poniedziałek, 21 stycznia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XII

Kiedy myślę o dniu bez Ciebie
Każdy dzień jest taki sam
Chciałabyś móc kogoś znaleźć
Ale to ja jestem tym jedynym, którego można winić
Czy nie widzisz?
Ja proszę i błagam
Ponieważ kiedy Twoje oczy płoną radością
na niebie w nocy
Ja wiem, że znajdziesz drogę powrotu do mnie




- Aż tak bardzo się stęskniłeś, że dzwonisz? - na twarzy brunetki pojawił się ironiczny uśmiech.
Mężczyzna zaśmiał się do słuchawki.
- Ja? To Ty mnie szukasz, Nicole...
- Nie wiem w co Ty grasz, ale cokolwiek zamierzasz zrobić popsuje Ci tą zabawę, rozumiesz?
- Oh, uwielbiam ten pazur w Tobie. Jak dawniej. Pamiętasz? Nasze ukradkowe spotkania, pocałunki..
- Nie dzwonisz by powspominać.
- To prawda.
- Więc?
- Zdewastowałaś mój grób. To nie było miłe.
- Bo pomyślę, że masz jakieś uczucia.
- I jak było na spotkaniu? - zapytał, a Nicole zmarszczyła brwi.
- Na jakim? Bo chyba źle odczytałam wskazówkę.
- Kobieta, czarne włosy do ramion.. Mam nadzieję, że dobrze jej się przyjrzałaś.
- Kim ona jest?
- Zapytaj Sebastiana. Nie powinniście mieć przed sobą żadnych tajemnic. Zwłaszcza takich...
- O czym Ty do cholery mówisz?
- Twój blask zgasł dla niego najwidoczniej. Skoro szukał pocieszenia...
Nicole poczuła jak oblewa ją fala zimna.
Czy David zasugerował jej właśnie, że kobieta z którą rozmawiała to kochanka Sebastiana?
- Nie nabiorę się na te kłamstwa. Nie skłócisz mnie z Sebastianem.
- Miałbym zrobić Tobie to samo co Ty mi? Skłócić z nim? Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć - jego głos ociekał sarkazmem.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Bo może zależy mi na Tobie.
- Nie wierzę w to David. Ja nie jestem Lidią, by wierzyć w Twoje dobre intencje - zakończyła ostro i rozłączyła się.
Wypuściła ze świstem powietrze oddychając ciężko.
Coraz bardziej nie podobała jej się ta gra.
Jej telefon znowu zadzwonił.
Odebrała starając się uspokoić emocje.
- To ja ustalam kiedy kończymy rozmowę, Nicole. - brunetka zamknęła na chwilę oczy próbując opanować drżenie głosu.
- A propo Lidii właśnie mi przypomniałaś. Jak tam moja słodka Nela?
- Nie zbliżaj się do niej. Nigdy.
David zaśmiał się. - Jak będę chciał to nawet ją zabije. Nie powstrzymasz mnie.
- Prędzej ja zabiję Ciebie.
- Zobaczymy. Do zobaczenia.

Nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała.
Nie chciała myśleć o tym, że Sebastian mógł ją zdradzić.
Znikał wieczorami, ale na pewno nie do innej kobiety.
Chciała w to tak bardzo wierzyć, ale dlaczego poczuła się w tej jednej chwili tak bardzo niepewnie?

Dostała dziś telefon
Jeden spoza szarości
I kiedy dym się rozjaśnił
Zaparł jej dech w piersiach

Powiedziała, że nie wierzy
To nie mogło przytrafić się mnie....



Wstała wolno z łóżka.
Jej telefon zawibrował.
Spojrzała na wiadomość, a jej serce nagle przyśpieszyło.
Ciche pukanie do drzwi przerwało jej rozmyślenia.
Katey podeszła do niej powoli uważnie jej się przyglądając.
- Co się dzieje, Nicole?
- Jutro z samego rana jedziemy do domu.
- Myślałam, ze chcesz..
- To źle myślałaś. - warknęła brunetka chowając telefon do kieszeni spodni.
- Z kim rozmawiałaś?
- Nie Twoja sprawa. Nie masz nic innego do roboty tylko zatruwanie mi głowy?
- Powtórzyć pytanie?
- Z Davidem. Wyjaśnię Ci w drodze na przyjęcie.
- Jakie przyjęcie?
- Jonathana. - mruknęła tylko, po czym ruszyła do łazienki.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Nie rozumiem tego - mruknęła w końcu Katey patrząc na Nicole z przejęciem.
Kobieta uśmiechnęła się lekko, gdy stały przed wielką restauracją.
- Ja też nie Kitty - jej uśmiech wydał się pobłażliwy.
- Wierzysz mu? Wierzysz, że Sebastian na prawdę Cię zdradza?
Nicole spojrzała na nią.


- Jeśli David szuka zemsty wymyśliłby inny powód by namieszać. Zdrada wydaję się taka... nie w jego stylu? - Nicole uśmiechnęła się ironicznie.
- Więc nie wierzysz?
- Tego nie powiedziałam. Prawda jest taka, że Sebastian coś przede mną ukrywa, a ja muszę poznać powód jego kłamstw. Nawet jeśli za nimi stoi jakaś kobieta. Jestem Nicole. Nikt nie ma prawa przyprawiać mi rogów.
- A Ty co właśnie robisz, hm? Przyszłaś na przyjęcie do Jonathana. Twojego ex. Czy to nie pierwszy krok to przyprawiania rogów?
- Jak Ty mało wiesz o życiu - mruknęła kobieta przekręcając teatralnie oczami, po czym nie czekając dłużej weszła szklanymi drzwiami do środka.

Sala wyglądała cudownie.
Była tak duża, że wydawać by się mogło, że spokojnie zmieściłaby tutaj całe miasteczko ludzi.
Parkiet błyszczał, wszędzie były kolorowe balony i kwiaty.
Obok wejścia na taras stał ogromny stół przykryty białym obrusem.
Z jego prawej strony poukładane były kieliszki, a z lewej wina.
W każdym roku sali były okrągłe stoliki na których znajdowały się różne przekąski.
Ludzi było coraz więcej.
Wszyscy byli ubrani bardzo elegancko.
W tle leciała cicho muzyka.
- Będę Cię miała na oku - Nicole uśmiechnęła się na słowa Katey, ale nic więcej nie powiedziała.

* * * * * * * * * * * * * * * *

Nie czuła się za dobrze.
Głowa strasznie ją bolała.
W dodatku nie bardzo wiedziała gdzie się znajduje i co tak na prawdę stało się wczoraj.
Rozejrzała się dookoła.
Leżała w wielkim łożu przykryta białą kołdrą.
Pokój nie był za duży, ale po łóżku i szafie na przeciw mogła się domyśleć,
że znajduję się w sypialni.
- W końcu wstałaś - drgnęła lekko wystraszona słysząc głos Seana.
Dopiero teraz zauważyła, że stał oparty o framugę drzwi.
Nie zauważyła go wcześniej.
- Co się wczoraj wydarzyło? - zapytała lekko zachrypniętym głosem łapiąc się za obolałą głowę.
- O to samo chciałem zapytać Ciebie.
Cornelia zamyśliła się lekko.
Szybko skojarzyła fakty.
Annabel jej coś dała.
- Chyba za dużo wypiłam... - skłamała i dopiero teraz dotarło do niej gdzie tak na prawdę się znajdę.
Wstała gwałtownie patrząc na mężczyznę przed sobą.
- Co ja tu robię? - zapytała niepewnie jakby nie do końca chciała usłyszeć odpowiedź.
Na twarzy Seana pojawił się ironiczny uśmiech.
- A co się robi w tak wielkim łóżku, kotku?
Uniosła do góry brwi.
Nie chciała przeżyć tak swojego pierwszego razu.
I nie chodziło tutaj, że z nim nie chciała tego zrobić, ale nie w taki sposób.
Niczego przecież nie pamięta...

Oh, to Twoje światło
Oh, to Twoja droga

Wyciągnij mnie z tej ciemności.
Tylko by pokazać mi drogę
Krzycząc teraz, z tak daleka
Przyciągasz mnie bliżej miłości...


Mężczyzna po chwili wybuchł śmiechem kręcąc z niedowierzaniem głową.
- To Cię bawi? - głos Neli wydał się zirytowany.
Spojrzała na niego oskarżycielko krzyżując ręce na ramionach.
- Nie jestem nekrofilem. Wyglądałaś jak zwłoki.
- Muszę wracać do domu. Dziadkowie pewnie umierają z nerwów - chciała wyminąć Seana, ale ten zastąpił jej drogę. - Nigdzie nie idziesz.
Nela przełknęła ciężko ślinę.
Zaczynało jej się to nie podobać.

* * * * * * * * * * * * * * * * *

- Jesteś. Myślałem, że nie przyjdziesz. - Nicole odwróciła się w stronę Jonathana.
Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Po raz pierwszy widziała go w garniturze.
Wyglądał na prawdę przystojnie.
- Uwielbiam dobre wina i darmowe jedzenie - mężczyzna zaśmiał się na te słowa.
- Gdybym to wiedział już dawno byśmy się spotkali...
- Nie sądzę, ale warto mieć nadzieję.
- Oh, Nicole.. nie udawaj. Przyszłaś, ponieważ tego chciałaś.
- Przyszłam się pożegnać.
- Załatwiłaś już swoje sprawy?
- Właściwie to nie, ale nie martwię się o to. Przecież one nie uciekną.
- One nie, ale Ty tak.
- Jonathan.. Minęło na prawdę wiele lat...
- Co to zmienia Nicole? Kochałem Cię i nadal tak jest. Moim największym błędem było to, że nie walczyłem o Ciebie wtedy, gdy poznałaś Morisa i Sebastiana. Może wtedy wszystko inaczej by się ułożyło...

Nicole spojrzała na niego.
Patrzyła w jego oczy i miała wrażenie jakby walczyła sama ze sobą.
W zupełności nie rozumiała tego co się z nią działo przy nim.
Jak to możliwe, że poznała go już dawno, właściwie, gdy była nastolatką
i spotkała go po tylu latach, a jej serce nadal dziwnie szybko biło?
Jak wtedy, gdy poznała Sebastiana i Davida?




- Wybrałabym tak samo. Twoja walka nie miałaby żadnego znaczenia. - mruknęła po chwili, po czym odwróciła się chcąc jak najszybciej uciec od niego.
Poczuła ciepło na nadgarstku, a potem lekki uścisk.
Odwróciła się do niego próbując się odsunąć, ale mężczyzna trzymał ją mocno.
- Jeśli nie mogłaś się zdecydować na jednego z nich może prawdą było to, że nie chciałaś żadnego? Nie kochałaś ani Sebastiana ani Davida. Po prostu się nimi bawiłaś.
- Tobą też bym się bawiła, rozumiesz? Wszystko co robię w życiu to mieszanie. Może kiedyś coś do Ciebie czułam, ale to minęło. Tamta Nicole, którą znałeś umarła. Jestem manipulantką, egoistką i suką. Mam w sobie najgorsze cechy jakie może posiadać kobieta. Zniszczę Cię, bo jestem samolubną ździrą. - dokończyła, a jej ciemne tęczówki skierowały się na jego twarz.
Jonathan uśmiechnął się kącikami ust.
 - Może ja chcę byś mnie zniszczyła.
- Daj mi spokój - szepnęła tylko, a po sali rozległ się stukot obcasów.

Katey widziała to wszystko, ale nie mogła usłyszeć o czym rozmawiają.
Nicole zmierzała w jej kierunku.
- To był fatalny pomysł. Wino jest tu do dupy - mruknęła smętnie.
- Wino? - Katey uniosła do góry brew.
- I Jonathan. Mam okropny gust do facetów.


* * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Nie możesz mnie tu trzymać - warknęła Nela patrząc w jego oczy.
- Mogę wszystko.
- Tak Ci się tylko wydaje - nie czekając na odpowiedź popchnęła go lekko by móc przejść.
Mężczyzna złapał ją mocno za ramię i przygniótł do ściany.
- Jak nikt inny działasz mi na nerwy - jego głos wydał się zirytowany.
Nela nie spodziewała się takiej reakcji, ale w jakiś chory sposób nie bała się go.
- Skąd miałaś prochy? - syknął przez zaciśnięte zęby patrząc uważnie na nastolatkę.
- Nie jesteś moim ojcem.
- Nie pogrywaj sobie ze mną.
- To Ty mnie trzymasz tu na siłę.
- A Ty ciągle mnie prowokujesz. Wczoraj błagałaś, żebym Cię przeleciał. Zmieniłaś zdanie?
- Tak. Zmieniłam. - próbowała się wyrwać, ale jego uścisk był coraz mocniejszy.
Jego twarz niebezpiecznie zbliżyła się do jej.
- Będziesz moja Cornelio... Bo ja zawsze dostaję to czego chcę. - wyszeptał, a gdy to mówił ich usta lekko stykały się ze sobą.
Jej serce przyśpieszyło.
W pewien sposób spodobały jej się te słowa.
Sean uśmiechnął się lekko i odsunął dając tym samym do zrozumienia, że może iść.
Nela nic nie powiedziała. Wzięła swoją torebkę i po prostu wyszła.

Wyciągnął ze swoich spodni telefon po czym wybrał numer.
- Sprawdź Davida Morisa. Wyślij mi wszystko o nim i dowiedz się czy miał jakieś dziecko. - mruknął tylko i rozłączył się.
- Będziesz moja - dodał cicho.

* * * * * * * * * * * * *




Notka gotowa.
Przepraszam, że tak późno :(
Następna w poniedziałek.
Dziękuuuje za wszystkie komentarze! <3


4 komentarze:

  1. Warto było czekać ♥️

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy rozdział! Matko nie mogę się doczekać następnego! ������
    Warto było czekać

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka bedzie dopiero jutro. Musze zostac dluzej w pracy i nie mam czasu napisac jej ;( przepraszam do jutra kochani!/ Tatiana

    OdpowiedzUsuń