sobota, 30 stycznia 2016

Uprowadzona XLIV

To coś więcej niż mamy
To coś więcej niż chcemy.
Ale mimo to czujemy jakiś niedosyt.
Okłamujemy się tymi pocałunkami,
które dawno straciły już smak.
Przechodzimy obok siebie,
ale nasze serca już nie biją tak szybko,
Patrzymy w swoje oczy,
ale ich blask gdzieś zniknął.



Po pokoju rozlegała się jakaś piosenka Britney Spears.
Nie znała tego utworu, więc musiał być całkiem nowy.
Poruszała biodrami w rytm muzyki od czasu do czasu nucąc pod nosem załapanych kilka słówek.
Popijała drinka w międzyczasie poprawiając poduszki na kanapie.
Nigdy za specjalnie nie lubiła sprzątać, ale dzisiaj miała aż za dobry humor.
Sama nie wiedziała co jest tego przyczyną, ale gdzieś w środku czuła, że to ten dzień.
Na który tak bardzo czekała.
Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.
Drgnęła lekko wystraszona udając się powoli w stronę drzwi.
Nikt jej nie odwiedzał. Może dlatego, że nikt nie wiedział gdzie mieszka.
Otworzyła niepewnie, a widząc blondyna odetchnęła z ulgą łapiąc się za czoło.




- Myślałam, że to ktoś inny! - zawołała z ulgą, po czym podeszła do mężczyzny i mocno przytuliła.
- Jak dobrze, że jesteś cała.. Nicole - wyszeptał odwzajemniając uścisk.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.
- David mnie uratował. Wiem, że Ty go o to poprosiłeś.
- Powiedział Ci? - zapytał ze zdziwieniem odsuwając od siebie kobietę.
Brunetka zaprzeczyła głową.
- Domyśliłam się.
- Musiałem wyjechać i nie miałem wyjścia.
- I tak dziwne, że darował Ci życie. Albo Ty jemu. - dodała z rozbawieniem.
Mężczyzna uśmiechnął się z ironią.
- Ludzie się zmieniają.
Oboje zaśmiali się głośno spoglądając na siebie porozumiewawczo.
- Wejdź do środka - mruknęła po chwili otwierając szerzej drzwi.
- Z przyjemnością.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Katey patrzyła na dziewczynę ze zniecierpliwieniem, gdy ta weszła do kawiarni i udała się w jej stronę.
Odsunęła drewniane krzesło i opadła na nie.
- I co powiedział lekarz? - zapytała ze zniecierpliwieniem blondynka.
Lidia wzruszyła ramionami po czym zastukała długimi paznokciami o blat stolika.
- Trzeci tydzień.
Katey uniosła do góry jedną brew.
- CO?! Jesteś w ciąży?! - niemal pisnęła łapiąc dziewczynę za rękę.
- Ta...
- To wspaniale!
- Katey do cholery zejdź na ziemię. Będę miała dziecko - warknęła nastolatka przez zaciśnięte zęby.
- Lidia...
- Dziecko Davida!
- No i co z tego, że jego? Mówisz tak jakbyś go już nie kochała..
- Kocham go - przerwała patrząc na swoją przyjaciółkę.
- To mu to powiedz.
- Nie dzisiaj...
- A kiedy Lidia? Będziesz to odkładać aż zauważy brzuch? Albo może mu powiesz, że się przejadłaś...
- Muszę to sobie ułożyć. Powiem mu, obiecuje.
Katey westchnęła uśmiechając się lekko.
- No, a co z Tobą i Ianem? Jako małżeństwo?




Katey zachichotała wzruszając ramionami.
- Jest ciekawie. Czasem się kłócimy w tedy grożę mu rozwodem - odparła z rozbawieniem.
Lidia uśmiechnęła się promiennie, ale potem poczuła dziwny żal.
Czy kiedykolwiek David poprosi ją o rękę?
Czy stanie z nim przed ołtarzem w długiej, białej sukni?
Uśmiechnęła się po chwili smutno.
Znała odpowiedź na te pytania.


* * * * * * * * * * * * * * * * *

Lidia spojrzała niepewnie na kobietę przed sobą.
Coraz częściej intrygowały ją ich spotkania.
Zwłaszcza, gdy w pobliżu nigdzie nie było Davida.
Patrzyły sobie w oczy jakby tocząc walkę, która wytrzyma dłużej to spojrzenie.
Po chwili Lidia odpuściła co wyraźnie rozbawiło kobietę.
- Przyszłam w odwiedzinach - odparła w końcu rozglądając się dookoła.
- Domyśliłam się.
- Myślałam, że.. - zaczęła Nicole jednak przerwała, gdy Lidia pobiegła szybko do łazienki.
Zaciekawiona ruszyła za nią, a słysząc jak Lidia wymiotuje skrzywiła się lekko.
Uniosła do góry jedną brew czekając aż dziewczyna wróci.

Gdy to zrobiła skrzyżowała ręce na piersi, a na jej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.
- Czyżby to dzidziuś?
Lidia spojrzała na nią morderczo.
- Nic Ci do tego - warknęła, po czym wyminęła ją.
- Za pewne David wie.
Nastolatka zatrzymała się odwracając w jej stronę.
- Nawet nie waż mu się tego powiedzieć.
- Oh, no proszę Cię. David nie jest głupi w końcu się zorientuje. Mam jednak nadzieje, że Cię nie zabije. Albo co gorsza nie zabije w a s z e g o  dziecka.
Lidia zmrużyła oczy czując narastającą w sobie złość.
- Nie zrobi nam krzywdy!
- Skoro tak bardzo jesteś tego pewna dlaczego mu jeszcze nie powiedziałaś?
- Nie było okazji.
- Za pewne. - odparła tylko z dziwnym uśmiechem.
- Mam nadzieje, że to dziecko nigdy nie dozna krzywdy tego świata - dodała.
Lidia uniosła do góry brew obserwując ją uważnie.
- Co masz na myśli?
- No nie wiem... morderców.. gwałcicieli... starych zboków nie umiejących trzymać łap przy sobie - dodała nieco ostrzej, a potem uśmiechnęła się ironicznie.
Lidia spojrzała na nią  ze zdziwieniem, gdy ta usiadła na kanapie.
Zrobiła to samo czując dziwną emocje w jej głosie, której nie potrafiła odgadnąć.
- Nicole... o czym Ty mówisz?
Kobieta zaśmiała się na jej pytanie, po czym spojrzała w jej stronę.
- O życiu siostrzyczko.. Ah no tak... przecież Twoje życie było usłane różami. Nigdy nie sądziłaś, że ktoś taki jak David istnieje... że ktoś potrafi zabić drugiego człowieka z zimną krwią.. że...
- Że ktoś nie umie trzymać łap przy sobie?
- Zaczynasz ogarniać. W końcu.
- Ktoś zrobił Ci krzywdę?
Nicole prychnęła.
- Czy to ważne?
- Dla mnie tak. - odparła poważnie Lidia.
Nicole zaśmiała się widząc tą powagę.
- Bo pomyślę, że Ci na mnie zależy.
- Nicole...
- Okej. Miałam sześć, może siedem lat. Był opiekunem na świetlicy. Przynosił mi cukierki, bo inne dzieci mi zawsze zabierały słodycze. Pomyślałam sobie, że mogę mieć tatę, że ktoś na tym świecie mnie kocha, przynajmniej tak mi powtarzał. Graliśmy w różne gry, ale potem zaczęło się ostrzej. Raz, gdy zostałam sama na świetlicy zaproponował mi grę "zaczarowany paluszek". Wiesz co to za gra? - zapytała zerkając w stronę nastolatki. Lidia zaprzeczyła głową.
- Ja też nie wiedziałam. Zasady były proste. Miałam mieć zasłonięte oczy, a on wodził moim palcem po różnych częściach swojego ciała. Najpierw był to nos, oczy, usta.. a potem prowadził go w dół... Gdy dotarł na miejsce miałam zawołać "Zaczarowany paluszek" i w tedy zgadywałam co to za miejsce. - dokończyła przymykając na chwilę oczy i uśmiechając się lekko.




Lidia patrzyła na nią w szoku nie mogąc w to uwierzyć.
Na prawdę była molestowana?
- Czemu nikomu o tym nie powiedziałaś?
Nicole prychnęła na te słowa.
- Ty myślisz, że się urodziłam bezlitosną suką? Z resztą może nawet mi się to podobało.
- Nie kłam Nicole... Byłaś dzieckiem nie mogło Ci się to podobać.
Kobieta wzruszyła ramionami.
- Nigdy mnie nie przeleciał. Tylko dotykał. Na początku to bolało, miałam ochotę go zabić, wydrapać mu oczy, ale on wiedział jak mnie podejść... Wiedział co powiedzieć bym mu się dawała.
- Co Ci mówił?
- Że mnie kocha. I chce być moim tatą. Takim wyjątkowym tatą, którego nikt inny nie ma...
- Tak mi przykro...
- Mi też było przez pierwsze trzy lata. Ale potem przestało. Z resztą to już minęło. Jak widzisz nie jestem zagubioną dziewczynką, której śnią się koszmary o swoim oprawcy - dodała z rozbawieniem po czym wstała.
- Pójdę na piwo.. Zaproponowałabym Tobie też.. ale sama rozumiesz... - mruknęła zerkając na brzuch nastolatki.
Lidia poczuła dziwną ochotę przytulenia jej, ale nie zrobiła tego.
- Do zobaczenia.
- Na pewno.


Lidia spojrzała na Davida niepewnie.
Chciała mu powiedzieć o ciąży, ale jeszcze bardziej dręczyło ją to czy jest świadomy tego co stało się Nicole w dzieciństwie.
Mężczyzna od razu wyczuł, że coś ją trapi.
Spojrzał na nią ze zdziwieniem, gdy siedziała na kanapie oglądając jakiś serial.
- Lidia? O co chodzi?
- To znaczy?
- Jest prawie jedenasta.. Oglądasz jakaś głupią komedię, a wyglądasz jakby coś Cię męczyło.
Nastolatka spojrzała na niego ze zdziwieniem.
Na prawdę jest aż tak kiepska w ukrywaniu swoich emocji?
- Była tutaj dzisiaj Nicole.
Mężczyzna spojrzał na nią z ciekawością.
- Znów Ci groziła?
Od razu zaprzeczyła głową.
- Powiedziała o czymś... dziwnym.
- To znaczy?
- Że tam gdzie była.. w tym domu dziecka.. jej opiekun ją molestował.
David prychnął kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Ona ciągle kłamie do cholery! Czemu jej wierzysz?
- Bo jest moją siostrą David! Bo nikt nigdy nie dał jej szansy...
Mężczyzna prychnął na te słowa.
- Nicole potrafi świetnie manipulować. Role sierotki opanowała do perfekcji.
Lidia wstała wyłączając telewizor.
- David.. Moi rodzice nie powinni jej nigdy oddawać.
- Racja..Powinni ją usunąć.
Nastolatka spojrzała na niego ze zdumieniem.
- Dlaczego tak mówisz? Na prawdę sprawia Ci przyjemność dręczenie tej dziewczyny?
Mężczyzna przekręcił teatralnie oczami.
- Te twoje miłosierdzie już mnie zaczyna wkurwiać. Nie wszyscy ludzie na tym świecie są dobrzy Lidia. Ona jest szmatą i tyle. Znam ją i wiem jaka jest.
- Idąc Twoim tokiem myślenia Tobie też nie powinnam dać żadnej szansy, bo się nie zmienisz - odparła w przypływie emocji. David spojrzał na nią ze złością, ale nie odpowiedział.
Po prostu wyszedł.


* * * * * * * *

Uśmiechnęła się z zadowoleniem kończąc arbuzowego drinka.
Alkohol przyjemnie rozluźnił jej ciało.
Zapłaciła kelnerowi, po czym zeskoczyła z wysokiego krzesła.
Udała się w stronę wyjścia, ale nie opuściła baru, gdy nagle w progu pojawił się David.
Uśmiechnęła się na jego widok.
- Co byś chciał skarbie?
David nie odpowiedział.
Złapał ją za rękę i wyciągnął na powietrze od razu przywierając do ściany i ściskając jej gardło.
Nicole gdy poczuła chłodne powietrze wytrzeźwiała.
Nadal była spokojna i wciąż patrzyła w jego ciemne, niemal czarne oczy.
- W co Ty kurwa grasz, Nicole?
Dziewczyna zachichotała.
- W karty, w warcaby...
- Nie o to pytam do cholery. Czemu wciskasz Lidii te głupie historyjki o zjebanym dzieciństwie?
- A co mam jej powiedzieć? To moja siostra. Musi wiedzieć jak bardzo nasi rodzice są podli. Jak bardzo ich nie znoszę.
- Ale jak możesz mówić tak o ludziach, którzy dali Ci schronienie? Którzy się opiekowali Tobą? Dobierał się do Ciebie? No błagam!
Nicole zaśmiała się figlarnie.
- Myślałam, że też w to uwierzysz. Chyba za mało się starałam.
- Więc to kłamstwo?
- Tego nie powiedziałam.
- Ciągle kłamiesz. Ciągle zmyślasz.. Gubisz się już w tym. - warknął ze złością.
Nicole spojrzała na niego, ale nic więcej nie odpowiedziała.
David pokręcił głową, po czym puścił ją odchodząc.



* * * * * * * * * * *

Nie miała zamiaru mu powiedzieć o ciąży.
Zwłaszcza, gdy powiedział, że jej rodzice powinni byli usunąć Nicole.
Skoro chciał tego, równie dobrze może chcieć by ona też usunęła.
A ona nie chciała. Choć była przerażona nie mogła na to pozwolić.
Już wolałaby uciec z dzieckiem bez Davida niż zadecydować o jego śmierci.
Po chwili jej telefon wydał dźwięk. Zdziwiła się, gdy napisał do niej Bill.

Hej Lidia.
Jestem w Paryżu i chciałem się zapytać czy masz może ochotę się spotkać? ;-)

Bill. 

___________________________________


Wybaczcie, że tak późno :/
Mam nadzieje, że się podoba dziękuje za wszystkie komentarze :)
I mam pytanie do Was - Jak myślicie akcja z molestowaniem to kolejne kłamstwo Nicole?

Pozdrawiam kochani! <3


6 komentarzy:

  1. Super Ale zdecydowanie za krótkie. A szkoda naprawdę. :( pisz proszę dłuższe posty

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne, akcja sie rozkreca I jest naprawde ciekawie ;) a te klamstwa Nicole sa strasznie pogmatwane...sama nie wiem w co tu wierzyc... juz czekam na kolejny odcinek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaa, uwielbiam Cię :) Bez przerwy przeczytałam wszystko co napisałaś, od początku (dopiero teraz na natrafiłam na Twój blog) masz cudowny talent :) no i opowieść z gatunku który lubię xd nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezła notka.
    Nicole jest świetna. Jeeeju jak ja ją lubię...
    Może tym razem nie kłamie...?
    No nie wieeem... Ale rozdział fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na dalszy ciąg A tu .... gdzie jesteś jak Cię nie ma

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka pojawi się dziś albo jutro :/ / Tatiana

    OdpowiedzUsuń