak daleko od domu
Nie chcesz tu być,
ale nie mogę pozwolić Ci odejść
Bo czas nigdy nie był po Twojej stronie
I nigdy nie będzie
Bo tej nocy jesteś moja ...
Jestem tylko tym czym mnie uczyniłaś
Bo jestem jedynym,
który może ocalić Cię przed ciemną stroną
ale nie odpuszczę...



Nicole spojrzała na małą, zżółkniętą karteczkę.
Przez moment się zawahała.
Przecież to tylko kartka z jakimiś liczbami.
Nic nie znacząca.
Może powinna olać tą sprawę i żyć jak dotychczas.
Może tylko David próbuje o sobie przypomnieć i nie ma to wcale drugiego dna.
Po prostu bawi go cała ta szopka, bawi go to, że Nicole może myśleć,
że czegoś od niej chce... Albo co gorsza od Corneli.

Westchnęła głośno wybierając te liczby na swoim telefonie.
Przyłożyła urządzenie do ucha, ale od razu usłyszała sygnał oznaczający zakończenie połączenia.
- I co? - podniosła wzrok na Katey.
Nie mogła uwierzyć jak bardzo się do siebie zbliżyły.
Nigdy nie pomyślałaby, że może się z nią tak bardzo dogadywać.
I mimo iż na początku nie chciała by blondynka uczestniczyła w jej podróży, teraz nawet
była jej za to wdzięczna.
- Wygląda na to, że to nie numer telefonu - mruknęła po chwili nabierając
 głębszego powietrza do płuc.
- A niby co? To wszystko jest jakieś popaprane.
Nicole uśmiechnęła się leciutko słysząc w głosie Katey zdenerwowanie.
- Ten numer coś oznacza, ale nie wiem co. Na pewno to nie jest żadna data, a przynajmniej żadna, którą pamiętam i coś by się wtedy zdarzyło.
- Jakie to liczby? - zapytała po chwili blondynka siadając na kanapie obok Katey.
- 326013014 - czytając je Nicole zastanowiła się na moment.
- Mogłam się tego spodziewać... to David. Bawi się ze mną jak ja kiedyś nim. Chyba wiem...
- Mów...


- Te liczby coś symbolizują. Trójka symbolizuje Boga, Trójcę Świętą. Między nimi jest liczba zero jakby sugerując, że ma być między tym przerwa. Jeśli trzynaście jest symboliczne tak samo jak trójka oznacza pech, śmierć i niepewność. Czemu wcześniej na to nie wpadłam? Znam ten sposób komunikacji. Czasem pisał tak do mnie... Ostatnie liczby oznaczają wyjątkowość i porządek.
- Nic z tego nie rozumiem... - Katey podrapała się po głowie.
- To jakaś wskazówka. W tych numerach sugeruje, że jest bogiem, przyniesie śmierć, ale nie rozumiem tutaj porządku. Chce coś naprawić? Powiedzieć?
- Została jeszcze liczba 26...-  dodała cicho Katey.
Nicole odwróciła karteczkę.
Na samym rogu drobnym pismem był narysowany mały kwiatek.
- To dzielnica. - szepnęła Nicole patrząc ukradkiem na Katey.
- Dzielnica?
- Dzielnica sztuki. Le Marais, to by się zgadzało 2 i 6 tyle samo literek.
- Masz go tam szukać? Ale gdzie?
- Miejmy nadzieję, że 26 to też numer domu - mruknęła brunetka.
- Jedźmy tam. - Nicole uniosła do góry brew zaskoczona postawą blondynki.
Nie odpowiedziała. Pokiwała lekko głową, po czym zabrała kluczyki z auta i torebkę.

Czuła się niepewnie.
Nie wiedziała co może ją tam czekać, ale w jakiś chory sposób spodobało jej się to.
Ta adrenalina, której tak bardzo jej brakowało.
Nie sądziła, że go spotka.
To by było zwyczajnie za proste.
Miała wrażenie, że David chce jej coś przekazać.
Tylko co?

Zatrzymały się po chwili parkując przed osiedlowym sklepem.
Rozejrzały się na dookoła.
Okolica wydawała się spokojna i cicha.
Zmierzały wolno wzdłuż drogi szukając numeru domu.
O dziwo był taki.
- Myślisz, że to dobry pomysł? - Katey zagryzła nerwowo wargę.
- Takie rzeczy nigdy nie są dobrym pomysłem - odparła Nicole i zaśmiała się lekko.
- Ja wchodzę pierwsza, a Ty mnie osłaniaj - dodała z rozbawieniem.
- Bardzo śmieszne - burknęła Katey przekręcając teatralnie oczami, ale ruszyła dzielnie za brunetką.
Dom wyglądał na zadbany. Był niewielki z małym ogródkiem.
Schody prowadziły wprost na wejściowe drzwi.
Zadzwoniły na dzwonek i czekały chwilę.
Ku im zdziwieniu otworzyła jakaś kobieta.
Jej włosy były czarne do ramion, wyglądała bardzo młodo.
Spojrzała na nie z zaciekawieniem.
- W czym mogę pomóc? - zapytała miło przyglądając się dziewczynom.
Nicole spojrzała na Katey.
Tego nie ustaliły...
- Właściwie my... szukamy kogoś. Davida. - mruknęła niepewnie Nicole.
- Nie mieszka tu żaden David - kobieta zaśmiała się.
- A może zna go pani? - dopytała Katey.
- Przykro mi, ale nie. - Nicole spojrzała na kobietę jeszcze raz.
Próbowała wyczytać z jej twarzy czy kłamie, ale wyglądało na to,
 że kobieta na prawdę nie miała pojęcia o żadnym Davidzie.
- Więc to pomyłka. Przepraszamy - dodała Katey uśmiechając się do kobiety
i ciągnąc Nicole za rękę.
- To bezsensu. Źle to odczytałaś - warknęła cicho do brunetki.
- Dziwne. Chyba masz racje - Nicole była w szoku.
Myślała, że rozgryzła Davida, ale jak widać ta zagadka zajmie jej trochę więcej czasu.
- Wracajmy do domu.


******************

Cornelia spojrzała na Annabel, która od godziny wyciągała z szafy ciuchy
 szukając czegoś odpowiedniego dla niej.
 Po chwili dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie rzucając w Nele ciuchami.
Zaciekawiona spojrzała na ciuchy.
Krótki, czarny top z mocnym dekoltem i jeansowe spodenki z wysokim stanem odsłaniające
lekko pośladki.
- Czy to nie zbyt wulgarne? - zapytała z uśmiechem patrząc na blondynkę.
Annabel wzruszyła ramionami, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech.
- Chyba o to chodzi. W stroju zakonnicy go nie uwiedziesz.
- O której zaczyna się ten zlot?
- Za godzinę.
Nela westchnęła ciężko i kiwnęła głową.
Ta sytuacja zaczynała ją przerażać i fascynować jednocześnie.
W jakiś dziwny sposób chciała zbliżyć się do Seana.
I nie wiedziała czy to dlatego, że chce znaleźć ojca czy w zupełności chodziło o coś innego...
Dotknęła opuszkami palców swoich ust próbując sobie przypomnieć jak świetnie całował.
Annabel uniosła do góry brew.
- Pamiętaj, żadnej miłości.
- Oczywiście, siostro. - Nela uśmiechnęła się figlarnie.

Musiały przyznać -obie wyglądały świetnie.
Szły pieszo, o dziwo zlot nie okazał się tak daleko jak przypuszczała Nela.
Wszędzie było dużo ludzi, niektórzy stali oparci o drogie samochody i śmiali się paląc papierosa.
Inni pili piwo siedząc na kamiennym murze.
Pełno było dziewczyn.
I jeśli Nela myślała, że to ona będzie zwracać uwagę swoim wyzywającym strojem była w błędzie.
Annabel spojrzała na brunetkę z uśmiechem.
- Chcesz coś na odwagę?
Nela podniosła zaciekawiona wzrok.
- Co masz na myśli?
- Mam tu takie cukierki. Po nich jest totalny odlot. - Annabel wyciągnęła z kieszeni dwie małe tabletki, a jej twarz wykrzywiła się w uśmiechu.
- No nie wiem...
- Spoko, nic Ci się nie stanie. Po prostu wyluzujesz. Przyszłaś się tu zabawić, a nie nudzić - Nela zagryzła nerwowo wargę.
Nigdy nie brała narkotyków. Nawet nie miała takiego zamiaru.
Ale skoro Anna to brała dlaczego ona miałaby nie spróbować?
Może faktycznie wyluzuje się bardziej i przyjdzie jej łatwiej rozmawiać z Seanem.
- A co mi tam - mruknęła z uśmiechem biorąc tabletkę do ust.
- Będzie zajebiście, zobaczysz.

Annabel miała racje. Cornelia już po kilkunastu minutach czuła się totalnie wyluzowana.
Kąciki jej ust mimowolnie ciągle szły do góry, a w głowie przyjemnie szumiało.
Rozmawiały ze wszystkimi. Śmiały się, paliły papierosy i szukały Seana.
Dopiero po chwili przyjechał na motorze, rozglądając się dookoła.
Jego wzrok zatrzymał się na dziewczynach, a na twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.
Wolnym krokiem ruszył w stronę dziewczyn, a w ręku trzymał kask.
- Jest i moja świeżynka - mruknął, a jego oczy spoczęły na Corneli.
Poczuła jak jej twarz zalewa się delikatnym rumieńcem.
Czuła jak jego wzrok przyjemnie pali jej skórę.
- Cześć - odpowiedziała, a jej twarz wykrzywiła się w delikatnym uśmiechu.
- Wyglądacie pięknie - dodał przyglądając się dziewczynom.
- Tak też się czujemy - mruknęła Anna porozumiewawczo patrząc na nastolatkę.
Obie zaśmiały się głośno, a Nela poczuła przez moment, że za długo to robi, ale nie potrafiła przestać. Jej humor z każdą minutą stawał się coraz lepszy.
Sean zmierzył je przenikliwie wzrokiem, jakby coś podejrzewał.
- Ścigasz się? - zapytała Anna przerywając ciszę.
- Zobaczymy. Dziwnie wyglądasz - tutaj zwrócił się do Neli.
- Wyglądam zajebiście! - zawołała znów chichocząc.
- Idziemy po piwo - dodała szybko Annabel ciągnąc koleżankę za nadgarstek.
Nela nie lubiła piwa. Jego smak obrzydzał ją strasznie, ale teraz w ogóle nie robił na niej wrażenia.
Wszystko zaczynało kręcić się dookoła, a wiatr przyjemnie ją chłodził.
- Mój były tu przyszedł. Idę do niego. Poradzisz sobie?
- Idziesz do byłego?
- To tylko seks - mruknęła Anna puszczając jej oczko.
Nela zaśmiała się machając jej ręką.
Coraz mocniej szumiało w jej głowie.

- Hej mała jesteś tu sama? - odwróciła się z zaciekawieniem.
Młody mężczyzna spojrzał na nią, po czym zaciągnął się mocno papierosem.
- A jeśli tak to co?
- Chętnie się Tobą zaopiekuje. Chodź ze mną - dodał z uśmiechem łapiąc dziewczynę za rękę.
- Nie mam ochoty. Puść mnie - Nela próbowała się wyrwać z uścisku nieznajomego, ale miała wrażenie, że w zupełności straciła wszystkie swoje siły.
Mężczyzna szedł coraz szybciej prowadząc ją w jakieś nieznane miejsce.
- Odwal się - warknęła z irytacją, ale nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
- Ogłuchłeś? - oboje spojrzeli na Seana, który stanął na przeciw nich.
Jego mina była bardzo ostra, jakby był zdenerwowany.
- Spadaj koleś - sapnął nieznajomy próbując go wyminąć,
ale Sean popchnął go ostrzegawczo z powrotem.
- Nigdzie nie idziesz. Zostaw ją, albo..
- Albo co?

Nela widziała jak przez mgłę, gdy chłopak rzucił się na Seana.
Nie potrafiła zareagować.
Nie umiała.
Widziała tylko jak Sean powala go na ziemię,
a potem mocno kopie krzycząc do niego coś czego nie potrafiła zrozumieć.
Zrobiło się zamieszanie, wszyscy odwrócili wzrok w ich stronę z zaciekawieniem co się dzieje.
Po chwili Nela poczuła mocne szarpnięcie za rękę.
- Wkurwiłaś mnie - tylko tyle zrozumiała.
Sean mocno ją trzymał i szedł bardzo szybko przez co Nela potykała się o własne nogi.
Miała wrażenie, że na chwilę wytrzeźwiała,
ale potem znów uderzyło dziwne gorąco i szum w głowie.

Po chwili już byli sami, prowadził ją do jakiegoś domu, najprawdopodobniej swojego.
Nie miała za dużo czasu by się rozejrzeć,
bo Sean mocnym ruchem popchnął ją na ścianę, że uderzyła plecami.
- Co Ty sobie wyobrażasz?! - krzyknął na nią zaciskając ręce na jej ramionach.
Nela uśmiechnęła się.
Wolną ręką złapała za jego pasek od spodni i przyciągnęła do siebie.
- Chcesz nadal mnie przelecieć? - zapytała patrząc na niego wyzywająco.
- Wiem, że chcesz - dodała oblizując sugestywnie swoje usta.

* * * * * * * * * * * * *

Nicole spojrzała na swoją walizkę.
To już najwyższy czas by wróciła do domu.
Sebastian do niej dzwonił z setki razy, a ona żadnego telefonu nie odebrała.
Nie mogła dłużej tu zostać, bo Sebastian zacząłby coś podejrzewać.
O ile już tego nie zrobił...
Może Katey ma racje.
David odszedł na zawsze, po prostu sobie z nimi pogrywa.

Jej telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz.
Nie znała tego numeru.
Odebrała po chwili jakby z zawahaniem.
- Halo?
- Witaj Nicole - poznała wszędzie ten głos.
- David... - wyszeptała.




____________________________


Notka gotowa. Zachęcam do komentowania.
Mam nadzieje, że Wam sie podoba.
Akcja powoli się rozkręca.
Następna w poniedziałek.

Pozdrawiam! <3









poniedziałek, 7 stycznia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI X


Lecz ja, tak ja
Ja Ci wszystko jeszcze wynagrodzę...
Bo ja, tak ja
Skoczę z Tobą na najgłębszą wodę
Ja, tak ja
Ja za Tobą pójdę w wielki ogień
Bo ja, tak ja
Tej miłości więcej nie zagłodzę...




Nicole od trzech dni chodziła struta.
Nie odzywała się za bardzo.
Unikała kontaktu z blondynką na tyle, na ile było to możliwe.
Zwłaszcza, że tymczasowo mieszkały razem.
Katey próbowała zagadać kobietę o cokolwiek, ale ta była markotna i każda taka próba
okazywała się porażką.
Katey była pewna, że kobieta coś przed nią ukrywa.
Musiała się tylko dowiedzieć co.


Katey siedziała w salonie starając się podsłuchać o czym rozmawia Nicole
przez telefon. Nie mogła podejść pod drzwi, bo nie wiedziała jak mogłaby się z tego wytłumaczyć.
 Po chwili usłyszała trzask drzwi i odruchowo wzięła książkę leżącą na drewnianym stole udając,
że jej zawartość bardzo ją interesuje.
Nicole spojrzała nią.
- Czytasz? - dopiero wtedy blondynka udała zaskoczenie jej przybyciem.
- Tak. Nudzę się trochę - mruknęła miękko i odchrząknęła.
Nicole nie odpowiedziała.
Wsadziła tylko telefon do torebki, która leżała obok Katey.
Dopiero wtedy kobieta zauważyła, że Nicole miała na sobie lateksowe rurki i czarną
koronkową bluzkę do tego.
- Wychodzimy gdzieś? - zapytała.
Nicole usiadła na fotelu na przeciwko niej.
- Ja wychodzę. Ty zostajesz.
- Dlaczego?
- Chcę pobyć sama. Chyba mam do tego prawo?
- No tak, ale myślałam...
- Przestań myśleć Kitty. Jesteśmy w Paryżu - Nicole uśmiechnęła się szeroko.
- Idź się zabaw. Tobie też się to przyda. Poznaj kogoś, odpręż się.
- Mam męża Nicole, a Ty faceta. - brunetka przekręciła teatralnie oczami.
- Faceta, który mnie zdradza.
- Tego nie wiesz. Może to tylko czyjeś wygłupy.
- Jestem za stara, by robić mi takie kawały. Z resztą nie myślę teraz o tym.
- Jak długo tu jeszcze będziemy?
- Może tydzień. Na mnie już pora i jeszcze jedno, aa i jeszcze jedno odwróć książkę - Katey spojrzała ze zdziwieniem na kobietę.
Ta tylko puściła jej oczko i wyszła.
Blondynka spojrzała na lekturę. Faktycznie "czytała" ją do góry nogami.
Przekręciła teatralnie oczami po czym wybrała numer Iana.
Dopiero za drugim razem odebrał.
- No hej i jak tam? - Katey uśmiechnęła się do siebie słysząc jego głos.
- Tęsknie za Tobą strasznie... ale Nicole powiedziała, że jeszcze tydzień i wracamy z tego odpoczynku.
- Ta... dziwne, że teraz nagle takie przyjaciółki na wakacje razem jeździcie.
- No cóż... też się tego nie spodziewałam. - nienawidziła kłamać, ale nie miała innego wyboru.
To co robiły tutaj w Paryżu musiało zostać między nimi.
- Sebastian mnie pytał o wasz pobyt. Nie mógł się dodzwonić do Nicole.
- Jak to pytał?
- No o adres, ale właściwie to sam nie wiem gdzie jesteście. Możesz mi go wysłać to mu powiem przy okazji...
Katey poczuła nagły przypływ ciepła.
Czyżby Sebastian coś podejrzewał?
- To delikatna sprawa...
- Nie rozumiem.
- Chodzi o to, że Nicole mi się zwierzyła, że ostatnio kiepsko im się układa i.. no... chce od niego mówiąc wprost odpocząć. Prosiła mnie o dyskrecje. Wiesz jaki jest Sebastian. Chciałby wszystko wiedzieć. Uznałyśmy z Nicole... że jak potęskni to wyjdzie na lepsze im obu - Katey wstrzymała na moment powietrze.
Nie wiedziała, że ona też umie tak kłamać.
 Nie lubiła tego nigdy robić, ale nie miała wyboru.
Pozostała jedynie nadzieja, czy Ian uwierzy w ten stek bzdur.
- Zatęskni? To brzmi za bardzo romantycznie jak na Nicole.
- Kotku, a kto powiedział, że to ona wymyśliła?
- Oh, no tak - mężczyzna zaśmiał się. - Nawet dobry plan.
- Niedługo wrócę.
- Będę czekał. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Pa - Katey odetchnęła z ulgą.
Na szczęście Ian nie domyślił się, że coś tu może nie grać.
Przetarła ze zmęczeniem oczy, po czym wyszła na dwór.
Usiadła na na schodach zapalając papierosa.



Miała nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.


* * * * * * * * * * * * * *

Nicole rozejrzała się po klubie.
Sama nie wiedziała dlaczego tutaj przyszła.
Nie miała żadnego spotkania, żadnej sprawy do załatwienia akurat w tym miejscu.
Właściwie to chyba wiedziała po co choć tak bardzo chciała się tego wyprzeć.
Pragnęła spotkać jeszcze raz Jonathana.
Nie musiała go długo szukać.
Stał przy barze i rozmawiał z barmanką.
Wyglądał na prawdę przystojnie.
Zupełnie inaczej niż go zapamiętała.
Mężczyzna po chwili skupił na niej wzrok, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Nicole wstrzymała powietrze próbując opanować emocje, które nagle się pojawiły.
Szedł do niej wolnym krokiem tak jakby dając jej szansę na ucieczkę.
Ale ona nie miała zamiaru uciekać.
Zbyt długo to robiła.
- Jesteś - mruknął uważnie lustrując ją wzrokiem.
- Chyba nie byliśmy umówieni - odparła unosząc do góry brew.
- Umówieni nie, ale przeznaczeni sobie jak najbardziej - Nicole udało ukryć się zdziwienie słysząc jego słowa. Był zbyt pewny siebie.
I na pewno, gdyby to był ktoś inny okropnie by już ją zirytował, ale on... w pewien sposób ją kręcił.
- Moje towarzystwo jest dla Ciebie pochlebstwem. - mruknęła pewnym siebie głosem.
- Idziemy się przejść?
- Już nie jeździsz na motorach? Oh, Jonathan ale się zmieniłeś - na jej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech. Mężczyzna nie odpowiedział. Wskazał ręką wyjście, którym się udali.

Szli w milczeniu.
Nie miała zamiaru pierwsza się odzywać skoro to on zaproponował spacer.
Ale była ciekawa jak ułożył sobie życie.
- Dawno Cię tu nie było. - zaczął, gdy szli parkiem.
- Nie miałam po co tu wracać. Wszystkie mosty za sobą już spaliłam.
- Coś poszło nie tak skoro znów tutaj przyjechałaś.
- Interesy... No, a Ty?
- Mam się dobrze.
- Chyba nie do końca skoro imprezujesz. Szukasz miłości w tym klubie? - Nicole uśmiechnęła się.
Mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na kobietę.
- Znalazłem ją już w tym klubie dawno temu. Myślałem, że zaprosisz mnie na swój ślub.
Nicole zmarszczyła brwi nie ukrywając zdziwienia.
- Ślub? Mój? Wyglądam Ci na mężatkę? - prychnęła.
- Nie wierzę, że nikt nigdy nie poprosił Cię o rękę.
- Jeśli zmierzasz do tego czy miałam mężczyznę po Tobie to Ci odpowiem, że miałam. Zakochiwałam się, upadałam, bawiłam się życiem. Zrobiłam wszystko to co chciałam zrobić.
- Więc... jesteś szczęśliwa. - podsumował.
Nicole spojrzała na niego.
Próbowała coś wyczytać z jego twarzy, ale nie potrafiła.
- Jestem kurewsko szczęśliwa. - szepnęła, po czym ruszyła parkiem.
- Bardziej niż wtedy? Gdy byliśmy razem? - krzyknął mężczyzna za nią.
Nicole pokręciła z niedowierzaniem głową zaczynając żałować,
 że w ogóle się zgodziła na ten spacer.
Jonathan wyprzedził ją tym samym zmuszając do zatrzymania.
- Odpowiedz.
- Byliśmy dziećmi. Czego oczekujesz? Że rzucę się w Twoje ramiona i powiem, że nie ułożyłam sobie z żadnym facetem życia?!
- Wiem, że ułożyłaś - Nicole spojrzała na niego zaskoczona.


- Sebastian. - dodał patrząc na nią.
Nicole wzruszyła ramionami. - Brawo panie detektywie.
- Ale skoro ułożyłaś sobie życie... nie rozumiem co tu robisz.
- Nie myśl sobie, że przyjechałam tu dla Ciebie. Nawet nie wiedziałam, że się spotkamy.
- Ja też nie... ale nie żałuje.
- No cóż...
- Nicole... zrobiłem najgorszą rzecz w swoim życiu, że pozwoliłem Ci odejść. Nigdy nie pozbierałem się z tego... z każdą kobietą jaką spotkałem łączył mnie tylko seks...
- Mam nadzieje, że niczego nie złapałeś po drodze - Nicole uniosła do góry brew.
- Próbujesz udawać, że jestem Ci obojętny, a wiem, że tak wcale nie jest.
- Poczekaj.. - Nicole zmarszczyła lekko brwi. - Skoro wiesz o Sebastianie to...
- Moris, Lidia, Cornelia... - dokończył.
- Bo pomyślę, że masz obsesje na moim punkcie.
- Może i mam - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Wiem, że to przez niego tu jesteś. Morisa...
- To nie Twoja sprawa. Niepotrzebnie tu przyszłam.
- Wręcz przeciwnie. Mogę Ci pomóc.
- No to mnie zaciekawiłeś. Masz tu jakieś układy? - mężczyzna prychnął krzyżując ręce na piersi.
- Sama widziałaś w klubie.
- Okej. Chyba możesz mi pomóc. - Nicole spojrzała na niego uważnie mu się przyglądając.
Skoro wiedział o wszystkim nie było sensu zgrywać głupka.
Miała tylko nadzieje, że jego intencje są szczere.

Jej telefon zaczął dzwonić. Spojrzała na wyświetlacz. "Sebastian".
- Nie odbierzesz?
- To nic ważnego. Oddzwonię później. Co chcesz w zamian za pomoc?
- Nic.
- Nic? Wszyscy czegoś chcą.
- Zrobię to dla Ciebie. Bez żadnego długu.
- Przemyślę to.

* * * * * * * * * * * * * *

- Pocałował mnie! - Annabel spojrzała uważnie na Cornelie,
 która od godziny opowiadała jej o wydarzeniach ostatniej nocy.
- Za szybko. Nawet nie pisnął nic o Twoim ojcu a Ty już się z nim całowałaś!
- A co miałam zrobić? Odsunąć się?
Blondynka westchnęła. - Właściwie to racja. Myślę, że możesz już zaczynać wypytywać go powoli.
- Zobaczymy czy będę miała okazje.
- Masz ją jutro.
- Jutro?
- Jest tutaj zlot aut. Trochę nielegalny, ale on na pewno tam będzie. I na pewno spodoba mu się, że Ty też się pojawisz.
- Mam nadzieje, że też idziesz.
- Oczywiście! Uwielbiam te zloty.
- Musisz mi pożyczyć jakieś ciuchy. Nie wzięłam za wiele prowokacyjnych stroi - obie zaśmiały się na to.
- Zrobię Cię na bóstwo!

____________________________________


Notka gotowa.
Akcja powoli się rozkręca.
Jak myślicie czy Jonathan i Annabel mają dobre intencje?
Na prawdę chcą im pomóc?

Poprzednie opowiadanie pisałam bardzo chaotycznie właściwie jak teraz do tego przysiadłam to było dużo sprzeczności, ale wiadomo byłam młoda, to było pierwsze tak "Poważne" opowiadanie.
I akcja działa się też wcześniej strasznie szybko (pierwszej części opowiadania).
Teraz chciałabym trochę zwolnić, skupić się na uczuciach i bardziej opisywać to wszystko.
Mam nadzieje, ze mi się uda.

Następna notka za tydzień w poniedziałek.
Dziękuje za każdy komentatrz! To na prawdę motywuje.
Cieszę się, że po tak długim czasie jeszcze zostaliście ze mną! <3
Pozdrawiam.