Czy pamiętasz nasz pierwszy wspólny taniec?
I tę noc, kiedy zatarłaś mą brzydotę?
Tę noc i pożegnalny pocałunek
Zostawiłaś po sobie jedynie cień piękna
Wiem, że moje sny stworzone są z Ciebie,
Twój ocean ciągnie mnie w głębinę,
Twoim głosem na części rozdzielony
Pokochaj mnie nim zwiędnie kwiat
Spojrzała na swoje odbicie w lustrze.
Jej twarz była bladsza niż zazwyczaj,
a usta wręcz zrobiły się odrobinę sine.
Nigdy się nie bała, bo strach jest wadą słabych, a ona nigdy za taką się nie uważała.
Żyła na kłamstwach, które sama mówiła, na manipulacji, w której była wręcz mistrzynią.
Jej życie było takie jakie chciała, ale nigdy w tym życiu nie była szczęśliwa.
Myślała, że gdy spotka Lidię coś w niej pęknie, że zacznie być dobra.
Zmieni się dla niej i przede wszystkim dla samej siebie.
Ale nawet jej śmierć nie przyczyniła się do tego.
Fakt, wybrała Sebastiana i wyznała, że tylko go tak na prawdę kochała, ale czy była szczera?
Czy można kogoś kochać, a potem nagle przestać?
Nigdy nie czuła się tak podle jak w tej chwili.
Chciała zniknąć z tego przyjęcia, wymazać go z pamięci, albo najlepiej uciec stąd jak najdalej.
Ale jakaś mała cząstka jej pragnęła tu zostać.
I zdać się na los, który ma wobec niej jakieś plany.
Nabrała głębszego powietrza do ust,
a potem wypuściła je wolno starając się uspokoić
nierówny oddech.
Odgarnęła do tyłu włosy, które opadały jej na ramię i nie czekając dłużej wyszła z łazienki.
Jej szpilki odbijały się echem o białe kafelki na podłodze.
Spojrzała na Katey dając jej znak, że idzie.
Blondynka kiwnęła lekko głową i udała się w stronę Sebastiana.
Nicole przemknęła przez tańczących i rozmawiających obok ludzi.
Miała wrażenie, że ta droga trwa całą wieczność mimo, że zrobiła zaledwie parę kroków.
Drzwi tarasu były uchylone.
Odsunęła się lekko, gdy w przejściu pojawiła się jakaś para.
Poczekała cierpliwie aż ją wyminą i w końcu wyszła na zewnątrz.
Niebo było piękne, tysiące gwiazd wokół księżyca i cisza.
Rozejrzała się na boki.
Stał tam, oparty o drewnianą barierkę, a w ręku trzymał papierosa.
Podeszła do niego wolno, a on wpatrywał się w nią jakby oglądał coś na prawdę pięknego.
Widok tego nieba nie był dla niego ciekawy tak bardzo, jak widok kobiety.
Uśmiechnął się do niej.
Nicole nie odwzajemniła tego gestu, nie chciała mu pokazać,
że cokolwiek ugra na tych zagrywkach tym bardziej, że nie wiedziała
czy mężczyzna ma dobre intencje.
Nauczyła się, że w życiu to wcale nie słowa, a gesty mają większe znaczenie.
- Myślałem, że nie przyjdziesz - zaczął, gdy kobieta stanęła na wprost niego.
- Mam nadzieję, że to nie był błąd. O co chodzi? - skrzyżowała ręce na piersi wyczekująco
patrząc na mężczyznę przed sobą.
- Chciałem po prostu spędzić z Tobą parę chwil. Bez tych wszystkich ludzi. - odparł gasząc papierosa.
Nicole uniosła do góry brew.
Nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
Właściwie spodziewała się wszystkiego, ale nie tak banalnej wymówki.
- A Twoja partnerka? Nie jest zła o to? - spojrzała na niego wyzywająco.
Wiedziała, że tym pytaniem może się dowiedzieć cokolwiek o tej całej Angeli.
- Oh, chodzi Ci o Angele? To moja była żona - machnął ręką, a Nicole spojrzała na niego zdezorientowana.
- Była żona?
Mężczyzna widząc jej minę uśmiechnął się triumfalnie.
- Żartowałem. Nigdy się nie ożeniłem.
- Racja. Kto by Cię chciał... - mruknęła z niechęcią Nicole wywołując w mężczyźnie lekki chichot.
- Powinienem był to zrobić, ale byłem za młody i głupi na taką decyzje, a ona za sprytna i szybka. Uciekła nie dając mi nawet szansy dojrzeć do tego. - mówiąc to patrzył w jej oczy,
a ona nie potrafiła odwrócić wzroku.
Wiedziała, że miał na myśli ją.
Nie potrafiła wyczytać z jego twarzy czy mówi prawdę, czy udaje.
- Co jest z Tobą nie tak? Pojawiłeś się znikąd, mówisz takie rzeczy jakbyśmy się rozstali wczoraj, a nie kilkanaście lat temu... wszystko mija Jonathan. Te uczucia też powinny.
- A Tobie minęły? - mężczyzna zbliżył się do niej i złapał ją za rękę.
Nicole próbowała się wyrwać, ale mocno ją przytrzymał.
- Odpowiedz - jego ton stał się ostrzejszy.
Nicole spojrzała na niego. - Tak. - syknęła przez zaciśnięte zęby.
- Minęły czy je uśpiłaś?
- Bawisz się w psychologa? Puść mnie - warknęła czując, że ta sytuacja ją przerasta.
Z jednej strony pragnęła się uwolnić od jego uścisku,
bo miała wrażenie, że skóra w tym miejscu, w którym ją trzymał zaczęła ją boleśnie palić,
ale z drugiej chciała tu być z nim.
- Przypomnij sobie co czułaś, gdy byłem przy Tobie. I wyobraź sobie co ja czułem, gdy mnie opuściłaś - dodał szeptem.
Nicole nie odpowiedziała.
Nie potrafiła.
Patrzył na nią tak przenikliwie jakby chciał wyczytać wszystko
co teraz znajduje się w jej głowie.
Zbliżył twarz w stronę kobiety, a gdy nie usłyszał protestu nachylił się bardziej czując
jej ciepły oddech na ustach.
Nie chciał czekać ani chwili dłużej.
Musnął lekko jej usta swoimi dając jej szansę na odsunięcie się.
Nie zrobiła tego, pozwoliła by całował ją tak jak wtedy.
Nieprzerwanie i mocno.
Zatracili się w tym pocałunku zapominając gdzie się znajdują.
W ogóle nie przejmowała się, że może zobaczyć ich Sebastian.
Nic w tym momencie dla niej nie liczyło się bardziej, niż mężczyzna, który ją całował.
Jej serce mocno biło tak jak wtedy, gdy pierwszy raz to robili.
W jej głowie przewijały się wszystkie wspomnienia, które rozdzierały jej serce na milion kawałków.
- Nie! - zawołała jakby ze złością przerywając tą niebezpieczną grę.
Próbowała nabrać powietrza do ust i uspokoić drżenie głosu.
- Nicole.. - zaczął mężczyzna, ale nie dokończył, gdy jego wzrok powędrował na wejście od tarasu.
Kobieta przełknęła ciężko ślinę czując narastającą gulę w gardle.
Nieśpiesznie odwróciła się w stronę, gdzie patrzył mężczyzna modląc się w duchu by nie stał tam Sebastian ....
* * * * * * * * * * * * * * * * * * *
Annabel złapała Cornelie za rękę i razem przemierzały przez parkiet od czasu do czasu
wpadając na tańczących wokół ludzi.
wpadając na tańczących wokół ludzi.
Kolorowe światła oślepiały je lekko, ale wytrwale szły przed siebie.
W końcu udały się do wolnego stolika i usiadły na skórzanych kanapach.
- Tyle ludzi jeszcze tu nie było - krzyknęła Anna próbując przebić się przez głośnią muzykę.
- Może wszyscy oddali swoje dzieci do dziadków na czas wakacji - obie zaśmiały się na tą teorie.
- Widzisz go? - Annabel rozejrzała się na boki.
- Chyba go nie ma - mruknęła w końcu Nela.
- Przyjdzie - odparła Anna kiwając głową.
- Skąd ta pewność?
- Zaufaj mi.
- Chciałabym Cię zapytać...dlaczego sypiasz ze swoim byłym? - słysząc to pytanie blondynka uśmiechnęła się.
- To jego jedyna zaleta. Jest dobry w łóżku.
- Dlatego się z nim dalej spotykasz? - Nela uniosła ze zdziwieniem brwi.
- Nie traktuj seksu jako coś zobowiązującego. Jeśli masz czekać z seksem aż trafisz na tego jedynego możesz się dawno zestarzeć. Jestem młoda nie chce się wiązać z nikim na stałe, ale chce korzystać z życia. Seks to najlepsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała.
- I umiesz to robić z kimś do kogo nic nie czujesz?
- Nie mówię, że nic nie czuje, ale lepiej jest nie wiązać miłości z seksem. Wszyscy faceci są tacy sami. Zależy im tylko na jednym. Jakbym chciała być nieszczęśliwa i płakać to bym się zakochała, ale po co?
Nela zamyśliła się na moment.
Anna wydawała jej się szalona i strasznie impulsywna, ale w pewien sposób miała racje.
Co jeśli nigdy się nie zakocha? Ma nie korzystać z uroków jakie daje jej życie?
Z drugiej strony nie chciała tego robić z przypadkowo poznanym facetem.
Ale czy Sean był przypadkowy?
Nie mogła uwierzyć, że właśnie o nim pomyślała.
Jak w ogóle mogło jej przejść przez myśl, że to z nim straci swoje dziewictwo?
- Chyba nie potrafię tak myśleć jak Ty - odparła w końcu i westchnęła ciężko.
Anna zaśmiała się. - Potrafisz, ale nie chcesz.
- Czy Ty mi właśnie zasugerowałaś, że powinnam się zabawić i iść z kimkolwiek do łóżka? - Nela uniosła do góry jedną brew.
- Dlaczego mam wrażenie, że masz na myśli Seana? Chcesz ode mnie usłyszeć, że on się nadaje.
- Wcale nie.
- To dobrze, bo tego Ci nigdy nie powiem. Może i wygląda na dobrego w tych sprawach, ale coś czuje, że on jest za wysoką poprzeczką dla Ciebie.
- Co masz konkretnie na myśli?
- Już go trochę poznałaś. Uwierz, on umie rozkochać w sobie dziewczyny. Zanim tu przyjechałaś to był częsty widok. Bajerował, a potem zostawiał je ze złamanymi sercami. Wszystkie myślały, że są wyjątkowe, ale żadna taka nie była, bo już dawno miałby dziewczynę.
- Nie jestem taka słaba. - burknęła nastolatka jakby niezadowolona z opinii blondynki.
- Jesteś dopóki odczuwasz miłość. To ona jest słabością, a jeśli na prawdę wyznajesz takie zasady jak seks z kimś kogo się kocha i jeśli kiedykolwiek byś uległa Seanowi i poszła z nim do łóżka to oznacza, że to on jest Twoją słabością. I cały nasz plan poszedłby się jebać.
- Masz racje. Wszyscy faceci są tacy sami - odparła po chwili.
Słysząc te słowa Annabel uśmiechnęła się.
- W końcu zaczynasz łapać. Poda mi się to.
Czekały na mężczyznę dość długo, ale nie przychodził.
Nela postanowiła nie marnować tak dobrej imprezy na rozmyślaniu o mężczyźnie.
Wypiły z Anną kilka drinków i bawiły się na parkiecie.
Alkohol przyjemnie szumiał im w głowie.
Chciała się rozluźnić.
Potrzebowała tego w końcu była tylko nastolatką.
Chciała popełniać błędy jak wszyscy.
I na starość mieć co opowiadać wnukom.
Impreza rozkręcała się coraz bardziej.
Nela tańczyła na parkiecie z Anną, a gdy ta zobaczyła swojego byłego od razu do niego poszła.
Brunetka uśmiechnęła się na ten widok.
Już miała schodzić z parkietu, gdy ktoś złapał ją delikatnie za rękę.
Odwróciła się z zaskoczeniem patrząc na młodego chłopaka.
Jego włosy były jasne tak samo jak oczy, a usta wykrzywiły się w uśmiechu.
Nela odwzajemniła go po chwili dając się porwać w wir tańca.
Na początku czuła lekkie skrępowanie, gdy mężczyzna trzymał ręce na jej talii,
ale z czasem, gdy wypity alkohol zaczynał działać w ogóle jej to nie przeszkadzało.
Nawet imponowało jej to, że ktokolwiek ją podrywa.
Nie chciała poznać jego imienia, nie czuła takiej potrzeby.
Właściwie ten taniec też zaczynał ją już męczyć,
zwłaszcza, gdy jej myśli znów zaczęły krążyć wokół Seana.
Chciała by tu był.
Czyżby Sean na prawdę zaczynał być jej słabością?
- Dobrze się bawisz? - usłyszała tuż nad uchem szept.
Spojrzała zdezorientowana, a widząc mężczyznę, o którym tak myślała jej serce
dziwnie przyśpieszyło.
Szybko otrząsnęła się z tego szoku starając się trzymać planu.
- Bawię się zajebiście - odparła, a jej twarz wykrzywiła się w figlarnym uśmiechu.
- To Twój facet? - zapytał chłopak mierząc mężczyznę wzrokiem.
- Kogo to obchodzi! Bawmy się - zawołała Nela zachęcająco ruszając biodrami.
Sean prychnął na ten widok, ale pozwolił by chłopak obmacywał nastolatkę.
Stanął z boku opierając się o barek i patrzył na parkiet.
Ten widok zdecydowanie mu się nie podobał.
- Idziemy na papierosa? - Nela pokiwała lekko głową słysząc propozycje chłopaka.
Poczuła jak łapie ją za rękę i razem udali się w stronę wyjścia.
Anny dalej nigdzie nie było.
Nela miała nadzieje, że bawi się teraz lepiej niż ona.
Nela miała nadzieje, że bawi się teraz lepiej niż ona.
- Jak się nazywasz? - zapytała w końcu Nela, gdy muzyka przestała brzmieć w jej głowie i oboje mogli odetchnąć świeżym powietrzem.
- Aron - odparł chłopak podając nastolatce papierosa.
- Dzięki.
- Widzę Cię tu pierwszy raz, nie mieszkasz tu prawda?
- Nie. Przyjechałam na wakacje.
- Wiedziałem. Zapamiętałbym tak ładną dziewczynę. Z kim tu przyszłaś? - Nela spojrzała na chłopaka chcąc mu odpowiedzieć, ale ktoś ją wyprzedził.
- Ze swoim chłopakiem - oboje odwrócili się za siebie.
Sean szedł w ich stronę i nie wyglądał na zadowolonego.
- To Twój facet?
- Nie.. - zaczęła nastolatka.
- Tak. Więc wypierdalaj - Sean popchnął lekko chłopaka.
- Pogięło Cię? Tylko z nią tańczyłem.
- Za dużo.
- Sean.. - zaczęła Cornelia zdezorientowana.
Czy za dużo wypiła, czy Sean nazwał się jej chłopakiem?
- Odsuń się - tutaj zwrócił się do Neli i nie minęła chwila, a mężczyzna zamachnął się
i uderzył chłopaka z całych sił w twarz.
i uderzył chłopaka z całych sił w twarz.
Aron zachwiał się i złapał za obolały nos, z którego zaczęła powoli lecieć krew.
- Trzeci raz nie powtórzę, że masz spierdalać.
Nastolatek wyprostował się po chwili patrząc na nich z niesmakiem.
Nie odpowiedział. Wolał się wycofać.
Nela patrzyła jak chłopak się oddala nie odwracając się za siebie.
Jej serce szalenie biło i nie potrafiła go uspokoić.
Powoli docierało do niej co tak na prawdę się stało.
- Dlaczego go uderzyłeś?! - zawołała ze złością podchodząc do Seana
i łapiąc go za rękaw czarnej bluzy.
i łapiąc go za rękaw czarnej bluzy.
- Bo mnie wkurwiał. Ty z resztą też. Sama mnie sprowokowałaś to czego się spodziewałaś?! - Nela nie wytrzymała.
Zamachała się i otwartą dłonią wymierzyła siarczysty policzek mężczyźnie.
- Jesteś pojebany! - zawołała.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, dłonią przejeżdżając po policzku, które uderzyła nastolatka.
Choć dziewczyna starała się uderzyć go z całych sił właściwie żadnego śladu nie miał.
Złapał ją mocno za ramiona zaskakując tym samym nastolatkę i popchnął ją na pobliski murek przygniatając swoim ciałem.
Próbowała go odepchnąć, ale był zbyt silny.
Do jej nozdrzy dotarł jego zapach.
- Nigdy więcej mnie nie bił - mruknął spokojnie choć Nela nic spokojnego w tym zdaniu
nie usłyszała.
nie usłyszała.
- Bo co? Oddasz mi? Ty możesz wszystkich bić, ale Ciebie nikt nie ma prawa tknąć?!
- Jesteś moja. I nikt nie ma prawa Cię dotykać oprócz mnie, rozumiesz?
Słysząc te słowa Nela poczuła jak oblewa ją fala gorąca.
Czuła na sobie jego palący wzrok.
- A nie pomyślałeś, że Tobie też się dotknąć nie dam? - zapytała po chwili i popatrzyła śmiało
w oczy mężczyzny.
w oczy mężczyzny.
Czuła, że ją sprawdza.
Patrzył na nią przenikliwie by się speszyła, ale ona nie chciała przegrać tej walki.
- Dasz. - odparł tylko i nie czekając dłużej wpił się w usta nastolatki.
Próbowała go odsunąć od siebie, ale za każdym razem,
gdy to robiła mężczyzna bardziej na nią napierał.
Walczyła ze sobą z całych sił, ale jej nogi drżały i odmawiały posłuszeństwa.
gdy to robiła mężczyzna bardziej na nią napierał.
Walczyła ze sobą z całych sił, ale jej nogi drżały i odmawiały posłuszeństwa.
Odwzajemniła po chwili pocałunki, które z każdą sekundą przybierały na sile.
Jego ręce powędrowały na jej talię, a prawa dłoń zjechała na jej udo i ścisnęła je lekko.
Nastolatka jęknęła cicho czując narastającą przyjemność.
- Jedziemy do mnie - nie zdążyła odpowiedzieć.
Właściwie to nawet nie było pytanie, a stwierdzenie.
Mężczyzna złapał ją za rękę ciągnąc w stronę auta.
Nela starała się iść prosto, ale jej nogi plątały się o siebie
i z trudem utrzymywała równowagę.
Jej serce chyba jeszcze bardziej przyśpieszyło,
gdy uświadomiła sobie w jakim celu udają się do mieszkania Seana.
Najgorsze jednak było to, że nie mogła mu odmówić.
Nie potrafiła wydusić z siebie żadnego słowa.
_________________________________
Notka gotowa.
Mam nadzieje, że Wam się podoba.
Pozdrawiam kochani! <3
I Dziękuje za każdy komentarz.
Cudo! 💜💜💜
OdpowiedzUsuńZajebisty wpis!!!!������
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny ����
Kochani, notka pojawi sie jutro. Bardzo przepraszam za utrudnienia.
OdpowiedzUsuńWieczorem kolo 18 ❤