piątek, 15 stycznia 2016

Uprowadzona XLIII


W rękach miłości dbamy o siebie

Mocniej niż na początku.

Wstydzimy się przebitych szlaków

Najsłabsi są zaślepieni. Budzimy się do życia. 





- Więc jeśli już mam być z Tobą absolutnie szczera to nie znoszę dzieci. Oczywiście, gdybym wpadła to jakoś bym zniosła brudne pieluchy i wstawanie w nocy. Wolałabym jednak, żeby była to ewentualność. - mruknęła promiennie kobieta machając nieznacznie przy tym ręką.
Jej czerwone usta wykrzywiły się w słodkim uśmiechu.
David przekręcił teatralnie oczami. Nie oczekiwał za wiele prócz szczerości.
Jednak czego mógł się spodziewać po Nicole?
Przecież ona uwielbia te gierki.
Wyprostował nogi obsuwając się na krześle.
Założył ręce za głowę wciąż patrząc na siedzącą nieopodal na kanapie kobietę.
- Ja też nie znoszę dzieci - mruknął po chwili wywołując w niej śmiech.
- Jednak jesteś sobą. Myślałam, że moja siostrzyczka ma większy na Ciebie wpływ.
Warkocz wzruszył ramionami.
- Co to za wisiorek? - zapytał nie ukrywając ciekawości.
Dziewczyna uniosła do góry jedną brew uważnie przyglądając się mężczyźnie.
- Diament to raczej nie jest, ale ujdzie.
- Nicole do kurwy przestań już, bo moja cierpliwość ma granice.
Kobieta zaśmiała się figlarnie przejeżdżając palcem po swoich ustach.
- Granice powiadasz? Znasz w ogóle to słowo?
David wypuścił ze świstem powietrze mając wrażenie, że lada moment, a na prawdę jej przywali.
- Dobra to nie ma sensu. Wypierdolę ten naszyjnik - warknął ze złością, po czym podniósł się z krzesła.
 Automatycznie Nicole również wstała łapiąc go za rękaw szerokiej, czarnej bluzy.
- Zaczekaj - odparła po chwili jakby ze zrezygnowaniem przymykając na chwilę oczy.
Mężczyzna spojrzał na nią wyczekująco.
- Nazywała się Oliwia Moore i miała 8 lat kiedy ten skurwiel ją zgwałcił, rozumiesz?
Tym razem David się zaśmiał kręcąc z politowaniem głową.
- Chyba nie powiesz mi, że to Cię obchodzi Nicole? - dziewczyna spojrzała na niego z zaskoczeniem automatycznie oddalając rękę.
Poczuła dziwne ukłucie w żołądku.
- No co tak kurwa patrzysz? To twoja wina. Jesteś śmiercią. Przez Ciebie zginęła, tak samo jak inne, niewinne dziewczyny.
- Nie miałam na to wpływu David! - krzyknęła ze złością.
Mężczyzna ponownie prychnął.
- A na co miałaś? Zrobiłaś to w czym jesteś najlepsza. Zamąciłaś w głowie, a potem uciekłaś. To właśnie jesteś Ty. Tchórzem. - dokończył.
Nicole zacisnęła ze złością zęby, po czym biorąc zamach uderzyła otwartą dłonią w twarz Davida.
Nie spodziewał się tego, ale nie wzruszyło go to też jakoś za bardzo.
- Nie mów tak do cholery! Myślisz, że się tym nie przejmuje?! Ona miała tylko 8 lat!
- I co to kurwa zmienia? Umarła, a Ty nadal jesteś suką.
Nicole zaśmiała się głośno kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Chcesz mnie prowokować. Grasz w tą samą grę co ja.
- Może tak, a może nie.
- Okej. Dziewczynka umarła, jak inne, ale nadal nie wiem czy to Skalpel chciał mnie zabić.
David prychnął cicho.
- A niby kto jeszcze? Zabiłem go, jesteś już bezpieczna - przez moment przypomniał sobie o Sebastianie.
Co on robi w Paryżu?
 I czy wie, że to była Nicole, a nie Lidia?
W końcu przyjechał ją ratować.
Musiał wiedzieć, że to Nicole.
A może chciał rozkochać w sobie Lidię i się zemścić?
- Jakoś nie przekonuje mnie to zbytnio.
- To już twój problem. Chciałaś pomocy, to ją otrzymałaś. Więc dalsza współpraca odpada.
Nicole zaśmiała się cicho.
- Mam złe przeczucia David. Tu nie chodzi o mnie, a o twoją słodką dziewczynkę.
- Jeśli jej coś zrobisz..
- Nie miałam na myśli siebie skarbie. Pojawiłeś się w Paryżu, ja też. I ściągnąłeś tutaj swoją ukochaną. To jak dobrowolne pchanie się do piekła.
- Nie pozwolę by ją skrzywdzili.
- Zabawne, bo kiedyś mnie też tak bardzo chroniłeś. I patrz jak się to zakończyło. Już teraz nic nas więcej nie łączy oprócz bólu, niedosytu smaku tamtych pocałunków - dodała przybliżając się do mężczyzny.
 Czubkiem palców dotknęła jego ramienia zjeżdżając powoli niżej.
- Tyle słów ukrytych w małych gestach - dodała cicho łapiąc go za rękę.
David spojrzał na nią czując jak fala wspomnień przedziera się przez jego serce.





- Nie prowokuj mnie.
- Wcale tego nie robię. Może Ty tego chcesz?
- Chcę czego?
- Mnie. - odparła po chwili patrząc wyzywająco na niego.

David miał wrażenie, że lada moment jej ulegnie.
Prawie ją pocałował, gdy nagle usłyszał dźwięk przekręcającego się zamka.
Nicole nie oddaliła się ani na moment, jedynie David odwrócił się w drugą stronę.
Lidia weszła do salonu przyglądając się im z uwagą.
Nicole patrzyła kpiąco na nią, ale po chwili odpuściła siadając wygodnie na kanapie.

Lidia podeszła do Davida delikatnie całując go w policzek.
- O czym rozmawiacie?
- O życiu - odparła Nicole, a na jej twarzy pojawił się kpiący uśmiech.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Katey patrzyła z niedowierzaniem na Lidię.
- Serio nie przeszkadza Ci, że ta jędza często u was bywa?
Lidia zachichotała cicho obejmując dłońmi czerwony kubek.
- Jakby nie było to moja siostra. Myślę, że udaje tylko taką sukę.
- Uważaj na nią. A jak się czujesz? Blado wyglądasz - odparła blondynka marszcząc przy tym brwi.
Lidia wzruszyła ramionami.
- Złapałam chyba jakiegoś wirusa.
- To znaczy?
- Od paru dni nie umiem spać, niedobrze mi i kręci mi się w głowie.
Kobieta zmarszczyła brwi pochylając się w stronę dziewczyny.
- Kiedy ostatni raz miałaś okres?
Nastolatka zaśmiała się głośno kręcąc z niedowierzaniem głową.
- No co Ty! Chyba nie sugerujesz... - nagle spoważniała patrząc z niedowierzaniem na Katey.
- Lidia czy ty jesteś w ciąży?
- Nie, nie, nie! - zaczęła z przerażeniem, po czym wstała gwałtownie.
- Nie mogę być do cholery w ciąży! Nie teraz!
- Uspokój się. Ciąża to nie choroba.
- Ty nie rozumiesz. To David. Jak się dowie, że jestem w ciąży...
- Jeśli czuje to samo co Ty do niego to nie widzę problemu.
- To przeziębienie, Katey. - odparła stanowczo krzyżując ręce na piersi.
Odwróciła wzrok, gdy jej oczy niebezpiecznie się zaszkliły.





- Lidia Ty płaczesz? Daj spokój. Będzie dobrze - odparła blondynka wstając.
Położyła dłoń na ramieniu nastolatki.
- Ja sobie nie poradzę Katey...
- Poradzisz sobie. Będę przy Tobie z Ianem. Musisz iść do lekarza.

Dziewczyna pokiwała energicznie głową wycierając dłonią łzy.
- Masz racje.
- Ale... jeśli okaże się to prawdą będziesz musiała o tym powiedzieć Davidowi.
Lidia westchnęła głośno.
- Wierzysz w przesądy? - zapytała po chwili ochrypłym głosem.
- Nie... dlaczego? - blondynka zmarszczyła brwi ze zdziwieniem.
- Bo on pewnego czasu mam wrażenie, że będzie gorzej... Że już nigdy nie zaświeci słońce. Mam wrażenie, że coś tracę, Katey.
- Lidia nawet tak nie mów!
- Ale to prawda Katey. Od pewnego czasu nic mnie już nie cieszy.
- Wiesz.. kobiety w ciąży wpadają niekiedy w depresje i w ogóle..
- To nie depresja. To przeczucie, którego nie umiem się wyzbyć. Chce mi się płakać, gdy pomyśle, że go stracę.
- Nie stracisz go Lidia do cholery! Wygrałaś z Nicole!
Dziewczyna zaprzeczyła głową, a jej oczy znów mocno się zaszkliły.
- Nie chodzi o wygraną z moją siostrą. Po prostu mam wrażenie, że to już się kończy. Ta bajka, którą pragnęłam z nim mieć. Ale przecież to nigdy nie wyglądało jak bajka. Nie poznaliśmy się jak normalni ludzie, nie poszliśmy nigdy na randkę.... nie podał nigdy ręki moim rodzicom...
- Jesteś zmęczona. Odwiozę Cię do domu - mruknęła Katey przytulając nastolatkę do siebie.
Dziewczyna pokiwała na zgodę głową.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Zdjęła gwałtownie poduszki z tapczana rzucając nimi w przeciwną ścianę.
Po chwili dorwała się do białego obrusu ciągnąc go w swoją stronę i przy okazji zrzucając z niego porcelanę. Wyrzuciła jakieś książki z półki, wszystkie ciuchy z ich szafek.
Niszczyła wszystko co spotkała na swojej drodze.
Po chwili upadła na podłogę łapiąc się za serce i głośno oddychając.
Usłyszała cichy gwizd wyrażający podziw.
Odwróciła się w stronę skąd dochodził.
David stał oparty o framugę drzwi do ich sypialni i przyglądał jej się jakby z zachwytem.
- Ktoś ma tutaj bardzo zły humor - zażartował, a na jego twarzy pojawił się kpiący uśmiech.
Lidia zaśmiała się cicho, po czym podniosła się z ziemi tuląc się do jego boku.
- Kocham Cię. Powiedz mi, że będzie dobrze . - wyszeptała z rozpaczą.
- Jest dobrze Lidia. Obiecuje, że wszystko się ułoży.
- Nie obiecuj mi niczego David... Niczego prócz tego, że zawsze przy mnie będziesz.


Nie czuła się lepiej, gdy ją przytulał.
Wręcz przeciwnie.
Pomimo wsparcia ze strony Katey nie umiała myśleć pozytywnie.
Czuła się z tym wszystkim źle,
I chciało jej się płakać.
Pragnęła mu wszystko powiedzieć,
to co ją męczy, co nie pozwala jej w nocy zasnąć
Ale nie umiała.
Nie potrafiła o tym mówić, bo samo myślenie o tym sprawiało jej dużo bólu.
A miało być jeszcze gorzej.







* * * * *

NOTKA KRÓTKA, ALE PRZEDŁUŻĘ TROSZKĘ PISANIE, 
BO W SUMIE JAKOŚ SPONTANICZNIE WYSZŁA DZISIEJSZA NOTKA, W SENSIE SKUPIENIE SIĘ NA UCZUCIACH LIDII ITD ^^
MAM NADZIEJE, ZE SIĘ PODOBAŁA.
CO DO SPOTKANIA TO SIĘ UDAŁO!!
DZIĘKUJE WAM ZA WSZYSTKO I ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA.
UDANEGO WEEKENDU, DUŻO PIJCIE, JA NIE MOGĘ BO ZROBIŁAM SOBIE DZIARĘ :>

POZDRAWIAM!! 











8 komentarzy:

  1. noo jest odcinek, coraz lepiej zaczynaja mi sie ferie ;) notka wyszla cudnie, nie jest az taka krotka xD pieknie opisalas uczucia I wgl wszystkio wyszlo swietnie :) <33

    OdpowiedzUsuń
  2. oby to nie ciąża :P bo to wszędzie burzy historię :P

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde...
    Wpadka?!
    No notka krótka, ale mi się podobała, jednak mam nadzieję że następna będzie dłuższa.
    Cieszę się że spotkanie się udało! :D
    Masz tatuaż? Szczęściara! Ja najpierw muszę zdobyć się na odwagę... Z moją awersją do igieł XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! :) . Mam nadzieję ,że Dawid nie ulegnie Nicole.

    OdpowiedzUsuń
  5. ucieknie? będzie ją szukał? czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie prawda. Owszem może oklepane Ale zawsze więcej uczucia wniesie. Nie zmuszam Ale wzorować tu ciąże. Miło będzie zobaczyć małe rozterki rodzicow

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka w sobote :c/ Tatiana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń