piątek, 10 maja 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XXIV


Ale jak złapać Cię,
Gdy wyciągam dłoń
Ty wymykasz mi się z rąk ...



*



Życie nie miało tak wyglądać.
Wszystko co miała, co było jej straciło dla niej jakiekolwiek znaczenie.
Przechodziła przez różne rzeczy.
Już jako mała dziewczynka musiała stać się dorosła i nauczyć się samemu radzić z problemami.
I z każdego tego problemu potrafiła wyjść.
Potrafiła podnieść się i iść do przodu, bo życie toczyło się dalej.
Ale tego problemu nie umiała rozwiązać.
Wszystko zaczęło się po śmierci Lidii, gdy wzięła do siebie Cornelie.
Mimo, że przez te lata miała Katey, Sebastiana i córkę czuła się zupełnie sama.
Jakby droga, którą szła nie była tą właściwą na którą tak bardzo czekała.
Wyjazd do Paryża okazał się chyba punktem kumulacyjnym, który rozwiązał wszelkie wątpliwości wierności mężczyzny.

Wyszła przed dom słysząc warkot silnika.
Wstrzymała na moment powietrze widząc mężczyznę przed sobą.
Wyglądał na przejętego całą tą sytuacją w jakiej się znalazł.
Zatrzymał się tuż przy niej, a jego oczy wyrażały ból.


- Porozmawiajmy...- zaczął.
Nicole uniosła do góry brew.
 Po chwili przytaknęła lekko głową na znak zgody.
Udali się wolno do domu jakby każde z nich wahało się czy na pewno ta rozmowa jest potrzebna.

- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jestem dupkiem, chamem i potwornym skurwielem, ale musisz mi wybaczyć! - jego głos wydał się zrozpaczony i może Nicole jeszcze kilka miesięcy temu wybaczyłaby mu, ale na ten moment czuła się zupełnie inną kobietą.
Uniosła do góry czarny kubek z którego upiła łyka zimnej już kawy.
- Cóż za krytyczna samoocena - mruknęła patrząc na niego z udawaną satysfakcją.
- Nicole... na prawdę to nic dla mnie nie znaczyło...
- A seks ze mną coś dla Ciebie znaczył?
- Oczywiście, że tak! Jak możesz o to pytać?!
- Nic dla Ciebie nie znaczył, bo byś nie szukał pocieszenia w ramionach innej kobiety... Ale nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała co w niej widziałeś, że postanowiłeś zjebać długie lata z tak cudowną kobietą jak ja, hm?

Mężczyzna zawahał się nad odpowiedzią jakby chciał ją przemyśleć.
Westchnął ciężko i usiadł na kanapie chowając twarz w dłoniach.
Wyglądał na zmęczonego.
- To była Twoja wina, Nicole.
- Chyba kpisz...
- Gdy podjęliśmy decyzję opieki nad Nelą myślałem, że to będzie wyglądać inaczej, że stworzymy prawdziwą rodzinę. Że się zmienisz. Przestaniesz być egoistyczna. I tak było na początku. Patrzyłem na Ciebie, gdy brałaś ją na ręce i śpiewałaś kołysanki. Gdy przytulałaś ją i z troską głaskałaś po włosach, gdy za każdym razem wywracała się na rolkach chcąc nauczyć się na nich jeździć.
Nela zaczęła dorastać, a Ty znów zaczęłaś być egoistką. Wasze kłótnie odbijały się na nas Nicole. Ja próbowałem bronić Cornelię Ty ją oskarżałaś. To był koszmar, który trwał i trwał aż do jej wyjazdu do moich rodziców. Oddaliśmy się od siebie. Gdy poznałem Victorię...
- Była taka jak ja kiedyś - dokończyła za niego.
- Tak. Próbowała być, a ja się nią oczarowałem. Byłem głupi i zrobiłem błąd...
- Człowiek gdy zrobi coś i uzna to za błąd robi to raz i już wie, że to nie jest właściwe. Raz, Sebastian. A Ty ją bzykałeś kilka tygodni by teraz nazwać to błędem?! To nie błąd, tylko Twój wybór, a to różnica.
- Żałuje tego... Musisz mi wybaczyć.. Nie chce stracić Ciebie i Neli.
- Już nas straciłeś. Tym razem jednak nie będę egoistką. Możesz tu mieszkać do czasu gdy tylko Nela skończy osiemnaście lat. Chcę z nią wyjechać.
- Co? Gdzie?
- Jak najdalej.
- Ale to za miesiąc..
- Więc radzę Ci się z nią dobrze pożegnać, bo już jej nie zobaczysz.
- Nie masz prawa!
- To ja jestem jej opiekunem prawnym i Nela jest moja.
- Nicole...
- To moje ostatnie słowo.



* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Nela spojrzała na Seana, który złożył na jej ustach krótki pocałunek.
Patrzyła na niego i miała wrażenie że każdego dnia zakochuje się w nim coraz bardziej.
Nie był idealny.
Był nerwowy, zaborczy, ale strasznie jej się przy tym podobał.
Był inny od chłopaków z którymi dotychczasowo się spotykała.
Czuła się przy nim wspaniale.
Gdzieś w głębi serca czuła, że to wszytko się kiedyś skończy,
 ale próbowała za wszelką cenę odtrącić tą myśl z głowy.
Chciała żyć chwilą. Z nim.

- Czemu mi się tak przyglądasz? - z zamyśleń wyrwał ją głos mężczyzny.
Nastolatka spojrzała w jego oczy czując dziwne kłucie w sercu.
- Myślę.
- O czym?
- Tak po prostu. O życiu..
- Nie umiesz kłamać, kotku.
- Dobrze mi z Tobą i tyle.
- Jestem dobrym kochankiem, nie facetem.
- Wiem.
- Widzę, że się angażujesz, ale mam nadzieje, że masz świadomość, że to tylko seks.
Nela podniosła się z łóżka naciągając na siebie czarny t-shirt.
Wsunęła na stopy trampki i wstała z łóżka.
- Ja też muszę być dobrą kochanką skoro spędzasz ze mną większość czasu w łóżku niż z innymi laskami. Podobno tak nie robisz - mruknęła tylko udając się w stronę wyjścia.
Zatrzymało ją mocne szarpnięcie za nadgarstek.
Sean odwrócił ją do siebie po czym pchnął stanowczo na ścianę blokując przejście swoim ciałem.
Nela poczuła jak jej serce przyśpiesza.
Uwielbiała w nim tą stanowczość.
- Jesteś. Niezwykle seksowna, ciasna i uwielbiam Twoje rumieńce, gdy Cię posuwam.
- Sean...
- Na samą myśl o Twojej delikatnej skórze mi staje.
Nela nie odpowiedziała. Nie była wstanie.
Te słowa kompletnie ją sparaliżowały.
Jego bliskość nadal ją onieśmielała.
Sean widząc jej reakcję uśmiechnął się triumfalnie po czym nachylił się i pocałował mocno nastolatkę.


Czuła się fatalnie.
Za każdym razem, gdy wracała do domu czuła się żałośnie.
Była już niemal pewna, że zakochała się w nim.
Nie wyobrażała sobie ani chwili bez niego, a wiedziała, że niebawem będzie musiała wrócić do domu.
Miała mętlik w głowie.
Z jednej strony wiedziała, że musi to skończyć, przerwać nim bardziej zatraci się w tym uczuciu, a z drugiej strony wiedziała, że nie jest w stanie tego zrobić.




Spojrzała na wyświetlacz, gdy jej telefon zaczął dzwonić.
Zawahała się czy odebrać widząc na wyświetlaczu Annę.
Odebrała jednak.
- No czemu się nie odzywasz? Zapadłaś się pod ziemię czy jak? - Anna zachichotała.
- Byłam zajęta..
- Seanem? Nadal się bzykacie?
- Nie. Rzucił mnie. Mogłam to przewidzieć - skłamała mając nadzieję, że blondynka to kupi.
- Na prawdę?
- Tak. To dupek.
- Świetnie! Zakładaj kieckę i idziemy do klubu.
- No nie wiem...
- No weź. Jesteśmy singielkami. A coś czuję, że dzisiaj będzie super zabawa.
- Dobra, będę za 30 minut pod klubem.
- Super, będę czekać.

Wcale nie miała ochoty iść do tego klubu, ale musiała uśpić czujność Annabel.
Skoro Sean nie chciał by jej o nim mówiła najwidoczniej miał jakiś osobisty powód.
Musiała udawać, że jej nie obchodzi.
Miała tylko nadzieję, że Anna nie będzie jej kazała z kimkolwiek tańczyć.
Dobrze wiedziała jak to działa na mężczyznę.

Rozpuściła włosy spod gumki i zrobiła mocne fale.
Pomalowała rzęsy, a usta przejechała bordową szminką.
Założyła do tego czarną mini z dość głębokim dekoltem.
Do tego nałożyła czerwone szpilki i spojrzała w lustro.
Wyglądała idealnie.
Anna czekała już pod klubem w zielonej sukience, a widząc Nelę uśmiechnęła się szeroko.
- Laska! Ale się odjebałaś.
- No cóż, w końcu singielka - mruknęła promiennie brunetka.
- Racja. Na pewno kogoś wyrwiesz. Przy Tobie teraz czuję się brzydka.
- Daj spokój. Jesteś petarda.

Udały się do baru zamawiając drinki.
Nela czuła, że ten wypad dobrze jej zrobił.
Przez moment zapomniała o Seanie i ich układzie.
Dopiero gdy wszedł do klubu poczuła dziwne dreszcze.
Mężczyzna przywitał się z kilkoma znajomymi.
- Oh jest nasz samiec alfa - mruknęła Annabel z kpiną.
- Ta...
Gdy ich wzrok się spotkał Nela uniosła do góry brew dyskretnie podnosząc do góry drinka
 jakby wznosiła toast.
Sean skrzyżował ręce na piersi, a jego wzrok przeszył ją całą.
- Chodź potańczyć! - zawołała blond włosa ciągnąc dziewczynę za rękę.
Migające światełka dawały uroku na parkiecie, a muzyka grała coraz głośniej.
Obie dobrze się bawiły.
Nela przez moment tańczyła z jakimś chłopakiem, którego podsunęła jej Anna,
ale szybko zrezygnowała z tej opcji, gdy nieznajomy zaczął ją natarczywie obejmować skupiając ręce na jej pośladkach.
Anna zaśmiała się widząc jej reakcję, ale nic więcej nie powiedziała.
- Idziesz na papierosa? - zapytała Nela, gdy Anna tańczyła z jakimś mężczyzną.
- Potem. - szepnęła znacząco patrząc na swojego towarzysza.
Nela uśmiechnęła się porozumiewawczo.
Wyszła z klubu czując przyjemny chłód wieczornego powietrza.
Wyciągnęła z torebki papierosa i zapaliła zaciągając się mocno dymem.
Alkohol lekko szumiał jej w głowie.

- Nieźle się bawisz - wcale nie zdziwiło jej to, że Sean poszedł za nią.
Wzruszyła ramionami uśmiechając się pod nosem.
- Korzystam z życia.
Mężczyzna prychnął na to.
- Czemu tańczyłaś z tym typem? Chcesz mnie sprowokować? Chcesz wywołać we mnie zazdrość?
- A wywołałam? - Nela spojrzała na niego badawczo.
- Kazałeś mi nic nie mówić Annie. Więc stwarzam pozory, że już się ze sobą nie spotykamy. Chyba tego chciałeś?
- Chciałem, żebyś z nią nie rozmawiała.
- Co Ty masz do niej? Kim ona dla Ciebie jest, Sean, że tak Ci zależy?
- Nikim. Jeśli tak masz stwarzać pozory to lepiej tego nie rób.
- Będę robiła to co mi się podoba.
- Więc go zabije.
- Sean..
- Zabije każdego kto Cię tylko tknie.
- Oh, proszę Cię... Bo myślę, że Ci na mnie zależy - mruknęła z przekąsem.
- Bo może zależy.



* * * * * * *





Notka gotowa.
Przepraszam za taaaakie opóźnienia, ale nie miałam weny.
Notka krótka, ale myślę, że zmierzamy ku końcowi opowiadania.
Dziękuje za komentarze.
Pozdrawiam!

wtorek, 16 kwietnia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XXIII

Ciągle chodzę, w te same miejsca
Bo gdzie indziej miałbym być
Ja nie szukam, ja wszystko mam
Teraz trzymam to w rękach,
bo nie chcę wypuścić już nic
Nie chcę przygód ja Ciebie mam
Największą przygodę jaką zesłał mi Pan


*






Sebastian skrzyżował ręce na piersi i zmrużył gniewnie oczy patrząc na tą dwójkę przed sobą.
Nicole prychnęła na ten widok.
Wcale nie przejęła się całą tą sytuacją.
Miała w zupełności gdzieś to, co może sobie Sebastian teraz myśleć.
Najwidoczniej Davida też to bawiło, bo stał, a na jego twarzy krążył głupkowaty uśmieszek.
- Co tu się dzieje do cholery? - warknął blondyn nie ukrywając złości.
- Tańczymy. Nie widać? - odparł David patrząc wyzywająco na Sebastiana.
- Jaja se robicie?
- Tylko tyle masz do powiedzenia po tylu latach rozłąki, przyjacielu?
- Jeszcze jedno słowo i Cię zabiję!
- Na co czekasz? Zrób tu małe show, bo wieje nudą. Czekam. - warkocz uniósł do góry brew i zrobił krok do przodu.
- Nicole - tu zwrócił się do kobiety jakby chciał by cokolwiek powiedziała.
Kobieta milczała, a potem spojrzała zza jego plecy.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, który nie wróżył niczego dobrego.
- Twoja landrynka idzie. - mruknęła po czym nie czekając dłużej wyszła z przyjęcia.
Wiedziała, że Sebastian za nią podąża.
Zatrzymał ją dopiero po chwili chwytając mocno za nadgarstek i zatrzymując.
- Nicole.. - wyszeptał patrząc na nią przepraszająco.
Kobieta zaśmiała się perliście i nie czekając dłużej wymierzyła siarczysty policzek w mężczyznę.




- Pytasz mnie co tu się dzieje? Nie uważasz, że to ja powinnam Cię o to spytać?
- Ja...
- Nie przerywaj mi do cholery. Wiesz co jest najgorsze dla kobiety? Nie odkrycie tego, że jej facet z którym jest połowę swojego życia ją zdradza, tylko to, że dowiedziała się o tym od kogoś innego. Że sama na to nie wpadła.
- Nicole to było jednorazowe! Ona nic dla mnie nie znaczy!
- Jednorazowe? Dlatego poszedłeś z nią na ten bal zakochanych?
- Daj mi to wyjaśnić.
- Dałam Ci wszystko. Próbowałam być najlepszą jaką kiedykolwiek byłam. Próbowałam pokochać Conelię, próbowałam zapomnieć o tym całym bólu, który miałam w sobie.. Ale Twoja zdrada uświadomiła mi jedną rzecz. Cały ten ból, który miałam w sobie był przez Ciebie i Davida.
Teraz nie czuję nic. Jakbym znów była sobą zanim się zjawiłeś w moim życiu. I powiem Ci coś jeszcze. Chcę trwać w tej jebanej agonii aż się wypalę, bo patrząc teraz na Ciebie nie czuję nic.
Nic prócz obojętności.
- Błagam Cię kochanie... - głos Sebastiana zadrżał lekko.
Patrzył na nią i nie mógł w to wszystko uwierzyć.
Czuł, że mówiła prawdę, bo jej oczy wydawały się być puste i ciemniejsze niż zwykle.
- To koniec, Sebastian. Chociaż nie może się kończyć coś, co tak na prawdę nigdy nie powinno się zacząć.
Nie czekając dłużej odeszła zostawiając mężczyznę w totalnym szoku.


Siedzisz tam z kamienną twarzą, jakby mnie tu nie było.
Czy nie widzisz, że płaczę?
Nie wiedziałam, że będziesz szalony
Marzenia mogą być tak mylące
Jesteś swędzeniem, którego nie mogę dosięgnąć
Raną, która się nie goi

Zapachem palonej skóry
Nie wiedziałam, że będziesz szalony
Ale to prawda i przyznaj, że jestem tylko dla Ciebie - 

Bólem w mojej szyi, cierniem w moim boku
Plamą na moim ostrzu, krwią na mym nożu
Marzyłam o nim całe moje życie
Ale on nie będzie prawdą, jest tylko moim koszmarem, w którym się budzę


Katey nie mogła w to wszystko uwierzyć.
Stała przy wejściu do restauracji i patrzyła na wszystko z boku.
Nie chciała się w to wtrącać.
Nie miała prawa.
Teraz wiedziała jedno - musiała być przy niej.


Nicole zaciągnęła się mocno papierosowym dymem i upiła dość solidnego łyka wódki, którą miała w szklance. Katey od czasu do czasu dolewała jej trochę.
Nie chciała by kobieta mocno się upiła, więc starała się kontrolować jej alkohol.
- Nie wiem co powinnam teraz powiedzieć. Żadne słowa nie będą chyba odpowiednie - zaczęła blondynka wyciągając z paczki papierosa.
Obie nie paliły, ale na szczęście Katey miała w torebce schowaną paczkę na "specjalne" okazje.
Teraz, dziękowała, że w ogóle je wzięła.

- Nawet teraz, po tym wszystkim nie potrafię płakać. Czuję jakbym umarła w środku. - zaczęła Nicole zachrypniętym głosem i spojrzała na Katey.
Blond włosa objęła ją ramieniem przytulając lekko do siebie.
- To kutas. Zajebiście mu powiedziałaś. Co on sobie w ogóle myślał? Że TY niczego się nie dowiesz? Idiota. A widziałaś tą sukę? Nie wiem co w niej widział. Była okropna! - zaczęła Katey z lekką irytacją w głowie.
Nicole zachichotała cicho.
- Tak, to prawda. Wyglądała okropnie.
- Mogę Cię o coś spytać?
Brunetka pokiwała lekko głową.
- Na prawdę nic nie czujesz?
Nicole słysząc to pytanie zamyśliła się na moment, a potem wzruszyła ramionami.
- Chyba tak. Jedyne o czym marzę to o Jonathanie.
Katey spojrzała na nią zdumiona.
- Na prawdę marzysz teraz o seksie z innym facetem?
- Wiem, że to absurdalne, ale tak. Marzy mi się seks z nim.
Blondynka zaśmiała się głośno.
- Nie mam żadnej rady dla Ciebie. Jutro jedziemy do domu więc korzystaj póki możesz.
- To odpada. Uciekłam mu, pewnie mnie znienawidził.
- To tylko facet. Pamiętaj o tym.
Nicole spojrzała na przyjaciółkę unosząc do góry jedną brew.
Katey zaczynała powoli myśleć jak ona.


* * * * * * * * * * * * * *

- Dlaczego pytasz mnie o to po tak dobrym seksie? - Nela spojrzała na mężczyznę i poczuła jak jej twarz zalewa się rumieńcem.
Leżeli zupełnie nago, przykryci jedynie cienką warstwą białej kołdry.
- Ty o mnie wiesz praktycznie wszystko. Ja o Tobie nic.
- Mamy układ, że to tylko seks.
- Czy to coś zmienia? Czy nie mogę wiedzieć czegoś jeszcze prócz imienia osoby, z którą sypiam? - Sean uśmiechnął się lekko na te słowa.
- Powiem Ci, ale musisz mi coś obiecać.
- Zgoda.
- Nie chcę żebyś rozmawiała z Annabel o nas. O tym co robimy, kiedy i gdzie. Chcę, żeby to zostało tylko i wyłącznie między nami. - głos Seana przez moment zabrzmiał ostro.
- Jest moją przyjaciółką.
- Obiecaj.
- Dobrze, jeśli Ci na tym zależy.
- Okej, a więc powiem Ci co z moimi rodzicami. Oboje nie żyją.
- Przykro mi.
- Mój ojciec został zamordowany. Mama nie mogła tego znieść wiec popełniła samobójstwo.. - Nela spojrzała na mężczyznę.
Jego mięśnie wyraźnie się spięły.
Miała wrażenie, że ogarnia go złość.
Złapała go za rękę.
- Myślę, że ta osoba, która to zrobiła poniesie za to konsekwencje.
Mężczyzna spojrzał na nastolatkę i uśmiechnął się lekko.
- Poniesie. Za wszystko. Nie pragnę niczego bardziej.
- Miałam na myśli prawne. Nie wymierzone samemu, Sean.
- Wiem, co miałaś na myśli.
- Chciałabym, żebyś ze mną o tym rozmawiał. Jak z przyjaciółką. Gdy masz w sobie zbyt długo ból on Cię zniszczy Sean. Nie pozwolę by mi Cię zabrał.
Mężczyzna dotknął jej policzka opuszkami palców i pogładził delikatnie.
- Jesteś za dobra dla mnie. Nawet nie wiesz jak jestem zły.
- Nie jesteś. Nie dla mnie.
- Ty niczego nie rozumiesz! - jego głos podniósł się nieco.
- To mi pokaż. - słysząc tą odpowiedź Sean spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nela..
- Pokaż mi jak bardzo możesz być zły.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Nie możemy pojąć czy to pożądanie,
Czy też miłość przyciąga nas do siebie

Mówią, że każdy mężczyzna, gdy dorośnie żeni się z własną matką
Co wyjaśnia dlaczego jesteś taką pierdoloną suką
Ale ja i tak jestem i trzymam się z Tobą
Kiedy patrzę na Ciebie 
Widzę Anioła w Twoich oczach, 
jeśli spojrzę w nie głębiej 
Zobaczę Twoją mroczną stronę, jak diabeł w przebraniu


Katey patrzyła jak brunetka zbiera się do wyjścia.
Alkohol przyjemnie szumiał w ich głowach, ale nie na tyle mocno by nie wiedziały co robią.
Gdyby była trzeźwa może bardziej przekonywałaby Nicole, że to zły pomysł,
by w środku nocy szła sama do Jonathana.
Ale nie mogła jej tego zabronić.
Nie po całym tym pieprzonym dniu.
Nicole była dorosła i choć czasem jej pomysły były nieodpowiednie i szalone
dzisiaj chciała ją w tym wszystkim wspierać.
Mimo wszystko miała cichą nadzieję, że kobieta cokolwiek czuje, bo jeśli przestanie miała przeczucie, że to się źle skończy dla wszystkich.
Może właśnie teraz, po tym wszystkim potrzebowała tylko jego ramion do ukojenia tego całego bólu, którego tak mocno się wypierała?

- Jestem szalona - skomentowała Nicole ubierając tylko buty.
Katey uśmiechnęła się szeroko.
- Ja bardziej, bo Cię nie zatrzymuję.
- Wrócę.
- Bądź ostrożna. Tu jest David.
- Jego to w ogóle się nie boję.


Nie wiedziała gdzie mieszka w Paryżu, ale miała nadzieje, że spotka go w jakimś klubie.
Sama nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego idzie do niego.
Miała swoją godność i nigdy wcześniej nie latała za facetem.
Raczej uwielbiała owijać ich wokół palca i sama wszystko kontrolować.
Z nim było inaczej.
Po tylu latach braku z nim jakiegokolwiek kontaktu nie potrafiła go rozgryźć.
Ale coś w tym wszystkim było podniecającego, szalonego.
Coś czego bardzo długo już jej brakowało.

Spojrzała na ostatni klub, w którym mogłaby go spotkać.
Powoli traciła nadzieję, że tam będzie.
Wahała się czy wejść.
Właściwie nie wiedziała co miałaby mu niby powiedzieć.
Alkohol wyparował trochę i było to trudniejsze niż jej się wydawało.

Jej wzrok powędrował na wejście do klubu.
Poczuła jak serce jej przyśpiesza widząc wychodzącego Jonathana.
Mężczyzna szybko ją zauważył i podszedł do niej.
- Chciałem poprosić Cię do tańca, ale Moris mnie wyprzedził. - zaczął, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Nicole patrzyła na niego czując się jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Ta noc zupełnie nie jest taka jakbym chciała.
- Ty w ogóle wiesz czego chcesz?
- Chcę zapomnieć. Nie czuć nic.
- Nie pomogę Ci w tym, Nicole. Nie odbiorę Ci nadziei, ani nie sprawię, że zapomnisz o wszystkim.
- Zabierz mnie do siebie. - zaczęła, ale Jonathan jej przerwał gładząc jej delikatnie policzek.
- Seks ze mną też niczego nie zmieni, kotku. Dzisiejsza noc była ciężka, sam zabiłbym Sebastiana, że mógł Cię tak skrzywdzić, ale to niczego nie zmieni. Odwiozę Cię do domu.




- Nie rozumiem! - warknęła Nicole patrząc na niego oskarżycielsko.
- Przecież mnie pragnąłeś. Co jest z Tobą nie tak?!
- Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Pragnę Cię nadal, ale nie chcę pomagać Ci w tym bólu.. Chcę żebyś przyszła do mnie, gdy na prawdę będziesz tego chciała. Jak wtedy. Musisz ochłonąć, poradzić sobie z tą stratą. - powiedział spokojnie patrząc w jej oczy.
- Czuję ten ból... Całe życie robiłam nie to co powinnam. To karma. Za to jaka byłam... wszystko do mnie wraca. Wszystko... a ja nie chcę nic czuć.
- To co czujesz sprawia, że masz w sobie człowieczeństwo. Nawet jeśli ból to jedyne co teraz w sobie nosisz.
- Myślałam, że mi pomożesz, bo byłeś jedyną osobą z którą chciałam teraz być.
- Nicole...
- Zostaw mnie. To był zły pomysł. - mruknęła tylko i nie czekając dłużej szybkim krokiem odeszła.

Chciała wracać do domu.
Ale mimowolnie szła w kierunku cmentarza wstępując wcześniej do sklepu i kupiła wódkę.
Musiała tam pójść. W końcu ani razu tam nie była od czasu jej pogrzebu.

Siadła na ławeczce obok i spojrzała na napis.
- Co powinnam zrobić Lidia? Jaka powinnam być po tym wszystkim? - wyszeptała, gdy jej oczy mocno się zaszkliły.
- Brakuje mi Ciebie. Ty byłaś taka dobra. Na pewno byś mi doradziła. - dodała upijając solidnego łyka z butelki.
Skrzywiła się mocno, ale piła dalej.
- Do dupy takie życie.
Alkohol przyjemnie szumiał jej w głowie.
Oczy zaszły lekką mgłą i sama nie wiedziała czy ktoś usiadł obok niej czy tylko jej się wydawało.
- Oh, moja słodka Nicole. Co Ty robisz.  - głos mężczyzny szumiał w jej głowie i odbijał się niczym echo.
- Jestem żałosna - wybełkotała czując przyjemne upojenie.

______________________________________


Notka gotowa.
Mam nadzieje, że Wam się spodoba.
Nie wiem czemu, ale pisząc ją zrobiło mi się smutno. :D
Zachęcam do komentowania.
Następna będzie w środę (za tydzień)
Życzę Wam już Wesołych Swiąt kochani!
Pozdrawiam. <3



środa, 10 kwietnia 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XXII

Mądrzy ludzie mówią,
że tylko głupcy pędzą w to
Ale ja nic nie mogę poradzić na to, że się w Tobie zakochuję
Czy powinienem zostać?
Czy to byłby grzech, jeśli nic nie mogę poradzić
na to, że się w Tobie zakochuję
Tak jak rzeka pewnie płynie do morza
Tak już jest kochanie
Niektóre rzeczy muszą się dziać.
Weź moją dłoń, zabierz też moje życie
Bo nic nie mogę poradzić na to, że się w Tobie zakochuję.



_____________________________________________


Nie mogła zapomnieć wczorajszej rozmowy.
Nieznajomy mężczyzna wywołał w niej dziwne poczucie bólu.
Jego wzrok przeszywał jej ciało i duszę jakby wiedział o niej to,
czego ona nigdy by o sobie nie powiedziała.
Jakby znał jej najgłębsze sekrety.
Jakby był bogiem...
Coś w nim było przerażającego i ekscytującego jednocześnie.

Sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.
Zwłaszcza, że teraz w jej głowie siedział tylko Sean.
Od wczorajszej kłótni nie miała z nim kontaktu.



Czuła, że się w nim zakochała.
I nie jak wtedy, gdy poznała Thomasa i myślała, że był jej miłością życia.
Czuła teraz o wiele mocniej, jakby dojrzała do tego uczucia.
Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego akurat wybrała Seana.
W końcu był dla niej niemiły na początku i arogancki,
ale było w nim coś co powodowało, że wariowała.
Przy nim czuła się jak kobieta.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Nicole spojrzała na kubek, w której była kawa.
Upiła łyka i skrzywiła się lekko.
Zdecydowanie nie lubiła zimnej kawy, tak samo jak pustego domu.
Musiała przyznać, że brakowało jej towarzystwa.
A w szczególności towarzystwa Neli.
Mimo, że ich relacja nigdy nie należała do najlepszych, bardzo za nią tęskniła.

- Jestem - spojrzała z uśmiechem widząc blondynkę przed sobą.
- Cześć, Kitty.
- No to co dziś robimy? - blond włosa uniosła do góry brew i uśmiechnęła się zadziornie.
- Dziś jest wyjątkowy dzień. - Nicole uśmiechnęła się triumfalnie.
- To znaczy?
- W Paryżu jest organizowany bal zakochanych i tych, którzy poszukują miłości lub wrażeń.
Katey prychnęła na te słowa.
- I co z tego?
- Jak to co? Skoro Sebastian jest w Paryżu to idealne miejsce, by go tam spotkać.
- Na balu zakochanych? Nicole to trochę dziwne...
- Zadzwoniłam do Angeli. Wiesz.. straszna z niej gaduła i pytałam się, gdzie najlepiej zrobić imprezkę Oczywiście mówiła, że tylko w Paryżu są najlepsze lokale i przy okazji powiedziała mi, że jej siostra uwielbia takie miejsca i na pewno pójdzie na ten bal. A jeśli na niego pójdzie to tylko z Sebastianem. W końcu mają romans, prawda?

Katey słysząc to zamyśliła się na moment.
Na początku wydawało jej się to głupim pomysłem, ale po chwili zrozumiała, że Nicole może mieć racje. Z opowieści Angeli, Victoria zdawała się być trochę szalona i bardzo rozrywkowa.
Takie miejsce na pewno przyciągnie jej uwagę.
- Czyli jedziemy?
- Tak. Sukienki kupimy w Paryżu. Ja stawiam.
Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Potrzebuje też spodni i butów, jakieś torebki no i jeszcze dwie sukienki.
Nicole uśmiechnęła się z politowaniem.
- Sponsoruje wyjazd, a nie całą garderobę.

Wynajęły hotel i ruszyły na zakupy, które nie okazały się zbyt długie jak obie przypuszczały.
Od razu znalazły wymarzone suknie utwierdzając się w przekonaniu, że ten bal jest im pisany.
- Jesteś zadziwiająco spokojna. Boję się, że ten nastrój może szybko minąć, gdy już się tam znajdziemy. Jesteś pewna, że chcesz tam iść? Niewiedza czasem jest lepsza niż prawda.
- Nic nie jest lepsze od prawdy, Katey. Odkąd dostałam tą wiadomość, że mnie zdradza dzień w dzień zastanawiałam się czy to prawda. Mam dość zadręczania się pytaniami kim ona jest i co w niej widzi.
Za długo już z tym zwlekałam.
- Będę przy Tobie. Będę Cię wspierać jak prawdziwa przyjaciółka.
Nicole uśmiechnęła się lekko.
- Przypominasz mi moją dawną przyjaciółkę. Tą, którą zabił Bill.
- Teraz ja jestem Twoją najlepszą przyjaciółką.
- Nawet Cię nie lubię.
- Z wzajemnością, to przyjaźń!
Obie zaśmiały się na te słowa.
- Chodź się szykować. Bal niedługo się zacznie - dodała Katey wstając wolno z kanapy.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Spojrzała przed siebie.
To miejsce na prawdę jej się podobało.
Wcale nie dziwiła się Seanowi, że lubi tu przesiadywać.
Wokół nie ma żadnych natrętnych oczu, żadnych głosów, prócz ćwierku ptaków.
Tylko cisza, która skłania do refleksji.

Usłyszała dźwięk kroków, a potem znajome perfumy.
Wiedziała, że to Sean.
Poczuła jak jej serce przyśpiesza i za nic nie mogła opanować jego drżenia.
- Śledzisz mnie? - zapytała z lekką irytacją starając się ukryć drżenie głosu.
Mężczyzna prychnął na te słowa.
- Chyba zapomniałaś, że to było moje miejsce.
- Już sobie idę. - mruknęła szybko i spojrzała na niego.
Miała nawet wrażenie, że zdecydowanie za długo patrzy w jego oczy.
- Jedźmy do mnie.
Słysząc to Nela spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Co?
- Nie dam Ci niczego, prócz dobrego seksu, bo taki już jestem, ale coś mnie do Ciebie przyciąga i nie mogę skończyć na tym jednym razie... Pragnę Cię od nowa... ale to tyle czego możesz oczekiwać ode mnie. Jeśli nie chcesz, to powiedz, żebym odszedł. Już nigdy więcej Cię nie dotknę, ani nawet nie spojrzę na Ciebie. Obiecuję.
- Okej. - odparła w końcu i spojrzała na niego.
- Co okej?
- Jedźmy do Ciebie.

Sean był zaskoczony tą odpowiedzią, ale nie chciał o niej dyskutować z Nelą.
Skoro to była jej decyzja to chciał zrobić wszystko, aby ją zadowolić.

Droga do domu okazała się strasznie krótka, bo po chwili już znaleźli się w domu mężczyzny.
Sean kopnął nogą drzwi, które zamknęły się z głośnym hukiem i wpił się zachłannie
w usta dziewczyny.
Ona była dla niego jak narkotyk.
Uzależniała go, powodowała, że z każdym smakiem chciał jej coraz bardziej i coraz więcej.
Chciał jej pokazać wszystkie swoje twarze.
Te najlepsze i te najbardziej mroczne, które w nim siedziały.
Czuł, że ta dziewczyna może go uratować.
Ale sam do końca nie wiedział czy tego chce.
Nadal jakaś mała cząstka niego nienawidziła Neli i jej ojca.

- Czy na śniadanie mogę liczyć? - zapytała z uśmiechem między pocałunkami.
- Myślałem, że to oczywiste - odparł biorąc Nela na ręce i zaprowadził ich do sypialni.




* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Jestem zły do szpiku kości.
To czego nie powinienem robić - zrobię.
To co chcę ocalić - zniszczę.




Obie wyglądały olśniewająco tego wieczoru.
Nicole miała na sobie czarną, obcisłą suknię do kolan z dekoltem w literkę V,
 który idealnie opinał jej biust. Do tego założyła czerwone szpilki.
Włosy ułożyła w idealne fale i pomalowała usta czerwoną szminką.
Katey natomiast, miała na sobie zieloną suknię na ramiączkach z lekkim dekoltem, która również podkreślała jej biust i pośladki. Do tego założyła czarne szpilki, a włosy spięła wysoko w koka zostawiając wolno pojedyncze kosmyki po obu stronach twarzy.
Weszły do restauracji rozglądając się dookoła.
Wszędzie było pełno ludzi elegancko ubranych i rozmawiających z innymi.
Wzięły do ręki szampana, który podał im na przywitanie kelner.
- Widzisz kogoś znajomego? - zapytała Nicole rozglądając się dookoła.
- Nie.. właściwie chyba... albo mi się zdawało.
- To znaczy?


- Chyba mignął mi Jonathan.. ale nie jestem pewna.
Kobieta przekręciła teatralnie oczami.
- Jeszcze jego mi tu brakuje.

Weszły w głąb sali.
Na parkiecie kilka par już tańczyło w rytm lecącej muzyki.

- Witamy Was na balu zakochanych. Wszystkich w związku i singli zapraszamy na parkiet. Zaczniemy nasze przyjęcie tańcem. - obie spojrzały na środek sali, na której stał mężczyzna w smokingu trzymając mikrofon w ręce.
Najwyraźniej to gospodarz tego przyjęcia.
- Hej chyba widzę Sebastiana - szepnęła Katey patrząc na parkiet.
Nicole powędrowała tam wzrokiem i uśmiechnęła się widząc go wraz z Victorią.
- Co robimy? - dodała niepewnie.
- Idziemy tańczyć.

Katey w ogóle nie rozumiała decyzji Nicole, ale nie zamierzała się z nią o to wykłócać.
Ufała kobiecie i wiedziała, że podejmuje słuszne decyzje.
- Zatańczymy? - obie odwróciły się w stronę mężczyzny, który zadał to pytanie.
Katey spojrzała na Nicole, która wzruszyła ramionami.
- Spoko - odparła do blondynki dając jej znać,
że wcale ją nie wzruszyła ani obecność Jonathana,
ani to, że chciał zatańczyć z Katey.
Blondynka niepewnie złapała pod pachę mężczyznę idąc z nim trochę dalej.
Nicole prychnęła na ten widok.
- Zostałaś sama? - spojrzała za siebie, a widząc Davida poczuła jak jej ciało się spina.
- Co Ty tu robisz? - zapytała lekko zachrypniętym głosem.
- Stęskniłem się za Tobą. I za moją córeczką. Wczoraj ją odwiedziłem..
- David..
- Spokojnie kotku, nic jej nie powiedziałem.
- Zbliż się do niej, a Cię zabiję.
- Oh, uwielbiam Twoją stanowczość, a teraz chodź przypomnieć sobie jak nam dobrze razem było. - nie odpowiedziała. Pozwoliła by wziął ją za rękę i razem zatańczyli.
W ogóle nie obawiała się, że zobaczy ich razem Sebastian, albo Katey.
Teraz w zupełności przestało się to dla niej liczyć.
- Widzisz jak pasowaliśmy do siebie? - Nicole spojrzała na jego uśmiech.
- No ja potrzebowałam jednak prawdziwych orgazmów, które dawał mi Sebastian - mruknęła puszczając mu oczko.
David prychnął na te słowa.
- O jego orgazmach też nie można za wiele powiedzieć, bo zaczął je przeżywać z inną kobietą.
- Najwidoczniej go nie zadowalałam.
- Po prostu jest idiotą, ale to już oboje wiemy.
- Nie wiem w co Ty grasz, ale szczęśliwą rodzinką nie będziemy.
- Trochę emocji zawsze się przydaje w życiu. Zwłaszcza teraz, gdy patrzy na nas Sebastian. - dokończył, gdy muzyka przestała grać.
Nicole spojrzała za jego plecy.
Sebastian zmierzał w ich kierunku i nie wyglądał na zadowolonego.
Kobieta skrzyżowała ręce na piersi, a usta wygięła w triumfalnym uśmiechu.













_________________________________


Notka gotowa.
Następna będzie we wtorek(o wiele dłuzsza, już mam internet :D) i akcja już zacznie się rozkręcać coraz bardziej.
Mam nadzieje, że uda mi się wszystko napisać tak jak i chce i nie zepsuje tego opowiadania.
Pozdrawiam kochani. <3

niedziela, 31 marca 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XXI

Jest coś w Twoich oczach
Jest coś w Tobie..
W światłach Twojej kuchni
możesz zobaczyć wszystkie moje rany
Ale nie jestem gotowy żeby czuć
Skarbie nie jestem gotów Cię kochać,
bo nie jestem w pełni uleczony
Zdecydowanie zbyt wiele uczuć
Nie marnuj ich na mnie
Jesteś o wiele za młoda,
by wiązać się na poważnie ... 


*






Wieczór nie zapowiadał się za dobrze.
Niebo przysłoniły ciężkie chmury i zapowiadało się na burzę.
A ona siedziała w swoim tymczasowym pokoju i zastanawiała się co dalej powinna zrobić.
Nie widziała Seana od rana, gdy po cichu wymknęła się z jego domu.
Nie żałowała tej decyzji, wręcz przeciwnie.
Bardzo była z niej zadowolona.
W końcu może wszyscy wokół mają racje, że życie ma się jedno i dlaczego nie szaleć?
Mimo to czuła coś ciężkiego na sercu.
Nie potrafiła tego wyjaśnić, a tym bardziej zrozumieć.

Spojrzała na wyświetlacz telefonu.
Uśmiechnęła się lekko czytając esemesa od Annabel.
Wcale ją nie zdziwiła informacja, że blondynka chce iść do klubu.
Nie wiedziała czy to dobry pomysł ze względu na Seana, ale przecież nie mogła go unikać.
Byłoby to zbyt dziecinne.
Postanowiła pójść do klubu, ale obiecała, że pod żadnym pozorem nie powie Annie
co jej były ostatniego wieczoru odwalił.
Nie chciała by jej było przykro.
Chciała po prostu zachować to dla siebie.
Nie sądziła też, że Sean jej to powie tym bardziej, że wyczuła między tą dwójką dziwne napięcie.
Wstała wolno z łóżka i spojrzała na swoją walizkę.
Nie miała zamiaru dzisiaj zbytnio się stroić.
Ubrała czarne legginsy i dopasowaną czarną koszulkę z lekkim dekoltem.
Założyła też jeansową katanę i białe addidasy.
Dziadkowie dawno już spali wiec nawet nie musiała szukać jakieś wymówki dokąd się udaje.
Na pewno nie ucieszyłby ich fakt, że idzie do klubu.

Ludzi przybywało, a pogoda wciąż się nie zmieniała.
Chłód tej nocy doskwierał dzisiaj zadziwiająco mocno.
Uśmiechnęła się lekko widząc Anne przy stoliku.
Dosiadła się do niej.
- Cały dzień milczałaś! Stało się coś? - zaczęła blond włosa i uważnie przyjrzała się dziewczynie.
Nela wzruszyła ramionami. - A niby co?
- Ty mi powiedz.
- Wszystko ok...
- Na pewno? Wyglądasz jakbyś zrobiła coś niedozwolonego. - Ann uśmiechnęła się cwanie unosząc do góry jedną brew.
- a Ty wyglądasz jakbyś wiedziała wszystko.
- Przyjaciółki takie rzeczy wyczuwają.
Nela słysząc te słowa uśmiechnęła się z politowaniem.
- No dobra... zrobiłam to.
- To czyli co?
- No przespałam się z Seanem.
Blond włosa uniosła wysoko brwi, a potem zakryła sobie usta dłonią.
- Nie wierzę! Serio?! - zawołała ze zdumieniem.
- Tak..
- Brawo! I jak było?





- Niesamowicie.. romantycznie.. Nie zachowywał się jak dupek.
- Oh, tylko nie mów, że się zakochałaś? Wiem, że seks z nim był dla Ciebie czymś wyjątkowym.. ale dla niego na pewno nie.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Bo... chyba właśnie znajduję sobie kolejną na dzisiejszą noc. - gdy to powiedziała jej wzrok powędrował gdzieś za brunetkę.
Nela odwróciła się za siebie.
Widok Seana opartego o bar spowodował szybsze bicie jej serca.
Ale zaraz do niej dotarło, że stał tam z jakąś blond włosom kobietą, która śmiała się głośno,
 a jej ręka delikatnie musnęła jego.
Wyglądali jakby znali się długo.
Zdecydowanie ten widok nie spodobał się Neli.
Nieznajoma patrzyła na Seana jakby chciała by ją przeleciał.
On też nie wydawał się obojętny, bo obdarzał ją uśmiechem, który Nela bardzo dobrze już znała.
Poczuła w sercu dziwne kłucie, ale zignorowała je szybko.
- Mogę? - wskazała palcem na drinka, ale nie poczekała z odpowiedzią.
Wyjęła szybko kolorową słomkę i wypiła od razu całą zawartość.
- Woah. Nie mów, że się przejmujesz tym dupkiem? - Anna spojrzała z politowaniem na dziewczynę.
- Sama mi mówiłaś, że jestem coś więcej warta. Więc weź tą radę do serca - dodała z lekkim uśmiechem.
- Miałaś rację co do niego... Nie wiem co ja sobie myślałam.
- Spokojnie... To nie jedyny facet na tej planecie.
- Wiem.
- Na pewno spotkasz jeszcze kogoś. Jest tu tyle ciasteczek i..
- Daj już spokój - ucięła z lekką irytacją Nela.
Miała już dość złotych rad blondynki.
Wiedziała, że ta cała sytuacja nie była winą Anny przecież sama ją przed nim ostrzegała,
 ale mimo wszystko jej obecność teraz zaczęła ją lekko drażnić.
- Przepraszam. Nie chciałam Cię dołować. Czasem plotę głupoty.
- To nie Twoja wina. Po prostu się wkurzyłam, bo ostrzegałaś mnie. Nie lubię, gdy ktoś ma rację - Nela uśmiechnęła się lekko.
- Wiem coś o tym.
- A Ty jak tam? Mam nadzieję, że zerwałaś z Mattem.
- Tak. Więcej się z nim już nie spotkam. Chyba narazie przystopuję z randkami. Przynajmniej na jakiś czas.
Obie zaśmiały się na te słowa.
- Może mi też taki detoks dobrze zrobi. - mruknęła Nela czując się już trochę lepiej.
Nie chciała pokazywać blondynce, że ten widok mocno ją zranił.
Wystarczająco już się jej wyżaliła.
- Idę po drinka - dodała udając się w stronę baru.
Seana nigdzie nie było.
Zamówiła sobie dość mocnego drinka, po czym spojrzała w bok.
Ta sama blondynka, z którą przed chwilą rozmawiał mężczyzna patrzyła na nią.
- Jakiś problem? - Nela spojrzała na nią czując lekką irytację.
Kobieta prychnęła pod nosem.
- To Ty masz skoro gapisz się na Seana. Coś Ci powiem, jak kobieta kobiecie. On woli dojrzałe laski, a nie dzieciaki. Więc trzymaj się z dala od niego.
Słysząc to nastolatka uśmiechnęła się ironicznie.
- Teraz ja Ci coś powiem jak kobieta kobiecie. Ty się ze swoją dojrzałością najwidoczniej nie pogodziłaś skoro wstrzykujesz sobie botoks w usta. Uważaj, bo Ci wybuchną, gdy się przyssasz do niego - nie czekając dłużej odwróciła się z napięciem udając się do Annabel.

- Rozmawiałaś z nią?
Nela wzruszyła ramionami.
- Krótka wymiana opinii.
- Dziwną minę miała, gdy odchodziła...
- No cóż... szczerość czasem może boleć. - Cornelia uśmiechnęła się porozumiewawczo do Anny.
Choć dzisiaj dużo piła w ogóle nie czuła się lepiej.
Miała wrażenie, że jest coraz gorzej, a impreza wcale jej w tym nie pomagała.
- Idę do domu. Już późno.
- Odprowadzić Cię?
- Poradzę sobie. Do zobaczenia.

Odetchnęła z ulgą, gdy tylko poczuła zimne powietrze.
Wyciągnęła z torebki papierosa i zapaliła przed klubem.
 Zdecydowanie tego w tym momencie potrzebowała.
- Czy Ty mnie unikasz? - jej serce przyśpieszyło słysząc znajomy głos mężczyzny.
Spojrzała w bok.
Patrzył na nią przenikliwie, a jego twarz wykrzywiła się w łobuzerskim uśmieszku.
- Nie unikam. Miałam ciekawsze zajęcia.
- Niż spotkanie ze mną?
- Zdecydowanie. - mruknęła zaciągając się papierosowym dymem.
Sean prychnął na te słowa.
- Wczoraj uprawialiśmy seks nie jeden raz i myślałem, że tego chciałaś, a dzisiaj mam wrażenie, że zmieniłaś zdanie.
- Możesz sobie odhaczyć moje imię na liście "lasek do przelecenia".
- Nela o co Ci chodzi?
- O nic. Wolisz dojrzalsze kobiety, kapuje. Nie wiem co sobie myślałam wchodząc Ci do łóżka.. może za wiele i to mnie zgubiło. W każdym razie nie mam do Ciebie o nic żalu. Po prostu to zrobiliśmy i tyle. Możesz dalej wyrywać inne panienki.
- Skąd w ogóle pomysł, że mam ochotę wyrywać inne?
- A nie jest tak? Sean nie zmienisz tego kim jesteś.
Nastolatka chciała odejść, ale mężczyzna nie pozwolił jej na to zastanawiając drogę.
- Chciałem byś Ty mnie zmieniła...
- Kolejne nic nie znaczące słówka?
- Zaczynasz mnie wkurwiać. Jesteś moja czego Ty nie rozumiesz? Dałaś mi pozwolenie na wszystkie rzeczy, które Ci wczoraj robiłem.
- Myślisz, że kim Ty kurwa jesteś hm? Nie jestem rzeczą byś tak o mnie myślał. Pozwoliłam Ci na wiele, ale nigdy nie pozwolę na to, by ktoś robił ze mnie dziwkę. Annabel ma racje. Byłam tylko na chwilę, nic nie znaczącą dla Ciebie.
Sean chciał coś powiedzieć, ale nastolatka nie czekała dłużej.
Wyminęła go szybko i udała się w stronę domu.
A on czuł narastającą wściekłość w sobie.
Wszystko już rozumiał.
Annabel podpuściła Nelę.

Wszedł do klubu i udał się w stronę nastolatki.
- Co Ty odpierdalasz?! - warknął ze złością ściskając mocno ramię dziewczyny.
- To boli. Powaliło Cię?!
- Czemu gadasz Corneli takie głupoty?!
- A nie jest to prawda? Przecież ona była tylko do ruchania! Zamoczyłeś i po całej zabawie! Teraz czas na zemstę.
- To ja powiem kiedy będzie czas na zemstę, nie Ty.
- Sean...
- Ta blondyna przy barze to też Twoja sprawka?
- Oh... niezwykle udana, bo Nela łyknęła to wszystko z taką łatwością... To jest prostsze niż myślałam...
- Od teraz robimy to na moich zasadach, jasne?
- Chyba żartujesz...
- Masz się nie wpierdalać inaczej nigdy się nie zemścimy.
- Co z Tobą?! Podoba Ci się ta idiotka?!
- Na moich zasadach. - powtórzył ostrzegającym tonem i zmrużył gniewnie oczy.
Anna westchnęła głośno, ale po chwili pokiwała lekko głową.
- OK.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * *


Krople deszczu zaczynały spadać na trawę i na nastolatkę mocząc lekko jej ubranie.
Chciało jej się płakać z bezsilności, ale nie mogła tego zrobić tutaj.
Pragnęła tylko jak najszybciej udać się do domu.
- Wiesz może gdzie jest klub "Black Devil"? - słysząc to pytanie zatrzymała się na moment spoglądając na mężczyznę przed sobą.
Miał ciemne włosy i oczy. I mógł mieć około czterdzieści lat...
Jego usta zdobił srebrny kolczyk.




- Kawałek stąd. Musisz iść prosto, a potem lekko w prawo. No i zobaczysz napis. - odparła po chwili przyglądając się nieznajomemu.
On też ją uważnie obserwował, a jego twarz wykrzywiła się w delikatnym uśmiechu.
- Wracasz z niego? - zapytał.
- Ta.. Jest do dupy... jak wszystko.
- No tak... - nastolatka zmarszczyła brwi patrząc na mężczyznę z lekkim zdziwieniem.
- Czy coś nie tak?
- Oh, wybacz. Nie często się tak gapię na ludzi. Po prostu mi kogoś przypominasz.
- Mam nadzieję, że kogoś fajnego. - mruknęła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Zdecydowanie....

Patrzył na nią i już wiedział, że to ona.
Czuł to.
Było wiele kobiet z ciemnymi oczami i włosami, ale ona była wyjątkowa.
Miała ten błysk w oku...
Tak samo jak Nicole...
Tak samo jak Lidia...
To była jego córka....











___________________________



NOTKA GOTOWA.
PRZEPRASZAM BARDZO ZA TAKIE OPÓŹNIENIA!
MAM NADZIEJE ZE SIĘ SPODOBA.
ZACHĘCAM DO KOMENTOWANIA.
POZDRAWIAM! <33












środa, 20 marca 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XX


Związane oczy mam,
Nie widzę naszych błędów.
Nie wiem jak mam iść pośród życia zakrętów.
Myślałam, że mam wszystko, kiedy mam Ciebie
Czy nasza miłość przetrwa?
Nikt tego nie wie...


*






Czuła się wspaniale.
On był wspaniały.
To wszystko było wspaniałe.

Jego palce delikatnie ją pieściły, a usta nieprzerwanie ssały twarde już sutki.
Za każdym razem, gdy ich spojrzenia się stykały Nela miała wrażenie, że wypala jej skórę.
Patrzył na nią wnikliwie tak jakby, nie chciał przegapić żadnej emocji rodzącej się na jej twarzy
pod wpływem jego dotyku.

Sean podniósł głowę i uśmiechnął się do niej czule.
Złożył na jej ustach krótki pocałunek.
- Wezmę Cię delikatnie, ale potem chcę Cię posuwać ostro i długo, zrozumiałaś? - wyszeptał wprost do jej ust powodując, że jej serce przyśpieszyło, a ciało zaczęło się już niecierpliwić.
Nastolatka pokiwała lekko głową na znak zgody.
- Chcę to usłyszeć - skarcił ją mężczyzna.
- Zrozumiałam - jej głos drżał i nie mogła tego ukryć.
Sean nie powiedział nic więcej, to jedno słowo wystarczyło mu, by zacząć działać.
Chciał ją mieć teraz, tutaj.
Pragnął jej jak jeszcze żadnej innej kobiety.
Po chwili sięgnął ręką do szafki nocnej i wyciągnął prezerwatywę.
Zwinnie rozerwał opakowanie, co utwierdziło w przekonaniu Nelę, że nie jedna kobieta przewinęła się przez to łóżko, w którym teraz ona odgrywała rolę.
- Chcesz to zrobić? - spojrzała na niego zaskoczona słysząc to pytanie,
gdy Sean pokazał jej odpakowaną prezerwatywę.
Nigdy nie nakładała tego nikomu, ale dlaczego miałaby nie spróbować?
Złapała ją drżącą ręką i dopiero wtedy spojrzała w dół.
 Poczuła jak oblewa ją jeszcze większa fala gorąca o ile było to możliwe,
gdy jej wzrok utknął na członku mężczyzny.
Delikatnie złapała go jedną ręką czując jak jeszcze bardziej twardnieje w jej dłoni.
Drugą nieudolnie próbowała nałożyć gumkę, ale jej ręce drżały tak mocno,
że każda kolejna próba okazywała się porażką.
Mężczyzna widząc to prychnął pod nosem.
- Innym razem poćwiczysz, teraz na prawdę chcę Cię wziąć. - jego głos wydał się stanowczy
i lekko podniesiony.
Wziął gumkę od dziewczyny, po czym szybko nałożył ją na czubek penisa
 i zwinnym ruchem rozprowadził po całej długości.
Gdy to zrobił zbliżył twarz do dziewczyny i uśmiechnął się do niej cwanie.
- Nie odwracaj wzroku - szepnął dotykając opuszkami palca jej ciepłego policzka.
Nela oblizała usta, które wydawały jej się nienaturalnie suche.
Choć strasznie ją onieśmielał patrzyła dzielnie w jego oczy.
Mimo, że była pewna, że są niebieskie, teraz wydawały się ciemne i mroczne.
Jakby skrywały coś o czym nigdy nie powinna wiedzieć.
Sean złapał się jedną ręką za ramę łóżka, po czym wpił się zachłannie w usta nastolatki.
Próbowała odwzajemnić każdy, nawet najdrobniejszy pocałunek.
Przerwała go dopiero w momencie, w którym Sean przybliżył się do niej jak tylko blisko umiał.
Jęknęła głośno po części z bólu, po części z przyjemności i wbiła paznokcie w barki mężczyzny zostawiając na nich czerwone ślady.
Czuła go w sobie. Całego.
Sean wypuścił ze świstem powietrze i wyglądał jakby walczył sam ze sobą.
Ona była taka ciasta. I piękna.
Nie chciał jej w żaden sposób skrzywdzić, ale wiedział, że długo tak nie wytrzyma.
Delikatny seks nie był dla niego.
- W porządku? - zapytał ochrypłym głosem i spojrzał na nią uważnie.
Nela pokiwała głową, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Już dobrze... - szepnęła obejmując rękami jego szyję.
Wtuliła się w niego gładząc uspokajająco jego plecy.
- Ufam Ci - dodała nieco pewniej.
Sean nie chciał nic więcej słyszeć.
Odpowiedź Neli zrozumiał jako pozwolenie na wszystko.
Na początku był delikatny, poruszał się wolno i spokojnie przyzwyczajając do tego uczucia nastolatkę, jednak z każdym kolejnym ruchem przybierał na sile.
Chciał ją mieć nie jeden raz tej nocy.


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Jej ręce drżały na kierownicy, gdy prowadziła samochód,
ale ignorowała to za każdym razem
chcąc jak najszybciej znaleźć się już w domu.
Znów mu to zrobiła.
Znów uciekła nie zostawiając żadnego liściku.
Nie mogła uwierzyć, że na prawdę to zrobili.
Uśmiechnęła się pod nosem parkując samochód przed domem.
Widok Katey stojącej pod drzwiami z samego rana wcale ją nie zdziwił.
Wiedziała, że czeka ją trudna rozmowa z blondynką.
Obie w milczeniu weszły do domu, a gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły Katey szybko przytuliła kobietę do siebie.
Nicole nie ukryła zdziwienia, ale odwzajemniła ten gest uśmiechając się lekko.


- Czyżby ktoś tu miał wyrzuty sumienia, że odmówił mi babskiego wieczoru i musiałam jechać do Jonathana? - zapytała z uśmiechem na co Katey zachichotała.
- Zrobiłaś to. Powinnam zrobić Ci wielki wywód na temat zdradzania, ale jedyne co teraz mnie obchodzi to jak było? - blond włosa uniosła do góry brew, a na jej twarzy pojawił się figlarny uśmiech.
Nicole wzruszyła ramionami odgarniając swoje długie włosy na bok.
- Seks jak seks. Trochę potu, jęknięć i koniec.
- Serio?
- Nie.. było cudownie! Nie czułam się tak... - tutaj zawahała się na moment.
- Nigdy? - zapytała Katey kończąc odpowiedź za brunetkę.
- Nie zrozum mnie źle. Byłam szczęśliwa z Sebastianem, ale myślę, że jego zdrada i teraz moja nie rozbiły tego związku, bo nasza relacja dawno już nim nie była.
- Więc co? Rozstaniecie się?
- David powiedział, że Sebastian teraz baluje z Viki. Na początku chciałam to sprawdzić, ale teraz jest mi to obojętne. Najważniejsza jest dla mnie Cornelia. Gdy tylko wróci z wakacji zabieram ją i wyjeżdżam.
- Dokąd?
- Do odnalezienia prawdy. Chce jej wszystko pokazać. Chce by spotkała Davida.
- Czy przez ten seks totalnie zwariowałaś?!
- Cornelia ma prawie osiemnaście lat. Już i tak długo  z tym zwlekałam. Chce jej dać wybór, rozumiesz? Może znienawidzi Davida, zrozumie, że te wszystkie kłamstwa były dla jej dobra, by ją chronić, a może pokocha go w ten niezrozumiały dla nas sposób w jaki Lidia to zrobiła, ale chce by miała ten wybór, który na siłę wszyscy jej odbierają.
- Robimy to dla jej dobra.
- Dla jej czy dla własnego? Łatwiej powiedzieć, że nie ma się pojęcia, gdzie jest jej tata niż odpowiadanie na każde kolejne pytanie, gdy się dowie prawdy.
- Nicole...
- Nie mówię Ci tego, byś mi doradziła tylko mówię co zrobię. To nie podlega żadnym negocjacjom. Ja jestem jej prawnym opiekunem to mi Lidia zaufała i wiem, po prostu czuję, że chciałaby tego samego dla niej.
- Dobrze. Skoro tak uważasz. Co z Jonathanem?
- Pewnie już się obudził, zorientował się, że mnie nie ma wkurzył się trochę.. może nawet mnie znienawidzi, albo zapomni. Sama nie wiem...
- Nicole...
- Wiedziałam na co się piszę. Wyluzuj, a teraz pozwól, że się wykąpie.
- Poczekam w salonie.
Kobieta westchnęła lekko, ale nic więcej nie powiedziała.
Weszła do łazienki zamykając się w niej i spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu.
Miała nieodebrane połączenia od Jonathana i wiadomość głosową.
Nie chciała jej odsłuchać, ale mimo to weszła na nią przykładając telefon do ucha.
Przymknęła lekko oczy słysząc jego ciepły głos.

- Cóż... mogłem się tego po Tobie spodziewać. Myślałem, że się zmieniłaś, ale Ty nadal taka jesteś. Nadal myślisz tylko o sobie. Znów mnie zostawiłaś.. Chciałaś sobie przypomnieć jak to było? Co wtedy czułaś wymykając się z łóżka? Mam nadzieję, że spełniłaś swoje marzenia. 
A ten seks był wyjątkowy i wiem, że też to poczułaś, tylko jeszcze nie wiem dlaczego ciągle się przed tym bronisz. Już nie musisz uciekać, Nicole. Bądź szczęśliwa... ze mną. - wstrzymała na moment powietrze, gdy usłyszała dźwięk zakończenia wiadomości.
Czuła wzbierające się łzy, których nie potrafiła powstrzymać.
Jonathan się mylił.
Ona tego nie robiła dla siebie, tylko dla Corneli.
Teraz ona była dla niej najważniejsza, a miłość... może poczekać nawet kolejne 15 lat.





* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *


Sean uśmiechnął się triumfalnie odwracając się na drugi bok.
Otworzył zaspane oczy i przeciągnął się mocno.
Rozejrzał się dookoła.
Nigdzie nie było dziewczyny.
Najwidoczniej, gdy tylko się obudziła uciekła.
Nawet spodobał mu się ten ruch z jej strony,
bo to uczyniło ten seks niezapomnianym.
Teraz już był pewien.
Nastolatka na prawdę się w nim zakochała.
Pościel nadal nią pachniała i mógłby nawet przysiądź, że wyszła parę sekund temu.

Wstał z łóżka i założył na siebie dresowe spodnie i czarną koszulkę.
Musiał przyznać, seks z nią był jednym z jego lepszych seksów jakie miał w życiu.
Mimo, że to był jej pierwszy raz.


- Ty dalej śpisz? - spojrzał w bok, a widząc Annę skrzywił się lekko.
- Miałem ciężką noc - skomentował tylko i wyminął dziewczynę w progu jego sypialni.
Anna zaśmiała się głośno kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Ciężką czy raczej upojną? - zawołała za nim.
Mężczyzna odwrócił się w jej stronę ze zdziwieniem.
Nastolatka uniosła do góry jedną brew obracając w palcach prawej ręki czarną gumkę do włosów.
- Chyba zostawiła ją nasza Nela - skomentowała udając przejęcie.
- Połóż ją na komodę.
- Albo wyrzucę?
- Rób co chcesz.
- Sean, zaczekaj. - poszła za nim i zacisnęła rękę na jego ramieniu.
- Przespałeś się z nią. Nasz plan działa. Za niedługo będziemy mogli przejść do etapu dalej.
- Nie wiem czy chcę.
- Co? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Ci na niej zaczęło zależeć? Przez tą sukę cierpieliśmy tyle lat... Sean ona jest temu winna!
- Jej ojciec jest, nie ona.
- To ta sama krew. Wymiękasz?
- Wiesz, że nie.
- To mi to udowodnij.
- Nie prowokuj mnie, Annabel. I pilnuj swojego kochasia.
- O czym Ty mówisz?
- Ten skurwiel próbował dobrać się do Corneli.
- Jego też mi chciała odebrać?
- Nie łapiesz? Chciał ją zgwałcić.
Blondynka wzruszyła ramionami.
- I co? Pobiłeś go pewnie.
- Gdyby nie Nela były już martwy.
- Co Cię tak wkurwiło? To, że chciał skrzywdzić dziewczynę czy to, że byłby pierwszy hm?
- Odwal się.
- Sean ogarnij się, bo przez Ciebie nasz plan szlag trafi. Wiem, że była dziewicą i czujesz się teraz wyjątkowy, ale to minie. Ty nigdy nie sypiasz z tą samą laską dwa razy.
- Racja.
- No widzisz. Tacy jesteśmy, bracie. Pragnący zemsty, pewni siebie i celu do którego dążymy. Nic i nikt nas nie powstrzyma. Żadna wątpliwość, żaden facet, a tym bardziej kobieta.
- Idź już. Chcę zostać sam.
- Ok. Liczę na Ciebie.

Czuł się fatalnie.
Z jednej strony był pewny, że nic nie czuje do nastolatki.
W końcu to była przygoda jedna z wielu jakie miał, ale coś w głębi serca podpowiadało mu,
że ona była inna.
 Tylko przy niej nie czuł bólu i cierpienia.
Tylko ona potrafiła uspokoić jego myśli i emocję.
Tylko przy niej stawał się zupełnie innym człowiekiem.
I sam do końca nie wiedział czy chce być tym dobrym.



________________________________________








Notka gotowa.
Trochę krótka, ale mój internet to jakaś masakra.
W przyszłym tygodniu załatwiam neta i myślę, że pisanie będzie szło mi lepiej i będą dłuższe notki.
Następna będzie dłuższa, słowo!
Pozdrawiam kochani! <33













wtorek, 12 marca 2019

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI XIX






Chciałbym tak wiele Ci dać,
Gdybyś tylko tego pragnęła
Jestem wrakiem człowieka,
A Ty dałaś mi powód do uśmiechu
Będę walczył o siebie,
bo demony mnie dopadły,
Wcześniej widziałem tylko ciemność,
teraz widzę światło, patrząc na Ciebie ...



Cornelia spojrzała na dziadków, którzy siedzieli na drewnianych krzesłach w kuchni.
Babcia pakowała kanapki, a dziadek jak zwykle czytał gazetę.
Nigdy nie miała prawdziwych dziadków.
Nicole nigdy nie poruszała tematu swoich rodziców nawet wtedy, gdy nastolatka bardzo o to prosiła.
Teraz, będąc tutaj przez chwilę czuła jakby na prawdę ich miała.
Rodzice Sebastiana przyjęli ją bardzo ciepło i ciągle sprawdzali czy wszystko u niej w porządku  mimo, że Cornelia nie poświęcała im zbyt dużej uwagi.

- Na pewno nie chcesz jechać z nami? Nie będzie Ci tutaj smutno samej? - dopiero głos starszej kobiety wyrwał ją z zamyśleń. 
Spojrzała na nią, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Na pewno. Poznałam tu parę znajomych. 
- Daj spokój, przecież ona by się zanudziła z Twoją koleżanką - mruknął dziadek i puścił nastolatce oczko.
- Nie przesadzaj! Nie jest taka zła - skarciła go kobieta i skrzyżowała ręce na piersiach.
- To największa plotkara jaką znam. Wystarczy, że ja będę się męczył tym wyjazdem do niej. Nie róbmy tego Neli - słysząc tą uwagę nastolatka zaśmiała się. 
- Dobrze. W takim razie jedźmy już Josh. - kobieta westchnęła ze zrezygnowaniem.
Mężczyzna odłożył gazetę na stół i spojrzał na dziewczynę.
 - Jeśli coś by się działo dzwoń. Od razu przyjedziemy. 
- Wszystko będzie okej. Proszę się nie martwić. Poza tym taki wypad dobrze wam zrobi.
- Tak, to prawie jak randka - mruknęła babcia, na co mężczyzna zaśmiał się.
- Szkoda, że nie wyglądasz już jak te panie z tych reklam proszków do prania.
- A Ty to niby lepszy? Tu brzuszek, tam łyse.

Nela nie mogła powstrzymać śmiechu. 
Ten widok bardzo jej się spodobał, bo miała wrażenie, że mimo iż sobie dogryzają
między nimi panowała miłość i spokój. 
Widać, że byli dla siebie stworzeni, skoro są ze sobą tyle lat.
Chciałaby też to poczuć.
Poczuć coś, co powoduje szybsze bicie serca.

Gdy już odjechali wybrała numer do Anny.
Dopiero za drugim razem dziewczyna odebrała.
- Hej Ann. Mam wolną chatę. Może wpadniesz? 
- Jestem wykończona. Wczoraj wygarnęłam Mattowi wszystko co o nim myślę. Zwyzywał mnie od dziwek. Miałaś racje, tylko nią dla niego byłam.
- Przykro mi..
- Ja się cieszę. Otworzyłaś mi oczy na tego dupka. Gdybyś widziała jego minę jak mu odmówiłam seksu. Teraz jestem wolna, piękna i szczęśliwa. 
- Cieszę się z tej decyzji Anna. Na świecie pełno jest facetów. 
- To prawda. Nie gniewasz się, że nie wpadnę?
- Nie, spoko. Rozumiem. Zgadamy się innym razem. 
- Okej. Narazie. 

Nela westchnęła głośno.
Miała nadzieje, że spędzi ten dzień z Anną, ale skoro jej nie było nie wiedziała co powinna zrobić.
Przez jej głowę przeszła myśl czy może nie udać się nad jezioro.
Dobrze wiedziała, że tam może być Sean.
Właściwie to miała nadzieje, że go spotka.



* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 


Nie czuła się najlepiej.
Wszystko zaczynało ją irytować.
Zaczęła nienawidzić tych kremowych ścian w salonie,
tych głupich zapachowych świeczek w łazience, a najbardziej głuchych telefonów, 
które zdawały się narastać na sile.

- Nicole wszystko w porządku? - dopiero słysząc to pytanie podniosła wzrok na mężczyznę,
 który przyglądał jej się z zatroskaniem. 



- Nie wiem - mruknęła niepewnie.

Wszystko zaczynało ją przerażać.
Patrzyła w oczy Sebastiana i nie mogła uwierzyć, że nie ma wyrzutów sumienia,
 że całowała się z Jonathanem. 
Wręcz przeciwnie, pragnęła znów to zrobić.
Gdy tylko wyjechał ciągle o nim myślała. 
Była pewna, że nic już do Sebastiana nie czuje.
Oddalili się od siebie już dawno temu, 
a jego zdrada utwierdziła ją w przekonaniu, że ich związek chyba się wypalił.
Właściwie to była nawet pewna, że Sebastian też to czuje. 

- Kotku co jest? - mężczyzna dotknął opuszkami palców jej zimnego policzka, 
by po chwili położyć na nim całą swoją dłoń.
Ale ona nic już nie czuła. Jego ciepła dłoń nic nie zmieniła.
Patrzyła na mężczyznę, którego kochała. 
Z którym przeżyła tak wiele, a teraz przychodzi jej z taką łatwością nic już do niego nie czuć.
Może się myli? Może to chwilowy kryzys? 
- Nic.. jestem trochę zmęczona - odpowiedziała w końcu lekko drżącym głosem.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej czule.
- Na pewno? 
- Tak.
- Muszę Ci coś powiedzieć. Wyjeżdżam służbowo. 
- Dobrze - mruknęła tylko.
- Dobrze? Nicole, nie poznaję Cię. Wcześniej byłaś o to zła.
- I co to dało hm? 
- Muszę wyjechać na tydzień. Bardzo Cię przepraszam, obiecuję, że postaram się mniej znikać. 
Kobieta słysząc te słowa uśmiechnęła się lekko.
- Trzymam za słowo. 
- Muszę już iść czeka na mnie kolega z pracy. 
- Uważaj na siebie - mruknęła tylko.
Mężczyzna uśmiechnął się po czym pocałował ją w usta.
Patrzyła jak wychodzi i nawet nie chciała za nim pobiec, porozmawiać.
Powiedzieć, że dłużej już tak nie wytrzyma.

Spięła się nieco, gdy telefon zaczął dzwonić.
Nie była pewna, czy jeśli go odbierze tylko cisza znów jej odpowie.
Postanowiła jednak zaryzykować. 

- Halo?
- Witaj, Nicole - poznała wszędzie ten szyderczy głos, gdy wypowiadał jej imię.
- David - jej serce lekko przyśpieszyło.



- Chciałem zapytać jak się czujesz? 
- Czemu nie powiedziałeś mi, że trafiłam na złą kobietę? 
- Oh, myślałem, że się domyślisz. 
- Zrobiłam z siebie idiotkę. - warknęła przez zaciśnięte zęby.
- Nie przesadzaj. Koniec końców dowiedziałaś się o niej. Nie ma za co. 
- Nawet nie mam pewności, że mnie zdradza. Nie ufam Ci.
- Podaj mi jeden powód, dla którego miałbym kłamać.
- Bo mnie nienawidzisz. I Sebastiana. Chcesz zepsuć mój związek. Chcesz bym była nieszczęśliwa tak samo jak Ty.
- Nienawidzę? Zaopiekowałaś się moją córką. Powinienem Ci dziękować.. nie wiadomo co by się stało, gdybym to ja się nią zajmował. 
- Jeśli... - zaczęła, ale jej przerwał.
- A teraz jesteś szczęśliwa?  Może tylko Ci uświadomiłem jak bardzo byłaś nieszczęśliwa z nim, a jeśli mi nie wierzysz o romansie z Victorią przyjedź do Paryża. Chyba wiesz, gdzie ona mieszka, prawda? Sebastian już pojechał czy poczekał z tym do wieczora? 
- Skąd wiesz, gdzie pojechał?
- Jestem dobrym obserwatorem. Poza tym Viki też poznałem. Bardzo osobiście. Myślisz, że Sebastian się w niej zakochał? Jest w sumie dobra w łóżku podobnie jak Ty byłaś...

Nie czekając dłużej kobieta rozłączyła się.
Ta rozmowa nie miała sensu, tym bardziej, że David w zupełności jej teraz namieszał w głowie.
Czy na prawdę Sebastian pojechał do Victorii? 
Nadal ma z nią romans?


* * * * * * * * * * * * * * * * * * * 

Nela spojrzała przed siebie. 
Woda delikatnie poruszała się w przypływie wiatru.
Usiadła na trawie i zapaliła papierosa.
Czuła się fatalnie.
Właściwie sama nie wiedziała czego oczekiwała.
Dała jasno do zrozumienia, że nie chce więcej spotykać się z Seanem, a mimo wszystko przyszła tutaj z nadzieją, że go spotka.
Chyba jej odbiło.
Uśmiechnęła się smutno próbując przypomnieć sobie jego pocałunek.
Jego wzrok, gdy na nią patrzył. 
I sytuacje w jakich się znajdowali.
Czuła, że tęskni za nim i nie potrafiła tego wytłumaczyć.
- Wiedziałem, że tu przyjdziesz - spojrzała zaskoczona do tyłu, a widząc blond włosego chłopaka zdziwiła się lekko. Miała wrażenie, że gdzieś już go kiedyś widziała.
Nie wyczuła sympatii w jego głosie.
Zgasiła papierosa na trawie po czym wstała otrzepując jeansowe spodenki.
- Znamy się? - zapytała ze zdziwieniem.
Nieznajomy uśmiechnął się szyderczo.
- Cornelia. Głupia, mała suka, która nagadała Annabel bzdur - słysząc tą odpowiedź dziewczyna uśmiechnęła się.
- Ah, Ty musisz być byłym Ann. Nic jej nie nagadałam. Tylko dałam do zrozumienia, że ją wykorzystujesz.
Mężczyzna prychnął na te słowa.
- Co Ty sobie wyobrażasz, hm? Przez Ciebie mnie rzuciła!
- Nie przeze mnie tylko przez to jakim byłeś dla niej dupkiem - warknęła ze zirytowaniem.
Mężczyzna zaśmiał się głośno, po czym uderzył dziewczynę w policzek.
Nela upadła na ziemię trzymając się za obolałe miejsce.
Ból zdawał się być nie do zniesienia.
- Odpierdol się od niej, bo następnym razem będzie bardziej bolało - mruknął spokojnie i spojrzał na nią ostrzegawczo. - Zrozumiałaś?
Nela spojrzała na niego ze złością.
- To jej wybór, że Cię rzuciła. Możesz mnie pobić, ale to nie zmieni niczego. Dalej będziesz frajerem, który nie ma szacunku do kobiet. - mężczyzna zacisnął pięści ze złością.
- Szmata - skomentował po czym usiadł okrakiem na nastolatce.
Nela próbowała się wyrwać, ale mężczyzna był zbyt silny.
Jej oczy mimowolnie się zaszkliły, gdy zdała sobie sprawę, że są tutaj całkiem sami.
Znów ją uderzył, próbowała się osłonić, ale nie mogła, bo drugą ręką trzymał jej ręce.
Poczuła w ustach metaliczny posmak krwi.
- Zapamiętasz, że ze mną się nie zadziera - warknął ze złością.
Poczuła jak jego lewa dłoń wędruje na jej odkryte udo i ściska je lekko.
- Jesteś nawet niezła - szepnął przybliżając twarz do dziewczyny.
Nela zacisnęła oczy, gdy łzy zaczęły przybierać na sile.
Nie chciała na to patrzeć, chciała w tej chwili nic nie czuć.
Ani jego rąk, które otoczyły jej ciało, ani jego spojrzenia.

- Chyba Cię pojebało...
Wszędzie rozpoznałaby ten głos.
Poczuła ulgę, gdy mężczyzna siłą został z niej ściągnięty.
Dopiero wtedy otworzyła oczy, a widząc Seana rozpłakała się bardziej.

- Oh no proszę Sean. Przerwałeś nam. Prosiła bym ją zerżnął - mruknął prowokacyjnie Matt.
 Nela wiedziała, że tymi słowami mężczyzna wpadnie w furię.
Nie myliła się, bo nie minęła nawet sekunda, a Sean rzucił się na chłopaka powalając go na ziemię.
Szarpali się długo, a mężczyzna wpadł jakby w trans.
Nela patrzyła z przerażeniem jak bije pięściami chłopaka.
Dopiero po chwili wstała czując jak jej nogi trzęsą się z przerażenia.
- Nigdy jej więcej nie dotykaj! - krzyknął Sean ściskając Matta za koszulkę.
- Sean... już starczy.. zabierz mnie stąd... - Nela złapała mężczyznę za ramię.
Dopiero wtedy zwrócił na nią uwagę.
Patrzyła na niego z przerażeniem i ze łzami w oczach.
- To jeszcze nie koniec - syknął do blondyna po czym ostatni raz uderzył go w twarz.

Nie potrafiła w to wszystko uwierzyć. 
Gdyby Sean się nie zjawił nie wiadomo jakby to się skończyło.

Siedziała na jego łóżku, gdy mężczyzna jej się przyglądał. 
Jego palce wciąż delikatnie sunęły po jej twarzy jakby chciał zobaczyć wszystko, co mógł jej zrobić Matt.
- Sean.. gdyby nie Ty to... - zaczęła drżącym głosem, ale mężczyzna jej przerwał.
- Wpadłem w furię. Nie wiem dlaczego roznosi mnie za każdym razem, gdy widzę Cię z jakimś facetem. I nie mówię tutaj tylko o tej sytuacji, ale o zwyczajnej też. Zajebie go. Jak on mógł Cię uderzyć?! Jak pomyślę, że chciał Cię zgwałcić, że byłby pierwszy w Twoim życiu i to w taki sposób... - widząc znów narastający gniew w mężczyźnie Nela dotknęła jego policzka.
- Sean - zaczęła lekko drżącym głosem.
- Nie miał prawa Cię dotykać - jego głos złagodniał, ale nadal czuł gniew.
- Tylko Ty masz. Tylko Tobie na to pozwolę - szepnęła, po czym pocałowała go delikatnie. 
Nie mógł uwierzyć, że na prawdę to zrobiła.
- Nel... poczekaj... - zaczął, gdy pocałunek przybierał na sile.
Czuł gulę w gardle, gdy na nią patrzył.
- Jestem tylko mężczyzną. Mówiłem Ci to już... powinnaś już iść, bo nie wiem czy będę umiał przestać. Nie chce być taki jak on. Nie chce zrobić coś czego byś nie chciała.
- Chcę, żebyś był moim pierwszym, Sean. Teraz, tutaj. - sama nie mogła uwierzyć, że mówi to na głos. Jej serce biło jak oszalałe, gdy on tak mocno się w nią wpatrywał.
- Nie jestem dobrym kandydatem na chłopaka. 
- Wiem.
- I nadal chcesz? Przecież chciałaś to zrobić z kimś wyjątkowym... Ja taki nie jestem... Nela.. Powinnaś to przemyśleć...
- Jesteś wyjątkowy. Dla mnie. Zbyt długo o tym myślałam, Sean. 
- Więc to powiedz. Tylko pamiętaj, że gdy to powiesz, ja już nie będę umiał przestać... - jego głos zdawał się zbyt poważny. Wiedziała, że nie kłamał.
Nie mogła go zwodzić, musiała podjąć decyzję i żadna nie będzie miała już odwrotu.
- Chcę się kochać z Tobą. Teraz... - czuła, że jej głos jeszcze bardziej drży niż przedtem.
Sean nie powiedział nic więcej. 
Wpił się zachłannie w jej usta, a ona czuła przyjemne dreszcze rozchodzące się na całym ciele i kumulujące w jednym punkcie.
Jej usta cały czas drżały, ale wiernie oddawała każdy najdrobniejszy pocałunek.
Mężczyzna popchnął ją na łóżko i zawisł nad nią.
Ściągnął swoją koszulkę, a Nela spojrzała na jego ciało.
Było piękne. Jego skóra była opalona i w świetle zapalonej nieopodal lampki wydawała się lśnić.
Wyciągnęła drżącą rękę i przejechała opuszkami palców po jego ramieniu,
 gdzie miał tatuaż, aż po umięśniony brzuch, który spiął się pod wpływem jej dotyku.
Jego usta muskały jej szyję stopniowo schodząc niżej.
Sean jednym pociągnięciem odpiął jej wszystkie guziki w koszuli ukazując tym samym jej czerwony, koronkowy stanik. Poczuła jak oblewa ją mocny rumieniec, gdy zaczął się wpatrywać w jej ciało.
- Jeszcze... możesz się wycofać.. - szepnął zachrypniętym głosem dociskając swoje biodra do jej.
Nela jęknęła, gdy poczuła jego twardą męskość.
Pragnęła się z nim kochać. I za żadne skarby nie chciała się wycofać.
- Nie chcę żebyś przestawał...





* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Więc Sebastian pojechał? - Nicole westchnęła słysząc to pytanie.
- Tak. Mam wolną chatę. Możesz do mnie wpadać. 
- Dzisiaj nie dam rady. Mam romantyczny wieczór z Ianem.
- Seks i te sprawy? - Nicole uśmiechnęła się zadziornie.
- Romantyczny wieczór to nie tylko seks...
- Jasne... Sebastian pewnie pojechał bzykać tą Victorię. Tylko ja mam tak nudne życie erotyczne? 
- Nie jestem za tym, żeby zdradzać, ale skoro masz wątpliwości czy coś do niego czujesz, może przekonasz się sama czy się mylisz.
- Co masz na myśli?
- Dobrze wiesz, co. Muszę kończyć. Powodzenia.
- Czekaj... - kobieta przekręciła teatralnie oczami słysząc dźwięk zakończonego połączenia.

Długo walczyła ze sobą czy zadzwonić czy nie, ale w końcu wybrała jego numer.
Sama do końca nie wiedziała co mu powie i czy w ogóle powinna to robić.
Chciała, żeby nie odebrał, ale gdy włączyła się poczta czuła dziwne kłucie w sercu.
- Po co Ci telefon skoro go nie odbierasz kretynie? - mruknęła do siebie i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nagrała się mu na pocztę. 

- Co ja w ogóle wyprawiam? To nie ma sensu... - szepnęła do siebie ze zrezygnowaniem. 
Jej serce przyśpieszyło, gdy telefon zawibrował.
Spojrzała na wyświetlacz.
"Jonathan".
Odczytała ją "Nie lubię rozmawiać przez telefon. Zwłaszcza z Tobą. Jestem w hotelu przy kawiarni, gdzie się spotkaliśmy. Zostałem dzień dłużej, gdybyś zmieniła zdanie."
Nicole uśmiechnęła się pod nosem.
Długo zastanawiała się co powinna zrobić. 

Co on sobie myślał? Że ubierze kurtkę weźmie torebkę i pojedzie do tego hotelu?
Przecież tam się nie rozmawia...
Tylko dlaczego właśnie wsiadała do auta?
Jechała bardzo szybko, a jej serce biło tak samo mocno jak wtedy.

Weszła do środka rozglądając się dookoła.
Na recepcji nikogo nie było. Żadnych ludzi tylko ona z tysiącami myśli.
- To głupi pomysł..co ja sobie myślałam.. - szepnęła do siebie.
Odwróciła się z napięciem chcąc jak najszybciej uciec, ale niemal wpadła na osobę z tyłu.
Podniosła wzrok, a widząc Jonathana poczuła falę gorąca.



- Myślałem, że już nie przyjdziesz.. - mruknął patrząc w jej oczy.
- Bo chciałam nie przyjść.
- Więc dlaczego tu jesteś? Dlaczego do mnie dzwoniłaś?
- Nie wiem... - mruknęła z lekką irytacją czując, że ta cała sytuacja ją przerasta.
- Wiesz bardzo dobrze Nicole... -  mężczyzna dotknął dłonią jej policzka i przejechał kciukiem delikatnie po jej ustach.
Nie odpowiedziała. Pozwoliła by Jonathan złapał ją za rękę i splótł ich palce razem. 
By zaprowadził ją do windy.
Przyłożył kartę do drzwi i zaprosił ją do środka.
Nie zdążyła się rozejrzeć, bo mężczyzna wpił się w jej usta.
Nicole, gdy tylko poczuła jego ciepłe wargi na swoich niemal od razu odwzajemniła gorący pocałunek. Jonathan zwinnie pozbył się zbędnych ubrań. 
Tylko bielizna dzieliła jeszcze ich ciała.

Opadli razem na wielkie łóżko, a mężczyzna zawisł nad nią.
- Pragnę Cię Nicole...bardziej niż kiedykolwiek - mówiąc to patrzył w jej oczy.
- Daj mi powód bym myślała o Tobie, gdy już znikniesz z mojego życia - szepnęła, a jej twarz wykrzywiła się w uwodzicielskim uśmiechu.
Mężczyzna odwzajemnił go, po czym znów ją pocałował.



Ta noc należała do nich.


____________________________________________


Notka gotowa :)
Mam nadzieje, że Wam się podoba i trochę Was zaskoczyła.
Następna we wtorek.
Pozdrawiam kochani! <3